Gdańsk: piątek, 19 kwietnia 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 288 (4/2022)

7 kwietnia 2022

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

WYWIAD Z TRENEREM LECHII GDAŃSK

Tomasz Kaczmarek: Czujemy, że nasza forma rośnie

Trener Lechii Gdańsk Tomasz Kaczmarek udzielił wywiadu portalowi lechia.gda.pl. W nim m.in. powiedział, czy czuje się pewny swojej posady oraz jakie będą dalsze losy Flavio Paixao i Tomasza Makowskiego.

KRZYSZTOF GOSTOMCZYK, BARTOSZ NAUS

BN: W ostatnim meczu z Legią Warszawa rywale stłamsili nas w pierwszej połowie. Raczej nie było to po naszej myśli. Co chwilę Dusan musiał ratować nam skórę i dopiero w ostatnich 20 minutach potrafiliśmy przejąć inicjatywę. Kolejny raz tak się dzieje na wyjeździe, dlaczego?

- Tomasz Kaczmarek: To są dla mnie dwa różne tematy. Jeden temat to jest to, że mamy 6 porażek z rzędu na wyjeździe, które nas wszystkich męczą i frustrują. Dobrej drużynie coś takiego nie powinno się zdarzyć i my mamy tego świadomość i to nas najbardziej męczy. Drugi temat to jest mecz na Legii i ogólnie nie zgadzam się z odbiorem tego spotkania przez media. Jeżeli wyciągniemy jego z kontekstu tych sześciu spotkań na wyjeździe i popatrzymy tylko na ten mecz to uważam, że Legia w pierwszej połowie była lepsza, Legia nas zdominowała i było tak w pierwszych 20 minutach. Rywale mieli kilka akcji w naszym polu karnym i tutaj nie ma dyskusji. Tylko drugą połowę zdominowaliśmy całkowicie my. Statystyki drugiej połowy są takie, że Lechia miała 70% posiadania piłki, strzały na bramkę 11:4, rzuty rożne 8:1 itd. Jeżeli ktoś oczekuje, że Lechia pojedzie na Legię, a mówimy o dobrej Legii, która tydzień wcześniej z Rakowem prawie wygrała i to naprawdę z bardzo dobrym Rakowem, który walczy o mistrzostwo, czyli to nie jest ta Legia, która jeszcze była w grudniu czy listopadzie. Mówimy o drużynie z wysoką jakością indywidualną zawodników i formą, która pozwala na TOP 3 w Polsce. Jeżeli są oczekiwania, że Lechia tam pojedzie i zdominuje obydwie połowy, to myślę, że to nie są realistyczne oczekiwania. Chciałbym wiedzieć, kiedy ostatni raz Lechia na Legii tak zdominowała jedną połowę. Koniec końców jak po meczu wejdziemy nawet na Instat, który daje wszystkie statystyki, Instat pokazuje szanse 6:6. Ja jako trener do meczów podchodzę inaczej. Pierwsze 20 minut oni nas stłamsili. Mieliśmy problemy, żeby wyjść, utrzymać się przy piłce, a oni naprawdę niektóre sytuacje technicznie rozgrywali, 7 podań na jeden kontakt, co jest trudne. W momencie jak my zaczęliśmy troszeczkę opanowywać mecz od 20 minuty i poszliśmy z naszą pierwszą niebezpieczną akcją, kiedy Ilkay uderzył prawą nogą obok bramki i wówczas od 3 minut mamy takie wrażenie, że dojechaliśmy i poradziliśmy sobie z tą pierwszą falą ataku. Potem wyszliśmy z kontrą, Legia uderzyła długą piłkę, później pojawiły się błędy i straciliśmy bramkę. Od tego momentu tak na prawdę my zaczęliśmy grać, tylko że Legia miała dwie bardzo dobre szanse: słupek Josue po trzech rykoszetach i po stracie Conrado mieli tę szansę, gdzie Dusan fantastycznie broni. Jeżeli Pan dokładnie obejrzy pierwszą połowę tego meczu, Dusan obronił jedną sytuację. I tak jak mówię, niektóre mecze wygrywa się w pierwszej połowie, w innych meczach punkty robi się w drugiej połowie. Jak popatrzymy na mecz Polska-Szwecja. Pierwsza połowa całkowicie dla Szwecji, druga połowa coś się dzieje, rzut karny i wygrywa Polska. Później po meczu wszyscy mówią fantastyczny mecz. Polska zagrała jedną dobrą połowę. Dlatego ja się nie zgadzam z odbiorem tego meczu. Statystyka expected goals w meczu z Legią pokazuje 1,5:1,4 dla rywali. To się zgadza, że Legia nas w pierwszej połowie całkowicie zdominowała, szczególnie do momentu bramki, a większość szans mieliśmy w ostatniej fazie meczu. Co nie zmienia faktu, że to był mecz, w którym Legia miała swoje fazy i my mieliśmy swoje fazy. To jest jedyne, co ja bym do tego dodał i chciałbym wiedzieć, kiedy ostatni raz Lechia pojechała na Legię i zdominowała dwie połowy i nie wiem, czy to jest realne.

BN: Wydaje mi się, że to by była walka o mistrzostwo wtedy.

- TK: Gdy Lechia miała ten decydujący mecz na Legii o mistrzostwo, to ile w tamtym meczu było strzałów na bramkę czy szans, chyba żadnej. Może jedna szansa. Widać też po naszym ustawieniu, my zagraliśmy dwoma obrońcami. Na prawej obronie grał Joseph Ceesay, na lewej obronie grał Conrado, na defensywnym pomocniku grał Jarek Kubicki, który nie jest całkowicie defensywnym pomocnikiem. Także my wyszliśmy na Legii ośmioma ofensywnymi zawodnikami. Koniec końców wszystko jest oceniane w perspektywie wyniku. Gdyby Maciek Gajos nie strzelił w poprzeczkę, tylko by z tego była bramka i mecz by się skończył 2:2 to odbiór meczu byłby całkowicie inny i ja mam tego pełną świadomość, co nie zmienia faktu, że w ostatnich dwóch meczach jak popatrzymy na Łęczną i popatrzymy na Legię to mam odczucie, że nasza forma idzie do góry. Jestem przekonany, że to jest bardzo dobry prognostyk na następne tygodnie.

KG: Przypomnijmy sobie listopad czy grudzień. Byliśmy w czołowej piątce drużyn w Ekstraklasie. Teraz tracimy już kilkanaście punktów do tej ucieczki, która walczy o mistrza i o podium. Czego nam zabrakło i dlaczego tak szybko odpadliśmy z tego pociągu?

- TK: Czego nam zabrakło? Zabrakło nam punktów, to jest dosyć proste. Na pewno listopad i grudzień i te ostatnie 5 spotkań po przerwie reprezentacyjnej z naszej strony to był dla mnie najgorszy okres. Pierwszy okres był bardzo dobry, ten drugi był dla mnie niezadowalający i ten teraz od stycznia wiem, że jest może troszeczkę inaczej odbierany, ale dla mnie jest średni. W listopadzie i w grudniu zdarzyły się trzy, cztery rzeczy, które strasznie nam utrudniły zadanie. W przerwie reprezentacyjnej kontuzji doznał Maciek Gajos, który we wcześniejszych meczach był kluczową postacią. Nie jest tajemnicą, że w tym okresie sytuacja wobec Mateusza Żukowskiego była bardzo skomplikowana. Ja nie chcę do tego wracać, bo to jest młody chłopak i naprawdę szanowałem współpracę, ale to były kluczowe błędy, które nas kosztowały punkty, czego nie byliśmy w stanie naprawić. W momencie gdy Mateusz miał gorszy moment to Sezonienko i Biegański mieli COVID-a, dlatego nasze opcje młodzieżowca były bardzo ograniczone. Niestety w meczu w Szczecinie Ilkay Durmus był chory, a to ważny dla nas zawodnik i pojawiła się kontuzja Marco Terrazzino, który już w ostatnich meczach miał problemy ze ścięgnem Achillesa i nie był w stanie nam tak naprawdę pomóc. Także złożyło się kilka rzeczy kadrowych, w których pokazało się kilka naszych ograniczeń kadrowych. Na pewno mecz w Mielcu bardzo nieszczęśliwie zremisowany i dwa ostatnie mecze, czyli Jagiellonia i Wisła Płock były słabe. W międzyczasie był wygrany mecz z Rakowem Częstochowa, ale uważam, że ze względu właśnie na trzy, cztery rzeczy, których nie byłem w stanie kontrolować, troszeczkę się zagubiliśmy. Co do tego pociągu, to ja mam pełną świadomość tego, że mój start w Lechii rozbudził marzenia. Ja do tego zawsze podchodziłem bardzo realnie. Na początku mówiłem, że wszystko, co super wygląda, nie jest tak super, później też mówiłem, że wszystko, co chwilowo źle wygląda, nie jest takie złe. Ja nie chce do tego wracać, ale kiedyś w jakimś wywiadzie powiedziałem, że nasz zespół w ostatnich dwóch sezonach miał średnią punktów 1.4, a żeby walczyć w tym sezonie o podium, trzeba mieć średnią powyżej 2. To jest olbrzymi krok. My wielokrotnie udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie walczyć nawet z tymi najlepszymi drużynami. Chociaż jak gramy z Lechem Poznań czy z Legią widać pewną różnicę. Do tego poziomu brakuje nam jeszcze jednego, drugiego czy trzeciego kroku. Musimy być na naszym najwyższym poziomie. Zawsze jest bardzo trudno mi osobiście mówić na ten temat, bo mam niesamowitą ambicję i też chciałbym jak najszybciej z Lechią walczyć o najwyższe cele, ale my to musimy zbudować. Piłka nożna nie funkcjonuje tak, że jest to możliwe wskoczyć z 1.4 na 2.1. Widzimy nawet jak trudno jest osiągnąć 1.6. Na wiosnę jest widać, jak trudno zdobyć każdy punkt w ekstraklasie. Wiem, że ludzie ogólnie myślą, że zdobywamy za mało punktów, ale jak popatrzymy oprócz tych pierwszych 3 zespołów, które punktują niesamowicie, na wszystkie inne zespoły np. Piast, Cracovia, Jagiellonia, które mają podobne ambicje jak my, to wszystkim zespołom jest bardzo trudno, wszyscy gubią bardzo dużo punktów, co w pewnym sensie pokazuje bardzo wyrównany poziom w tej lidze. Dopiero jeżeli uda nam się rozwinąć i coś zbudować, będziemy w stanie zdobywać więcej punktów.

KG: W Ekstraklasie pojawiają się nowi piłkarze zza wschodniej granicy, z Ukrainy i Rosji. Czy był jakiś temat w Lechii żeby przyszedł ktoś na wypożyczenie, żeby wzmocnić naszą drużynę? Na jakich pozycjach Pan widzi miejsce, żeby wzmocnić naszą drużynę?

- TK: Jedyne, co mogę na ten temat powiedzieć to, że nie jestem odpowiedzialny za transfery. Tematu transferów z Rosji albo Ukrainy w Lechii nigdy nie było w żadnych dyskusjach.

BN: Nie odpowiada Pan za transfery, ale ma Pan na pewno jakieś przemyślenia na temat głębi składu i tego, czego brakuje. Wydaje mi się niemożliwe, że nie omawiał Pan w żaden sposób z odpowiednimi osobami, kogo Pan potrzebuje.

- TK: Tak. Oczywiście, że omawiam. Przedstawiam swoje analizy i mam bardzo konkretne przemyślenia, czego ten zespół potrzebuje, aby pomóc tej grupie zrobić następny krok, ale finalna decyzja, co do realizacji tego, nie należy do mnie. To nie jest właściwy moment, żeby o tym mówić. Nie zmienia to faktu, że ja bardzo wierzę w zespół. To wszyscy w klubie wiedzą, że potrzebujemy takiego transferu jak np. Pogoń kupiła Grosickiego czy Kucharczyka, ale klub teraz ciężko pracuje, aby ustabilizować się finansowo. My nie jesteśmy w fazie dużych inwestycji w zespół. Myślę, że wszyscy dookoła Lechii mają taką świadomość, że tutaj chwilowo bardziej o to chodzi, aby tę grupę zawodników, którą mamy jak najlepiej rozwinąć. Może uda się jednym lub drugim mądrym ruchem np. odbudowaniem Christiana Clemensa, wzmocnić zespół. W momencie gdy klub musi się finansowo ustabilizować, priorytety są troszeczkę inne. To nie znaczy, że mimo wszystko nie uda nam się zbudować dobrej drużyny.

BN: Ostatnio pojawił się artykuł na łamach Przeglądu Sportowego, że Lechia znowu nie płaci zawodnikom. Czy Lechia obecnie płaci piłkarzom, czy są jakiekolwiek zaległości?

- TK: To nie jest pytanie do mnie, to jest pytanie do klubu. Ja nie jestem uprawniony, żeby się wypowiadać na ten temat.

KG: Jaki był dotychczas najlepszy mecz Lechii, a jaki był najgorszy?

- TK: Najlepsze mecze pod względem sportowym to był puchar na Jagiellonii, mecz z Legią w Gdańsku, który na pewno był bardzo dobry i druga połowa meczu z Rakowem w Gdańsku była fantastyczna. A najgorsze mecze to dla mnie były mecze w Płocku i Radomiu. To dwa mecze, które dla mnie są trudne do zaakceptowania.

BN: Jednak nie ta Pogoń czy odpadnięcie z Pucharu Polski? Ciekawi mnie, czemu Pan wybrał akurat te dwa spotkania. Wydaje mi się, że większość kibiców jednak, mimo że były to rozczarowujące mecze, to raczej nie wybrałaby ich do najgorszych.

- TK: Ten mecz na Pogoni, był taki najbardziej szokujący, jeśli chodzi o wynik. Miał bardzo dużo wspólnego z błędami indywidualnymi, które mają bardzo duży wpływ na wynik. Dla mnie po prostu mecze w Płocku i w Radomiu były takimi meczami, że oczekuję od nas w takie dni dużo więcej. Tak zagraliśmy ten mecz, że po nim, jako trener byłem bardzo niezadowolony ze swojej pracy i z tego, jak przygotowałem zespół pod względem mentalnym. Na Radomiaku niesamowicie mnie to zabolało, że nie byliśmy w stanie w drugiej połowie dać żadnej odpowiedzi. Wyglądaliśmy jak zespół bez siły przebicia, bez wiary, bez pomysłu. Co nie zmienia faktu, że pierwszy rzut karny w tym meczu... Do dziś nie mam pojęcia jak do tego doszło. Bardzo mnie zaskoczyło, że po meczu nie było ani jednego pytania ani wypowiedzi na ten temat. To dla mnie niewyobrażalne, że w czasach VARu taki błąd może zostać popełniony. Filip Koperski idzie wślizgiem, ale nie ma żadnego kontaktu i nawet Machado jako zawodnik faulowany w momencie wideoweryfikacji powiedział do naszych zawodników, że on dostanie żółtą kartkę, bo nikt go nie dotknął. To były dla mnie takie dwa mecze, kiedy po prostu mnie bolało. Puchar Polski trzeba do tego doliczyć. Na pewno liczbę takich gorszych spotkań musimy zmniejszyć.

BN: Na początku pańskiej pracy było widać, że zawodnikom nie brakuje odwagi. Nie bali się próbować niekonwencjonalnych zagrań, szukali podań, których szansa powodzenia była niska, ale to zaskakiwało rywali. Zaskoczeni byli też kibice Lechii, którzy takiego meczu, jak w tamtej rundzie z Legią po prostu dawno nie widzieli. W tej rundzie moim zdaniem tego brakuje i to się najbardziej rzuca w oczy, choć jakiś posmak takiej gry dostaliśmy w końcowej fazie ostatniego spotkania z Legią. Czy Pan też dostrzega, że zawodnikom brakuje tej boiskowej odwagi? Co jest tego przyczyną?

- TK: Przyczyna tego jest prosta. Mogę powiedzieć jedną rzecz o sposobie naszej pracy, komunikacji i tego jak chcemy grać. Nic się nie zmieniło. Jedyne, co się zmieniło, to że w międzyczasie przegraliśmy kilka spotkań. Przegrany mecz zawsze wpływa na zawodników. W początkowej fazie mojej pracy tutaj, jako zespół czuliśmy się nie do pokonania. Z taką wiarą, pasją i determinacją graliśmy i w tamtym momencie było to dla nas naturalne. Wiara w siebie czyni cuda z zespołem. Nasze ostatnie wyniki są w kratkę i nie pozwalają nam na rozwinięcie skrzydeł. To nas hamuje. Teraz jako zespół walczymy, żeby wrócić na ten poziom. Potrzebujemy jednego czy drugiego bardzo dobrego meczu na naszym poziomie, żeby znowu zacząć tak grać w piłkę. My możemy cały czas rozmawiać o tym z chłopakami, że chcemy grać odważnie, ale koniec końców kluczowym elementem, sklejającym to wszystko, jest sukces na boisku. O to teraz walczymy, żeby znowu zagrać przez 90 minut z taką dominacją.

KG: A nie jest tak, że po zakończeniu pracy z Pawłem Habratem brakuje trenera od przygotowania mentalnego? Mówimy cały czas o sferze mentalnej, żeby zbudować pewność siebie, a wydaje się, że to był ekspert w tej dziedzinie.

- TK: Praca z trenerami mentalnym jest bardzo ważna. Ja to wspieram. Uważam, że to temat bardzo indywidualny i wielu zawodnikom jest łatwiej nad tym indywidualnie pracować. W tym momencie nie korzystamy jako klub z usług trenera mentalnego. Nie wykluczam, że w przyszłości to się zmieni. Na dzisiaj nie ma u nas takiej osoby.

KG: To przejdźmy do pytań personalnych. Czy Pan widzi szansę na to, żeby Flavio odgrywał ważną rolę w zespole w przyszłym sezonie?

- TK: Z tego co wiem to rozmowy między Flavio a klubem się toczą. Ja z Flavio rozmawiałem po pierwszych kilku tygodniach naszej współpracy i powiedziałem, że dla mnie zawsze będzie mógł kontynuować karierę w Lechii, ale będziemy musieli w marcu albo w kwietniu szczerze porozmawiać o tym, jak jego rola będzie wyglądać. U zawodnika w pewnym wieku każde pół roku dużo zmienia. Zasygnalizowałem mu w październiku, że jest mi trudno powiedzieć, czy ja go widzę w przyszłości jako napastnika nr 1, 2 czy 3 i my tę rolę musimy zdefiniować pod koniec sezonu. Uważam, że pomiędzy Flavio a klubem powinno być duże zaufanie, bo on dużo dla tego klubu zrobił, że rozmowy z nim powinny wyglądać całkowicie inaczej niż z normalnym zawodnikiem. Moim zdaniem Flavio ma prawo zakończyć swoją karierę tutaj. To też jest wspólna dyskusja - kiedy? Ta sytuacja jest bardzo wyjątkowa i taka, gdzie ja jako trener jestem osobą, która bardzo szanuje to, czego on tutaj dokonał i uważam, że dobrze prowadzone kluby zawsze szanują swoich najbardziej zasłużonych zawodników. Uważam, że Flavio w ostatnich meczach z Rakowem, Lechem czy teraz przeciw Legii pokazał, wchodząc z ławki, że jest temu zespołowi w stanie pomóc. Musimy jeszcze raz usiąść i wspólnie przedyskutować, jak jego rola mogłaby wyglądać.

BN: Wyobraża Pan sobie taką sytuację, że Flavio w przyszłym sezonie staje się członkiem pańskiego sztabu szkoleniowego, ale takim, który dalej może wejść na boisko i pomóc drużynie?

- TK: Wszystko jest możliwe. Wszystko jest do przemyślenia. Na pewno Flavio jest tak ambitny i tak inteligentny, że jego pozostanie w klubie dłużej niż tylko do zakończenia kariery piłkarskiej, mogłoby być dla klubu niesamowitym bodźcem. W pewnym momencie nawet z Flavio o tym rozmawiałem. Poruszyliśmy przykład Ryana Giggsa, który w Manchesterze United grał do 41. roku życia. Jedyne co jest istotne w takich sytuacjach to, że komunikacja między trenerem a zawodnikiem musi być bardzo szczera i zawodnik od pewnego momentu musi rozumieć, że jego rola się zmienia. Ryan Giggs w pewnym momencie nie grał już w każdym meczu, ale w wielu spotkaniach grał po 60 czy 30 minut i był w stanie dać dużo tej drużynie. W 100% akceptował tę rolę i wiedział, że ma niesamowicie duże zadanie w szatni, w pomaganiu młodym zawodnikom, w przekazywaniu doświadczenia, w komunikacji z trenerem plus w wybranych meczach na boisku. Jeżeli zawodnik i trener są w stanie się porozumieć co do takiej współpracy, to może mieć niesamowitą wartość dla zespołu i dla klubu. Na pewno dyskusje się toczą. Ja w tym temacie jestem bardzo otwarty.

KG: Mniej doświadczony niż Flavio, ale też z dużą ilością występów dla Lechii, bo ma ich ponad 100, jest Tomek Makowski. Ostatnio głównie gra w drużynie rezerw. Czy jego temat w Lechii jest już zakończony i czekamy tylko, żeby mu się skończył kontrakt?

- TK: Tomek jest nam bardzo potrzebny. Wiadomo, że jego rola w tym sezonie jest inna niż w poprzednich. Na pewno jest to związane z tym, że mamy bardzo dużo środkowych pomocników i inni zawodnicy dostają ode mnie więcej szans. W meczu z Piastem mieliśmy wrażenie, że potrzebujemy zawodnika bardziej agresywnego, mocnego w odbiorach na bardzo słabym boisku, więc było dla nas ważne, żeby Tomek wtedy zagrał. Ta sytuacja na pewno nie jest dla niego łatwa, ale mi osobiście na tym zależało, żeby z nami został, żebyśmy go zimą nie oddali, bo wiem, jak w piłce wszystko szybko się zmienia. Tomek jest gotowym zawodnikiem i w każdej chwili jest w stanie temu zespołowi pomóc.

KG: Pojawiają się dyskusje, że zniesiony będzie przepis o grze młodzieżowca. Co Pan o tym sądzi?

- TK: Nic nie zostało jeszcze potwierdzone. Ten przepis zmienił u klubów myślenie dotyczące skautingu i szkolenia. Zmienił również pracę trenera. Teraz masz dwie rywalizacje w drużynie - standardową i między młodzieżowcami. Temat Pro Junior System, który się z tym łączy, jest niedopracowany. Drużyny wystawiają młodzieżowców i nabijają punkty w ostatnich kolejkach, kiedy nie mają już celu sportowego.

KG: Czy Pan boi się o posadę, czy czuje komfort pracy?

- TK: Żaden trener na świecie nie ma swojego zatrudnienia pod kontrolą. Taka jest natura naszej pracy. Bardzo wierzę w moją pracę. Żeby odnieść sukces to trzeba coś zbudować. Normalną rzeczą są gorsze i lepsze fazy. Nie jesteśmy w stanie tego ominąć. W tym wszystkim jest dużo emocji. Ja jestem skoncentrowany na rozwoju zespołu i to jest dla mnie jedyna drogą, aby Lechia znowu była dużą siłą w polskiej piłce.

KG: Gdzie Pan widzi siebie za 10 lat?

- TK: Nie zastanawiam się nad tym. To nie jest coś, co zaprząta mi głowę. Chcę żyć pracą, którą wykonuję w danym momencie. Co ta droga przyniesie? To się okaże. Dla mnie jest ważne, aby być w miejscu i otaczać się ludźmi, gdzie ta praca zawsze będzie miała sens. Przy całej presji i wszystkich oczekiwaniach, które towarzyszą mojemu zawodowi, istotne jest aby codziennie przychodzić i czuć satysfakcję z pracy z drużyną i pracy w Klubie. Piłka nożna zmieniła się na przestrzeni ostatnich 10 lat. Teraz składa się z bardzo jasnych filozofii sportowych i dzięki temu osiąga się sukces. To jedyna rzecz, która mnie motywuje, żeby zbudować drużynę, która daje ludziom dużą satysfakcję. Teraz chwilowo jest krytyka w moim kierunku. Są bardzo duże marzenia, żeby w tym roku coś osiągnąć. Może i marzenia o medalu nie zostaną spełnione, ale jestem przekonany, że jestem w stanie zbudować tutaj bardzo dobrą drużynę i codziennie nad tym pracujemy.

BN: Jak Pan odniesie się do zarzutów, że trener Kaczmarek na początku bazował na drużynie przygotowanej przez trenera Stokowca, a gdy samemu skupił się na przygotowaniach to wyniki są gorsze?

- TK: Ja nadal bazuję na drużynie zbudowanej i przygotowanej przez Trenera Stokowca. Na początku powiedziałem prawdę o dobrym stanie fizycznym drużyny z pełnym szacunkiem do poprzedniego sztabu. Drużyna nadal pod względem fizycznym jest dobrze przygotowana. Pod względem pomysłu na grę wiele się zmieniło, podjąłem dużo trudnych decyzji. To też nie było tak, że wszystko było dobrze od pierwszego dnia. W Krakowie w meczu z Wisłą mieliśmy 30% posiadania piłki. Z Piastem u siebie strzeliliśmy bramkę z kontry. Dopiero później się rozkręciliśmy i złapaliśmy pewność siebie. Zaczęliśmy grać bardzo dobrym atakiem pozycyjnym i bardzo wysoko bronić. W pierwszej fazie dało nam to dużo wiary w siebie i sprawiło przeciwnikom dużo problemów. Od połowy listopada przeciwnicy grają z nami tylko z kontry, kompletnie ograniczyli ryzyko w swojej grze. Ponadto, jakość boisk w ekstraklasie bardzo spada zimą. Te faktory wpłynęły na to, że straciliśmy nasze tempo i nasz rytm. Chwilowo walczymy, żeby wrócić do najlepszej dyspozycji. Nie zmienia to faktu, że w tym sezonie po 26. kolejce mamy więcej punktów niż w zeszłym na koniec sezonu. Każdy punkt w Ekstraklasie jest trudny do zdobycia. Oprócz tych trzech pierwszych zespołów, wszystkie chciałyby się z nami zamienić Gdybyśmy na wiosnę zamiast 10 punktów mieli 12-13 to odbiór byłby całkowicie inny. Ja wewnątrz jestem spokojny i bardzo skoncentrowany na końcówce sezonu. Codziennie widzę, że rozwój idzie w dobrym kierunku. Czuję, że nasza forma idzie do góry. Teraz chcemy to przełożyć na mecze i myślę, że jesteśmy w stanie dobrze je rozegrać.

Ludzie Lechii
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.029