lechia.gda.pl

Tygodnik lechia.gda.pl nr 242 (11/2010)
13 kwietnia 2010


LIST ARKADIUSZA RYBICKIEGO DO REDAKCJI LECHIA.GDA.PL

My tworzymy historię

Oto tekst listu, który redakcja lechia.gda.pl otrzymała od tragicznie zmarłego posła na Sejm RP, Arkadiusza Rybickiego. Jego autor zdecydował się napisać go, aby upamiętnić 25. rocznicę konfrontacji Lechii z Juventusem Turyn w Pucharze Zdobywców Pucharów.

ARKADIUSZ RYBICKI
Gdańsk
adres: http://lechia.gda.pl/artykul/12424/
kontakt: lechia@lechia.gda.pl

Ja i moi bracia – Mirek, Sławek, Jarek - spędziliśmy na Traugutta część życia. Podobnie jak Donald Tusk, Andrzej Kowalczys, Tomasz Matulaniec, Jarosław Czarniecki, Maniek Kosznicki i tysiące zwykłych kibiców. My też nimi byliśmy. Ale historia dała nam szansę… Przypomnijmy jeden epizod z udziałem ludzi, którzy przychodzą na Traugutta.

Każdy pamięta mecz w 1983 roku pomiędzy Lechią a Juventusem Turyn, wówczas jedną z najlepszych drużyn na świecie. We Włoszech, w pierwszym meczu Lechia przegrała. Piłkarze z Gdańska nie kalkulowali, zagrali ofensywnie. Dla kibiców Lechii najbardziej pamiętnym momentem z tego spotkania był obroniony rzut karny przez Tadeusza Fajfera. Król strzelców Mistrzostw Świata Paulo Rossi celnie strzelił w prawy róg bramki Lechii. Fajfer końcami palców wybił piłkę na rzut rożny! 40 tysięcy włoskich kibiców długo oklaskiwało wyczyn naszego bramkarza. Jednak Juve, z 5 mistrzami świata z 1982 w składzie, strzelił gdańszczanom 7 bramek. My żadnej.

W rewanżu drużyny grały, aby przejść do następnej rundy Pucharu Europy. Ale nie tylko! grały też dla Lecha Wałęsy, który konspiracyjnie przyszedł na stadion, grały dla Polaków, którzy nie pogodzili się z utratą wolności. 14 września 1983 roku Wałęsa jeszcze nie miał nagrody Nobla. Lechiści i piłkarze z Turynu, jednak go nie zapomnieli. Po przerwie wyszli na murawę, przebiegli boisko i długo pozdrawiali Wałęsę. Telewizja przerwała transmisję. Zbigniew Boniek powiedział, że to był jeden z najważniejszych momentów w jego karierze. Niestety – strzelił Lechii jednego gola. Przegraliśmy 2-3, ale po walce.

Siedziałem wtedy obok Wałęsy, na co dzień blisko współpracowaliśmy. Emocje czuć było w powietrzu. Nie tylko dlatego, że biało-zieloni pierwsi strzelili bramkę. Również z tego powodu, że na stadionie otoczonym przez ZOMO, czuliśmy się, jak wolni ludzie, nigdy niepogodzeni ze stanem wojennym. Wałęsa wyszedł kilka minut przed końcem meczu. Wiedział, że jeśli zostanie do końca, będzie musiał poprowadzić 30.000 ludzi. Dokąd?

To hasło znają kibice Lechii Gdańsk. Wisi na ogromnym transparencie zawieszonym na płocie wzdłuż płyty boiska. Megalomania?

Na Smoluchowskiego stanął nagle przed szpalerem młodych ZOMO-wców. Z ich krótkofalówek dobiegały jeszcze rozkazy: alarm! przygotować się! poprawić szyk! - a tu Wałęsa stał przed nimi. Zbledli i rozstąpili się bez rozkazu. To wolność torowała sobie drogę nie czekając na pozwolenie.

Takie sceny pamięta każdy z nas. Było ich wiele, tworzyliśmy historię. Na stadionie we Wrzeszczu, stawaliśmy w jednym szeregu z pokoleniami naszych dziadów i ojców, którzy upominali się o wolność. Nasz bunt, to była atmosfera na stadionie, śpiewy, transparenty, walki z ZOMO. Nie musieliśmy płacić za to życiem. To był przywilej dany od Opatrzności. Historia Lechii, mecz z Juventusem w 1983, Lech Wałęsa na stadionie i pragnienie wolności, stały się częścią naszej tożsamości, częścią gdańskiej i polskiej historii.

Arkadiusz Rybicki

Powyższy list został opublikowany przez redakcję lechia.gda.pl 7. października 2008 roku w tygodniku nr 37/2008.




Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
POWRÓT