Gdańsk: piątek, 19 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 272 (7/2019)

6 listopada 2019

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

BYŁY TRENER OCENIA OBECNĄ DRUŻYNĘ

Bogusław Kaczmarek: Lechię wciąż stać na podium

Były trener biało-zielonych Bogusław Kaczmrek ocenia obecną drużynę, w swoim stylu zahaczając o film Barei, „Koło Fortuny”, ramówkę TVN, bunkry i najtańszą bramkę w historii Ekstraklasy…

MACIEKS

BRAMKARZE

Co tu dużo kryć: Lechia bramkarzami stoi! I w obecnych i szczególnie poprzednich rozgrywkach, biało-zieloni golkiperzy stanowili ogromną wartość dodaną. W sezonie 2018/19 pod naszą bramką mieliśmy czasem „Koło Fortuny”, na szczęście obrońcy za plecami mieli Duszana Kuciaka. 16 czystych kont w sezonie nie wzięło się z niczego. Mam wielki szacunek dla pracy mojego byłego podopiecznego z Grodziska Wielkopolskiego, Piotra Stokowca, w systemie gry który on przyjął czyli „strzelamy bramkę, a potem bunkier” dobrze broniący bramkarz to newralgiczna kwestia. Teraz za Kuciaka do bramki wszedł Alomerović, dotąd miał niewiele szans na wykazanie się, ale gdy wchodził do klatki – nie zawodził. Budowlany klub za komuny nosił pseudonim „Murarze” i teraz nawiązuje do chlubnych tradycji.

OBROŃCY

Trójka w środku w składzie Augustyn-Nalepa-Maloca daje spokój w polskich warunkach ligowych. Pamiętajmy, że na tej pozycji jest jeszcze Kubicki, który teraz odniósł kontuzję, jestem pewien że Maciek Pawlak go dobrze i szybko poskłada. Zwróciłbym uwagę na Adama Chrzanowskiego, który zdecydowanie jest środkowym obrońcą, a nie lewym. Dałbym mu szansę. Jaka różnica czy Lechia zajmie w lidze piąte miejsce z Augustynem, czy siódme z Chrzanowskim? Ten drugi ma większą perspektywę rozwoju.

Czytałem ostatnio wywiad z Filipem Mladenoviciem i odniosłem wrażenie, że to „Niespotykanie spokojny człowiek” (film z 1975 roku w reżyserii Stanisława Barei – przyp. red.). Jednak gdy Serb wychodzi na boisku jest niczym Dzidek Puszkarz – zakłada skórę wilka. Burzy się w nim bałkańska krew, jest w stanie permanentnej wojny: z rywalem, z własnymi słabościami, wreszcie z arbitrami. Z tymi ostatnimi jeszcze nikt nie wygrał, o czym Filip najwyraźniej zapomina. Zresztą tak jak jego rodak Żarko Udovicić.

Wracając jeszcze do „Mladena” i wywiadu w „Dzienniku Bałtyckim” – zawodnik opowiada jak mu w Gdańsku dobrze, jak tu fajnie i przyjemnie, ale w ogóle z tego nie wynika, żeby mógł przedłużyć kontrakt i tu zostać. Zobaczymy…

Po drugiej stronie mamy Karola Filę. Wielkie ukłony dla mojego niegdyś asystenta w Lechii, „Henia” Brede za znalezienie mu pozycji na prawej stronie defensywy. To był strzał w dziesiątkę. Karol to chłopak, który w obecnej Lechii zrobił największe postępy. Jego rozwój przebiega wręcz książkowo.

POMOCNICY

Fila dobrze zregenerował się po młodzieżowych Mistrzostwa Europy, w przeciwieństwie do Tomka Makowskiego. Ten zawodnik w dotychczasowych meczach był odtwórczy, a nie twórczy. Na tej pozycji powinien dać coś więcej. Mimo tego, że ani on, ani Maciej Gajos nie grają na razie na miarę swego potencjału, drużyna Lechii wciąż ma potencjał na pierwszą trójkę. Gajos, który ciągnął grę Jagielloni i przez moment Lecha w sytuacji urazu Kubickiego powinien grać więcej. Wiele zależy od Rafała Wolskiego, z jednym zastrzeżeniem – ustawianie go na boku to piłkarski samogwałt, zabijanie instynktu kreacji. Rafałowi należy życzyć zdrowia, bo na razie mógłby wziąć udział w programie „Usterka”.

Łukasik gra rozumem, nie wiem czy nie ma tam jakiegoś problemu z wytrzymałością, bo koło 60. minuty Daniel łapie dziwne kolory. Łapię się za głowę gdy porównam obecnych skrzydłowych Lechii z tymi, których miałem ja w sezonie 2012/13. Przecież Kacper Łazaj, który zdobył na Ruchu zwycięską bramkę zarabiał 450 zł. To była chyba najtańsza bramka w historii Ekstraklasy. Dziś biało-zielone skrzydła jeśli są w formie są najlepsze w lidze. Lukas Haraslin mimo urazów jest w Ekstraklasie gwiazdą.

NAPASTNICY

Tak samo jak z Wolskim, ustawianie Flavio Paixao na skrzydle to piłkarska dywersja. W poprzednim sezonie szczególnie w wyjazdowym meczu z Wisłą Kraków (2:5) rywale pokapowali o co chodzi i wszystkie akcje przenieśli na prawą stronę. Portugalczyk powinien grać w polu karnym, potrafi wsadzić głowę tam gdzie inni boją się wsadzić głowę, niczym kiedyś Andrzej Szarmach.

Na koniec Artur Sobiech. Dzięki niemu Lechia ma Puchar Polski, tylko on był w stanie takim ciosem kung fu pokonać Kelemena, który chyba wciąż czeka na piłkę z koszykiem na Stadionie Narodowym. Obstawiałem, że Artur w poprzednim sezonie strzeli 16-18 goli, zanotował mniej, być może tych bramek zabrakło by Lechia zdobyła mistrzostwo. Przyjechał nieprzygotowany, musiało minąć trochę czasu by wszedł na właściwe tory i zaczął trafiać. Na dłuższą metę, dla jego rozwoju byłoby lepiej gdyby miał żonę na miejscu, a nie w Dortmundzie, no ale prawa ekonomii są nieubłagane.

Ludzie Lechii
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.029