Mikołaj Pietrzak: Co sprawiło, że jesteś, tu gdzie jesteś w swojej karierze piłkarskiej? Czy był to mecz ze Śląskiem w CLJ, kiedy strzeliłeś 5 bramek?
- Kacper Sezonienko: Myślę, że tak. To był przełom w mojej karierze, bo parę miesięcy później dołączyłem do pierwszej drużyny i zadomowiłem się w seniorskim zespole.
MP: Przy 3 bramkach asystował ci wtedy Kuba Kałuziński, macie jeszcze ze sobą kontakt?
- Z Kubą mam dalej kontakt. Gdy byliśmy na obozie w Turcji, to zaprosił nas na swój mecz, to było fajne z jego strony.
MP: Jakiego trenera z czasów juniorskich wspominasz najlepiej?
- Myślę, że każdego trenera dobrze wspominam, bo każdy trener dołożył małą cegiełkę do mojego rozwoju, ale na pewno warto kilku wyróżnić. Są to Maciej Duraś, Paweł Pęczak, a na początku też Łukasz Gajowniczek. W rezerwach prowadził mnie Dominik Czajka.
MP: Jaki był najlepszy zawodnik, z którym albo przeciwko któremu grałeś?
- Kuba Kałuziński na pewno w czasach juniorskich był zawodnikiem, który się wyróżniał. Teraz jest w miejscu, gdzie powinien być moim zdaniem. W seniorskiej piłce ciężko mi powiedzieć, bo tych dobrych zawodników trochę się przewinęło.
Kajetan Sawicz: Problemem Akademii Lechii Gdańsk jest infrastruktura? Nowy ośrodek treningowy to konieczność?
- Ciężko mi to oceniać. Mam nadzieję, że z czasem będą tutaj nowe boiska i ta akademia się rozwinie.
KS: Jak przychodziłeś do Lechii, mając 16 lat i będąc na testach z dużą ilością zawodników, to wierzyłeś, że trafisz kiedyś do pierwszego zespołu?
- Miałem takie marzenia, aby dostać się do pierwszej drużyny. Jak przychodziłem, to zderzyłem się z rzeczywistością. W Ostródzie (z której Kacper pochodzi - przyp. red) strzelałem kilka bramek w każdym meczu, a tutaj przyszedłem na pierwszy trening i fizycznie był dużo wyższy poziom.
KS: Masz jakieś szczególne wspomnienia ze swojej dotychczasowej kariery?
- Tak, to czwarte miejsce w Ekstraklasie to był fajny wynik. Później mogliśmy zagrać w europejskich pucharach. Niestety odpadliśmy w drugiej rundzie, ale myślę, że pokazaliśmy się z dobrej strony.
KS: Jaki największy klub interesował się twoimi usługami? Słyszałem coś o Manchesterze United.
- O tym to nie mam pojęcia, to mój menadżer dostawał informację. Ja z jednego źródła z internetu wiem coś o Emiratach
KS: Ale tylko z internetu wiesz? Czyli nie było nic na rzeczy?
- Tam były dziwne warunki. Nie mógłbym grać w kadrze. Ta oferta była odrzucona przez menadżera, ale też nie myślelibyśmy nawet nad tym. Jakby mi o tym powiedział, to od razu odrzuciłbym ofertę.
KS: Często wspominasz o swojej uniwersalności, że możesz zagrać na każdej pozycji w ofensywie, ale na której najbardziej lubisz grać?
- Od dłuższego czasu gram na skrzydle więc myślę, że tam i na pozycji 9 (wysunięty napastnik - przyp. red.) to są moje nominalne pozycje.
KS: Co myślałeś, gdy Lechia spadała z ligi w zeszłym sezonie? Bałeś się, że wylądujecie w czwartej lidze?
- Czy się bałem? Wiedziałem, że jest ciężko i czekaliśmy na jakąś dobrą wiadomość, zmianę właściciela i wszystko zaczęło się układać od początku. W lidze wygraliśmy pierwszy mecz, zaczęliśmy punktować, więc przeszły te obawy.
KS: Te pierwsze spotkania w lidze, pierwsze tygodnie chyba były na szalonych warunkach.
- Tak. Te pierwsze treningi po powrocie z wakacji były ciężkie. Trenowaliśmy w parę osób. W trakcie ligi przychodzili zawodnicy, więc musieliśmy się zgrać i teraz już jesteśmy ze sobą zżyci.
KS: Jesteś zadowolony ze swoich statystyk indywidualnych w tym sezonie?
- Na pewno nie jestem zadowolony z tego sezonu. Nie mam wystarczająco minut i te liczby nie są przekonujące.
KS: Wy jesteście trochę do tego przyzwyczajeni, ale jak piłkarze z zagranicy zapatrują się na te drobne opóźnienia w pensjach?
- Ciężko mi powiedzieć, co oni o tym sądzą, bo nie rozmawiamy o tym w szatni. Atmosfera jest dobra i o tym nie rozmawiamy.
KS: A obcokrajowcy czują atmosferę i wagę nadchodzących derbów z Arką? Trzeba ich jakoś uświadamiać? Czy jesteście żądni rewanżu po tym przegranym meczu w Gdyni?
- Na pewno jesteśmy żądni rewanżu. Tamten mecz był rozgrywany w dziwnych warunkach. Był on ciężki dla obu zespołów, ale teraz jak Arka przyjedzie do Gdańska, to się zrewanżujemy i wygramy ten mecz.
KS: Masz jakąś swoją wymarzoną ligę do grania w przyszłości?
- Nie mam wymarzonej ligi, ale na pewno chciałbym zagrać w którejś z topowych lig z Europy.
KS: A czy masz jakiegoś idola, czyli piłkarza, na którym się wzorujesz? Jak rozmawiałem z Tomkiem Bobckiem, to mówił o Lewandowskim.
- Jak grałem na dziewiątce, to był nim Lewandowski. Za dzieciaka był to Messi.
KS: Za rok (w 2025 roku) wygaśnie twój kontrakt z Lechią. Myślisz o tym? Chcesz zostać w Lechii?
- Na ten moment nie myślę o tym. Myślę, że po sezonie usiądziemy z menadżerem i zobaczymy, co Lechia powie i będziemy o tym myśleć.
MP: Muszę cię jeszcze zapytać o te gołębie. Mówiłeś o tej pasji kilkukrotnie w mediach. Ja kiedyś słyszałem, że wygrałeś na tym pieniądze? Jak do tego doszło?
- Tak. Kiedyś z dziadkiem wywoziliśmy gołębie na wspólny gołębnik, gdzie każdy mógł włożyć te gołębie. Wtedy na start trzeba było zapłacić za gołębia 400 złotych - za drużynę wychodziło dwa tysiące no i udało się wygrać. Nie każdemu, ale mi i dziadkowi udało się wygrać parę groszy i to była fajna sprawa.
KS: Masz jakieś gołębie w Gdańsku, czy wszystkie trzymasz w Ostródzie?
- Nie, wszystko z dziadkiem mamy w Ostródzie. Ja lotuje z dziadkiem. Mam swój gołębnik i tata też lotuje, ale swoje gołębie trzymam mam osobno.
MP: Traktujesz to jako zabezpieczenie na emeryturę?
- Myślę, że tak. Po karierze będę zajmować się gołębiami, ale mam nadzieję, że do tego daleka droga.