Rozpoczynamy od Białegostoku, gdzie spotkały się drużyny, które w tym sezonie zbierają w miarę pozytywne recenzje, czasem nawet od sceptyka! Obronienie przez Jagiellonię ekstaklasy przy 10 ujemnych punktach nadawało się na kolejną częśc Mission Impossible. Tymczasem zespół Michała Probierza pokazał całkiem niezła grę w całym sezonie i pewnie utrzymał się w lidze. Do tego zagra w finale Pucharu Polski, gdzie będzie faworytem. A potem do Europy … . No cóż, Jaga nie miała jeszcze szansy pokazać siły polskiej ligi w starciu z potęgami z Andory, Luksemburga czy Estonii. Może nie będzie tak źle. Z kolei weekendowy rywal Jagiellonii należy do największych pozytywnych zaskoczeń tego sezonu. Ale dziś należy im się solidna uwaga do dzienniczka. Za działanie na szkodę polskiej piłki! Co zrobili Niebiescy? Zarzut pierwszy - dopuścili do finału Pucharu Polski Pogoń Szczecin. Z całym szacunkiem dla sukcesu Portowców, ale kiedy ostatnim razem grali w pucharach, kibice byli bordowi ze wstydu, po legendarnym boju z islandzkim Fylkirem. A byli wtedy wicemistrzami Polski. Zarzut drugi, po porażce Ruchu w Białymstoku, szanse na puchary ma wciąż Legia. Po tym, co widziano w tej kolejce, to wariant jeszcze gorszy od Pogoni.
Pojedynek w Warszawie reklamowano jako „starcie tytanów” i liczono, że dostarczy efektów jak goszczący od jakiegoś czasu na ekranach film pod tym tytułem. Jak było, widział. każdy kibic, który choć na chwilę odważył się w sobotę włączyc TVP. Nawiązując do wspomnianego filmu, za grę, którą katowali kibiców piłkarze Legii, powinni zostać strąceni do Tartaru. Oglądając poczynania warszawskiego zespołu Syzyf zatłukłby się własnym kamieniem, a Prometeusz sam wyjadłby swoją wątrobę. Zgroza! Wisła skwapliwie z tego skorzystała i jest coraz bliżej mistrzostwa.
Porażka, a właściwie katastrofa Legii, zasmuciła piłkarzy Lecha Poznań. Piłkarze z Wielkopolski liczyli na potknięcie Wisły, co pozwoliłoby im awansować na upragnioną pozycję lidera. Sami mieli bowiem w tej kolejce wolne. Rozegrali jedynie sparing ze słupkami treningowymi, dla niepoznaki ubranymi w koszulki Polonii Bytom. Słupki w drugiej połowie spotkania nawet się czasem poruszały ale i tak Lech wygrał bez wysiłku 3:0. Ale Polonia akurat przemęczać się już nie musi.
Jeszcze ciekawsze rzeczy dzieją się na dole tabeli. Walka o utrzymanie będzie trwała do ostatniego gwizdka w tym sezonie. Kto wytrzyma to napięcie? Utrzymanie mogła sobie zapewnić Cracovia. Ale uznano, że nie, po co teraz, w następnej kolejce odbierze się punkty Wiśle, tak będzie zabawniej i boleśniej dla lokalnego rywala. Dziś olewamy, bo i tak Polonia nic pewnie nie zrobi, będzie remis najwyżej. Pewnie mecz Cracovia-Polonia faktycznie zakończyłby się remisem, ale akurat strzał życia wyszedł T. Brzyskiemu, no i klops.
Na ryzykowne eksperymenty w ostatnich kolejkach, kiedy to dzieją się rzeczy, o którym się filozofom nie śniło, nie miały ochoty Korona Kielce oraz Zagłębie Lubin. Kielczanie pewnie pokonali gdańską Lechię, co szczególnej krzywdy zespołowi z Trójmiasta nie wyrządza. Natomiast wygrana Zagłębia może zmienić świat, jaki znamy. Niemowlęta żałośnie zapłaczą, wilki zawyją, morze się zagotuje a polscy piłkarze zaczną trafiać w piłkę. Oto coraz bliższy jest spadek …, nie, nie autor nie wypowie tego, jeszcze język mu odpadnie. Poczekajmy do ostatniej kolejki.
Ciężką drogę, która może się okazac drogą do zatracenia, zaczął wrocławski Śląsk. Autor był ciekawy, czy Wrocławianie podejmą wyzwanie i sprawdzą, co się stanie, jak przegrają 3 ostatnie mecze. W Gliwicach padł remis, choć zarówno Śląsk jak i miejscowy Piast mogły wygrać. Jednak defensorzy obu drużyn prezentowali hojność, przy której nawet Święty Mikołaj jest sknerą. Śląsk wciąż pozostaje bez zwycięstwa w rundzie wiosennej. Ale głowa do góry! Arka w zeszłym sezonie wygrała tylko jeden mecz wiosną, w ostatniej kolejce. Wrocławianom też może wystarczyć jeden mecz – właśnie z Arką.
Ano właśnie, Arka. Jeszcze tydzień temu wydawało się, że zespół z Gdyni jest pewnym kandydatem do spadku. Skoro dostawał baty od Odry czy Polonii, czy w ogóle każdego, kto akurat miał szczęście grać z Arką, to nie pokona piątego w tabeli Bełchatowa, prawda? Błąd! A nawet wielbłąd! Właściwie sceptyk sam się sobie dziwi, że się dziwi tym wynikiem. Nie takie rzeczy się widziało. Może Arka przyszykowała jednak na ostatnie kolejki coś specjalnego…
Już za tydzień o tej porze wszystko będzie jasne. Kto zwycięży, kto ocaleje, kto nie będzie już cieszył naszych oczu niewypowiedzianą finezją. To wszystko i jeszcze więcej w ostatnim odcinku naszego serialu. Trzymajcie spodnie!