Gdańsk: poniedziałek, 16 czerwca 2025

Tygodnik lechia.gda.pl nr 287 (3/2022)

7 lutego 2022

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

ANALIZA: LECHIA BEZZĘBNA W OFENSYWIE

Dlaczego nie strzelamy goli?

Ostatniego gola z gry Biało-Zieloni zdobyli w meczu z Rakowem Częstochowa, który odbył się na początku grudnia 2021 roku. Od tego czasu Lechiści zagrali 6 meczów ligowych, w których strzelili 4 gole i zdobyli 6 punktów.

BARTONI

Nie jest to bilans drużyny walczącej o puchary, a broniącej się przed spadkiem. Za okres tych 6 spotkań Lechia jest trzecią najgorszą drużyną w lidze i wyprzedza jedynie Wisłę Kraków i Śląsk Wrocław. W meczach domowych Lechia trzyma jeszcze jakiś poziom, ale na wyjeździe mamy do czynienia z kompletną katastrofą. Ostatni raz Biało-Zieloni wrócili z delegacji z trzema punktami w październiku, gdy pokonali Wartę Poznań. Dlaczego tak się dzieje?

Odpowiedzi na to pytanie nie mają ani zawodnicy, ani trener Tomasz Kaczmarek, co trochę martwi. Mówią, że Lechia zmierza w konkretnym kierunku, że płaci cenę za styl, którym chce grać, że na wyjeździe brakuje wsparcia kibiców, a murawa jest w fatalnym stanie. To są zrozumiałe usprawiedliwienia, ale nie odpowiadają na pytanie, czemu Lechia nie kreuje sytuacji. Trener Kaczmarek odniósł się do tego na ostatniej pomeczowej konferencji prasowej:

- Liczba szans, którą sobie wypracowaliśmy w tych 4 meczach była niska. Chwilowo brakuje nam siły przebicia, dynamiki. Powiem, że to mnie zaskakuje i mamy z tym jeszcze większy problem na wyjeździe, niż u siebie. To jest coś, co musimy bardzo szybko naprawić.

Jeżeli trener jest tym zaskoczony, to znaczy, że spodziewał się czegoś innego po okresie przygotowawczym. To zrozumiałe, bo raczej nikt nie oczekuje, że prowadzony przez niego klub będzie grał źle, ale jeśli tak jest, to oznacza, że zostały popełnione błędy, a jeśli błędy trzeba szybko naprawiać, to znaczy, że szkoleniowiec i piłkarze na taką awarię gotowi nie byli.

Lechiści jedynie w spotkaniu ze słabym obecnie Śląskiem Wrocław wyglądali lepiej od rywala, ale im dalej w rundę, tym jest gorzej. Z Cracovią Biało-Zieloni wyglądali lepiej do momentu kontuzji Marco Terrazzino, a spokojnie mogli przegrać wyżej niż 2 bramkami. Z Lechem udało się wyszarpać wygraną w stylu, który nie miał nic wspólnego z tym, co Lechia Tomasza Kaczmarka miała pokazywać. Podchodząc do meczu z Lechią, Radomiak był obok obu Wiseł i Śląska Wrocław najgorszą drużyną w lidze. I Lechia przegrała ten mecz, nie mając żadnej klarownej sytuacji.

Przyczyn tego stanu rzeczy należy doszukiwać się przede wszystkim w dwóch miejscach, a wnioski niestety nie są zbyt pozytywne dla fanów Biało-Zielonych:

1. Taktyka

Ofensywny styl gry jest kibicowską przynętą. Kilka lat używał jej Piotr Stokowiec, aż ta przynęta się wszystkim przejadła i przestała być skuteczna, bo jego Lechia nigdy nie grała ofensywnie dłużej niż 2-3 spotkania. Tak jak mogło to wynikać głównie z osobistego przekonania trenera Stokowca do gry defensywnej i jej wyższości w Ekstraklasie, tak przynajmniej częściowo, musiało to wynikać z umiejętności prezentowanych przez zawodników, których Lechia posiada.

Odkąd w Gdańsku pojawiły się problemy finansowe, to Lechia zaczęła się osłabiać. Odchodzili zawodnicy najlepiej zarabiający, ale te zarobki wynikały również z ich umiejętności. Z obecnym składem ciężko mieć mistrzowskie, czy nawet pucharowe ambicje, chyba że umiejętnie korzysta się z umiejętności poszczególnych zawodników. Są dwie drogi, którymi może iść klub piłkarski. Dostosować taktykę do zawodników lub kupić zawodników pod taktykę. Gdańszczan nie stać na to drugie rozwiązanie. Lechia nie pozbędzie się połowy składu, żeby w kolejnym sezonie dokonać zastępczych transferów. Taki proces w większości klubów Ekstraklasy musi być rozłożony na kilka lat. Tymczasem Lechia w tym momencie próbuje mieć ciastko i zjeść ciastko, a trener Kaczmarek wychodzi z założenia, że skoro Lechia ma być gotowa do gry ofensywnej w perspektywie kolejnych 2-3 sezonów i ma to ją poprowadzić do sukcesów, to jej obecni piłkarze będą grać tą metodą, aż się jej nie nauczą. Tak się pewnie w końcu stanie, ale wtedy kibice muszą przyzwyczaić się do tego, że takie serie jak obecna będą się zdarzały, a okres przejściowy nie musi wcale potrwać tylko jeden sezon, a kolejne dwa, czy trzy. Czy wystarczy im cierpliwości? Czy wystarczy jej zarządzającym Lechią?

W Gdańsku są zawodnicy, którzy mogą grać ofensywną piłkę, ale raczej przeciwko Górnikowi Łęczna, czy Bruk-Bet Termalice niż Pogoni Szczecin. Najwięcej meczów w Ekstraklasie gra się jednak nie ze słabeuszami, czy potęgami, a klasą średnią, która aspiruje do miejsc pucharowych. I ta klasa średnia Lechię raczej rozpracowała. Oddaje jej na boisku miejsce, daje podchodzić pod pole karne, w którym często broni się nawet 8 zawodnikami, a Biało-Zieloni nie mogąc przebić się przez ten mur, w końcu próbują zagrania do skrzydłowego, który idzie w drybling lub wrzuca piłkę. Gdy mu wyjdzie, to Lechia strzela gola (lub wywalczy stały fragment, po którym się to stanie), ale jeśli jego próba się nie powiedzie, a rywal da radę wyprowadzić kontratak, to obrona Lechii często jest rozpaczliwa. Kończy się to tak, że Kubicki blokuje podanie, które może mieć 3 innych odbiorców, a Nalepa wybija piłkę z pustej bramki. Lub po prostu Lechia traci gola.

2. Skład

Dusan Kuciak nie nauczy się już grać nogami.

Nie można sprzedać jedynego prawego obrońcy (też zresztą na tej pozycji wymyślonego z potrzeby!) i nie ściągnąć żadnego następcy. Nie da się tak grać przez cały sezon bez konsekwencji. W defensywie były one w meczu z Radomiakiem, były w meczu z Pogonią, czy Stalą Mielec. W ofensywie są one widoczne w każdym meczu, bo nie jest przypadkiem, że w zdecydowanej większości spotkań chwali się lewą stronę, za której działanie odpowiadają zazwyczaj Conrado z Durmusem.

Jarosław Kubicki i Maciej Gajos nigdy nie będą wirtuozami (co nie oznacza, że nie są dobrymi zawodnikami!), a zrzucanie pomysłu w ofensywie na jednego kreatywnego Terrazzino może się zemścić, gdy będzie w gorszej formie, lub dozna kontuzji. Widzieliśmy to zresztą z Cracovią. Widzimy w Ekstraklasie od lat, gdyż swoją grę na Filipie Starzyńskim w podobny sposób opiera Zagłębie Lubin.

Christian Clemens mógłby mieć 500 meczów w Bundeslidze i dwie złote piłki, ale nie będzie błyszczał w Ekstraklasie, jeśli przez rok właściwie nie grał w piłkę. Problemy z wejściem do Ekstraklasy miał nawet Lukas Podolski, którego kariera robi dużo większe wrażenie, a przecież nie miał on tak dużych zaległości, jak ma Clemens. Wystawienie go więc wspólnie z niedoświadczonym Koperskim przeciwko Radomiakowi było proszeniem się o kłopoty.

Flavio Paixao i Łukasz Zwoliński nie zaczną strzelać po 20 goli na sezon. Flavio nie oszuka wieku i zbliżającej się emerytury, a Łukasz nie przeskoczy pewnego progu umiejętności. Nie można liczyć, że w chwili, gdy drużynie nie idzie, to pójdą do przodu z piłką i wymyślą coś z niczego. Czasem próbują i za każdym razem patrzy się na to ze smutkiem i współczuciem.

Taktyka i skład, który tę taktykę ma realizować to dwa główne problemy Lechii i przyczyny niestrzelania przez nią bramek z gry. W zdrowo prowadzonym klubie pomysł na klub buduje się przez kilka lat, a do tego pomysłu dostosowuje się również zawodników. Tylko że jest to praca na kolejne kilka sezonów, a łatwiej byłoby poświęcić wynik, gdyby Lechia o nic nie walczyła. Obecnie klub może jednak wywalczyć promocję do gry w pucharach i wręcz się prosi, żeby Lechia czasem zagrała jednak bardziej zachowawczo, czyli tak, jak w meczu z Lechem, który przyniósł 3 punkty. Jeżeli jednak trzeba przemęczyć się Lechią słabą i nieskuteczną, żeby w przyszłości miała grać tak ofensywnie, jak i o najwyższe cele, to kibice muszą zacisnąć zęby i być może pogodzić się z utratą pucharowych marzeń. Najgorzej jednak będzie, gdy za rok albo dwa klub znów zdecyduje się zmienić głównego wykonawcę planu generalnego. Rządzący klubem, którzy nowego trenera "podkradli" Pogoni Szczecin powinni więc co jakiś czas sobie przypominać, że zanim Kosta Runjaić zaczął walczyć o mistrzostwo Polski, to najpierw miał 3 sezony bez większej historii, w których przynajmniej raz był blisko zwolnienia. Jego szefowie wytrzymali jednak presję, a dzisiaj to zaufanie im się spłaca. Tego życzę Lechii.

Ludzie Lechii
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2025. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.029