lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 241 (10/2010)
6 kwietnia 2010


EKSTRAKLASA OKIEM SCEPTYKA

Wielki tydzień ligowy

Święta – czas odpoczynku, także od piłki. Ale nie dla wszystkich. Niektórzy, w tym autor, bez piłki długo wytrzymać nie mogą. Dlatego postanowił podręczyć czytelników kolejnym artykułem o ligowych zmaganiach. Jako że był to tydzień świąteczny, artykuł w trochę innej formie. Zaczynamy.

ŁUKASZ BARTOSIEWICZ
Gdańsk
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/12422/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

Poniedziałek: Autor kończy jeden artykuł i już zaczyna myśleć o następnym. Chyba powinien częściej wychodzić na świeże powietrze.

Wtorek: Czas na kawałek prawdziwego futbolu. Niemiecka maszyna z Monachium do końca walczy z Czerwonymi Diabłami i ostatecznie triumfuje. W wielkiej francuskiej uczcie Olympique Lyon pewnie wypija Bordeaux.

Środa: Wielki dylemat – co obejrzeć? Wielkie starcie Arsenalu z Barceloną czy galaktyczny pojedynek gigantów, elektryzujący cały świat – Arka vs. Polonia Bytom! Pierwsza z wyżej wymienionych propozycji okazała się pojedynkiem o kosmicznym poziomie. Mecz w Gdyni można opisać podobnie – wystarczy ze słowa „kosmiczny” zabrać literkę „s”. No bo jak inaczej nazwać spotkanie, w którym: a) sędzia dyktuje rzut karny dopiero po ok. minucie od wystąpienia przewinienia; b) przy prowadzeniu 2:1 w 93 minucie napastnik Arki ma przed sobą pustą bramkę, ale lepszym pomysłem od gola na 3:1 wydaje mu się huknięcie ponad bramką; c) po czym goście przeprowadzają kontrę i wyrównują. Emocje były, to fakt, ale jak to stwierdził sam trener Bytomian: „Gra nie miała wiele wspólnego z piłką nożną.”

Czwartek: Pierwszy kwietnia. Prima aprilis. Z niecierpliwością oczekuje się spotkań rozgrywanych właśnie tego dnia. W Krakowie, drużyna Cracovii zażartowała sobie ze wszystkich. Że to niby składnej akcji nie potrafią sklecić, że trzech celnych podań nie da się wymienić, że zamiast bramkarza bardziej efektywny byłby krzak jałowca. Takie żarciki, prawda? Tak źle przecież nie da się grać? W Bełchatowie również dowcipy ze strony miejscowych oraz Odry Wodzisław. Wynik 3:0 dla gospodarzy sugeruje, że Odra kieruje się w stronę drugiej (choć zwanej pierwszą) ligą. Tak, tak, jasne, Odra spada. Pierwszy kwietnia jak nic.

Piątek:

Sobota: Jeszcze tylko pięć spotkań i można zasiąść do niedzielnego śniadania.

Lubin: Kiedy Zagłębie prowadziło 2:0 wydawało się, że dla Gdańszczan lany poniedziałek będzie już w sobotę. Ale gospodarze za szybko zwęszyli zapach świątecznego stołu i ambitni piłkarze Lechii doprowadzili do wyrównania.

Gliwice: Piast, po długiej przerwie, z okazji Świąt, wrócił na własny stadion. Długo zapowiadało się, że będzie to najciekawsze wydarzenie tego meczu. W pierwszej części gry można było spokojnie przygotować świąteczne ciasto, zjeść je i uciąć sobie krótką drzemkę, a i tak nie straciłoby się żadnej ciekawej sytuacji. Później Gliwiczanie nagrodzili tych, którzy do drugiej połowy wytrwali i wygrali 1:0, zrównując się z Koroną punktami. A Korona? W święta nie powinno się ani kłamać ani przeklinać, więc o grze Kielczan pisać nic.

Chorzów: Walka, walka i jeszcze trochę walki. Trwała tak długo, że zanim obie drużyny zorientowały się, że wypada strzelić jakiegoś gola, mecz się skończył. Mimo to, szczególnie zadowolony może być zespół Ruchu, jako że ten jeden punkcik wystarczył aby wskoczyć na trzecie miejsce w tabeli. Do tego Niebiescy awansowali do półfinały Pucharu Polski, gdzie za rywala mają Pogoń Szczecin. Gra w Pucharze UEFA (tak, tak, wiem, Liga Europejska, ale sentyment do starej nazwy został) coraz bliżej. Drżyjcie Cementarnice, Tiligule i inne Dynama!

Warszawa: Ostatni kontra pierwsi. Outsider kontra lider. Tylko gdyby ktoś nie znający się na polskiej lidze zerknął na … (tu miało być słowo stadion, boisko lub murawa, ale żadnym takim słowem nie można nazwać tego gdzie grały obydwie drużyny, więc niech każdy sam wymyśli dla tego nazwę) przy Konwiktorskiej, nie rozróżniłby, czy to Wisła czy Polonia jest tą teoretycznie lepszą. Mecz zakończyłby się remisem, gdyby nie cwany zabieg Wisły. Ktoś puścił plotkę, że Wisła szuka następcy Pawełka i że mógłby nim zostać Przyrowski. Bramkarz Polonii usłyszał to i w 91 minucie postanowił pokazać, że potrafi to, co bramkarz Wisły, a nawet lepiej. Ba! Nawet lepiej niż bramkarze reprezentacyjni. Kto interwencji z ostatniej minuty nie widział, polecam! Jeden z piłkarzy Polonii przed meczem powiedział, że liczy na tzw. „pawełki”, one mogą rozstrzygnąć mecz. No i proszę, miał rację. Szkoda dla niego, że nie we właściwą stronę…

Poznań: I wreszcie danie główne. Hit kolejki, Lech przeciwko Legii. Tym razem lepsi byli gospodarze i wygrali 1:0, a mogli znacznie wyżej, biorąc pod uwagę liczbę stworzonych sytuacji. Jako że to już ostatni przedświąteczny mecz, uznajmy, że był po prostu niezły. Na szyderstwa jeszcze przyjdzie czas. Piłkarze nawet się starali.

No, to już można biec do świątecznego stołu. Ale w przyszłym tygodniu sceptyk znów wróci.




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT