Jeżeli interesujesz się zakładami bukmacherskimi i chcesz typować mecze Lechii w nowym sezonie, to załóż konto w sts kod promocyjny.
Sezon 2020/21 będzie specyficzny. Ekstraklasa zagra jedynie 30 spotkań i spadnie z niej zaledwie jedna drużyna. Teoretycznie jest to czas, co w przypadku Lechii szczególnie istotne, na wyprostowanie tematów finansowych i bezbolesną, dalszą przebudowę drużyny. Jak powiedział jeden prezes do drugiego w „Piłkarskim Pokerze”: - Masz 365 dni na zbudowanie nowej drużyny!
Tyle teorii. Nie od dziś wiemy, że Lechia jest zarządzana mocno niestandardowo i na wypłaty może nie być, ale na masowe ruchy transferowe jakieś zaskórniaki się znajdą.
W pierwszej kolejności spójrzmy na czynniki mogące budzić nadzieje. Na pewno jest nim stabilność kadry. Plotki o odejściu Dusana Kuciaka czy Mario Malocy należy włożyć między bajki. Ubytki w postaci Patryka Lipskiego czy zakończenie wypożyczenia Ze Gomesa to nie są straty, które nie pozwolą sztabowi szkoleniowemu zmrużyć oczu.
Jak już przy sztabie jesteśmy, z końcem lipca jego członkiem przestał być Maciej Kalkowski. Popularny „Kalka” był kolejno asystentem Bogusława Kaczmarka, Michała Probierza, Tomasza Untona (pracowali na równych prawach), Jerzego Brzęczka, Piotra Nowaka, Adama Owena i Piotra Stokowca. Razem osiem sezonów z niewielkimi przerwami, szmat czasu. Na analizę czemu tak się stało przyjdzie czas, na razie wiadomo, że Maćka przy pierwszym zespole nie będzie i nie zostanie, jak sam z przekąsem mawiał: „Panem Lucjanem Brzychczym Lechii”.
Zawodnicy Biało-Zielonych budzą zainteresowanie innych klubów – Żarko Udovicić - Podbeskidzia Bielsko-Biała, Mateusz Żukowski (pamiętacie takiego?) - Rakowa Częstochowa, ale od zainteresowania do transferów jeszcze daleka droga. Ogólnie kadra Lechii robi solidne wrażenie, wielu piłkarzy ma długoletnie kontrakty, równie wielu wydaje się być na fali wznoszącej: Omran Haydary, Łukasz Zwoliński, Rafał Pietrzak, Jarosław Kubicki, Michał Nalepa mają jeszcze długie lata gry przed sobą. Niewiele czasu zostało dwóm najlepszym piłkarzom wspomnianemu Kuciakowi i talizmanowi Lechii, Flavio Paixao, ale o ich formę nie ma się co martwić. Słychać również o zakusach transferowych Lechii, wcale nie upadł ostatecznie temat Bartosza Nowaka, ale umówmy się – ta drużyna i w tym składzie może grać w czołówce Ekstraklasy.
A teraz pora na negatywy. Są też takie, chociaż na Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniu Akcjonariusz padło stwierdzenie, że „tak dobrze, to jeszcze w klubie nie było”. Pytanie dla kogo dobrze? Cały czas niepewna jest finansowa sytuacja Lechii. Teoretycznie konwersja długu na nowe akcje pozwoliła złapać oddech, ale gotówki od tego nie przybyło. Trochę kasy wpadnie za Lukasa Haraslina, Artura Sobiecha, może uda się sprzedać Karola Filę, chociaż w takiej formie jak był na wiosnę będzie to trudne.
Klub jest wciąż na ostrym finansowym zakręcie, tak ostrym, że wiarygodne wydają się farmazony typu: „miasto wypowiedziało umowę korzystania z Traugutta 29”. Faktem natomiast jest zakończenie współpracy z Lechią przez bukmacherską firmę „Betclic”. Trwają rozmowy z potencjalnymi następcami. Szuka się oszczędności wszędzie. Sam prezes Adam Mandziara pofatygował się do Kolbud, by tam mogła trenować Akademia Lechii. Ostatecznie nie udało się dobić targu, w urokliwych Kolbudach mecze domowe zagrają jedynie rezerwy Lechii, a przez jakiś czas nie było pewne czy w ogóle wystartują w rozgrywkach. Już widzimy szczęśliwe miny rodziców, którzy w godzinach szczytu mieliby dowieźć dzieci do Kolbud. Szukanie oszczędności kosztem dzieci to patologia, szczególnie jeśli wynagradza się nowym kontraktem napastnika, który przez dwa lata raz trafił do siatki. Mowa oczywiście o sympatycznym skądinąd Jakubie Araku.
Następny hit to planowane wyprowadzenie roczników poniżej 12 roku życia poza struktury Lechii SA. Jeśli przypomnimy sobie hasła towarzyszące powstawaniu nowej Akademii Lechii w 2015 roku, włos na głowie zaczyna się jeżyć, jeśli ktoś jeszcze ma.