Gdańsk: piątek, 19 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 242 (11/2010)

13 kwietnia 2010

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

LUDZIE LECHII O ARKADIUSZU RYBICKIM I MACIEJU PŁAŻYŃSKIM

Na Lechii nie szukali poklasku...

Arkadiusz Rybicki i Maciej Płażyński. Tych dwóch kibiców już nigdy nie zobaczymy na Traugutta. Nigdy nie znikną jednak z pamięci osób związanych z klubem z Gdańska Wrzeszcza, bo „nie skryje kurz, nie rozwieje wiatr tych pokoleń Lechii Gdańsk”.

KAROL KOCJAN
Gdańsk

Marcin Gałek (spiker na stadionie przy ulicy Tragutta)

- Maciej Płażyński przez lata był na stadionie Lechii. W roku 1996, kiedy upadała Lechia/Olimpia on, wówczas Wojewoda Gdański, jako jeden z nielicznych polityków był do końca z kibicami. Starał się działać, aby środowiska skupione wokół władzy Gdańska starało się działać w kierunku utrzymania tego klubu przy życiu poprzez pomoc finansową. Chciał, aby miasto poza zajmowaniem stanowisk, włączyło się aktywnie w funkcjonowanie tego klubu. Prezydentem był wówczas Tomasz Posadzki. Niestety było już za późno na jakiekolwiek działania. Na początku odradzającej się Lechii często pojawiał się na meczach Biało-Zielonych, klub ten uważał za swoją małą ojczyznę. On nie przychodził tam dla poklasku, czy dlatego, żeby go pokazano. Nie pretendował do tego, aby stać się ojcem sukcesu tego klubu w sensie medialnym.

- Podobnie było w marcu 1992, kiedy powstawała pierwsza spółka akcyjna w historii Lechii Gdańsk. Maciej Płażyński pomagał wtedy w pozyskiwaniu osób, które mogłyby zainwestować swoje pieniądze w nową spółkę.

- Z moich rozmów z Maciejem Płażyńskim pamiętam, że było on bardzo żywo zainteresowany tym, co dzieje się w Lechii. Był zainteresowany kwestiami infrastrukturalnymi. Chodziło mu głównie o nowy stadion w Letnicy, o możliwości przeprowadzki i swobodnej gry na tym obiekcie.

- Marszałek Sejmu pomagał też klubowi KS Olivia – dzięki niemu młodzież z tego klubu piłkarskiego może dziś realizować swoje piłkarskie pasje.

- Jeżeli ktoś miał okazje spotkać Arkadiusza Rybickiego na ulicy, mógł zawsze spytać się co słychać w Lechii Gdańsk. On zawsze wiedział, kiedy odbędzie najbliższy mecz, znał termin ostatniego meczu oraz ogólnie - co słychać w drużynie. Ja Arkadiusza Rybickiego spotykałem często w Dolinie Radości, zawsze tam na siebie trafialiśmy. Zawsze można było z nim bez żadnego dystansu porozmawiać – był bardzo przystępnym facetem, który nigdy nie zadzierał nosa. W ostatnim czasie brał udział w meczu dobroczynnym, z którego dochód był przeznaczony na dzieci z domu dziecka. Wygrał też charytatywną licytację piłki z podpisami Biało-Zielonych. Dał wtedy za nią 500 złotych. W ostatnim czasie, w przerwie meczu pomiędzy Lechią Gdańsk, a GKS-em Bełchatów brał udział w charytatywnym konkursie rzutów karnych. Pamiętam, że strzelił wtedy gola Mateuszowi Bąkowi.

- Śmierć zarówno Arkadiusza Rybickiego, jak i Macieja Płażyńskiego to duża strata dla Lechii Gdańsk. Na nich można było liczyć, oni nie narzekali, nie liczyli na poklask, tylko działali na rzecz klubu. Oni sami sobą lobbowali za Wielką Lechią. To oni dawali coś Lechii, a nie Lechia im.

Błażej Słowikowski (rzecznik prasowy klubu Lechia Gdańsk)

- Pamiętam marszałka Macieja Płażyńskiego, który pojawiał się na meczach Lechii w niższych ligach. Był wtedy jednym z nielicznych „ludzi polityki”, których można było spotkać na stadionie przy Traugutta. Można powiedzieć, że przychodził tam autentycznie dla Lechii. Interesował go rozwój klubu i cieszył się widząc progres sportowy i organizacyjny.

- W ostatnim czasie miałem możliwość uczestniczenia w spotkaniu, w którym oprócz władz klubu brali udział arcybiskup Sławoj Leszek Głódź i właśnie Maciej Płażyński. Marszałek wystąpił z pomysłem, aby zaprosić na Lechię przedstawicieli mniejszości polskiej na Białorusi, którzy byli i są mocno represjonowani przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Trzeba wiedzieć, że Maciej Płażyński silnie angażował się w pomoc dla Związku Polaków na Białorusi. Liczył, że bastion wolności, jakim zawsze był stadion Lechii pomoże również wzmocnić wiarę w słuszność sprawy naszych rodaków, którzy na co dzień muszą toczyć walkę o zachowanie swojej tożsamości. Marszałek już tego nie zorganizuje, ale myślę, że jego pomysł warty jest kontynuacji i wierzę, że uda się wprowadzić go w czyn.

Maciej Turnowiecki (prezes zarządu Lechii Gdańsk SA)

- Nogi się pode mną ugięły, kiedy usłyszałem wiadomość o katastrofie. Potem to samo przeżywałem, kiedy w wiadomościach odczytywali kolejne nazwiska osób, które były na pokładzie samolotu. Tliła się jeszcze jakaś nadzieja, że może to wszystko okaże się nieprawdą, że może są osoby, które przeżyły, a wśród nich są moi znajomi Maciej Płażyński i „Aram” Rybicki.

- Jeszcze niedawno z nimi rozmawiałem, umawiałem się, planowałem. Z Maciejem trzy tygodnie temu rozmawialiśmy o przyszłości Lechii. Dobrze wiedział, co dzieje się z klubem, ale bardzo interesowały go szczegóły - kto wzmocni Lechię, kiedy będziemy grali na nowym stadionie. Zawsze chciał być na bieżąco.

(...)

- Z Aramem poznałem się bliżej, kiedy byłem rzecznikiem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza i przygotowywaliśmy wspólnie obchody 25-lecia Solidarności. Jeszcze kilkanaście dni temu podczas meczu z Legią Warszawa rozmawialiśmy o współpracy przy powstaniu Muzeum Lechii. Bardzo liczyłem na jego zaangażowanie, jego pomoc byłaby nieoceniona, bo był miłośnikiem piłki i Lechii. Miał wiele pamiątek, wiele pomysłów. Kiedy skończyliśmy rozmowę pomachaliśmy do siebie, pamiętam jego uśmiechniętą twarz.

Fragmenty wypowiedzi Prezesa Macieja Turnowieckiego pochodzą z portalu trojmiasto.gazeta.pl

Wspomnienia o wybitnych zmarłych osobach nie są łatwymi tekstami dla ich autora. Należy pisać je bardzo ostrożnie, aby uniknąć jednocześnie zbytniej banalizacji tego wydarzenia, jak i nadmiernego patosu, który może nadać tak poważnej sprawie charakter groteskowy. Dlatego pozwolę sobie zakończyć ten tekst również cytatem. Ów fragment pochodzi ze strony internetowej Marszałka Macieja Płażyńskiego...

Gra w piłkę była moja największą życiowa pasją. Dziś w Oliwie, dzielnicy, w której mieszkam miejsc do gry w piłkę nożną jest bardzo mało. Jako, że sport ten był dla mnie i dla mojego pokolenia jedną z podstawowych form spędzenia wolnego czasu, wiem, jakie znaczenie ma on dla chłopców w wieku szkolnym i jakie są jego dobre rezultaty. Nie miałem więc wątpliwości na co przeznaczę pieniądze (100 tysięcy złotych), które otrzymałem z Ministerstwa Finansów jako zwrot kosztów mojej kampanii wyborczej do Senatu w 2005 r Postanowiłem przeznaczyć je na budowę boiska przy gimnazjum nr 23 w Oliwie. Najlepsze w moim przekonaniu było boisko ze sztucznej trawy, podobne do tych, które widziałem w wielu państwach zachodnich. Koszt takiej inwestycji jest jednak dużo wyższy stąd konieczne było znalezienie dodatkowych sponsorów. Na dofinansowanie projektu namówiłem kilka gdańskich firm. W sierpniu ubiegłego roku boisko zostało otwarte. Powodzenie tego projektu zaowocowało kolejnym pomysłem – zbudowania podobnych boisk w całej Polsce. Tak, najkrócej powstał program „Blisko Boisko”.

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.028