W zestawieniu uwzględnieni są tylko piłkarze, dla których Bogusław Kaczmarek odegrał przełomową rolę w ich karierach w Lechii. Oznacza to, że na liście są zawodnicy, którzy zadebiutowali za "Bobo" lub tacy, którzy za kadencji tego trenera rozegrali najwięcej meczów w drużynie Biało-Zielonych. Z tego powodu zabraknie Kacpra Rosy, Bartłomieja Smuczyńskiego, Przemysława Czerwińskiego, Adama Gołuńskiego, Adriana Bielawskiego i Patryka Sobczaka. Oni czasami znajdowali się na ławce rezerwowych, lecz nigdy nie rozegrali oficjalnego meczu w seniorskim zespole.
Pominięty został także Rafał Janicki. Był on wciąż młodym piłkarzem za "Bobo" (miał wtedy 18 lat), lecz zadebiutował w Lechii jeszcze w 2010 roku za Tomasza Kafarskiego. Gdy przychodził Kaczmarek, Janicki był już od dłuższego czasu istotnym piłkarzem pierwszego zespołu. Trudno sklasyfikować tego stopera jako odkrycie byłego szkoleniowca Biało-Zielonych.
Z innego powodu nie został uwzględniony Patryk Tuszyński. Aktualny napastnik Wisły Płock zadebiutował w Gdańsku jeszcze, gdy za sterami Lechii był Paweł Janas. Potem przez rundę jesienną sezonu 2012/2013 nie dostał szansy od Kaczmarka. W zimowym okienku transferowym został wypożyczony do Sandecji Nowy Sącz. Gdy wrócił do Biało-Zielonych, na ławce trenerskiej był już Michał Probierz, który stawiał na napastnika. Jest to jedyny młody piłkarz Lechii, który później przebił się w seniorskiej piłce, a nie dostał szansy od "Bobo".
Zacznijmy od najbardziej oczywistych przykładów:
Paweł Dawidowicz (Hellas Verona)
Aktualny reprezentant Polski nie jest wychowankiem gdańskiej akademii. Przyszedł on z Sokoła Ostróda. W młodzieżowych drużynach Lechii od razu się wyróżniał. Z drużyną Biało-Zielonych zdobył mistrzostwo Polski U17. Zwrócił tym uwagę Bogusława Kaczmarka. Trener dał mu zadebiutować w spotkaniu w 29. kolejki Ekstraklasy sezonu 12/13 przeciwko Zagłębiu Lubin. Zagrał jeszcze w ostatnim meczu tamtego sezonu z Górnikiem Zabrze.
Po zakończeniu sezonu Michał Probierz zastąpił Kaczmarka. Współpraca z niedoszłym trenerem Termaliki, a potem z Ricardo Monizem (zastąpił on Probierza pod koniec sezonu) była bardzo owocna dla Dawidowicza. W sezonie 13/14 w sumie rozegrał 34 spotkania i był jednym z najbardziej wyróżniających się defensywnych pomocników ligi. Wzbudził on zainteresowanie zagranicznych klubów.
Po Dawidowicza sięgnęła Benfica Lizbona. Pierwszy sezon w Portugalii spędził w rezerwach. Tam spotkał się z wieloma przyszłymi gwiazdami europejskiego futbolu. Grał w jednej drużynie np. z Edersonem, Renato Sanchesem i Victorem Lindelofem. Przez pechową kontuzję nie poleciał na obóz z pierwszym zespołem, a jego miejsce zajął Renato Sanches. Ten później pogrążył Polaków na Euro we Francji. W następnym sezonie konkurencja okazała się zbyt duża i nie awansował do pierwszej drużyny. Klub jednak z niego nie rezygnował i wypożyczał go do kolejnych klubów. Wpierw było to VFL Bochum. Przez urazy rozegrał 17 spotkań i niemiecki klub zdecydował się nie wykupywać Polaka.
Potem Benfica wypożyczyła go do Palermo. W klubie z Sycylii w tamtym czasie było wielu Polaków: Thiago Cionek, Radosław Murawski i Przemysław Szymiński. Dobrze zaaklimatyzował się w Italii i rozegrał dobry sezon w Serie B. Palermo było jednak w opłakanej sytuacji finansowej i nie zdecydowało się wykupić Dawidowicza.
Następnie Benfica wypożyczyła go ponownie do Italii. Tym razem do Hellasu Verona. Dawidowicz odegrał bardzo istotną rolę w awansie tego klubu do Serie A. Również w Weronie na stałe przesunięto go na środek obrony. Hellasowi na tyle podobała się gra byłego piłkarza Lechii, że włodarze tego klubu zdecydowali się wykupić Polaka za 3.5 miliona Euro.
Dawidowicz we Włoszech zbiera dobre noty, a jego klub zajmuje spokojne miejsce w środku tabeli. Niestety, piłkarz zerwał więzadła krzyżowe w grudniowym starciu z Venezią. Ma wrócić do gry w kwietniu.
Dobre występy Dawidowicza zwróciły uwagę Adama Nawałki. To właśnie u tego selekcjonera zadebiutował w towarzyskim meczu z Czechami. Jerzy Brzęczek nie dał żadnej szansy byłemu piłkarzowi Lechii. Ponownie w narodowych barwach zagrał dopiero u Paulo Sousy. Wszedł nawet na 5 minut z Hiszpanią podczas Euro 2020. Jesienią 2021 roku był istotną postacią w kadrze. Kontuzja, niestety, wyeliminuje Dawidowicza z marcowych barażów na mistrzostwa świata w Katarze.
Przemysław Frankowski (RC Lens)
Frankowski w porównaniu do Dawidowicza był w Lechii od najmłodszych lat. Wyróżniał się w drużynach młodzieżowych i zainteresował Bogusława Kaczmarka. Zadebiutował w spotkaniu 22. kolejki z Jagiellonią Białystok. Już w swoim drugim meczu w Lechii (przeciwko Podbeskidziu Bielsko-Biała) strzelił swoją pierwszą bramkę dla Biało-Zielonych. Pod koniec sezonu przebił się do pierwszego składu Lechii. Zagrał 90 minut w dwóch ostatnich kolejkach.
Michał Probierz bardzo cenił sobie potencjał i umiejętności dynamicznego skrzydłowego. Za kadencji tego trenera Frankowski rozegrał 27 spotkań, w których strzelił 2 bramki i zanotował 2 asysty. Współpraca między nimi układała się na tyle dobrze, że Probierz postanowił zabrać skrzydłowego ze sobą do Białegostoku, gdzie objął pracę po okresie w Gdańsku.
Na Podlasiu Frankowski wyrobił sobie markę. W Jagiellonii rozegrał 155 spotkań, strzelił 28 bramek i zanotował 15 bramek. Razem Jagą kilka razy zakończył sezon w pierwszej trójce. W sezonie 15/16 i 18/19 zajął 3 miejsce, a w 16/17 oraz 17/18 "Jaga" skończyła rozgrywki na drugim stopniu podium. Odkąd Frankowskiego nie ma w Białymstoku, Jagiellonia nie może wdrapać się na podium Ekstraklasy.
W styczniu 2019 roku skrzydłowy opuścił rodzimą ligę i przeniósł się za Ocean Atlantycki. Podpisał kontrakt z Chicago Fire. W jednym klubie grał z Bastianem Schweinsteigerem. W USA był wyróżniającą się postacią. W 64 spotkaniach 10 razy asystował i tyle samo strzelił bramek.
Jego dobre występy przyciągnęły uwagę europejskich klubów. Latem 2021 roku przeniósł się do RC Lens z Francji. Ten klub jest rewelacją Ligue 1. Po 20. kolejkach tez zespół zajmują 6. pozycję z niewielką stratą do miejsc gwarantujących udział w Lidze Mistrzów.
Dobre występy w Jagiellonii zaprocentowały powołaniem do reprezentacji Polski. Przemysław Frankowski zadebiutował w kadrze w towarzyskim meczu z Nigerią za czasów Adama Nawałki. Po nieudanych mistrzostwach świata w Rosji drużynę narodową objął Jerzy Brzęczek. Widział on w swojej kadrze Frankowskiego. W meczu z Macedonią Północną strzelił on swoją jedyną dotychczas bramkę dla Polski. Od spotkania z Rosją w czerwcu 2021 wystąpił w każdym meczu reprezentacji.
Co słychać u reszty?
Frankowski i Dawidowicz to były oczywiste przykłady, które łatwo skojarzyć z młodzieżą wprowadzaną przez Bogusława Kaczmarka. Obydwaj regularnie grają w najmocniejszych ligach europejskich i są etatowymi reprezentantami Polski. Jednak nie tylko im trener dał szansę. Losy innych zawodników potoczyły się zgoła odmiennie.
Damian Kugiel (GKS Kowale)
Dostał możliwość występu w Ekstraklasie pod sam koniec kadencji Kaczmarka. Wszedł w końcówce rywalizacji z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Następnie był wprowadzany z ławki w meczach z Widzewem Łódź i GKS-em Bełchatów.
W 2. kolejce sezonu 13/14 wyszedł w pierwszym składzie na spotkanie z Ruchem Chorzów. Jak się później miało okazać, to był ostatni występ Kugiela w pierwszej drużynie Lechii. Później grał w rezerwach gdańskiego klubu.
Biało-Zieloni zdecydowali się wypożyczyć napastnika do Kotwicy Kołobrzeg, która wówczas była w II lidze. Kugiel strzelił 5 bramek w sezonie 14/15. Kluby się porozumiały i wypożyczyły piłkarza na następny sezon. W nim napastnik ani razu nie wpisał się na listę strzelców.
Kugiel został na Pomorzu, lecz już nie był związany z Lechią. Potem po piłkarza zgłosiło się KS Chwaszczyno, które grało w III lidze. Następnie reprezentował barwy Wierzycy Pelplin, Raduni Stężyca, Bałtyku Gdynia, Sopockiej Akademii Piłkarskiej oraz Sokoła Zblewo. Teraz gra dla GKS-u Kowale. Na poziomie IV ligi regularnie strzela. W rundzie jesiennej strzelił 12 bramek. Może pochwalić się hat-trickami w starciach z Kaszubią Kościerzyna i Jantarem Ustka.
Adam Duda (AS Pomorze)
Zaczął się przebijać do pierwszego składu jeszcze przed pobytem Bogusława Kaczmarka. Możliwość debiutu w Ekstraklasie otrzymał od Pawła Janasa w spotkaniu z Wisłą Kraków. Od "Bobo" dostał szansę już w 4. kolejce z Piastem Gliwice. W rundzie wiosennej regularnie pojawiał się na boisku. Opuścił tylko 2 pierwsze spotkania. Strzelił w drugiej połowie sezonu 5 bramek (z Koroną Kielce, Lechem Poznań, Jagiellonią Białystok, Ruchem Chorzów i Widzewem Łódź). Gdy stery Lechii objął Probierz, Duda przestał regularnie grać w Lechii.
Sam potem przyznał, że trener Kaczmarek świetnie pracował z młodzieżą. Odciążał ich psychicznie, co pomagało młodym zawodnikom wdrażać się w Ekstraklasie. Michał Probierz nie przykładał takiej wagi do aspektów psychologicznych jak "Bobo":
- Przy trenerze "Bobo" Kaczmarku atmosfera w drużynie była bardzo dobra, więc nie odczuwałem tak mocno tej presji, jaka jest w Ekstraklasie - o wiele większa niż gdzie indziej. Wiadomo - kluby są z dużych miast, wiele ludzi przychodzi na stadiony, zależy im na wynikach. Głowa jest więc w tym wszystkim bardzo ważna. Trener Michał Probierz, który przyszedł po trenerze Kaczmarku, w żadnym wypadku mi nie pomagał ani nie odciążał od tego wszystkiego. Być może gdybym miał wtedy kogoś takiego jak Paweł Drużek (psycholog), który pomógł mi po gorszych chwilach w Widzewie, to byłbym w innym miejscu - przyznał Duda dla oficjalnej strony Rozwoju Katowice w sierpniu 2016 roku.
Z tego powodu w styczniu 2014 roku klub go wypożyczył do Chojniczanki. W Chojnicach strzelił 2 bramki w 14 spotkaniach. Po powrocie do Lechii od razu został wykupiony przez Widzewa. W Łodzi również nie błyszczał skutecznością. Zdobył bramkę. Następnie przeszedł do Pogoni Siedlce, w której strzelił 7 goli. Potem trafił do Rozwoju Katowice. Na Śląsku przebywał jedynie pół roku.
Od rundy jesiennej sezonu 16/17 Duda przeniósł się na północ Polski. Na początku grał w Concordii Elbląg. Od następnego sezonu przebywał już w Bałtyku Gdynia. Tam był przez 1,5 roku. Jesienią sezonu 18/19 zdobył 8 bramek, przez co był najskuteczniejszym piłkarzem Biało-Niebieskich. Zdecydował się opuścić klub z Gdyni przez kłopoty finansowe zespołu.
- O odejściu wiedziałem już pod koniec listopada. W grudniu temat był jeszcze ruchomy, ale ostatecznie rozstaliśmy się. Chcę być szczery i przyznam, że głównym powodem były kwestie finansowe. Ze sportowej strony było wszystko w porządku, ale mam rodzinę i zobowiązania bankowe, więc nie mogę sobie pozwolić na przestoje. Bałtyk nie dawał mi zapewnienia płynność - powiedział w 2019 roku dla trójmiasto.pl
Był blisko KP Starogard Gdański, lecz według Dudy, transfer zablokował trener starogardzkiego zespołu.
- Trener Kowalski zasugerował, żebym jeszcze nie podpisywał umowy, gdyż on testuje innego zawodnika i nie wie, jaką decyzję podejmie. Byłem tym bardzo zaskoczony, tym bardziej po tym, co działo się w grudniu. Ostatecznie szkoleniowiec stwierdził, że nie widzi mnie w swoich planach i zablokował podpisanie umowy - przyznał w tym samym wywiadzie.
Ponownie trafił do Concordii. Łącznie w klubie z Elbląga rozegrał 34 mecze na poziomie III i IV ligi, w których strzelił 17 bramek. Potrafił strzelić 5 bramek GKS-owi Barczewo.
Teraz Duda gra w AS Pomorze w klasie okręgowej. W międzyczasie był jeszcze we Wdzie Lipusz. W rundzie jesiennej sezonu 21/22 napastnik zdobył ponad 20 goli. Strzelił pięć bramek w starciu z Kamionką Sopot, cztery bramki w meczu z KS Chwaszczyno i hat-tricki w starciach z rezerwami Gedanii Gdańsk, Zenitem Łęczyce, Błyskawicą Reda Rekowo. Aktualnie łączony jest z pierwszym zespołem Gedanii.
Łukasz Kacprzycki (Wisła Puławy)
Dostał szansę już w drugim meczu Bogusława Kaczmarka w Lechii z Pogonią Szczecin. Najlepszy okres miał na początku rundy wiosennej sezonu 12/13, gdy zagrał w 7 spotkaniach z rzędu. Michał Probierz dał Kacprzyckiemu jedynie 6 minut w rywalizacji przeciwko Ruchowi Chorzów. To był ostatni mecz prawego napastnika w Gdańsku.
Kacprzycki podobnie jak inni piłkarze, został wypożyczony do klubu z niższej klasy rozgrywkowej. Trafił w lutym 2014 roku do Wisły Płock, która była wtedy w I lidze. Po rundzie wiosennej Nafciarze zdecydowali się wykupić piłkarza. Po średnim kolejnym sezonie piłkarz odszedł z Wisły i trafił do Kotwicy Kołobrzeg.
Przez 3 lata w tym zespole zagrał 69 spotkań, w których strzelił 7 goli i zanotował tyle samo asyst. Miał tam okazję pracować z byłym trenerem Warty Poznań – Piotrem Tworkiem. W 2018 roku Kacprzycki przeszedł do Wisły Puławy. Do dzisiaj gra w tym zespole. W tym sezonie II ligi ma 1 bramkę na koncie.
Wojciech Zyska (Gedania Gdańsk)
W Lechii zadebiutował w listopadzie 2012 roku w meczu z Ruchem Chorzów. W sumie za kadencji "Bobo" uzbierał 4 mecze.
Początkowo znalazł się w planach Michała Probierza. W rundzie jesiennej zagrał tylko dwa pierwsze mecze. Od tego czasu ani razu nie wszedł na murawę.
Zyska podobnie jak Kacprzycki został wypożyczony do Wisły Płock. Tam również miał problemy z łapaniem się do pierwszego składu. Lechia nie wiązała już przyszłości z pomocnikiem i zdecydowała się go oddać do Bałtyku Gdynia, który był III-ligowcem. Potem były inne kluby z północy Polski jak: Gwardia Koszalin, KP Starogard Gdański, Sokół Ostróda, Olimpia Elbląg.
Zyska za czasów gry w Koszalinie twierdził, że dałby sobie rade w wyższej lidze. - Powiem szczerze, że jest to kwestia przyzwyczajenia się do danej ligi. Wiadomo, że w III lidze jest mniejsza intensywność gry niż w Ekstraklasie. Myślę, że jeśli chodzi o mi szansę, to poradziłbym sobie - powiedział dla serwisu "Zza Połowy" w kwietniu 2018 roku.
Życie było jednak bardziej okrutne. Nigdy nie wrócił na poziom centralny. W 2021 roku Zyska wrócił do Gdańska, lecz nie do Lechii. Aktualnie gra dla Gedanii, która jest w IV lidze.
Kacper Łazaj (GKS Przodkowo)
Był wprowadzony jako jeden z pierwszych młodzieżowców w drużynie Bogusława Kaczmarka. Zadebiutował w wieku 17 lat w 4. kolejce przeciwko Jagielloni Białystok. W Ekstraklasie strzelił nawet bramkę dającą zwycięstwo w rywalizacji z Ruchem Chorzów. Do dzisiaj znajduje się w czołówce klasyfikacji najmłodszych strzelców. Zdobył gola, gdy miał 17 lat i 108 dni.
Nie znalazł się w planach Michała Probierza i został wypożyczony zimą 2014 roku do Kolejarza Stróże, który był wtedy w I lidze. Tam nawet ani razu nie wszedł na boisko.
W sezonie 14/15 dostał 45 minut od Quima Machado w meczu z Pogonią Szczecin. To, jak się miało później okazać, był ostatni mecz Łazaja w Lechii. Został wypożyczony do Bytovii, lecz zagrał tylko 2 spotkania. Kariera Łazaja była w coraz większych tarapatach.
Lechia zdecydowała się sprzedać piłkarza do II-ligowego Rakowa Częstochowa. Początkowo regularnie tam grał. Ale wiosną ani razu nie przebywał na boisku.
Później wrócił na północ do KS Chwaszczyno. W III lidze wreszcie zaczął regularnie pojawiać się na boisku. W sezonie 16/17 strzelił 6 bramek. Potem Łazaj był w Concordii Elbląg, lecz tam ponownie ani razu nie powąchał murawy.
W styczniu 2018 roku przeszedł do KP Starogard Gdański. Grał tam razem innym byłym lechistą Wojciechem Zyską. Tam był piłkarzem podstawowego składu. W KP spędził 1,5 roku.
Następnym miejscem w karierze Łazaja była Radunia Stężyca. Odnalazł się w tym zespole i często był w pierwszym składzie. Grał tam dwa sezony.
W 2020 roku wrócił do Starogardu Gdańskiego. Spędził tam jeden sezon. Od lipca 2021 przebywa w GKS-ie Przodkowo, które gra w III lidze.
Maciej Kostrzewa (koniec kariery)
Zadebiutował w starciu z Lechem Poznań pod koniec kadencji Bogusława Kaczmarka. Za Michała Probierza w miarę często pojawiał się na boisku. Nie był zawodnikiem pierwszego składu, ale przebywał na boisku w większości spotkań.
Na początku sezonu 14/15 przeniósł się do I-ligowej Wisły Płock. Tam spędził półtora roku, a następnie trafił do Chojniczanki. Tam nie najlepiej układała się jego relacja z trenerem Maciejem Bartoszkiem.
- Gdy było jakieś rozegranie, to zawsze coś znalazł, nawet jeśli wykonywałem wszystkie elementy tak, jak on tego wymagał i tak jak inni zawodnicy - tłumaczy Maciej Kostrzewa. - Zawsze miał do mnie pretensje. Innych chwalił. Potrafił przyczepić się nawet o kolor butów. Byłem tym zmęczony psychicznie. Miałem dość tego środowiska, postanowiłem się odciąć i zacząć nowy etap życia - powiedział dla Dziennika Bałtyckiego we wrześniu 2017 roku.
Kolejnym powodem decyzji o zakończeniu kariery były kontuzje.
- Kolano cały czas mnie bolało. Co chwilę miałem z nim jakieś problemy. Te dolegliwości były na tyle duże, że stwierdziłem: szkoda się męczyć.
W 2017 powiedział, że zdecydował się na ścieżkę naukową. Wybrał studia informatyczne na Uniwersytecie Gdańskim.
Podsumowanie
To byli wszyscy piłkarze, na których postawił Bogusław Kaczmarek. Sam trener żałuje, że Lechia na długie lata odeszła od systemu wprowadzania młodych zawodników do pierwszego zespołu.
- Nie chcę się powtarzać, bo powtarzam to jak mantrę. Mieliśmy system i filozofię prowadzenia tych chłopaków. Było 5 drużyn. Junior młodszy, junior starszy, Młoda Ekstraklasa, rezerwy w III lidze i Ekstraklasa. Ci chłopcy mieli miernik swojej wartości, bo grali w którejś z tych drużyn. Jeżeli chłopak niezbyt dobrze wypadł w rezerwach trzeba było się zastanowić dlaczego, czy on jest gotowy do piłki seniorskiej czy jednak trzeba mu dać zagrać dwa mecze w Młodej Ekstraklasie. Były takie przypadki, że grali w ważnych i prestiżowych meczach w juniorach. Wygrali mecz, potwierdzili swoją gotowość, ale cały czas byli objęci w procesie jednostki treningowej. Oni nie byli trenowani, tylko szkoleni i trenowani. W tym momencie myślę, że to była właściwa wówczas forma wprowadzania ich do drużyny. Przede wszystkim oni potrzebowali czasu, niektórzy rok, niektórzy więcej żeby na stałe wejść do pierwszego zespołu. Pewnie nie wszystkim by się to udało, bo następuje później weryfikacja i selekcja umiejętności. Tylko, że w tamtym układzie mieli większe szanse na to, żeby zaistnieć w pierwszym zespole - powiedział były trener Lechii dla serwisu "Zza Połowy".
Michał Probierz już tak chętnie nie stawiał na młodzież. Lecz trzeba przyznać, że były trener Lechii też kompletnie nie odciął się od młodych zawodników. Maciej Kostrzewa, Paweł Dawidowicz, Przemysław Frankowski znaleźli się w jego planach.
Po zmianach właścicielskich w Gdańsku jeszcze bardziej zastopowano wdrażanie młodych zawodników do pierwszego składu. Do Biało-Zielonych przychodziło dużo doświadczonych ligowców, którzy byli zakończenia kariery jak np. Sebastian Mila, Jakub Wawrzyniak, czy Grzegorz Wojtkowiak.
Dopiero od niedawna Lechia ponownie większą uwagę kieruje w stronie młodzieży. W zespole grają wychowankowie. W środku pola regularnie gra Tomasz Makowski. Swoje szanse dostają Jakub Kałuziński i Mateusz Żukowski. Sprowadzani są do klubu utalentowani młodzieżowcy jak: Jan Biegański, Tomasz Neugebauer, czy Dominik Piła. Także zaczęto brać pod uwagę zagranicznych młodzieżowców. W Lechii pojawili się: Joseph Ceesay, Bassekou Diabaté, czy Egzon Kryeziu.
Dobrze, że klub zmienia swoje postępowanie. Inwestowanie w młodzież przynosi rezultaty. Głównie te finansowe. Dawidowicz odszedł za 2,5 milona Euro do Benfiki, a Fila za 1,5 miliona do Strasbourga. Oczywiście nie każdy odniesie sukces. Lecz, gdy utalentowani piłkarze będą umiejętnie wprowadzani do zespołu, ktoś się wybiję. Taki zawodnik przyciągnie zainteresowanie zagranicznych klubów. Ważne jest, aby nie porzucać tych zawodników. Oni muszą mieć szanse zaistnieć. Tak twierdzi również Bogusław Kaczmarek, który żałuję, że zawodnikom, których wprowadzał, nie dano później możliwości rozwoju.
- Byli to z pewnością zdolni chłopcy, ale wymagali troszeczkę cierpliwości i systematycznej pracy, bo oni jeszcze nie byli gotowi na to, żeby regularnie w Ekstraklasie grać. Brakuje tego, że nie ma zrozumienia, cierpliwości w przedziale wiekowym 17-20 lat. Lewandowski jest tego przykładem, oczywiście zachowując wszelkie proporcje. Natomiast warto zauważyć, że ktoś ich musi wypatrzyć, ktoś musi dać im szansę i ktoś z pasją dobrego ogrodnika wzbogaca ich o te wszystkie elementy, które pozwoliłyby im grać na poziomie Ekstraklasy. Dużą przeszkodą jest napływ obcokrajowców często marnej jakości, którzy wybierają, miejsce i możliwości zaistnienia. To nie jest tylko przypadek tych chłopców. Wymienię ich: Kugiel, Kostrzewa, Łazaj, Kacprzycki, Smuczyński, Zyska, Duda, Dawidowicz, Frankowski, Czerwiński, Bielawski. Było ich 11 z 24, co trudno sobie wyobrazić w obecnych realiach - wspomina Bogusław Kaczmarek dla serwisu "Zza połowy".
Miejmy nadzieje, że któryś z młodych zawodników, którzy grają teraz w Lechii, zrobi europejską karierę. Kibic Biało-Zielonych może być dumny, że ten zawodnik pierwsze szlify zbierał w jego ukochanym klubie.