pytanie do kompetentnych...
strona 1/4
27 sierpnia 2006, 20:04 / niedziela
...tym razem do kompetentnych z młyna
Rudolf Hess czy Höss? o którego z nich Wam chodzi, bo różnica potężna?
i dlaczego konkretnie jest on Naszym/Waszym wzorem??
bez beki i napinki proszę... pytam jak najbardziej poważnie
27 sierpnia 2006, 20:11 / niedziela
źle usłyszałeś to było "naszym wzorem jest papa dance" a wzorem dlatego że to bardzo fajny zespół i kawał polskiej historii
27 sierpnia 2006, 20:38 / niedziela
:)
27 sierpnia 2006, 20:38 / niedziela
hehe papa dance naksymalnie wzorcowy zespolik
27 sierpnia 2006, 21:09 / niedziela
terrorysci i faszysci Lechia Gdansk :)))))
27 sierpnia 2006, 21:13 / niedziela
juz ci odpowiadam{maly85} Rudolf hoess to byl komendant jaskiegos tam obozu koncentracyjnego a Rudolf hess to byl zastepca {tylko officialny bo tak naprawde bylo wielu co mieli wiecej do gadania niz on}a jesli xchodzi o "naszym wzorem jest rudolfhess" to chodzi o RUDOLFA HESSA nie HOESSA
27 sierpnia 2006, 21:21 / niedziela
ja pierdole,ale temat...
27 sierpnia 2006, 21:28 / niedziela
ja to tez pierdole ale zastanawiam sie czy ktos jest to w stanie wytlumaczyc dlaczego krzycza ..bo hess byl taki cwaniak ze wyslal swojego sobowtora do anglii czy chcial wywolac wojne z ruskimi..jak ktos to krzyczy to niech wpisze dlaczego???..bo pewnie jest tak ze krzyczy i nawet nie wie dlaczego..?? pozdr.
27 sierpnia 2006, 21:30 / niedziela
Jak dla mnie:
- walka z komuna
-nie wyrzekl sie tego w co wierzyl
27 sierpnia 2006, 21:37 / niedziela
1 17 sierpnia o godzinie 16:10 minęło 16 lat śmierci polityka nazistowskich Niemiec, zastępcy Hitlera - Rudolfa Hessa. Czy było to samobójstwo, czy morderstwo w zaciszu więzienia Spandau? Postaram się na to pytanie odpowiedzieć.
Rudolf Hess urodził się 26 kwietnia 1894 r. w Egipcie. Był synem zamożnego kupca, stąd kształcił się pod okiem prywatnych nauczycieli. W 1908 wyjechał z rodziną do Niemiec, a w 1911 przeniósł się do Neuchatel w Szwajcarii, by rozpocząć naukę w szkole księgowości. Był zdolnym mężczyzną, toteż poważnie myślał o studiach. Na szczęście (czy też na nieszczęście) w 1914 wybuchła wojna i 20 sierpnia Rudolf założył mundur by walczyć u boku swych towarzyszy. Został dwukrotnie raniony - w lewe ramię i lewe płuco. Po wojnie działał w konspiracyjnej antykomunistycznej i antyżydowskiej bojówce, gdzie nierzadko sam przyczynił się do śmierci wielu działaczy komunistycznych, pochodzenia żydowskiego. W godle tej paramilitarnej organizacji widniała swastyka (symbol ognia), którą potem przyporządkował sobie sam Hitler.
Tak wielu weteranów, Hess "włóczył się" po piwiarniach bawarskich i tak los związał go z Hitlerem. Niedługo wstąpił do NSDAP, a po nieudanym puczu monachijskim zbiegł do Austrii. Wrócił jednak by zostać, podobnie jak towarzysze, osądzony. Jego solidarność nagrodzono umieszczając w jednej celi z Adolfem Hitlerem. To tam pierwszy raz pozuje na sekretarza osobistego Adolfa Hitlera i to jemu Hitler dyktuje Mein Kampf. Nierzadko w samym dziele Hitlera pojawiają się wzmianki o Hessie. Jako najbliższy współpracownik Hitlera zostaje mianowany jego zastępcą. Niestety (dla niego) na krótko, gdyż zdradzając swe niechętne nastawienie do wojny (ale nie robiąc nic by jej przeciwdziałać) zostaje "zdegradowany" do pozycji trzeciej osoby w Rzeszy, po Hitlerze i Goeringu. Uczestniczy w wielu przygotowaniach planach, obmyśla strategie działania i ściśle współpracuje z Hitlerem, aż do 10 maja 1941r.
27 sierpnia 2006, 21:40 / niedziela
2 Kiedy wybuchła wojna z Polską, Hess poprosił Hitlera o pozwolenie wstąpienia do Luftwafe i uczestniczenia w akcjach powietrznych, na co ten się nie zgodził. Hess osobiście pod okiem Messerschmitta odbywał wiele lotów najnowszymi maszynami z czystego upodobania do samolotów i pasji do latania. Kiedy traktat pokojowy Niemiec z Anglią nie doszedł do skutku Hess już wiedział, że to, o czym zawsze osobiście marzył - sojusz z Anglią - jest niemożliwy. Począł przygotowania do lotu stulecia. Chciał albowiem przelecieć najnowszym i odpowiednio przerobionym Messerschmittem Bf110 z Niemiec do Szkocji. Tam chciał spotkać się z księciem Hamiltonem (którego znał z olimpiady w Berlinie z 1935r.). Następnym posunięciem w tej samobójczej misji miało być spotkanie z Churchillem i rozmowy na temat zawarcia długowiecznego pokoju, a póki co rozejmu między Niemcami a Anglią. Hess wiedział, że narazi się tym Hitlerowi i w razie porażki nie będzie miał szans na powrót do Niemiec.
Dokładnie o 17:45 niemieckiego czasu letniego, z lotniska w Augsburgu, 10 maja 1941 r. wystartował MeBf110 z zastępcą Hitlera za sterami. Niestety zmuszony był awaryjnie lądować na spadochronie, ale już nad Szkocją!!! W miejscu gdzie rozbił się jego samolot do dziś stoi pamiątkowy kamień. Odtąd jego misja spotykała się z ciągłym niepowodzeniem. Książe Hamilton udał, że go nie poznał, a gdy Churchill dowiedział się o tym, wybierał się właśnie by obejrzeć film braci Marks. Jego słowa to: "Hess, czy nie Hess, idę obejrzeć braci Marks".
Rudolf Hess został aresztowany i osadzony po kilku dniach w tzw. Obozie "Z". Ostatnia litera alfabetu była bowiem jego kryptonimem. Wiedząc, że jego misja się nie powiodła i po rozmowach z przedstawicielami rządu, że rozejm jest niemożliwy, Hess po raz pierwszy targnął się na swoje życie. Zawołał strażnika, krzycząc i jęcząc w bólu, a gdy ten gorączkowo otworzył drzwi Hess wybiegł i przeskoczył balustradę. Spadł na posadzkę z dużej wysokości, ale skończyło się to tylko poważnym skręceniem nogi i kilkoma zadrapaniami. Po kilku miesiącach zostaje przeniesiony do lepiej strzeżonego więzienia, gdzie ciągle symuluje amnezję i bóle, aby tylko został repatriowany do Niemiec. Był jednak zbyt cenną zdobyczą Anglików, by jako ich "zbrodniarz wojenny" ot, tak mógł zostać repatriowany do Niemiec. Ciągle myślał o pokoju i namawiał do niego usilnie wszystkich ważnych ludzi, którzy mieli okazję spotkać się z nim w więzieniu. Z ostatnią próbę samobójczą podjął pod koniec swego pobytu w angielskim więzieniu, mianowicie wbił sobie dwa razy nóż w serce, chcąc w ten sposób wymusić powrót do Niemiec. Tym razem nóż nie przeszedł przez klatkę piersiową i Hess odzyskał pełnię zdrowia po kilku tygodniach. Ciągle był wierny Hitlerowi, choć wiedział, że w Niemczech wszyscy jego adiutanci zostali osadzeni w więzieniach, że jego misja została potępiona w Niemczech, wreszcie że został "uśmiercony" przez swych towarzyszy, a ulicom i szpitalom w Rzeszy, którym nadano jego imię zmieniono nazwy.
27 sierpnia 2006, 21:42 / niedziela
3 Koniec wojny był zrozumiały dla niego. Czekał go sąd jako zbrodniarza wojennego. Na ławie oskarżonych w Norymberdze zasiadł jako drugi, obok marszałka Rzeszy - Goeringa. Bardzo przeżywał i zamykał oczy kiedy pokazywano na procesie film o obozach zagłady. Nie wiedział przecież, jak wyglądało ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej, gdyż w tym czasie przebywał w więzieniu, w Anglii. Mimo to dostał bardzo surowy wyrok - dożywotniego więzienia, podczas gdy poplecznicy Hitlera, tacy jak Donitz, Speer, czy dowódca Hitlerjugend, zwykłe kary długoletniego więzienia. Ominął go stryczek, ale rozpoczął się długi okres jego więziennego życia. Kiedy pozostali postarali się o przedwczesne zwolnienie on sam został w Spandau, jako więzień ludzkości. Jako staruszek zaczął interesować się astronomią, astrologią. Patrzył w gwiazdy, a w swym pokoju miał olbrzymią mapę nieba zawieszoną nad łóżkiem. Kiedy jego syn - Wolf Rudiger Hess stał się dorosłym mężczyzną rozpoczął starania o uwolnienie ojca. Sami Niemcy, w osobach ważnych polityków byli jak najbardziej za tym, lecz wówczas to ZSRR dyktowało co wolno, a czego nie. Ostatecznie przychodzą czasy Gorbaczowa, pierestrojka i Rosjanie mówią o dziwo - TAK! Kończmy z tym nieludzkim traktowaniem! Wypuśćmy go. Niestety kilka dni potem Hessa znaleziono w altance powieszonego na kablu. Było to 17 sierpnia 1987 o 16:10, w kilka minut po tym jak nastąpił zgon. Było wówczas przy nim dwóch sanitariuszy. Czy nikt nie pomógł mu udusić się? O tym dowiemy się być może w 2011 roku, bo wtedy odtajnione zostanie angielskie archiwum. Nam pozostają do przeanalizowania fakty. Hess wiedział, że ma wnuków, widział ich zdjęcia, wielokrotnie pytał się o nie podczas spotkań z rodziną, lecz w swym liście pożegnalnym nie wspomniał o nich ani słowem. Rodzina uważa, że list został sfałszowany, gdyż był zupełnie pozbawiony stylu Rudolfa Hessa i tajnych, znanych rodzinie znaków (np." ~~" - oznaczało uśmiech). Dzień wcześniej skradziono z celi jego mundur Luftwafe, w którym przyleciał do Szkocji i codziennie podziwiał, czyżby ktoś chciał go zostawić jako pamiątkę? Niemożliwością było udusić się samemu pętlą, która była zaciśnięta na jego szyi, chyba że już jako niedołężny starzec miał na tyle siły by zacisnąć ją samemu (widoczna na zdjęciu poniżej). Sekcja zwłok z 19 sierpnia jest niedokładna i wskazuje na zupełnie innego człowieka. Wreszcie czy po ponad 45 latach marzenia o wolności, gdy nagle stała się ona realna, zmienił zdanie i postanowił się zabić? Czy Hess został zamordowany, a jeżeli nie, dlaczego pozostaje tak wiele niejasności? Dowiemy się o tym za kilka lat.
27 sierpnia 2006, 21:43 / niedziela
a dla mnie nie jest najśmieszniejszy temat. tylko to, ze 90% ludzi znajdujących sie wtedy w młynie nie wie co krzyczy. Jacy ludzie taki wzór...
27 sierpnia 2006, 21:45 / niedziela
4 Anglicy zachowali resztki człowieczeństwa i nie dopuścili, by tak jak innych zbrodniarzy skazanych na śmierć, spalono jego ciało i prochy wrzucono do rzeki. Pozwolono na pogrzeb, który musiano przesunąć o jeden dzień, gdyż na lotnisku, gdzie miała dotrzeć trumna z jego zwłokami, doszło do dużej manifestacji neonazistów. Dziś Hess spoczywa na cmentarzu, a na jego grobie widnieje napis "Ich habs gewagt!", co tłumaczymy "Podjąłem ryzyko".
Rudolf Hess jest jedną z zagadkowych postaci w historii XX wieku. Tajemnica spowija jego życie i śmierć. Poniżej przedstawiam zagadkowe losy więźnia numer 7 - pobyt w Spandau.
Zgodnie z wyrokiem trybunału w Norymberdze Hess oraz pozostali dostojnicy III Rzeszy skazani na kary śmierci i więzienia zostali przewiezieni do twierdzy w Spandau. Sam budynek przypominał raczej zamek nie do zdobycia niż więzienie. Otoczony był murem o wysokości od 5 do 8 metrów z 6 wieżyczkami strażniczymi. Przed murami ustawiono dwa płoty z siatki o wysokości 3 metry każdy. Między nimi biegł pas zaminowanej ziemi, a ogrodzenie ustawione bliżej murów było pod napięciem 4000 V. Chciałoby się tylko do tego dodać: odpowiednie miejsce dla odpowiednich ludzi. Hess od początku pobytu w Spandau zachowywał się bardzo dziwnie: nie przyjmował gości, był małomówny i krnąbrny. Początkowo nie pozwolił na odwiedziny jego żonie i synowi.
Różne pogłoski krążyły na temat próby popełnienia samobójstwa przez Rudolfa Hessa. Podobno targnął na swoje życie aż 6 razy. Wiemy na pewno, że próbował podciąć sobie żyły nożem do chleba. Na odwiedziny żony i syna - jego najbliższej rodziny zgodził się dopiero w 1969 roku czyli 24 lata po aresztowaniu. Podczas wizyty żona bardzo zdziwiona była bardzo niskim głosem męża. Fakt jest faktem - ostatni raz widzieli się w 1945 roku, ale głos Hessa zmienił się nie do poznania. Czyżby więzień numer 7, bo taki numer otrzymał on w Spandau nie był tym samym Rudolfem Hessem, byłą prawą ręką wodza III Rzeszy? Tłumaczyłoby to, że przez tak długi czas nie chciał spotykać się z rodziną - bał się dekonspiracji. W ten sposób zawsze mógł się wytłumaczyć "śladami czasu". A te dawały o sobie znać. Stan Hessa podczas pobytu w Spandau z czasem ulegał pogorszeniu. Nękały go bóle żołądka, silne do tego stopnia, że został on skierowany na badania.
Podczas tych właśnie okazało się, że na ciele Rudolfa Hessa brak było śladów po kuli karabinowej, która przeszyła jego lewe płuco w 1917 roku. Rana ta była bardzo ciężka i mimo upływającego czasu nie mogła zniknąć bez śladu. Również zdjęcia rentgenowskie nie wykazały uszkodzenia żeber, a nie możliwe jest by kula taka przeszła nie naruszając kości. Prawdziwy Rudolf Hess powinien mieć również inne blizny: na lewej ręce i ramieniu. Nie miał ich więzień ze Spandau. Czego to dowodzi? Odpowiedź może być tylko jedna...
Jeszcze podczas samego procesu norymberskiego Hess zachowywał się dziwnie. Na film opowiadający o obozach zagłady zareagował jakby o niczym nie wiedział. Nie były to próby "umycia rąk", ale rzeczywiste zdziwienie.
Czyżby prawdziwy Rudolf Hess nie przebywał w Spandau? Już podczas procesu jego sąsiad z sądowej ławy - Herman Goring snuł podejrzenia ponieważ postać Hessa wydawała mu się również dziwna.
Więzień numer 7 zmarł 17 sierpnia 1987 roku - miał 93 lata. Nie jest pewna przyczyna jego śmierci. Najprawdopodobniej popełnił samobójstwo - zaciskając sobie wokół szyi kawałek kabla, który przypadkiem zostawił człowiek z firmy dbającej o elektrykę w więzieniu. W kieszeni znaleziono list pożegnalny skierowany do żony Hessa. Mnie natomiast zastanawia jedna rzecz. Rząd brytyjski ponoć zna całą tajemnice kotłującą się wokół człowieka numer 2 w III Rzeszy, ale zgodził się na jej wyjawienie dopiero w 2016 roku. Co takiego zawierają dokumenty z pobytu Hessa w Wielkiej Brytanii, że dopiero 75 lat po wydarzeniu mogą być udostępnione opinii publicznej? Czy prawdziwy Rudolf Hess przebywał w Spandau? Czy rzeczywiście człowiek podający się za Hessa popełnił samobójstwo? A może już odpowiedzieliśmy na wszystkie pytania...
PS: Historia tego czlowieka naprawde mnie nurtuje. Nie moge sie doczekac ujawnienia danych przez Wlk.Brytanie w 2016 roku, tylko ciekawe czy ujawnia prawdziwe fakty, czy dopiero w 2016 ujawnia takie fakty,nad ulozeniem ktorych tak dlugo musza myslec zeby nie do konca wszystkie tajemnice wyszly na jaw...
27 sierpnia 2006, 21:47 / niedziela
Nie jestem zwolennikiem Faszyzmu,Nazimu,Faszystow,Nazistow,Nie jestem antysemita(choc nieprzepadam za zydami...) to jedna naprawde watpie w zle zamiary tego czlowieka. Hess byl moim zdaniem "nazista inaczej".
27 sierpnia 2006, 22:00 / niedziela
jabys mogl kaczy poprosilbym jeszcze o zrodle tej...dosc dziwnej...opowiesci....przypomina ona taka zaciemniajaca caloksztalt produkcje o pewnym znanym czlowieku o tytule "Upadek"
27 sierpnia 2006, 22:04 / niedziela
27 sierpnia 2006, 22:15 / niedziela
.....czytalem kiedys troszke inna opowiesc o tym czlowieku, ktora to sprawila ze lechijne okrzyki na jega czesc staly sie dla mnie jeszcze bardziej nie na miejscu....zwlaszcza ze u nas wiadomo o jaki kontekst tych slow chodzi....kuanta namera....i wiecie co dalej....
jak znajde tekst o prawdziwym obliczy tego czleka....podam, dzis nie dam rady, w kazdym razie byl to teks prof bartoszewskiego ... a to chyba alfa i omega oraz jeden z ost zyjacych autorytetow...
thx za zrodlo
27 sierpnia 2006, 22:21 / niedziela
a i jeszcze jedno jesli ktos szuka wzorcow w kwestii walki a komuna....to chyba daleko szukac nie trzeba....a prz tak bogatym swoim podworku....wybor czlowieka w faszystowskim wdzianku jest fatalny
pozdro dla normalnych ; ]
27 sierpnia 2006, 22:24 / niedziela
o co Ci właściwie chodzi ossa dortmund? wszystkie rozumy pozjadałeś i irytuje Cię niewiedza innych czy tak sobie po prostu przymarudziłeś z nudów? czy może tylko rozśmieszył Cię temat bo masz specyficzne poczucie humoru?
to że oba nazwiska wymawia się identycznie (przynajmniej dla mnie) tylko komplikuje sprawę, a fakt że Hoess jest w Polsce nieporównywalnie bardziej znany od Hessa też wiele mi nie pomógł, to na co zwrócił uwagę Slawek (kuanta namera itd.) także nie dało mi jednoznacznej odpowiedzi --> dlatego pytam --> po to mam forum
być może część ludzi dzięki temu dowie się co krzyczy (bo tak jak QL. nie jestem przekonany co do tego że większość wie)
dzięki kaczy!
27 sierpnia 2006, 22:24 / niedziela
ten czlek to kupa gowna jak caly nazizm,faszyzm,narodowy socjalizm,komuna itp totalitaryzmy...
znow wstyd za ten kretynski okrzyk...
po co to?
27 sierpnia 2006, 22:31 / niedziela
maly85 poczytaj sobie troszke w necie zwracajac uwage na tresc i domene....bo jesli masz watpliwosci to niesluszne....takie slowa nie powinny wychodzic z ust polaka....
chyba ze jestes po 2 stronie mocy ; ]
pozdro
27 sierpnia 2006, 22:35 / niedziela
Buli- kupa gówna to lewactwo, takie jak ty. Nie masz argumentów, to rzucasz błotem. Po co ????
27 sierpnia 2006, 22:35 / niedziela
Slawek niebardzo rozumiem o co Ci chodzi?
27 sierpnia 2006, 22:44 / niedziela
przeciez kurwa kryta to nie mlyn.
na krytej ta bzdure krzyczeli :/
27 sierpnia 2006, 22:49 / niedziela
Nie ja decyduje co krzyczymy na meczu, ale że tak spytam z ciekawości, czemu nie krzyczymy np. Roman Dmowski - człowiek najbardziej prawicowy Naszego kraju???
27 sierpnia 2006, 22:50 / niedziela
T-Mobile ..... zjedz swe gile!
27 sierpnia 2006, 22:52 / niedziela
zgadza sie na krytej....maly85 chodzi o to zebys wiedzial ze to nie jest poprostu normalne.....wiec poczytaj tyle zeby miec pelen obraz .....tekst wklejony przez kaczego...najprawdopodobniej, nieumyslnie jest zachecajacy do okrzyku o wzorze rudolfie s .... a z niego wzor taki.....jakim dla mnie moga byc hitlerowscy oprawcy mojego dziadka walczacego w AK .... wiec chodzi o to zebys nie krzyczal za tymi co krzycza. ....
pozdro
27 sierpnia 2006, 22:57 / niedziela
siedziałem na łuku miedzy krytą a młynem, więc albo:
-akustyka na Traugutta jest totalnie zawinięta
-mam kompletnie zrytą percepcję dźwięków
-był to młyn/jego bezpośrednia okolica
to tak tylko gwoli ścisłości T-mobile, bo osobiście mam to gdzieś, pytałem z ciekawości, bo nurtowało mnie to od dłuższego czasu
27 sierpnia 2006, 23:08 / niedziela
Slawek jak już napisałem pytałem z ciekawości, nie krzyczałem nigdy tego i nie zamierzam, jeśli już mam stawiać sobie kogoś za wzór to wolę raczej lotników z Dywizjonu Kościuszkowskiego (polecam gorąco "Sprawę Honoru") niż hitlerowców ;) (choć jestem w stanie zrozumieć, że nie wszyscy byli sobie równi)
27 sierpnia 2006, 23:41 / niedziela
Dla mnie te okrzyki były nie na miejscu!
Nigdy tego nie zrozumiem jak można stawiać sobie za wzór hitlerowca!!
Lechia to POLSKI klub i kibice powinni być patriotami!! (nie to co w Chorzowie).
P.S. Duże wrażenie zrobiła na mnie Legia swoją oprawą przed meczem z Hafnarfjourur kiedy to kibice uczcili oprawą i salwą oklasków walczących w powstaniu! To było wielkie!
28 sierpnia 2006, 00:56 / poniedziałek
Za "czasow a-klasy" czegos takiego nie bylo!!!!!!
Nie bylo takiego zachowania wsrod kibicow.
A wiecie dlaczego?
Bo Was poprostu nie bylo :)
Pozdrawiam jezdzacych po wioskach...
28 sierpnia 2006, 01:58 / poniedziałek
Od zawsze było wiadomo że wśrod kibiców Lechii sa naziści i rasiści, i od zawsze było wiadomo że chodzi o Hessa. Tłumaczenie, że człowiek ten do końca bronił swoich wartości i walczył z komuną sa smiechu warte:) Do końca swoich wartości bronią także zamachowcy islamscy, do konca bronił swoich wartości Martin Luter King, ale jakos oni nie są autorytetami Lechii. Co do walki z komunizmem...on walczył ze wszystkim co nie było nazizmem więc mowienie tylko o walce z komunizmem jest zwykłym manipulowaniem faktami.
Mi osobiście jest wstyd jak słysze takie okrzyki z ust kibiców Lechii.
Mamy w szeregach kibiców Lechii nazistów czy neonazistów jak kto woli i rasistów co po raz kolejny udowodnił mecz z Polonią...
Panowie z komuna walczyli Polacy, AK, Polskie Panśtwo Podziemnie, może tak wybrac z nich jakiegoś przedstawieciela i skandowac podczas meczu a nie robić ze święta sportowego na Traugutta żenadę...
28 sierpnia 2006, 08:56 / poniedziałek
WooCash15- jest Marszałek Śmigły- Rydz ;-)))))
28 sierpnia 2006, 10:06 / poniedziałek
odnośnik Dla mnie to jest prawdziwy wzór!!1 Zachecam do czytania
28 sierpnia 2006, 10:47 / poniedziałek
ee tam ludzie pierniczycie w nizszych ligach dosyc czesto byly takie okrzyki o RH i AH i jakos nikt nie zasmiecal furum takim tematem.. a tak pozatym nie kumam zabardzo was jaki wy macie problem nie lubicie RH to nie krzyczcie ze jest waszym wzorem i tyle ..prooosste
28 sierpnia 2006, 11:05 / poniedziałek
Dorzucam jeszcze jedną stronkę o Panu Witoldzie Pileckim. Spory opis i ciekawe zdjęcia. Warto by się zastanowić co krzyczeć i komu hołdować na Lechii...
Okrzyki o RH mogą troszkę odstraszyć potencjalnych STRATEGICZNYCH sponsorów Naszej Lechii.
odnośnikA MY SWOJE : L E C H I A _ G D A Ń S K ! ! !
28 sierpnia 2006, 11:11 / poniedziałek
wzorem dla Lechii Witold Pilecki
28 sierpnia 2006, 12:21 / poniedziałek
dawidzielonka : pilecki? co ty, hess to dopiero rowny gosc. sekretarz hitlera, przeciez walczyli z komuna i nawet polsce chcieli pomoc tylko im sie cos pojebalo i kuku nam zrobili.... echh, szkoda slow, rudolf hess patronem lechiii...proponuje jeszcze stalina, ten to wytlukl 20 mln teoretycznie czerwonych wiec jakby nie patrzec rowny ziomus....
28 sierpnia 2006, 13:07 / poniedziałek
Wzorem dla Lechii Witold Pilecki!!!
BRAWO Dawidzielonka.
28 sierpnia 2006, 13:12 / poniedziałek
WZOREM NASZYM JEST - SZARIK PIES!
tez był wierny swoim ideałom i panu, a na dodatek jest lepszy, bo polski...
28 sierpnia 2006, 14:48 / poniedziałek
ajrisz co Ty gadasz szarik byl owczarkiem niemieckim zreszta byl podpalany, wiec nie jest dla nas wzorem :)
28 sierpnia 2006, 14:51 / poniedziałek
Tylko że Szarik też ma wady.
Po pierwsze jest wymysłem czerwonych. Jakby nie było jest importowany z Syberii. Do tego służył w Ludowym Wojsku Polskim. A najgorsze jest to, że jest z załogi "Rudego" więc bliżej mu do widzewa i zawiszy. A jak wiadomo, my Lechiści nie za bardzo za nimi przepadamy ;-)))
To samo ma się psa Cywila. Służył w jednostkach mo, więc jako wzór też nie jest najlepszy.
Jeśli już mamy mieć swój wzór, to ja proponuję C2H5OH !!!!! Wzór jak najbardziej neutralny, lubiamy przez znaczną większość Lechistów ;-)
28 sierpnia 2006, 14:57 / poniedziałek
Kurde, widze ze ciężko wybrac idola. Kapitan żbik też odpada bo z mo. Winetu z kolei czerwony. Może h. klos?
28 sierpnia 2006, 15:02 / poniedziałek
Klos pasuje szczególnie że tak naprawdę był to Polak i nazywał się HENRYK KŁOS aka Stanisław Mikulski.
może Bednarski - chuligan-bojownik o polskość Wolnego Miasta Gdańska.
28 sierpnia 2006, 15:35 / poniedziałek
o Bednarski jak najbardziej, a Klos byl ruski wiec tez odpada
28 sierpnia 2006, 15:46 / poniedziałek
poza tym Hans Kloss w wolnym tlumaczeniu oznacza mniej wiecej tyle, co Janek Kluska. kluchy kojarza mi się z pierogami, a pierogi z pyrami, a pyry to lech, wiec odpada juz na wstepie.
28 sierpnia 2006, 16:44 / poniedziałek
szkoda, że Kapitan As był jawnym współpracownikiem MO :(
jakby nie patrzeć twardy, bezkompromisowy i nieskazitelny moralnie był z niego superbohater
no i Hydrozagadka także nieobca jest Kibicom Lechii :-) CZEŚĆ! :)
28 sierpnia 2006, 17:00 / poniedziałek
Stalin???!!!!! Kurwa nigdy w zyciu!!!! Jakby Lechie nazwali jego imieniem...:/. Kurwa czlowieku dzieki niemu nasi pilkarze sa tacy jacy sa, a nasi przodkowie wciaz odczuwaja ciosy zadane przez ten pierdolony zydowski ustroj zwany komunizmem
28 sierpnia 2006, 17:04 / poniedziałek
Pilecki byl jedynym czlowiekiem ktory dobrowolnie udal sie do Auschwitz. Nastepnie jako jeden z nielicznych zbiegl z Oswiecimia. Wiec kto byl lepszy Hoss czy Pilecki?? Kto kogo wychujal?? Pilecki! Udalo mu sie przezyc okolo 2 lata w obozie i jescze z neigo uciec. A komendantowi cos sie nie udalo.