Gdańsk: piątek, 19 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 273 (1/2020)

9 stycznia 2020

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

Rafał Wolski w Lechii: Nieudany romans

Rafał Wolski przychodził do Gdańska latem 2016 roku po podpisaniu 3-letniego kontraktu i miał stanowić brakujący element układanki w drużynie Piotra Nowaka. Drugą połowę sezonu 2015/16 lechiści mieli piorunującą, w kolejnym mieli zaatakować mistrzowski tron.

MIKE

Do jego bilansu sześciu goli w 70 meczach ligowych należy dodać dwukrotnie zerwane więzadła krzyżowe.

Wolski przychodził opromieniony dobrym pobytem w Wiśle Kraków – w 14 meczach zdobył cztery gole. Skąd się w ogóle wziął pod Wawelem? Otóż wcześniej odbił się od poważnej piłki na zachodzie, z miernym powodzeniem występował we włoskich Fiorentinie i Bari oraz belgijskim Mechelen. Za granicę z kolei trafił po udanym pobycie w Legii Warszawa, może liczby o tym nie mówią, ale wciąż mówiło się o jego ogromnym potencjale i talencie. To przyniosło powołanie w wieku zaledwie 20 lat na polsko-ukraińskie Euro w 2012 roku. Selekcjoner Franciszek Smuda nie praktykował zmian i nie do końca ufał młodym zawodnikom co sprawiło, że podczas turnieju Rafał nie podniósł się z ławki.

Pierwszy sezon w Lechii Wolski rozegrał właściwie od deski do deski – 34 mecze (na 37 możliwych) i trzy gole oraz sześć asyst. Im dalej w sezon tym bardziej „Wolak” się rozkręcał, jednak trudno było pozbyć się wrażenia, że czasem wystawiany jest na kredyt i że trener Nowak nie bardzo postanawia znaleźć mu miejsce na boisku obok Milosa Krasicia.

Nasze spostrzeżenia na łamach „Przeglądu Sportowego” podzielił ojciec Rafała: - Mam wrażenie, że w Gdańsku Rafał dał się zepchnąć na boczny tor przez Miloša Krasicia, który jest tam gwiazdą - mówił Wolski senior.

Jednak i tak jak spojrzymy na pobyt Rafała nad morzem to pierwszy rok z 3,5-letniego pobytu nad morzem był zdecydowanie najbardziej udany. W ostatnim meczu sezonu 2016/17 Lechia potrzebowała wygranej przy Łazienkowskiej by wywalczyć mistrzowski tytuł. Jak pamiętamy obie drużyny zagrały za podwójną gardą, co Legii dały tytuł, a Lechii figę z makiem. Może mniej liczni pamiętają rzut wolny Wolskiego w dogodnej sytuacji, po kopnięciu Rafała piłka stworzyła zagrożenie ale dla widzów siedzących na trybunach. To oczywiście przypadek, ale „Wolak” nigdy nie ukrywał sympatii dla Legii, która była jego pierwszym dorosłym klubem.

Była mowa o powrocie Rafała do stolicy przed kolejnym sezonem 2017/18. Przy okazji meczu przy Łazienkowskiej w rundzie wiosennej (1:0 dla Legii) Wolskiego zapytano w studio Canal Plus czy był temat jego powrotu do stolicy latem odparł krótko: „byłem na tak”.

Mimo porażki biało-zielonych był to ich nienajgorszy mecz. Kompletną katastrofą zakończyło się za to spotkanie z Koroną Kielce u siebie – 0:5!

Początek meczu był całkiem dobry, Wolski trafił w słupek, ale potem wszystko się posypało. Po kolejnej nieudanej interwencji Błażeja Augustyna, Dusan Kuciak mało go nie udusił, w tym czasie „Wolak” wyzywał się już z ubliżającymi mu z trybun kibicami. Do przerwy do naszej sieci wpadły cztery sztuki, po przerwie koroniarze oszczędzili gdańszczan, strzelając zaledwie jednego gola, marnując rzut karny. Bilety na spotkanie kupiło zaledwie 7066 widzów, wtedy najmniej w historii letnickiej areny, po przerwie została może połowa.

To właśnie Rafał został poddany szczególnej trosce kibiców podczas tzw. wizyty motywacyjnej kibiców tuż przed derbami z Arką. Jednak wbrew temu co pisały media nikt na niego nie huczał, próbowano po dobroci: ty się nie obrażaj, ty graj…

Po raz pierwszy w ekstraklasowej historii Arka była faworytem, była nieco wyżej w tabeli i w tamtym sezonie do tej pory u siebie przegrała tylko raz. Po raz kolejny jednak okazało się, że derby rządzą się swoimi prawami, a Wielkie Derby Trójmiasta jeszcze odrębnymi.

Tradycji stało się zadość i to Lechia wygrała w Gdyni 1:0. Milos Krasic był najlepszy na boisku, przebiegł najwięcej ze wszystkich. „Kraso” asystował przy golu Flavio w 95 (!) minucie. Na cześć tej bramki powstał nawet mem autorstwa klubowego grafika: jesteś tak piękna jak gol Flavio w 95 minucie – link. W środkowej strefie Krasiciowi kroku dotrzymywał Wolski, który jeszcze wtedy pamiętał rady kibiców i grał w piłkę. To on dośrodkowywał w 67. minucie na głowę Marco Paixao, który z bliska pokonał bramkarza Arki. Niestety VAR tę bramkę anulował, co wprawiło miejscowych kibiców w euforię większą niż zdobycie krajowego pucharu. Jednak co się odwlecze to nie uciecze oraz oliwa zawsze sprawiedliwa!

Tak jak obecnie również wówczas gdański klub przeżywał spore trudności finansowe. Jednym z graczy, wysłali wezwanie do zapłaty był wtedy Rafał Wolski.

Niejako za karę za wezwanie klubu do zapłaty, Wolski został skreślony z listy udających się na tureckie zgrupowanie. I to mając w perspektywie wyjazd na rosyjski mundial. Pod koniec roku 2017 wyrobił sobie w kadrze pozycję ważnego rezerwowego, a 5 października w Erywaniu stał się pierwszym piłkarzem Lechii od…68 lat który zdobył gola dla polskiej kadry. Z jednej strony za pracę należy się płaca, ale akurat w momencie, gdy stanął przed szansą udziału w wielkiej imprezie piłkarz mógłby zakasać rękawy i nie marudzić. Nie jadąc na obóz Wolski sam skreślił się z udziału w mistrzostwach świata. Późniejsza kontuzja w meczu z Piastem Gliwice była jedynie konsekwencją byle jakiego przygotowania do sezonu. Ale być może nie mógł już znieść toksycznej atmosfery, nigdy nie ukrywał że Morze Bałtyckie nie jest jego ulubionym, że lepiej czuje się zwłaszcza w Warszawie, czy choćby w Krakowie gdzie przez moment nieźle kopał przy Reymonta.

I znów żmuda rehabilitacja. W międzyczasie w Gdańsku pojawił się trener Piotr Stokowiec i mimo że preferowanym przez niego jest defensywny styl gry, bardzo cenił ofensywne umiejętności Rafała. Debiut od razu w pierwszym składzie w zremisowanym 3:3 meczu z Zagłębiem Lubin i asysta do innego banity Artura Sobiecha. Potem „Wolak” grał w kratkę, a jednak końcówka piłkarskiej jesieni to jego dobry czas. Dobra zmiana z Arką Gdynia (2:1), bramki w pucharowym starciu w Niecieczy (3:1) oraz w lidze z Górnikiem Zabrze (4:0) zwiastowały dobrą wiosnę. Niestety znów pech dał znać o sobie. W dzień śmierci Pawła Adamowicza przy Traugutta odbywała się treningowa tajna gierka z Bytovią (4:4) i Rafała znów zerwał więzadła! Lechia była wtedy liderem i kto wie czy obecności Wolskiego i jego nieprzeciętnych umiejętności nie zabrakło w grze o tron?

Powtórka z rozrywki. Operacja i godziny ćwiczeń. Pod koniec ligi Wolski już był na chodzie, widać go na zdjęciach podczas świętowania zdobycia Pucharu Polski.

W nowy sezon Rafał wszedł jako rezerwowy. Podczas prestiżowych meczów kwalifikacji Ligi Europy z Brondby pojawił się na boisku dopiero w dogrywce meczu rewanżowego. Gdy złapał przyzwoitą formę przed kolejnymi derbami z Arką w Gdyni usłyszał od kogoś ze sztabu: - Super Rafał! Będziemy cię potrzebować!...Ale w następnym meczu z Górnikiem.

I to kariera Wolskiego w Lechii w pigułce. Zbyt szklany na mecze walki. Często obrażony, że musi grać. Sprawiający wrażenie jakby mu się nie chciało. Największa jego porażką jest to, że musi grać w polskiej Ekstraklasie. Jego potencjał uprawnia go do gry w topowych ligach Europy. Chociaż możliwe, że to już czas przeszły…

Z trójki odstrzelonych piłkarzy Wolskiego chyba najmniej żal. Do „Wolaka” mają zastosowanie słowa wypowiedziane w kontekście reprezentacyjnej kariery Piotra Zielińskiego. Otóż władzom gdańskiego klubu najwyraźniej znudziło się czekać, aż piłkarz „wstanie pewnego dnia i coś mu przeskoczy w głowie”. Potencjał Wolskiego jest widoczny gołym okiem, ale od potencjału nie ma goli.

Co oczywiście nie znaczy, że zawodnik nie miał prawa wysłać wezwania do zapłaty. Jaka płaca taka praca.

Ludzie Lechii
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.036