Gdańsk: piątek, 19 kwietnia 2024

Śląsk - Lechia /09.09.06, g.17:00

strona 3/3

10 września 2006, 15:28 / niedziela
"Roszada także w Lechii, Michał Szczepiński zastąpił Marcina Szulika."

LECHIA:Bąk - Pęczak, Brede, Manuszewski, Kosznik - Piątek (74' Pietrowski), Pawlak (61' Szczepiński), Szulik, Kalkowski - Wiśniewski, Król (67' Rusinek)

odnośnik

Strona zaczyna schodzić do poziomu gazety wybiórczej i przeglądu sportowego ;-))))

Szczepiński zmienił Pawlaka.

Sam mecz bez historii. Kretyńsko stracona bramka, szybka riposta. Więcej działo się na mieście, niż na boisku. ;-)

Chyba trzeba dać Heńkowi trochę czasu, żeby się pozbierał. Kolejna bramka obciąża jego konto. Grzesiowi trzeba chyba zaproponować rozwiązanie kontraktu. Truchtac to sobie może po parku, ewentualnie po plaży. CENTEK WRACAJ !!!!!!!!!
10 września 2006, 17:48 / niedziela
Jeżeli bramka znowu obciąża konto Heńka to Borkowski dużo straci w moich oczach jak w następnym meczu Brede wyjdzie w pierwszym składzie. To nie era Kaczmarka żeby miejsce w wyjściowym składzie załatwiały dobre układy z trenerem...
10 września 2006, 17:59 / niedziela
Forum lechia.net:
Pik-nick pisze:

Slowa uznania naleza sie zwlaszcza Krzysztofowi Brede - postawa w meczu odkupil swoje "winy" z meczu z Polonią Bytom. Brawo Heniek .

Niniejszy wątek:
Zeto pisze:
Chyba trzeba dać Heńkowi trochę czasu, żeby się pozbierał. Kolejna bramka obciąża jego konto.

Hmmm.. trochę zgłupiałem. To we Wrocławiu grało dwóch Krzyśków Brede?

Pozdro.
10 września 2006, 18:02 / niedziela
odnośnik

tu są bramki z meczu.

Nie wiem dlaczego się pisze, że bramka padła po strzale Kowala. Wyraźnie widać jak Heniek zalicza asystę, a Kosznik pokonuje Bączką. Składna akcja obrońców Lechii daje Śląskowi prowadzenie.
10 września 2006, 18:16 / niedziela
Wlasnie obejrzałem. Faktycznie, Brede się znów pogubił w prostej sytuacji. Ja bym spróbował linię obrony ustawić w składzie: Pęczak, ManU, Pawlak, Kosznik, a w pomocy za Pawlaka wstawiłbym Pietrowskiego.
10 września 2006, 18:36 / niedziela
Wszyscy najezdzacie na nasza obrone, a nie zauwazacie jak swietnie zachowal sie Wisniewski. Byl faulowany ale sie nie "polozyl" przed polem karnym, tylko pociagnal dalej, przymierzyl i 1-1. 1pkt na wyjezdzie to nie jest zle.
Pozdrawiam wszystkich optymistow
10 września 2006, 19:03 / niedziela
Nikt nie narzeka na wynik. Przynajmniej ja. Mowimy o tym w jaki sposob tracimy gole. Na pewno nie byloby narzekań na obronę, gdybyśmy te gole tracili bo skladnych , dobrych akcjach rywali, a nie po swojakach. Dobrze, że widzi to też Borek, który wspomnial o defensywie w swojej wypowiedzi pomeczowej (na slasknet.com jest). Pozdro.
10 września 2006, 19:14 / niedziela
kuzyn- najeżdżam na obronę, bo to już kolejny raz, kiedy przez Heńka drużyna traci punkty- jajnikowo, polkowice, bytom, Śląsk. Gorąco mogło być z Polonią Wa-wa, bo na początku meczu Heniek sprowokował sytuację bramkową. Lekko licząc, gdyby nie te błędy Lechia mogłaby mieć 7 okt wiecej. Dodaj je w tabeli i będziesz wiedział, dlaczego Heniek powinien odpocząć od piłki.

Nie wiem, czy byłeś na meczu, ale Śląsk to była najsłabsza drużna jaką w tym sezonie widziałem. Aż żal, że Lechia traci punkty z takimi drużynami. Wiem, że to był mecz przyjaźni. Ale przyjaźń jest miedzy kibicami. Na boisku trzeba wykorzystać słabość przeciwnika.

corney- a ja sądzę, że Borek tego nie widzi. Co z tego, że po meczu gada o samobójach, skoro nic nie zmienia. Po co sprowadziliśmy Trzebińskiego ?? Żeby siedział na ławie ???? Czy żeby była większa rywalizacja w drużynie ????
W kadrze jest kilku zawodników, którzy mogą grać środkowego obrońcę: Brede, Pawlak, Manuszewski, Trzebiński czy Sierpiński. Skoro jeden robi błedy, to chyba inny powinien dosatać szansę ??? Przecież nie miały grać "nazwiska", tylko aktualnie najlepsi.
11 września 2006, 20:05 / poniedziałek
Piro dzięx za pozdro ! I pozdrawienia od "Danuty" i od Matiego...HEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEJ ŚLĄSK !!!
11 września 2006, 21:56 / poniedziałek
hhehehe pozrdo dla was:D p[owiedz "Danucie" żeby foty z pociągu nam przesłała:D
12 września 2006, 14:46 / wtorek
chudy mowi: Stachu?! gdzie moje piniadze sa za las??! =))))

dzieki chlopaki (i dziewuchy) bylo grubo =)
NS Gaj!!!!!!!
12 września 2006, 23:17 / wtorek
za fanslask.prv.pl ....

Mecz z Lechią już za nami. Jak było – każdy widział. Takiej imprezy jeszcze u nas nie było. Choć gdańszczanie z Wrocławia już wybyli, bilansu nie byliśmy dotychczas sporządzić. Natomiast mniej więcej wiemy, co się działo.
Zacznijmy od tego, że Lechii było we Wrocku około 600 – 700. Mniej więcej. Policzyć w stanie nie był nikt. Kilkudziesięciu fanatyków biało – zielonych zagościło już w piątek, niemal dwustu dojechało nad ranem, dobrze ponad dwustu – przed meczem (to kolejowi), oraz niezgorsza liczba aut i kilka busów. To bilans...

liczebności naszych ziomków. Byłoby ich jeszcze więcej, lecz po Gdańsku poszła pogłoska, że Śląsk nie przyjmuje kibiców gości i że ponoć ma to być respektowane. Respektowane faktycznie było, ale tylko w sposób formalny – nie ma wydzielonego sektora dla sympatyków zespołów przyjezdnych. Poza tym każdy kibic Śląska jest kibicem Lechii i odwrotnie. Zatem gdańszczanie po prostu mieli się znaleźć na sektorach Śląska.
Śląsk (klub) ze swojej strony zrobił gest wobec fanów przyjezdnych. Obligatoryjnie mieli oni wejście za darmo. Na podstawie dowodu osobistego. Mieszkasz w Gdańsku? Wchodzisz za free. Za ten gest serdecznie dziękujemy.
Kibicowsko też się przygotowaliśmy do odwiedzin. Ultrasi zmajstrowali dwie sektorówki: z herbami Śląska i Lechii (tu dziękujemy za wsparcie Radka Pardy, który do projektu dorzucił 500 złotych). Ultrasi zorganizowali także folie, które potem rozłożono w postali dwóch flag. Wiadomych klubów. Dodatkowo folia z napisem „Śląsk i Lechia” podświetlana ogniami wrocławskimi oraz zrobili parę innych drobiazgów. Nie udało się zrobić transparentu „Wrocław dzielnicą Gdańska, Gdańsk dzielnicą Wrocławia”, co było w planie. Trudno, poczekamy z tym do następnego spotkania.
Inne grupa wrocławskich sympatyków zorganizowała mecz między kibicami obu zespołów. Ponieważ oprócz meczu serwowano sporo trunków, zatem utrudniało to liczenie dość często padających goli, zatem ustalono, iż pojedynek zakończył się rezultatem 6-6.
Stowarzyszenie Wrocławski Klub Sympatyków wydało gazetę. Bo tym razem „Śląsk to My” nie było ulotką, jak zwykle, lecz normalną (choć oczywiście specyficzną) gazetą.
Przed spotkaniem mieliśmy pewne obawy. Bowiem z PZPN-u nadchodziły informacje, że delegat będzie się dopieprzał do flag „Skinheads” i łączonej Śląska i Lechii. Ponoć groziło to przerwaniem meczu. Na szczęście potem okazało się iż delegat i obserwator byli normalni, zatem choć obie flagi wisiały, to nic takiego się nie zdarzyło.
Do wizyty Lechii przygotowywaliśmy się również organizacyjnie. Wszakże trzeba było gości napoić, nakarmić, co niektórych przenocować. Zamówiony został hotel, wynajęto knajpę (Gawra na pl. Wróblewskiego, sympatyczna obsługa, zapraszamy). Gomóła zorganizował specjalnego grila, na którym fani Lechii byli obsługiwani za free. Zakupiono piwo, tak by gdańszczanie mogli przepłukać gardło po podróży i po meczu. Oczywiście takie działania kosztują. Zatem aby zapewnić środki postanowiono zrobić zbiórkę. Jej rozliczenie podamy w Fanie, na razie wiadomo, że wpłynęło około 3 tysięcy złotych. Wszystkim wpłacającym serdecznie dziękujemy.
Oprócz akcji zorganizowanego goszczenia, jak zawsze w takich przypadkach, wiele osób gościło się nawzajem w domach. Tu o imprezach prywatnych rozpisywać się nie będziemy, choć stanowią one nieodłączny i fantastyczny element kibicowskiego życia.
Sporym zaskoczeniem dla części kibiców Śląska była liczba czekająca na gości przybywających do Wrocławia o 5. rano. Dość stwierdzić, że na 200 gdańszczan, w środku nocy, czekało jakieś 70 osób z Wrocławia. A tym akurat pociągiem jechało nader niewielu Lechistów, którzy mieli jakieś lepsze układy we Wrocławiu. Przybyli na „dzień dobry” dostali po browaru. Tych, którzy nie mieli co z sobą zrobić zabrano na pewną łączkę, gdzie był i browar i ognisko i wspólne śpiewy.
Przed meczem organizowano gościom czas, tak by zapamiętali pobyt w stolicy Dolnego Śląska na dłużej. Zwiedzano Rynek, jednak dla niektórych Ryneczek był tak osobliwym miejscem, że bractwo wolało drzemać na nim, niż… pójść na mecz.
Po spotkaniu także darmowy browarek dla przyjezdnych, potem przenosiny do kanjpy. I impreza.
Jak było? Było rewelacyjnie. Dość stwierdzić, że dla niektórych skończyło się w poniedziałek w południe. Być może gdzieniegdzie trwa nadal. Jednak co by nie napisać, choćby najwięcej i najfajniej, to wszystko jest jakieś takie blade przy rzeczywistości. Po prostu, jeśli sam tego nie przeżyjesz, nie będzie wiedział o co tak naprawdę chodzi.
Natomiast jesteśmy zdegustowani tym, co na temat meczu przyjaźni napisała prasa. Poza katowickim „Sportem” pióra Filipa Podolskiego, gdzie delikatnie uwypuklono kibicowskie akcenty, nie znaleźliśmy żadnej wzmianki o fantastycznej zabawie. Dlatego gazety powoli umierają.
15 września 2006, 12:16 / piątek
było zje...cie pozdro dla ziomków z wrocka hail
1 2 3
 
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.407