W poniedziałek Lechia Gdańsk rozpoczęła przygotowania do sezonu 2011/2012. Z radością wrócił pan do pracy czy jednak jeszcze kilka dni wolnego by się przydało?
- Cóż, teoretycznie urlopu jako takiego nie miałem, bo na żadnych wczasach nie byłem, ale pełen optymizmu podchodzę do okresu przygotowawczego. Przed nami nowy sezon, nowe wyzwania, więc z pełną stanowczością mogę powiedzieć, że cieszę się z powrotu do pracy.
W czasie tego krótkiego odpoczynku dużo myślał pan o piłce, a zwłaszcza o końcówce poprzedniego sezonu w wykonaniu pańskiego zespołu?
- Oczywiście, dokładnie przeanalizowałem to co za nami, ale też myślami wybiegałem już w przyszłość, jak wyglądać będzie moja drużyna w nowym sezonie, zatem od futbolu w wolnym czasie uciec się nie dało.
Piłkarzom ku przestrodze nakazał pan pamiętać o feralnym zakończeniu sezonu czy raczej dostali zakaz myślenia o nim?
- Myślę, że każdy indywidualnie już się po nim pozbierał o pewne rzeczy przemyślał na spokojnie, w gronie najbliższych. Liczę więc, że moi podopieczni do gry wrócą silniejsi psychicznie i mądrzejsi o to, że w futbolu wszystko może się zdarzyć.
Jedną z najczęściej pojawiających się opinii dotyczących powodów dla którego Lechia zajęła dopiero 8. miejsce był fakt, że gdańszczanie padli ofiarą własnego stylu gry. Piłkarze prezentując się ofensywnie, w końcówkach spotkań zwykle nie mieli już sił. Zgadza się pan z tą tezą i czy Biało-Zieloni również w nowym sezonie dalej będą starali się tak grać?
- Również spotkałem się z tego typu opiniami. Co mogę powiedzieć, możliwe, że tak było, ale jeśli obiektywnie spojrzymy na dwa ostatnie mecze w ubiegłym sezonie w naszym wykonaniu, to okaże się, że z Widzewem Łódź przegraliśmy, mimo faktu, że przez całe spotkanie to my nadawaliśmy ton grze. Co do starcia z Zagłębiem Lubin, to każdy widział jak dobrze prezentowaliśmy się w pierwszej połowie. Moim zdaniem wówczas graliśmy najładniejszy futbol w tej rundzie, w drugiej części nasza gra się jednak zupełnie posypała.
- To jest jedna z tych rzeczy z którą musimy sobie poradzić i nad którą w okresie przygotowawczym ostro popracujemy. Co do pytania, czy Lechia w nowym sezonie również będzie tak grać to oczywiście, dalej będę stawiał na futbol ofensywny. Jeśli dołożymy przy okazji do tego uważną i pewną grę w obronie, to już w ogóle będę zadowolony.
Przed Lechią tego lata dwa obozy (we Wronkach i Opalenicy - przyp. red.), ale oba tylko w Polsce. Dlaczego?
- Nie widzę większego sensu przygotowywać się do sezonu zagranicą, zwłaszcza w sytuacji gdy w kraju mamy dobre i sprawdzone ośrodki przygotowań. Może nie będziemy mierzyć się tam z renomowanymi przeciwnikami z zagranicy, ale uważam, że gra z zespołami z Ekstraklasy oraz I ligi również będzie cennym sprawdzianem. Uważam poza tym, że obozy poza Polską mają sens tylko w przerwie zimowej, kiedy u nas nie ma możliwości grania i trenowania na należycie przygotowanych obiektach. Do tego dodam, że to nie nowość, bo przecież w zeszłych latach również latem trenowaliśmy tylko w Polsce.
Nad czym zatem będziecie głównie pracowali we Wronkach?
- Nad wszystkim tym, co w początkowym okresie przygotowawczym będzie najistotniejsze, a zatem nad konsolidacją, motoryką i wytrzymałością. Dużo uwagi poświęcę również na kwestię taktyczne, do tego dojdzie również ogromna ilość gier wewnętrznych, a całość zamknie sparing z Polonią Warszawa.
Przejdźmy teraz do kwestii personalnych. Na listę transferową został wystawiony Bedi Buval. Kiedy dokładnie podjęto decyzję o tym, że Francuz nie przyda się już gdańskiemu klubowi?
- Bedi nie znalazł jeszcze nowego zespołu, więc póki co wciąż jest naszym zawodnikiem. Niemniej faktycznie spodziewaliśmy się po nim znacznie więcej, stąd decyzja o daniu mu wolnej ręki w poszukiwaniu innego pracodawcy. Na szczęście do zdrowia wrócili już Tomasz Dawidowski, Aleksandr Sazankou i Piotr Wiśniewski, więc w napadzie będę miał dalej duże pole manewru.
Początek Buval w barwach Lechii miał imponujący, bo w trzech meczach strzelił trzy gole, ale później już do końca sezonu ani razu nie trafił do siatki. Dlaczego pana zdaniem Francuz nie został gwiazdą Biało-Zielonych?
- To jest zdecydowanie głębszy problem i nie da się go opisać w jednym zdaniu. Bedi ma z pewnością olbrzymi potencjał i duże możliwości, co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Natomiast mimo to, nie potrafił tego wszystkiego zaprezentować na boisku. Wielka szkoda, że tak wyszło.
Inny piłkarz do którego przyszłości nie można być cały czas pewnym to Abdou Razack Traore. Nie boi się pan, że latem ktoś silniejszy podkupi go Lechii? Wiele się mówi o licznych zapytaniach z zagranicy, przede wszystkim z Niemiec.
- Zdaje sobie z tego sprawę, ale jest to rzecz zdecydowanie poza mną, na którą nie mam żadnego wpływu. Prawda jest taka, że jeśli Lechia dostanie naprawdę konkretną ofertę za Traore, wtedy zapewne usiądzie do rozmów. W takich sytuacjach wszystko może się zdarzyć. Adrian Mierzejewski w Polonii Warszawa też nie był na sprzedaż, a jednak gdy Trabzonspor zaoferował za niego 5 mln euro, „Czarne Koszule” ugięły się i zdecydowały się go oddać.
- Powiem tak, oczywiście nie chce żeby Traore nas opuścił, ale z drugiej strony jeśli faktycznie propozycja i dla klubu i dla zawodnika będzie korzystna i bardzo będzie chciał on odejść, to też nie chcę mieć w zespole gracza niezadowolonego.
Ilu piłkarzy i na jakie pozycje latem gdańszczanie będą chcieli sprowadzić?
- W przypadku odejścia Buvala, potrzebny będzie nam środkowy napastnik- taki, który lepiej niż Bedi potrafi utrzymać się przy piłce i pewniej czuje się w polu karnym. Poza tym będziemy starać się o kupno klasowego defensywnego pomocnika wobec kontuzji Marko Bajicia. Wzmocnienia na te dwie pozycje to są nasze priorytety, natomiast co do reszty formacji, podczas obu zgrupowań przeprowadzę mini-testy i wtedy okaże się jakich graczy i na jakie pozycje jeszcze potrzebujemy.
Wzorem lat poprzednich również i teraz klub przeprowadzi liczne „castingi” dla piłkarzy zagranicznych?
- W zeszłym roku latem tak faktycznie było, ale wynikało to bardziej z faktu, że przebudowywaliśmy zespół, więc koniecznie chciałem się przyjrzeć jak największej liczbie piłkarzy, tak by nikogo wartościowego nie przeoczyć. Teraz raczej czegoś takiego nie będzie, ponieważ zamierzamy ściągnąć dwóch piłkarzy na pozycje, o których wspominałem wcześniej. Do tego dodam ewentualne transfery, które wynikną z potrzeby chwili.
- Poza tym warto pamiętać, że do kadry pierwszego zespołu zostali włączeni trzej piłkarze z drużyn młodzieżowych, a więc Łukasz Kacprzycki, Mariusz Korzępa i Maciej Kostrzewa, którzy też mam nadzieje podniosą poziom drużyny i wzmocnią w nim rywalizację.
Do sztabu szkoleniowego Lechii dołączył niedawno Filip Surma. Jaki konkretnie będzie zakres jego obowiązków?
- Filip zajmował się będzie przede wszystkim grą rywali Lechii, ale także prowadzeniem dokładnej i uważnej analizy naszych poczynań w poszczególnych fragmentach meczów, do tego dojdą jeszcze indywidualnie zajęcia z niektórymi piłkarzami. Pracy i obowiązków w tym czasie jest tak dużo, że bardzo się, że ktoś nowy dołączył do sztabu właśnie teraz.
W związku z obecnością brata w sztabie szkoleniowym, Łukasz Surma będzie mógł liczyć na fory u trenera?
- Piłkarz, który na boisku zostawia tyle zdrowia i ambicji, na większe fory liczyć już chyba nie może.
Ostatnio w krótkim czasie z Lechii odeszli zarówno rzecznik prasowy Błażej Słowikowski jak i kierownik zespołu Piotr Żuk. Jakie to może mieć przełożenie na atmosferę?
- Na pewno oba odejścia bardzo nas zaskoczyły, zwłaszcza, że oba były niespodziewane i niemal zbiegły się ze sobą. Nie chciałbym sprawy szerzej komentować, w każdym razie z rzecznikiem Słowikowskim miałem bardzo dobre stosunki, natomiast co do kierownika Żuka to chciałem mu w tym miejscu podziękować za wspólnych pięć lat pracy. To dobry człowiek, który wzorowo wykonywał swoją funkcję, więc bardzo żałuję, że nie będziemy mogli już razem pracować.
Cel na sezon 2011/2012 został już ustalony przez zarząd?
- Nie, gdyż na razie jesteśmy jeszcze na etapie dokładnych podsumowań poprzednich rozgrywek i wciąż dyskutujemy jakie zmiany zespół powinien przejść latem. Na wytyczenie konkretnych celów przyjdzie jeszcze czas, gdy drużyna będzie już w 100% gotowa na nowy sezon.