lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 239 (8/2010)
23 marca 2010


EKSTRAKLASA OKIEM SCEPTYKA

Tradycje i obyczaje

Tej kolejki wielu oczekiwało z niecierpliwością. Miała odpowiedzieć na pytanie, jakie zmiany wprowadzą nowi trenerzy, szczególnie w Krakowie i Warszawie, kto będzie dzierżył czerwoną latarnię i czy poziom może być jeszcze niższy niż w niektórych spotkaniach Pucharu Polski.

ŁUKASZ BARTOSIEWICZ
Gdańsk
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/12410/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

W Wiśle Kraków wielkie zmiany, nowym-starym trenerem został Henryk Kasperczak. Na początek nowej przygody czekał go trójmecz przyjaźni z gdańską Lechią. Piłkarze obu drużyn chyba bardzo wzięli sobie do serc ową przyjaźń i w pierwszym spotkaniu w środę nie wyrządzili sobie zbyt dużej krzywdy. Być może nie chcieli przeszkadzać w rozmowach zaprzyjaźnionym kibicom obu drużyn i dlatego spokojnie, niezauważenie przespacerowali się po boisku podczas meczu środowego, a i w spotkaniu sobotnim długo bramki nie padały. O przyjaźni nie słyszał chyba Brazylijczyk Marcelo, bo to on przerwał bramkową niemoc, nie tylko w starciach z Lechią, ale w ogóle w tym roku. Tak, tak, to pierwszy gol Wisły w oficjalnym meczu w tym roku. Czas by strzeliły szampany. Fakt, że dokonał tego obrońca troszeczkę zawstydził przedstawicieli formacji ofensywnych. Na tyle, że Jirsak i Boguski dorzucili po bramce i tak skończyło się na 3:0 dla mistrzów Polski. A ponieważ oba kluby tak się lubią, we wtorek zagrają po raz trzeci z rzędu. Wisła odrodzona? Cóż, jak to zauważył ktoś na trybunach – „Trzy dni z Kasperczykiem i już piętką zagrywają.” Zobaczymy w następnych spotkaniach.

W każdym razie zespół z Krakowa ucieka jeszcze przed poznańską lokomotywą. Lech po bardzo interesującym meczu pokonał Jagiellonię. Zespół z Białegostoku chciał podtrzymać znakomitą ligową passę zwycięstw na wyjeździe (przypomnijmy – 1 wygrana z rzędu!), ale nie udało się. Ale umówmy się, to tak, jak byśmy chcieli co tydzień oglądać zaćmienie Słońca. Lech zagrał kolejny dobry mecz i pędzi tuż za mistrzem Polski.

Na tym kończymy mecze kandydatów do tytułu mistrzowskiego. Że co? Jeszcze nie? Ach, Legia…. Tak, legendy mówią, iż zespół z Łazienkowskiej miał walczyć o najwyższe laury. Póki co jednak, z taką grą, mogą powalczyć co najwyżej z Cukrownikiem Fabianki albo Zrywem Śliwniki. Nowy trener Stefan Białas będzie potrzebował sporo czasu, żeby poprawić poziom stołecznej drużyny. Czasu, którego za dużo nie ma. Tym razem punkty Legii urwał wrocławski Śląsk. Tak, ten sam, który przegrał u siebie z Jagiellonią. Meczów Śląska zdecydowanie lepiej nie obstawiać w zakładach.

Ucieka Legii Wisła, ucieka Lech, a już podgryza ją z tyłu Ruch Chorzów. A to w Pucharze Polski wygra, a to w lidze ich dogoni. Chorzowianie chcieliby zagrać w pucharach, ale jeszcze do końca nie wiedzą, czy na pewno. Przecież to mecze częściej trzeba rozgrywać i do jakiegoś Tbilisi czy innego Baku wywiozą, czy to warto? Na razie Niebiescy nieśmiało pokonali GKS Bełchatów. To było pierwsze zwycięstwo w tym sezonie z drużyną z czołówki. Może więc Ruch jednak zaatakuje najwyższe pozycje. Prezentują się na razie całkiem nieźle.

A teraz czas na dolne rejony tabeli. Co ciekawe są one bardzo spore, biorąc pod uwagę różnice punktowe nawet ósmy w tej chwili Śląsk nie może być pewny utrzymania. Mówiąc o dolnych rejonach, nie można nie zacząć od ulubieńców piłkarskiej Polski - Odry Wodzisław Odra wciąż jest niepokonana na wiosnę, w czym nie ma właściwie nic dziwnego, Odra przecież jak mówi tradycja, zawsze się utrzymuje. Niewychowani piłkarze Korony Kielce chcieli zszargać świętą tradycję i mieli w meczu z Odrą przewagę a nawet prowadzili 1:0. Skandal! Ta młodzież dzisiejsza! Odrę chcieliby zdegradować! Więcej poszanowania wykazał Brazylijczyk Hernani, który wpakował piłkę do własnej siatki, zapewniając drużynie z Wodzisławia remis. Mimo tego Odra wróciła do strefy spadkowej, a to dlatego, że tradycji nie zatapiania Odry nie uszanował Piast Gliwice. Nowy trener – Ryszard Wieczorek – nie zmienił za wiele, ale, jak widać w naszej lidze, czasami nowe nazwisko w protokole meczowym może uczynić cuda. Inna sprawa, że większy opór niż bytomska Polonia stawiłoby stado leniwców. Ostatnio tradycja każe również, aby w każdej kolejce coś zabawnego wykombinowali sędziowie. Czy decyzja o uznaniu i nie uznaniu gola dla Piasta słuszna, różne opinie, ale kibice (całe 1 500, które pofatygowało się na trybuny) mieli niezłą zabawę.

Błysnęło światełko w głowach piłkarzy Arki. Do tej pory gra na stadionie rugby wyraźnie im przeszkadzała, nie byli do końca pewni, w jaką dyscyplinę mają zagrać. Trener powtarzał: „Tak, gramy na stadionie do rugby, ale gramy w piłkę nożną. Do bramki trzeba strzelić, nie nad, do siatki. Naprawdę.”. Język polski, trudna mowa, więc trochę drużynie z Gdyni zajęło, żeby to pojąc. Co ciekawe, najszybciej słowa trenera zrozumieli obcokrajowcy Tshibamba i Labukas. Ich bramki zapewniły ważną wygraną z Cracovią 2:0.

Wreszcie dochodzimy do końca. Można powiedzieć, iż w tym tygodniu dno tabeli sponsoruje litera P. Polonia Warszawa ponownie przegrała po porażającym pokazie partactwa i pomimo posiadanej przewagi poległa z Zagłębiem. Prezentowany poziom Polonii powoduje płacz. Panie i Panowie, pożegnajmy Polonię. Pa, Pa! Pięknie, prawda? A tak na marginesie, znów świetny mecz Iljana Micanskiego, pięć goli w trzech meczach, tak się bawi Bułgar w Polsce. W tej kolejce koncertowo ośmieszył warszawskie słupki, które postawiono w obronie (Nie? To byli prawdziwi zawodnicy? A nie było widać.). Marek Bajor radzi sobie bardzo dobrze w roli szkoleniowca Zagłębie i pewnie zmierza ku wyznaczonemu celowi jakim jest utrzymanie w lidze. Czasem nie trzeba trenerów o wielkich nazwiskach ani przybyszów z zagranicy. Może o tym pamiętać prezes Polonii, kiedy będzie wertował książkę telefoniczną z numerami wolnych trenerów.

I tyle o kolejce numer 21. Wiele zmian nie przyniosła. Niektóre mecze były nawet ciekawe, niektóre decyzje sędziowskie nawet zabawne, niektóre murawy nawet miały coś wspólnego z trawą, niektórzy kibice nie zasnęli na trybunach, niektórzy piłkarze powinni zająć się hodowlą jedwabników, a niektórzy z nas myślą, że wiedzą, jak skończy się ten sezon.Oj, nie. Jak każe tradycja, jeszcze się trochę będzie emocji. A przynajmniej taką miejmy nadzieję.




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT