Gdańsk: piątek, 19 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 271 (6/2019)

2 października 2019

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

Maciej Gajos najlepszym letnim transferem Lechii?

Gdy latem Lechia w mediach społecznościowych zapowiadała transfer, pokazując koszulkę zawodnika z nazwiskiem na literę G, z numerem 7 na plecach większość obstawiała Vladislavsa Gutkovskisa z Bruk-Betu Nieciecza. Ku zdumieniu wielu nowym nabytkiem okazał się Maciej Gajos, któremu właśnie wygasł kontrakt z Lechem Poznań.

MACIEKS

Kibice "Kolejorza" powitali ten ruch wiwatami i szyderą - pobyt Gajosa w Wielkopolsce przyniósł spory niedosyt, mimo nie najgorszych jak na środkowego pomocnika statystyk (121 meczów - 16 goli), apetyty były znacznie większe. Maciek przychodził bowiem do Lecha po udanym 3-letnim pobycie w Jagiellonii Białystok (94 mecze - 18 goli), gdzie dołączył do ścisłej ligowej czołówki graczy na swej pozycji, w dodatku przybywał w kwiecie wieku, miał 24 lata.

Czemu w Poznaniu Gajosowi nie wyszło? Nawet tak wytrawny znawca jak red. Radosław Nawrot z poznańskiej "Gazety Wyborczej" nie do końca wie co było przyczyną niepowodzenia: - Ciekawy przypadek Gajosa, był kiedyś wielką gwiazdą, potencjalnie kandydatem do kadry, a w Lechu bardzo się stoczył.

W Lechii pomocnik podpisał 3-letni kontrakt, spotkał tu trenera Piotra Stokowca, który dobrze go znał ze wspólnej pracy w Białymstoku. Początek w Lechii Gajos miał dość dyskretny, choć zaliczył w Superpucharze asystę przy bramce Jarosława Kubickiego. W meczu u siebie z Brondby w ogóle nie zagrał, a w rewanżu wszedł na plac w 57. minucie, następnie został brutalnie zweryfikowany, zresztą jak cała druga linia biało-zielonych. Potem oprócz meczu z Wisłą Płock, w którym zaliczył asystę drugiego stopnia przy golu Artura Sobiecha, nie wychodził w podstawowej jedenastce.

Aż wreszcie w spotkaniu ze swym poprzednim klubem Lechem Poznań, śpiący do tej pory "Król Maciuś" zagrał od początku i się przebudził. Pierwszego gola zdobył za tydzień z Koroną Kielce, gdy do końca nie wiedząc, gdzie się znajduje trafił do siatki po dośrodkowaniu Filipa Mladenovicia. To był dopiero początek jego strzeleckich popisów, bo w pucharowym meczu z Gryfem Wejherowo trafił aż dwa razy, mimo że pojawił się na boisku dopiero w drugiej połowie. - Dotknąłem piłkę na rozgrzewce, po wejściu na boisko na środku pola, a kolejne kontakty to już były gole - mówił Gajos po zwycięstwie nad Gryfem.

Nie chwalmy dnia przed zachodem słońca, ale 3 gole w bieżącym sezonie czynią z Maćka najbardziej udany letni zakup Lechii - przynajmniej naszym zdaniem. Z drugiej strony konkurencja jest mocno umiarkowana. Bo spójrzmy: Mario Maloca - więcej się leczy niż gra, Sławomir Peszko - to tak naprawdę powrót z wypożyczenia, trudno go uznać za transfer, Paweł Żuk - melodia przyszłości, Jaroslav Mihalik - transfer last minute. Jedynym godnym rywalem do miana najlepszego transferu lata jest Żarko Udovicić, którego gra bywa efektowna, ale brak mu liczb, jest mało skuteczny (dwie zmarnowane setki z Lechem) i zaliczył bezsensowną czerwoną kartkę na otwarcie z ŁKS-em, co mocno obniża jego ocenę.

Do naszego zdania przychyla się Tomasz Osowski z trójmiejskiej mutacji "Gazety Wyborczej" - Na początku byłem sceptyczny, wobec tego transferu, ale widać, że w systemie preferowanym przez biało-zielonych, czyli trzech środkowych pomocników, Gajos znajduje swoje miejsce. Nie spodziewam się, że będzie wiodącą postacią w drużynie biało-zielonych, bo takich jest aż nadto, ale żołnierzem wiernie wypełniającym zadania powierzone mu przez trenera Stokowca, jak najbardziej. Wiemy, że takich wojaków szkoleniowiec Lechii ceni szczególnie - militarnym porównaniem kończy Osowski.

Ludzie Lechii
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.031