Gdańsk: czwartek, 18 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 248 (17/2010)

25 maja 2010

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

PODSUMOWANIE WIOSNY 2010: POMOCNICY

Bez błysku

W rundzie jesiennej to pomocnicy decydowali o sile ofensywnej gdańskiej Lechii. Wiosną było już o wiele gorzej. Łącznie gdańscy pomocnicy w 17 meczach (liga + Puchar Polski) strzelili raptem 5 goli.

KONRAD MARCIŃSKI + REDAKCJA

Najlepszym strzelcem wśród pomocników okazał się niespodziewanie Marko Bajić, który dwukrotnie zdołał pokonać bramkarzy rywali. Po jednym golu na swoje konta zapisali Olegs Laizans, Łukasz Surma i Paweł Nowak. Na znaczne obniżenie zdolności strzeleckich pomocników wpłynął fakt, iż gdańscy pomocnicy nie imponowali już, tak jak miało to miejsce jesienią, umiejętnością szybkiego wyprowadzania kontrataków i płynnym rozgrywaniem piłki. Najczęstszym sposobem na skonstruowanie akcji ofensywnych przez graczy drugiej linii biało-zielonych było posyłanie długich, górnych piłek na wysuniętego napastnika (najczęściej Tomasza Dawidowskiego bądź Ivansa Lukjanovsa). O nieskuteczności rozgrywania akcji przez pomocników świadczy również liczba asyst. Tylko 4 razy gracze pomocy kierowali do napastników podanie otwierające drogę do bramki, które zostało zamienione na gola. Inną kwestią pozostaje także skuteczność napastników, nie zawsze potrafiących wykorzystywać dogodne zagrania partnerów.

Wśród pomocników trudno wskazać wiosną graczy wyróżniających się ponad przeciętność. Każdy z nich przeżywał w tej rundzie momenty lepsze i gorsze, jednak całościowy obraz gry drugiej linii wypada raczej słabo. Najbardziej zawiedzionym może czuć się Marcin Kaczmarek. Uznany przez wielu za najlepszego gracza jesieni, wiosną poszedł w odstawkę. Dopiero w końcówce sezonu „Kaka” na stałe wrócił do pierwszej jedenastki. Znacznie obniżyły loty gdańskie „krakusy” – Nowak i Surma, kompletnie nieudaną okazała się wiosna dla Karola Piątka i Olegsa Laizansa. Cieszy natomiast dalszy rozwój Marcina Pietrowskiego, warto odnotować także debiut Damiana Szuprytowskiego.

Gdańscy działacze zapowiadają przewietrzenie kadry. Wśród biało-zielonych nie zobaczymy już Laizansa, najprawdopodobniej także Piątka. Czy na ich miejsce zakupieni zostaną lepsi zawodnicy? Warto zastanowić się nad sprowadzeniem do Gdańska klasowego rozgrywającego, bo bez zawodnika o dobrym przeglądzie pola, niebanalnym pomyśle na grę, dobrą techniką i celny strzałem z dystansu, Lechii ciężko będzie walczyć o coś więcej niż środek tabeli.

Pomocnicy wiosny 2010:

Marko BAJIĆ (25 lat, 1-10: 7,5)
Niemal całą rundę wiosenną udowadniał, że będzie ona ostatnią w karierze Serba w biało-zielonych barwach. Brak szybkości, niepotrzebne wikłanie się w dryblingi, częste straty piłki – to cechy, „dzięki” którym 25-letni pomocnik zapadł w pamięć gdańskim kibicom. Apogeum nieporadności Bajicia nastąpiło w meczu z chorzowskim Ruchem, w którym Marko zarobił czerwoną kartkę za faul na Arturze Sobiechu. Dla Bajicia było to jednak swoiste katharsis. W kolejnych meczach, w których wystąpił, wykazał się dużą ambicją (jako jedyny próbował walczyć w spotkaniu z Koroną)i grał wreszcie z pożytkiem dla zespołu. Ukoronowaniem jego „odrodzenia” były przepiękne gole – w pucharowym meczu z Jagiellonią i ligowym z GKS-em Bełchatów (ten ostatni to murowany faworyt do bramki sezonu). Po faulu na Bajiciu podyktowano również rzut karny w ostatnim meczu sezonu. Wydaje się, że Marko do serca wziął sobie maksymę o tym, że prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy i tym samym prolongował sobie możliwość występów w Lechii na kolejny sezon.

Marcin KACZMAREK (30 lat, 1-10: 8,5)
Wiosną Kaczmarek był trochę jak wańka-wstańka. Raz grał, raz nie. Występował głównie w parzystych kolejkach. Dopiero od meczu w Poznaniu na stałe wskoczył do pierwszego składu. Choć „Kaka” wielokrotnie podkreślał, że najlepiej czuje się w przedzie, trener Kafarski nie zawsze widział Kaczmarka jako zawodnika ataku. Jako lewy obrońca (bo na tej pozycji również występował) Kaczmarek poprawnie wywiązywał się ze swoich zadań, jednak trzeba przyznać otwarcie, że boczna obrona to w przypadku tego piłkarza wyłącznie tryb awaryjny. Wobec problemów Lechii ze zdobywaniem bramek, nie warto marnować ofensywnego potencjału byłego zawodnika Korony Kielce. Wiosną Kaczmarek nie miał pewnego miejsca w składzie, co wyraźnie odbiło się na formie zawodnika, któremu ciężko było odnaleźć dyspozycję z poprzedniej rundy. Jego najlepsze mecze to spotkania ze Śląskiem, Lechem i ligowy pojedynek z Jagiellonią. Choć Marcin nigdy nie zszedł poniżej pewnego poziomu, nie da się ukryć, że była to najsłabsza runda „Kaki” przy Traugutta.

Olegs LAIZĀNS (23 lata, 1-10: 7)
Trzeci muszkieter z Łotwy okazał się być najsłabszym ogniwem „tria z Rygi”. Zaczął dobrze, bo już w swoim drugim meczu ligowym zdobył ładną bramkę z Polonią Warszawa. Na tym jednak kończą się pozytywy, jeśli chodzi o występy Laizansa w biało-zielonej koszulce. Olegs najwyraźniej nie mógł dopasować się do stylu gry Lechii – nie rozumiał się z kolegami z linii pomocy, nie było też z niego wiele pożytku ani w obronie, ani w ataku. Był wolny, często sprawiał wrażenie kompletnie zagubionego na boisku, praktycznie w ogóle nie rozgrywał piłki. Laizans nie potwierdził też zapewnień o jego świetnym strzale z dystansu. Podsumowując, Łotysz był Lechii całkowicie bezbarwny, stąd słuszna decyzja o nieprzedłużaniu z nim kontraktu. Przy okazji tego zawodnika nasuwa się pytanie. Czy nie warto dać szansę gry w ekstraklasie gdańskiej młodzieży, zamiast sprowadzać do Lechii zawodników nie będących w rzeczywistości żadnym wzmocnieniem zespołu?

Paweł NOWAK (31 lat, 1-10: 8)
To na pewno nie była runda środkowego pomocnika Lechii. Choć występował regularnie, niczym nie zachwycił. Ba, znacznie więcej było w repertuarze Nowaka zagrań złych niż dobrych. Już w pierwszym meczu wiosny w Wodzisławiu w głupi sposób zarobił czerwoną kartkę. Później wcale nie było lepiej. Niedokładne zagrania, fatalne dośrodkowania, problemy kondycyjne, straty. Na szczęście znajdą się też zagrania, w których Nowak pokazał próbkę swoich wysokich przecież umiejętności. Asysty przy bramkach Krzysztofa Bąka z Zagłębiem i Marko Bajicia z Bełchatowem, czy wreszcie gol strzelony Legii może wychowanek Wisły zapisać sobie na plus. Ogólna ocena rundy w wykonaniu Pawła jest surowa, bo od pomocnika tej klasy i z takim doświadczeniem należy wymagać więcej.

Karol PIĄTEK (27 lat, 1-10: 7)
A miało być tak pięknie. Po straconej przez kontuzje jesieni, runda rewanżowa miała być dla „Carlosa” okazją do potwierdzenia świetnej dyspozycji z poprzedniego sezonu. Tymczasem trener Kafarski nie tylko nie widział Piątka w pierwszej jedenastce, ale nawet na ławce rezerwowych. Łącznie Karol zagrał wiosną tylko 174 minuty. Wokół kapitana Lechii atmosfera mocno zgęstniała (fiasko rozmów w sprawie przedłużenia kontraktu, domniemany konflikt ze szkoleniowcem), co wyraźnie odbiło się na formie sportowej zawodnika z Luzina. Niewykorzystany karny w pucharowym meczu z Jagiellonią w Gdańsku dopełnił obrazu kiepskiej rundy „Carlosa”. Dodatkowo pod koniec sezonu szansę na rehabilitację zabrała Piątkowi kontuzja. Na otarcie łez zostaje Karolowi asysta przy bramce Pawła Buzały w ostatnim meczu sezonu. Czy był to pożegnalny występ Piątka przy Traugutta? Wszystko na to wskazuje, bowiem zawodnik dostał od klubu zielone światło na zmianę barw.

Marcin PIETROWSKI (22 lata, 1-10: 8)
Gdyby w końcówce meczu z Odrą Wodzisław Pietrowskiemu nie zabrakło zimnej krwi, dziś Lechia byłaby na 6. miejscu w tabeli, a piłkarze byliby bogatsi o „zamrożone” premie. Ocenę występów młodego lechisty nie należy jednak rozpatrywać w kontekście tej jednej akcji. W przekroju całej rundy Pietrowski zaprezentował się przyzwoicie, choć tylko trzy spotkania rozegrał od pierwszej do ostatniej minuty. Jak cała drużyna wiosnę miał Marcin na pewno słabszą od rundy jesiennej, w której zasłużył na miano „Odkrycia”. Piłkarz sam przyznaje, że wciąż potrzebuje okrzepnięcia w seniorskim futbolu, jednak kilkoma występami już potwierdził swoją piłkarską dojrzałość. Najlepsze mecze Pietrowskiego to spotkania z Ruchem i Lechem, w których zagrał na… prawej obronie. Nie zmienia to faktu, że „Jedi” to środkowy pomocnik, i tam czuje się najlepiej. Ocena rundy dość dobra, choć Marcin musi pamiętać, że w przyszłym sezonie oczekiwania w stosunku do niego będą już zdecydowanie większe.

Jakub POPIELARZ (20 lat, 1-10: -)
Młody pomocnik to w Lechii inwestycja w przyszłość. Pierwsze pół roku w Gdańsku były dla Popielarza okazją do występów w drużynie Młodej Ekstraklasy. Trener Kafarski nie ukrywa jednak, że sprowadził Popielarza do Lechii z myślą o jak najszybszym wprowadzeniu młodego zawodnika do pierwszego zespołu. Czy stanie się to już w sierpniu? Wielce prawdopodobne, bo Jakub chwalony był za grę w Młodej Lechii. Oby Popielarz poszedł w ślady Marcina Pietrowskiego i udanie zadebiutował w ekstraklasie, bo pora ku temu najwyższa.

Łukasz SURMA (32 lata, 1-10: 8,5)
Zespół gra tak, jak jego lider. A gdy liderowi nie idzie, to i drużyna ma kłopoty. Ten scenariusz sprawdził się wiosną w przypadku Łukasza Surmy i biało-zielonych. Niby wciąż był najpewniejszym punktem zespołu, niby wciąż kierował poczynaniami lechistów w defensywie, niby wciąż uruchamiał kontrataki, jednak to nie ten Surma co rok temu. Ciężko wybrać spotkanie, w którym „Surmik” dał się zapamiętać jako jego główny aktor. W tej rundzie Surma był raczej specjalistą od czarnej piłkarskiej roboty, choć przy tej robocie przytrafiały mu się błędy. Jednak bez Surmy ciężko wyobrazić sobie gdańską Lechię. Było widać to choćby w pamiętnym meczu z Jagiellonią w Pucharze Polski. Łukasz powinien mieć jednak nieco miłych wspomnień z przygody Lechii w PP. Dzięki jego pięknym trafieniu z woleja Lechia w bardzo dobrym stylu wyeliminowała z dalszych gier Wisłę Kraków. Podsumowując, runda dobra, choć bez błysku, którego kibice od swojego lidera wymagają.

Damian SZUPRYTOWSKI (20 lat, 1-10: -)
To mogło być wejście smoka. W meczu z Lechem „Mały” już przy swoim pierwszym kontakcie z piłką mógł zdobyć gola i uratować dla biało-zielonych punkt. Niestety, piłka po strzale Szuprytowskiego minimalnie minęła bramkę. Mógł być debiut-marzenie, a tak został tylko debiut. Wiosną Damian zagrał na boiskach ekstraklasy tylko 7 minut, a szkoda, bo talent tego zawodnika powinien być częściej wykorzystywany. Wiosną Szuprytowski dobrze spisywał się w meczach Młodej Ekstraklasy, warto więc dać mu szansę wykazania się w seniorach. Z zapowiedzi trenera Lechii wywnioskować można, że „Mały” już na stałe włączony zostanie do kadry pierwszego zespołu. Trzymamy kciuki, by wychowanek Pomezanii Malbork umiał odnaleźć się w dorosłej piłce. Będzie to z pożytkiem i dla zawodnika, i dla drużyny.

Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.030