Gdańsk: środa, 9 października 2024

Tygodnik lechia.gda.pl nr 290 (6/2022)

11 grudnia 2022

Treść artykułu
 |   |   |   |   | 

Byli Lechiści na mundialu w Katarze

Przemysław Frankowski, Vanja Milinković-Savić, Filip Mladenović oraz Steven Vitoria - tych czterech dżentelmenów kojarzonych z Biało-Zielonymi wystąpiło na Mistrzostwach Świata w Katarze. Ich drużyny narodowe zakończyły już swoje występy na turnieju.

MACIEJB

Po raz pierwszy od dłuższego czasu na największych piłkarskich imprezach formatu mistrzostw Europy lub świata zabrakło czynnego zawodnika Lechii, jednak biało-zielonych wątków na trwającej imprezie pojawiło się sporo. W samym studiu mundialowym Telewizji Polskiej roi się od ekspertów związanych w przeszłości z gdańskim klubem. Są to: Jerzy Brzęczek, Sebastian Mila, Jakub Wawrzyniak, Jarosław Bieniuk, Łukasz Trałka i Bartosz Jurkowski.

Natomiast po zielonych murawach katarskich aren biegało aż czterech byłych piłkarzy Lechii - jeden w reprezentacji Polski, czyli Przemysław Frankowski oraz trzech w zespołach zagranicznych - Serbowie Vanja Milinković-Savić i Filip Mladenović oraz Kanadyjczyk Steven Vitoria. Okazuje się, że to najliczniejsza reprezentacja obcokrajowców klubu z rodzimej Ekstraklasy, ponieważ poza wymienionymi wcześniej piłkarzami to grono uzupełniają były zawodnik Legii Warszawa, Chorwat Josip Juranović oraz bramkarz reprezentacji Kanady Milan Borjan (eks-Korona Kielce).

Przemysław Frankowski nie zawiódł

Najważniejszy z punktu widzenia każdego kibica Lechii Gdańsk był Przemysław Frankowski. Wychowanek Biało-Zielonych wypadł z całej czwórki najlepiej, zarówno pod kątem drużynowym, jak i indywidualnym. 27-letni skrzydłowy był jednym z podstawowych zawodników polskiej drużyny. Na ławce rezerwowych rozpoczął tylko pierwszy mecz z Meksykiem, w którym pojawił się na boisku w 72. minucie (zmienił Sebastiana Szymańskiego). W trzech kolejnych meczach grał już od początku, a zdecydowanie najlepiej wypadł w starciu z Arabią Saudyjską. W dużym stopniu przyczynił się do zdobycia pierwszej bramki, kiedy opanował trudne długie podanie i kapitalnie odegrał piłkę do Matty Casha. Ten dośrodkował do Roberta Lewandowskiego, a całą akcję efektownym strzałem pod poprzeczkę wykończył Piotr Zieliński. Z kolei w drugiej połowie Frankowski mógł zaliczyć ładną asystę, kiedy bardzo precyzyjnie dośrodkował na głowę Arkadiusza Milika, ale napastnik Juventusu Turyn trafił w poprzeczkę. Słabiej wypadł w przegranym 0:2 spotkaniu z Argentyną (zmieniony w przerwie przez Jakuba Kamińskiego). Jednak to spotkanie wypada przemilczeć z uwagi na postawę całej drużyny reprezentacji Polski, w którym styl gry tzw. „Czesław Ball” przyprawiał o ból oczu nie tylko kibiców z Polski. W 1/8 finału z Francją Frankowski spisał się całkiem solidnie, chociaż przytrafiła mu się fatalna strata w pierwszej połowie, po której Francuzi mieli idealną sytuację do zdobycia bramki.

Biało-Zielona Serbia

Fazy grupowej na turnieju w Katarze nie przebrnęli Milinković-Savić oraz Mladenović. Ich reprezentacja typowana była przez niektórych ekspertów do miana czarnego konia mistrzostw. Boiskowa rzeczywistość zweryfikowała jednak negatywnie aspiracje Serbów do osiągnięcia sukcesu w Katarze. Milinković-Savić był podstawowym bramkarzem. Rozegrał w całości wszystkie trzy grupowe mecze. Po pierwszym z nich przegranym 0:2 z Brazylią, był jedynym chwalonym zawodnikiem swojego zespołu. Gdyby nie jego interwencje, porażka mogłaby być dużo wyższa. W dwóch kolejnych spotkaniach były Lechista wpuścił aż sześć bramek. Niestety dla naszego byłego bramkarza duży udział w tym mieli jego koledzy z obrony, którzy zachowywali się w formacji defensywnej wręcz karygodnie. Solidnie broniący Milinković-Savić często był po prostu kompletnie bezradny. To, co pozostało niezmienne u rosłego bramkarza Serbii, to jego elektryzująca charyzma, która już za czasów spędzonych w Lechii była dla Vanji charakterystyczna.

Swój moment na mundialu miał także Filip Mladenović. Wobec urazu Filipa Kosticia z Juventusu, były piłkarz Lechii wyszedł w pierwszym składzie na przytaczany mecz z Brazylią. Niestety były boczny obrońca Biało-Zielonych nie wyróżnił się w tym spotkaniu niczym szczególnym. Być może wynikało to z zadań głównie defensywnych, jakie prawdopodobnie postawił przed nim selekcjoner. Kilka razy próbował swoich akcji w ofensywie, jednak nie miały one przełożenia na wynik sportowy konfrontacji. W 66. minucie został zmieniony przez Dusana Vlahovicia i więcej na boisku już się nie pojawił.

Kanadyjczycy zaskoczyli, Vitoria nie

Postawa zespołu reprezentacji Kanady na turnieju pozytywnie zaskoczyła wszystkich kibiców i znawców piłkarskiego rzemiosła. Mimo że drużyna z motywem klonowego liścia na fladze przegrała wszystkie trzy mecze, ich porywająca momentami gra w meczach z dużo silniejszymi rywalami zyskała sympatię milionów kibiców na całym świecie. Niestety dla sympatyków Biało-Zielonych imponowała gra tylko do przodu, bo w defensywie, której filar miał stanowić Vitoria, było już miernie. Nasz były obrońca zagrał we wszystkich spotkaniach w pełnym wymiarze czasowym. Niestety nie zachwycił. Siedem straconych bramek przez Kanadę w trzech meczach stanowi niechlubną wizytówkę formacji obronnej Kanadyjczyków. Sam Vitoria przy kilku straconych bramkach mógł zachować się lepiej. Niemniej jednak sam występ na turnieju rangi mistrzowskiej można uznać dla 36-letniego defensora za ukoronowanie jego sportowej kariery. Również dla nas, kibiców Lechii, udział byłego zawodnika naszej ukochanej drużyny stanowi kolejny miły akcent Mistrzostw Świata w Katarze.

Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto
Ludzie Lechii
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.031