Gdańsk: sobota, 20 kwietnia 2024

Gwardia Krakow.

strona 1/1

18 lipca 2009, 15:11 / sobota
Myślę, że czas napisać pewne rzeczy. Wisła Kraków to klub przedwojennej Polski, dwukrotny mistrz kraju i zdobywca Pucharu Polski w II RP. Klub o rzekomo silnych tradycjach niepodległościowych wykutych podczas lat zaborów i Polski międzywojennej. Kilka osób na tym forum bardzo mocno eksponuje te rzeczy pomijając następne dekady funkcjonowania tego zasłużonego krakowskiego klubu. W 1949 roku Wisła Kraków zostaje przypisana pod patronat gwardyjski. Jedni piszą, że odbyło się to na siłę , inni że Wisła nie miała innego wyjścia, a jeszcze inni piszą, że działacze Wisły zrobili to całkowicie świadomie i chętnie. Zacytuje tutaj oficjalne źrodła :
"W wyniku reorganizacji struktur polskiego futbolu klub był przypisany do pionu milicyjnego ("gwardyjskiego") i podlegał wówczas Urzędowi Bezpieczeństwa Publicznego, a nazwa klubu została zmieniona na Zrzeszenie Sportowe Gwardia Kraków. Po likwidacji UB - pod koniec 1954 - klub, podobnie jak wszystkie jednostki organizacyjne MO, znalazł się w strukturach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a w 1956 ( lata odwilży ) roku jego nazwa została zmieniona na obowiązującą do roku 1990 - GTS Wisła Kraków"!

Członkowie Wisły Kraków na walnym zgromadzeniu, w dniu 6 lutego 1949 roku przy własnym aplauzie bez żadnego sprzeciwu ( bez jednego gestu sprzeciwu! Żadnego z tych wielkich patriotów nie było stać żeby sprzeciwić się haniebnej uchwale - tak sobie cenili wartości, tradycje i patriotyzm sprzed wojny), oddali się w imię swoistego wiślackiego pragmatyzmu pod patronat policji politycznej - UB zniewolonej Polski (patron - najgorszy z najgorszych, rozumiem jeszcze oddać się pod patronat hutników, kolejarzy, piekarzy, stoczniowców! Ale z aplauzem pod patronat ubeków, Zomowców - formacji, które niszczyły, pałowały i mordowały najlepszych Polaków? Hańba niebywała, jak na klub o rzekomo tak silnych tradycjach wolnej ojczyzny! OBRZYDLIWE!). Zacytuje wam tutaj slowo w slowo jak oficjalnie ten moment przedstawia się w książce- oficjalnej historii Wisły Kraków (czy trzeba lepszego źródła?):
18 lipca 2009, 15:12 / sobota
"6 lutego 1949 na walnym zebraniu Towarzystwa - jego prezes, pełniący te funkcje nieprzerwanie od 1933 roku dyrektor dr Tadeusz Orzelski omówił konieczność oparcia się o jeden z pionów sportowych zgodnie z nowa struktura sportu. Pertraktacje prowadzone w tej sprawie z pionem Kolejarz nie były zadowalające. W tym pionie Wisła musiałaby być klubem drugim po warszawskiej Polonii. Wobec czego podjęto rozmowy z Gwardią, która zapewniła, ze Wisła może zostać centralnym klubem pionu. Te informacje zebrani przyjęli aplauzem, akcentując tym samym przystąpienie do Gwardii".

Nic dodać , nic ując. Wszystko jest dosłownie napisane. Dodam, ze towarzystwo ubeków nie przeszkadzało kompletnie panom Orzelskiemu i Reymanowi (rzekomym wielkim patriotom) zarówno w tym momencie jak i potem. Obydwaj zostali w Wiśle. Pan Orzelski pozostał jako pierwszy wiceprezes. Kibice Wisły tez dopingowali Wisłę na swoim stadionie okrzykiem: " G T S "! Słowem brawo wiślacy. Zacytuje znów oficjalne źródła:
?I w tym miejscu powstaje pytanie. Dlaczego kierownictwo Wisły zdecydowało się na związanie z pionem gwardyjskim? Przyczyna, wbrew niektórym poglądom, nie tkwi w jakimś szczególnym zamiłowaniu działaczy Towarzystwa do nowo powstającego w Polsce ustroju. Przede wszystkim myśleli oni o zapewnieniu Białej Gwieździe należnego jej w hierarchii klubów polskich miejsca. I głównie ten argument przeważył o podjęciu tej mającej niebagatelne znaczenie dla dalszych losów klubu decyzji. Czy w takim razie miał rację Henryk Reyman, wypowiadając w roku 1949 słowa: `straciliśmy na świetności `?. Przystąpienie do pionu gwardyjskiego było z całą pewnością aktem pewnego konformizmu ze strony działaczy klubowych. Spoglądając jednak na wszystkie dokonania Wisły, zarówno te organizacyjne, jak i sportowe, należy skonstatować, że krok ten być może uratował dla polskiego sportu jeden z jego najstarszych klubów. Nie oznacza to, że gdyby Towarzystwo poszło inną drogą, to przestałoby istnieć. Na pewno jednak jego pozycja sportowa nie uległaby takiemu ugruntowaniu; z całą pewnością nie powstałyby obiekty sportowe, które przez wiele lat były najnowocześniejszymi w regionie, będąc sportową wizytówką Krakowa; a Henryk Reyman być może nie zostałby patronem ulicy, którym władze miasta uczyniły go dla ciągnącej się wzdłuż nowego stadionu drogi' - SWOISTY WISLACKI PRAGMATYZM!
Słowa Reymana wszystko mówią i tłumaczą. Stala się przez to Wisła w PRL super sztandarowym piłkarskim klubem Małopolski, pozbawionym praktycznie jakiejkolwiek konkurencji w ogromnym regionie. Dzięki temu panowała niepodzielnie w Małopolsce. Klub ten ściągał z całego regionu najzdolniejszych i najlepszych zawodników oraz szkoleniowców każdego szczebla. A jakich używano do tego metod? Dobrze obrazuje to przykład zmarłego niedawno legendarnego piłkarza Garbarni Kraków - Józefa Browarskiego ( cytuje ):
"- Czy miał Pan propozycję przejścia do innych klubów?
- Tak. Bardzo korzystna była oferta z ŁKS, a miałem tam wielu przyjaciół. Jednak zbyt związany byłem z krakowskim środowiskiem. Natomiast niezwykle stanowcza propozycja wypłynęła "zza miedzy". To był bodaj 1954r. Mego ojca, prowadzącego wytwórnię obuwia, aresztowano pod nieprawdziwym oskarżeniem. Chodziłem po pułkownikach; odpowiadali, abym zapisał się do krakowskiej Gwardii ( tak nazywała się wtedy Wisła ), to problemy znikną. Podobne kłopoty miał Stefaniszyn, zamknęli mu szwagra, musiał zmienić otoczenie. Ja zaś nie ugiąłem się przetrzymałem najgorsze. Ojca potem wypuszczono. Takie były czasy".
18 lipca 2009, 15:15 / sobota
Hańba wiślacy. Rozumiem ściągać zawodników do siebie poprzez proponowanie ` lepszych warunków `. Ale jeżeli robiło się to poprzez tak obrzydliwe szantaże i groźby? Hańba, po wielokroć. I niestety ludzie Wisły to akceptowali. Gwardyjska Wisła korzystała z parasola policji politycznej dzięki czemu jej zawodnicy byli chronieni przed powołaniem do wojskowych klubów, w celu odbycia służby wojskowej. Żaden zawodnik z gwardyjskiej Wisły Kraków nie został nigdy powołany do wojskowych uprzywilejowanych klubów: Legii bądź Śląska Wrocław czy Zawiszy Bydgoszcz. Nigdy tez nie zdarzyło się żeby Wiśle zabierały zawodników bogatsze kluby z innych zamożniejszych regionów kraju jak to Wisła pana Cupiała robiła i robi po 1988 roku non stop bez cienia żenady. W czasach PRL za ten wiślacko - ubecki pragmatyzm śpiewano o sztandarowym klubie milicyjnym Polski południowej, czyli o gwardyjskiej Wiśle Kraków na stadionach: - `Wisełka Kraków największa hańba Polaków`. Zdarzało się natomiast, ze zawodnicy krakowscy chcieli odejść z Wisły do innych polskich klubów. W 1978 roku Antoni Szymanowski i Andrzej Iwan chcieli przejść do Gwardii Warszawa, która zaproponowała im ciut lepsze warunki mieszkaniowe i finansowe. Stary i doświadczony Szymanowski dopiął swego, a młodziutkiego Iwana nie puszczono. Po odejściu Szymanowskiego kibice Wisły śpiewali na jej stadionie o Szymanowskim: ` Antek, Antek ty zmoro, ty zginiesz jak Aldo Moro ` - chyba podobne klimaty jak z Browarskim. Aldo Moro to włoski polityk, prawnik; profesor uniwersytetu w Bari; jeden z przywódców Chrześcijańskiej Demokracji, który został porwany 16 marca 1978 i zamordowany przez terrorystów z Czerwonych Brygad. W 1976 roku z Wisły do Legii chciał odejść Marek Kusto. Za to Wisła ukarała go półroczną dyskwalifikacją. Takie chwyty stosowała jeszcze tylko Legia, jeżeli jakiś zawodnik nie chciał w niej grac będąc powołanym do wojska.

Dzisiejsi obrońcy Wisły opowiadają bajki, jak to biedna wisełka była w 1949 roku zmuszona do poddania się pod patronat UB, jak to się brzydziła tym opiekuństwem zomowców (atakują oczywiście inne kluby zarzucając im kolaboracje z komuchami). Jeżeli nawet przyjmujecie taki punkt widzenia (co nie jest prawdą w świetle oficjalnej książki o historii Wisły, w której jasno jest mowa o aplauzie członków Wisły), to przynajmniej miejcie ta krztę przyzwoitości i odczepcie się od Legii i innych klubów. Bo Legia i te inne kluby tez z pewnością zostały zmuszone do podporządkowania się realiom polskim po 1945 roku - nie miały żadnego wyboru - zarówno te sprzed wojny jak i te powstające po wojnie. Choć nie sadze aby tego typu decyzje podejmowały z aplauzem zgromadzonych, tak jak to miało miejsce w Wiśle. W Cracovii na przykład prezesa Żura (który za nic nie zgodził się oddać patriotycznej przedwojennej Cracovii pod skrzydła ciemiężycieli Polaków z UB i milicji ) odwołano na potajemnie zwołanym posiedzeniu dnia 12 lutego 1949, o którym oczywiście nie poinformowano samego Żura i większości jego zwolenników spośród członków Cracovii. Jest wzmianka o tym, ze dużo wcześniej prezesowi Cracovii Żurowi złożyło wizytę dwóch panów w czarnych płaszczach, którzy zaproponowali mu oddanie się tego klubu pod patronat UB. Ale prezes Żur to nie był wiślak. On z tymi dwoma panami nie rozmawiał, tylko polecił im, w trybie natychmiastowym opuścić swój gabinet. Facet był odważny i miał wielki charakter. W owym czasie ( lata 45-48 ) Pasy były bez porównania bardziej popularnym klubem niż Wisła i o wiele bardziej utytułowanym (5 tytułów mistrzowskich Cracovii i dwa tytuły z bardzo dawnych lat 1927 i 1928 Wisły) . Zaraz po wizycie dwóch panów z UB u prezesa Pasów Stanisława Żura w Cracovii odbyło się głosowanie podczas którego tylko jeden z członków klubu zagłosował za wstąpieniem do pionu gwardyjskiego, nazywał się Józef Reichmann ( to właśnie ten stary komunista zgłosił wniosek o przyjecie patronatu gwardyjskiego) i został zaraz potem przez ówczesnego prezesa Pasów Stanisława Żura natychmiast wyrzucony z klubu. Jest pytanie natomiast skąd Reichmann około 1947 roku znalazł się wśród członków Cracovii?
18 lipca 2009, 15:17 / sobota
Ale skoro wiślackie krakusy tak bardzo brzydziliście się tego UBeckiego opiekuna, to jakoś nigdy nie było tego ogromnie miłującego patriotyzm wiślackiego środowiska stać w PRL na to, żeby w latach odwilży (po 1956 roku gdy to kluby wracają do swoich historycznych nazw ) zrezygnować z tego haniebnego patronatu ubeków i zomowców (przykładem klubu, który zgodził się na patronat milicji, a potem zaraz jednak się z tego wycofał, jest Polonia Warszawa: w 1945 - MKS [Milicyjny KS] Polonia Warszawa - 13.09.1948 - ZZK [Związek Zawodowy Kolejarzy] Polonia Warszawa - 1949 - ZKS Kolejarz - Polonia! Za ten krok Polonia tez została zniszczona przez komuchów). Dlaczego wiślacy trwali w tym haniebnym mariażu? Określił to sam prezes Orzelski na zebraniu w 1949 roku. Było wiślakom bardzo dobrze pod patronatem policji politycznej zniewolonego państwa. Na resorty siłowe nigdy nie żałowano środków w totalitarnych państwach. Nigdy nie żałowano na nich przysłowiowego ptasiego mleczka. Wisła dzięki temu stała się w latach PRL super uprzywilejowanym i najsilniejszym klubem małopolskim i rejonów sąsiednich (oczywiście na miarę potencjału ekonomicznego i piłkarskiego Krakowa - były bogatsze ekonomicznie rejony kraju i regiony dużo bogatsze w talenty piłkarskie), żerującym na innych klubach z tych obszarów. Podbierano tym klubom zdolnych zawodników, tereny i obiekty (np. Cracovii - ?Bez uprzedzenia Gwardia (Wisła) zabrała Cracovii w 1953r. część terenu, łącznie z kortami tenisowymi i ze stadionem lekkoatletycznym. Najzwyczajniej ogrodzili teren Cracovii przyłączyli do swojego.? - wiecie co to jest zabrać innemu klubowi ogromna cześć zaplecza?!).

Wisła zawsze była na pierwszym miejscu dla komuchów spośród klubow małopolskich w najpopularniejszym sporcie czyli piłce nożnej. W 1956 roku policja polityczna odbudowała zniszczony stadion Wisły, dobudowując wielofunkcyjną halę wraz z pomieszczeniami klubowymi. Z czasem przybyły również inne obiekty, takie jak basen czy hala treningowa. W 1972 na stadionie Wisły zainstalowano sztuczne oświetlenie. I środowisko wiślackie bardzo dobrze rozumiało i w pełni akceptowało ten swój judaszowy, gwardyjski pragmatyzm - mieli w czapkach dobre liczydła, chrzanili wartości sprzed wojny, wybrali srebrniki. Marszałek, do którego się tak chętnie i często dzisiaj przyznają, chyba się w grobie przewracał. Największy ich patriota według wiślaków, którym szczycą się klakierzy Wisełki, czyli

Henryk Reyman:
"Po zakończeniu wojny powrócił do Krakowa i wstąpił do Ludowego Wojska Polskiego. Mianowany dyrektorem WUWF i PW (Wojewódzki Urząd Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego) w Krakowie (1 kwietnia 1946). Pozostał na tym stanowisku (30 czerwca 1948) aż do przeniesienia do rezerwy. Po reaktywowaniu PZPN (29 czerwca 1945) jego kapitan związkowy aż do 28 sierpnia 1947; potem członek i przewodniczący kapitanatu PZPN (1956-1959). Członek honorowy PZPN (1959) i honorowy prezes gwardyjskiej krakowskiej Wisły."
18 lipca 2009, 15:19 / sobota
To chyba kolejny przykład wiślackiego super pragmatyzmu, patriotycznego oczywiście. Jak widać patrioci z Wisły szybko zapomnieli skąd się wywodzili, zapomnieli o Polsce Marszałka Piłsudskiego i dość szybko, bez zbędnych dąsów, zaakceptowali nowych władców Polski po 1945 roku (gdybyśmy samych takich mieli to bylibyśmy dzisiaj Kubą Fidela Castro). Niestety ale Henryk Reyman (podpułkownik Wojska Polskiego sprzed wojny, walczył w I wojnie światowej, w wojnie polsko - bolszewickiej, w czasie powstań śląskich, uczestnik kampanii wrześniowej, ranny w bitwie nad Bzurą. Tuż przed drugą wojną światową i w czasie wojny obronnej 1939 roku dowódca I batalionu 37 pułku piechoty z Kutna - piękny życiorys) naczelny wiślacki patriota szybko zapomniał co było przed 1939 rokiem i szybko uznał władze towarzyszy gdy to zaraz po 1945 roku wstąpił do Ludowego Wojska Polskiego, pełniąc zaszczytne role w WUWF i PW oraz w PZPN po 1956 roku. Miał tez ulice swojego imienia. W świetle tych zaszczytów dla Reymana zarówno przed i po tej magicznej dacie 6 lutego 1949 (Wisła bez głosu sprzeciwu, z aplauzem przyjmuje patronat UB). Ja jednak myślę, że towarzysze z UB mieli bardzo dobre rozeznanie w krakowskich środowiskach piłkarskich, bardzo dobrze wiedzieli, że idą do właściwego klubu i że ich propozycja zostanie bez problemów zaakceptowana, przez malowanych tylko i wyłącznie wiślackich przedwojennych patriotów. Wiecie co komuchy robiły z prawdziwymi polskimi patriotami zaraz po wojnie - szczególnie z tymi, którzy byli w pełnym tego słowa znaczeniu oficerami przedwojennego Wojska Polskiego? Oni byli z marszu kwalifikowani jako super niepewny element. Tacy zawsze szli najpierw na rozmowy do specjalistów z UB, gdzie w najlepszym wypadku tracili po kilka zębów. W wielu przypadkach często do dziś szukamy ich grobów. Inni często wychodzili po latach wykończeni z ubeckich wiezień. A jeszcze innych nierzadko wysyłano do specjalistów na wschodzie, skąd nigdy nie wracali. No chyba, że ktoś posłusznie kładł uszy po sobie, deklarował miłość do nowych władców kraju, to wtedy dawano mu spokój - całkowicie oczywiście rozumiem taka postawę, bo czasy były naprawdę ciężkie. Ale byli też w tych niebezpiecznych czasach tacy Polacy, którzy potrafili się komuchom przeciwstawić, ryzykując głową. I to są dla mnie najprawdziwsi patrioci, najlepsi z Polaków - byli tacy przedwojenni prezesi jak prezes Cracovii Stanisław Żur, który nie pozwolił zhańbić swojego klubu ubeckim patronatem, skazując go jednocześnie swoją decyzją na upadek i zapomnienie. Bo jest kolosalna różnica między ojcostwem ubeków, a patronatem hutników, kolejarzy czy zakładów miejskich. Ja tez nigdy nie słyszałem żeby Henryk Reyman był przesłuchiwany przez specjalistów, po powrocie do kraju. Wstąpił do Ludowego Wojska (jak Wisełka do gwardii), a później został członkiem i przewodniczącym kapitanatu PZPN (1956-1959), członkiem honorowym PZPN (1959) i honorowy prezesem gwardyjskiej krakowskiej Wisły. - brawo? Żur to pewnie według wiślaków nieudacznik i głupek, a Reyman według wiślaków to odważny bohater i patriota, to samo przedwojenny prezes Wisły Orzelski.
18 lipca 2009, 15:22 / sobota
Dzisiejsi obrońcy Wisły piszą o tym, że przed wojną Wisła zajmowała czołowe miejsca w ekstraklasie. Po wojnie już nie i to ma być koronny dowód na utrącenie Wisły przez komuchów, to ma być koronny dowód tego, że Wisła się nie zeszmaciła tylko została zeszmacona przez komuchów. Chciałem się w takim razie dowiedzieć, w jaki sposób Wisła Kraków, która przy aplauzie członków klubu w 1949 roku oddała się pod patronat UB, była w PRL utrącana? Jakich mieliście wybitnych zawodników, którzy byli lepsi od ogromnej ilości świetnych zawodników np. ze Śląska, Mielca, Łodzi, Poznania? Kto wam kaperował, wyrywał, bądź zabierał zawodników (bo wszyscy najlepsi i najzdolniejsi z małopolski trafiali bez gadania do was, do Wisły)? Co powodowało, że upadliście na to rzekome dno - czyli w zasadzie środek tabeli ligowej? Kto nie pozwalał wam rozwinąć skrzydeł? Kto lub co was blokowało? Jakie zakłady krakowskie powinny były stanowić o waszej sile ekonomicznej? Jakie zakłady krakowskie były zdecydowanie silniejsze od zakładów ze stolicy, z Lodzi, Poznania, Wrocławia, Mielca lub ze Ślaska? Czym chcieliście przebić inne porównywalne z wami ośrodki w kraju i czym chcieliście przebić wtedy zdecydowanie najsilniejszy pod każdym względem region śląski? Za Legia stało w PRL wojsko i zakłady warszawskie. Za Widzewem w PRL stały zakłady łódzkie, za Ruchem huty i zakłady Chorzowa, za Górnikiem zabrzańskie kopalnie, za GKS Katowice katowickie kopalnie i zakłady Katowic, to samo Zagłębie Sosnowiec, za Lechem sektor kolejowy i zakłady poznańskie, za Stala Mielec silne zakłady zbrojeniowe z regionu. I wszystkie te kluby poza Legia w latach swojej świetności, w czasach PRL opierały się na sile zawodników tylko i wyłącznie z własnego regionu - czyli tak jak Wisła. Pełna sprawiedliwość. I akuratnie mistrzowie Polski z lat PRL to byli mistrzowie gdzie o sile poszczególnych klubów decydowali właśnie zawodnicy z regionu, gdzie dany klub się znajdował - czyli tzw klucz geograficzny. Ruch miał: Alszera, Cieślika, Fabera, Pale, Warzychę; Widzew miał: Smolarka, Surlita, Rozborskiego, Romkę. Górnik: - Kowala, Pohla, Kowalskiego, Lubańskiego, Oślizłe. Stal Mielec wybitnego Grzegorza Latę, Kukle, Domarskiego. Bajkopisarze z gwardyjskiej Wisły Kraków - jakich mieliście wspaniałych piłkarzy (lepszych od zawodników z innych regionów kraju) w okresie PRL w Krakowie, których ukradła wam reszta krajowych drużyn? Jakie to były drużyny? Mieliście oczywiście wspaniałe (piłkarsko) pokolenie młodzieży małopolskiej, zebrane oczywiście w sztandarowym klubie tego regionu czyli w Wiśle z 1978. Ale trzeba od razu dodać (co było tajemnicą poliszynela, chociaż nikt o tym głośno nie mówił i nie wspomina dzisiaj - ja będę pierwszy), że nie za bardzo sportowo się ci chłopcy krakowscy prowadzili, delikatnie mówiąc (wypadek samochodowy nietrzeźwego Musiała, awantura podchmielonego Iwana w restauracji, afera alkoholowa chyba całej drużyny przed wylotem wiślaków na zgrupowanie w Jugosławii, w lutym 1981, słowa odchodzącego z Wisły w 1979 roku trenera Lenczyka mówiącego, że drużyna przestała go akceptować, bo jest abstynentem, w odróżnieniu od kadry Wisły. Lenczyk dodał tez, że w rozmowach z piłkarzami przy prezesach Wisły byli zawodnicy mówiący wprost, że pili, piją i będą pili, - a przecież Lenczyk to trener z zasadami) - i to wszystko było główną przyczyną tego, że tylko raz zdobyli mistrzostwo kraju dla Wisły, w 1978 w czasach PRL.
18 lipca 2009, 15:24 / sobota
Zdaje się też ( krążyły takie słuchy), że lubili odpuszczać meczyki za krajowe i ?zielone? ( bardzo dziwne mecze w pucharach z drużyną Malmo- od której byli dużo lepsi, a losowanie i układ turnieju stworzył wyjątkową szansę na finał Pucharu Europy - żaden Polski klub takiego farta nie miał ani wcześniej, ani później, jeżeli chodzi o rozkład gier, układ wyeliminowanych przeciwników / kilkakrotnie w zależności od potrzeb którejś z drużyn - dziwne mecze z Ruchem w lidze / walka jak o życie w meczu ze Śląskiem we Wrocławiu, w 1982 - podobno Widzew przysłał walizkę z twardą walutą, Iwan wprost mówi, że część piłkarzy dogadywała się ze Śląskiem, a część z Widzewem / spadek Wisły z 1989 roku, gdy to zdyskwalifikowano w Wiśle ?grupę pięciu?). To wszystko byli rodowici krakowianie i Małopolanie. Niestety w życiu trzeba mieć charakter, nie mieli go patrioci wiślaccy w 1949 roku i nie mieli go tez w później piłkarze Wisły. Jest jeszcze jedna możliwość. Możliwe, że ci piłkarze grali w milicyjnej Wiśle pod przymusem i się z tym klubem w żadnym razie nie identyfikowali (podobnie było w Legii). Słowem te rozpuszczone i zepsute piłkarzyki wolały lekka zabawę i lekką kasę, niż ciężki trening i sukcesy. A wiec śmiało wymieniajcie tych super piłkarzy Wisły Kraków z rejonu małopolski z lat PRL, a potem porównamy to z innymi regionami kraju i zobaczymy kto was okradał, utrącał i niszczył w latach 1945- 1998! Prawda jest niestety taka, że mieliście w tamtym okresie zupełnie przeciętnych piłkarzy (w porównaniu do innych części kraju) w regionie, do tego o wątpliwym sposobie prowadzenia się sportowego i tylko dlatego nie byliście wstanie przeskoczyć wielu innych klubów, pomimo tego, że nikt wam tych waszych kopaczy nie podbierał. Dlatego pałętaliście się w środkowych rejonach tabeli, czasem było ?pudło? i medal, a czasem zdarzył się spadek. Ale na tle innych małopolskich klubów byliście prawdziwym hegemonem i brylantem, co zapewniliście sobie całkowicie świadomie haniebnym aplauzem w 1949 roku i co zapewnił wam wasz obrzydliwy opiekun, który zrobił wszystko co mógł, żeby Wisła odnosiła sukcesy w tamtym czasie. Wiedzieliście o tym 6 lutego 1949 roku, stąd ten aplauz. Najważniejsze warunki były spełnione - w tamtych latach wszyscy najlepsi piłkarze małopolscy, z racji milicyjnego opiekuna trafiali do najpierwszego klubu krakowskiego czyli Wisły Kraków (partia i milicja! taki tandem!) - musiały oczywiście trafiać, no bo przecież absurdem było żeby wzmocnili jakąś zapyziałą Cracovię z piątej ligi, lub inny nieliczący się klub małopolski - przecież zgniliby tam w zapomnieniu, jak te kluby przez lata PRL. I to są informacje opisane w książce - ?Historia Wisły Kraków?. Tak jak w 1944 roku wspaniała młodzież warszawska rzuciła się na hitlerowców z gołymi rękami, aby oswobodzić stolice przed wejściem sowietów, tak Kraków żył sobie swoim spokojnym, niczym nie zmąconym, równym rytmem. Warszawa została doszczętnie zniszczona, zburzona i zrównana z ziemia, a Kraków pozostał nietknięty. W Krakowie grano wtedy w piłkę- tak można wyczytać z postów wiślaków. Dobrze widać tutaj ten wiślacki pragmatyzm. Ten brak regionalno - globalnego charakteru, a przecież to jest Kraków, dawna stolica Polski, dawna siedziba królów! We wrześniu 1939 roku było może inaczej? Tak samo: płonąca i walcząca do ostatniego tchu stolica i spokojniutki Kraków. Dalej tez go widać. Tak jak Polacy występowali przeciwko socjalistycznej władzy: wydarzenia Poznania, robotnicy Wybrzeża, robotnicy Radomia, górnicy Wujka . Tak ..? Nic o was nie słyszałem. Wasi patroni dojeżdżali za to tych z Poznania, Wybrzeża! To wasi wiślaccy ludzie (ZOMO) dojeżdżali też górników z kopalni Wujek. General G, który był prezesem Wisły zdaje się maczał w tym palce? Prawda. Nie uczcie innych klubów patriotyzmu. Milicyjne pachołki z gwardyjskiej Wisły Kraków. Bo nie macie żadnego moralnego prawa tego robić. Trzeba było w 1949 roku przyjąć kolejowy patronat (zamiast pchać się z aplauzem w ramiona ubeków), jednocześnie trzeba było odrzucić ubecki patronat i pałętać się latami z hasłami hurrapatriotyzmu na czole po czwartej, czy piątej lidze. Nikt by o was już dzisiaj nie pamiętał.
18 lipca 2009, 15:27 / sobota
Tak jak o upodlonej Cracovii, Polonii Warszawa czy o Warcie Poznań ( trzy wielkie kluby przedwojennej Polski). Mielibyście dzisiaj po 100 widzów na meczach - młodych mało obchodzi historia, zapomnieliby o was. A pierwsze skrzypce grałby w Małopolsce inny klub regionu, który przejąłby rzędy rodzących się po wojnie krakowskich dusz i serc przez 45 lat PRL. Do tego innego klubu (który wszedłby pod gwardyjski pion) trafialiby wszyscy najlepsi zawodnicy z małopolski, trenerzy Ten klub byłby najsilniejszym klubem krakowskim, ściągałby najlepszych juniorów z regionu, miałby najlepszą bazę, przyciągałby fanów, grałby w ekstraklasie, w pucharach, itd. Tak by było. Pies z kulawą nogą by nad wami nie zapłakał. I skończcie podpierać się jakimiś bzdurnymi opowiastkami sprzed wojny, o Marszałku na meczach Wisły, które to bajki maja udowodnić wasz wydumany pseudo patriotyzm i mają na celu przysłonienie waszej haniebnej przeszłości. Józef Piłsudski przynajmniej dwukrotnie odwiedził stadion Cracovii. W 1921 roku oglądał Pasiaków grających z warszawską "Polonią", rok później z budapeszteńskim Vasasem, w 1959 roku Karol Wojtyła przyjął tytuł honorowego kibica Cracovii. To papież Jan Paweł II widząc co komuchy zrobiły z Cracovii, zapytał: ?Jak tam moja ukochana Cracovia??. Skończcie zarzucać upodlonej przez komuchów Cracovii (mówimy cały czas o piłce nożnej), że na jej meczu był premier Cyrankiewicz (może był, może zrozpaczona upadkiem swojego ukochanego klubu społeczność Cracovii łudziła się jakąś naiwną nadzieją na zmianę losu swojego upodlonego klubu).

Hipokryci z Wisły. Chwalcie się tymi kapusiami, którzy grali w Wiśle i donosili na kolegów, a po 90 roku dalej działali w Wiśle. Chwalcie się tym kapusiem z ?Piwnicy pod ...?, który donosił na kolegów - dopiero ostatnio to ujawniono - tyle dokumentów zniszczono celowo po 1989 roku - a ilu kapusiów u was nie ujawniono, dzięki temu że niszczono dokumenty (dzięki temu zawsze można pisać tą właściwą wersję historii)? Serio myślicie, że w Wiśle był tylko jeden kapuś? Chwalcie się tym ministrem spraw wewnętrznych (towarzyszem Mieczysławem Moczarem), który w 1966 roku objął osobisty patronat nad obchodami 60 lecia Wisły, a wstęgę na nowym wiślackim basenie przecinał wtedy partyjny magnat ziemi krakowskiej - Czesław Domagała, wielki kibic Wisły!

Chwalcie się tym długoletnim milicyjnym prezesem Wisły - Jabłańskim, który potem został prezesem PZPN. Chwalcie tymi wieloletnimi komuszymi spędami i esbeckimi popisami, organizowanymi na tych łużnikach wiślackich przy Reymonta, gdzie ubecy, esbecy i zomowcy szlifowali swoją sprawność pod okiem instruktorów, trenerów boksu i judo, aby terroryzować umęczone społeczeństwo - tego fanatyczni małoletni kibice z Reymonta nie wiedzą ,bo starszym jest wstyd i o tym cicho sza. Chwalcie się tym tłustym magistrem, który osobiście uświetnił obchody 90 lecia Wisły, zaproszony oficjalnie przez wiślackie środowiska w 96 roku - świetna kontynuacja po obchodach 60 lecia, już w tej niby wolnej Polsce - w zasadzie te same środowiska uświetniają cały czas wasze jubileusze - czerwona zaraza w nowych szatach. Słowem wasi ludzie. Skończcie pisać głupoty, że Wisła oddała swoje tereny legionistom Marszałka Piłsudskiego. Niewiarygodne, że Wisła Kraków (około 1911 zaborcy austriaccy przyznają Wiśle tereny na Oleandrach i właśnie tam rozpoczęła się budowa stadionu. Uroczystość otwarcia obiektu odbyła się 16 kwietnia 1914 roku - dzisiaj tak szybko stadionów nie budują nawet w wolnej Polsce) pod butem zaborcy austriackiego posiadała w owych czasach już swój stadion i piękne, rozlegle tereny, które dostała od tego zaborcy, żeby walczyć z tym zaborcą o wartości narodowe. Jest w tym jakaś logika? (Chyba coś na wzór swoistego pragmatyzmu wiślackiego). Dlatego w nagrodę za walkę z zaborcą Wisła posiadała ten stadion i te super tereny. Praktycznie jako chyba jedyny klub w tamtym czasie mogla poszczycić się takim wspaniałym zapleczem. W zaborze pruskim albo rosyjskim za takie rzeczy groziło w najlepszym wypadku wiezienie, a nie stadion z pięknymi i rozległymi terenami, taka jest prawda. ŁKS w zaborze pruskim miał w owym czasie ordynarne klepicho z paroma dechami, które nazywano ogrodzeniem (i to dzięki kochającemu futbol Anglikowi, który był właścicielem tych terenów i zakładu tam działającego). Nic żeście nie oddali legionistom Marszałka. Zwyczajnie użyczyliście super terenów, które mieliście, a których inni być może nie posiadali, zresztą masa Polaków pomagała żołnierzom walczącym o niepodległość kraju, w wielu miejscach Polski i jest to rzecz tak oczywista, że szkoda o niej pisać, nie mówiąc już o jakimś nadzwyczajnym eksponowaniu jej, jak wy to robicie. No chyba, że chce się zatrzeć milicyjno - ubecka hańbę. Ale jak można podkolorowywaną na siłę serwetką zasłonić ogromną wiślacką, śmierdząca, obrzydliwą, hańbiąca, ubecką dziurę.
18 lipca 2009, 15:29 / sobota
Skończcie pisać głupoty o odzyskaniu przez Wisłę blasku po 1989 roku. Bo niestety Wisła po 89 roku zajmowała to samo miejsce w polskiej piłce, co w PRL i nic poza tym. Dopiero w 1998 roku znalazł się pierwszy człowiek w Polsce (Pan Cupiał), który dość bezmyślnie, jako jedyny w tym kraju zaczął łożyć przeolbrzymia kasę na Wisłę Kraków (gdyby wybrał wtedy Cracovię, to byłby to dziś najlepszy klub), pokupował jej wszystkich najlepszych, polskich zawodników z kraju i zza granicy i tylko dlatego to wieloregionalne ZOO (Frankowski jest z Białegostoku, Kosowski z Ostrowca, Żurawski z Poznania, Kuźba z Zabrza, Dubicki i Zieńczuk z Gdyni, Kałużny z regionu Dolnego Śląska, Kalu Uche i Ibrahim Sunday to dwa rodowite krakusy) zdominowało krajowy futbol, w latach gdy praktycznie w polskiej piłce była korupcja, pustki na stadionach, pseudokibice, beznadziejny poziom, stadiony rozlatujące się ruiny, brak sponsorów, masa złodziei we władzach innych klubów, którzy kradli i doili te kluby, trzymając do końca i nie wypuszczając tych klubów ze swoich złodziejskich łapsk. I nie wmawiajcie młodym kibicom, że ten tragiczny obrazek krajowego futbolu to zasłużone odzyskanie należnego miejsca w polskiej piłce przez Wisłę Kraków! Nie mieliście żadnej przyzwoitej konkurencji, zgłaszała się Wisła po zawodnika i go kupowała, reszta sprzedawała - tak to wyglądało. Żadnej konkurencji, bo nikt nie był aż tak głupi, żeby w tą zepsutą branżę piłkarską ładować taką gigantyczną kasę. To były czasy gdy wszyscy odrobinę myślący ludzie i szanujące się firmy uciekali jak najdalej od krajowego futbolu, gdy na mecze piłki nożnej z tych właśnie powodów przychodziło (na wszystkie 8 spotkań kolejki ligowej ) łącznie po 24 tysiące ludzi (dopiero od 2007 roku notuje się wyraźne wzrosty frekwencji i wyraźne wzrosty nakładów finansowych na kluby). Był to bez żadnej przesady okres największej smuty i największej beznadziei w polskiej piłce. O sukcesach na arenie międzynarodowej już nawet nie wspominam i nie zmienia tego jakiś jeden przypadkowy rok (wygrana z będącym w wielkim kryzysie Schalke 04, o czym pisała niemiecka prasa). Gdy inne polskie kluby ledwo wiązały koniec z końcem w wyniku transformacji ustrojowej ten " najlepszy polski klub " miał szczęście , że wzięła go przebogata, aczkolwiek niezbyt mądra (z punktu poniesionych kosztów i z uzyskanych tytułów) Telefonika co dało Wiśle gigantyczna przewagę nad innymi. Gdybyście grali tylko i wyłącznie zawodnikami z Małopolski, to mielibyście siłe Wisły z lat PRL i nic poza tym.

Capiał (PRL owski cinkciarz - handlarze walutą to była Esbecka mafia - wasz człowiek) kupił wam w przerwie zimowej 1998 praktycznie wszystkich najlepszych, polskich zawodników z kraju i zza granicy. Następne lata też to robił. Mówił szczerze o tym gdy na wokandzie była kwestia sprzedaży Wisły biznesmenowi polskiego pochodzenia z Francji - właściciel Wisły cały ten okres podsumował jako bezsensowne ładowanie latami gigantycznej kasy i praktycznie nic w zamian poza krajowym podwórkiem , rywalizacja z zagranica to wyłącznie kompromitacje w meczach Vallerenga , Tbilisi , Olympiakosem , Realem. Najlepsze jest to, że wy tą Polskę, po 89 roku nazywacie niepodległą. Gdzie Urban jest szanowanym dziennikarzem i autorytetem zapraszanym do TVN, gdzie się z nim wyjątkowo kulturalnie oraz bardzo grzecznie rozmawia i uważnie wysłuchuje, Wolski jest bohaterem narodowym, który dał nam niepodległość, a komuchy są wszelkiego typu elitą III RP?
18 lipca 2009, 15:32 / sobota
I jeszcze troszkę o honorze wiślackim. Warto przypomnieć 1993 rok i ostatni mecz sezonu: Wisła - Legia 0-6. Cała Polska się z tego śmiała. Nawet kibice Wisły palili się ze wstydu. A 1978 rok gdy to świeżo upieczony mistrz Polski, Wisła Kraków oddał punkty Ruchowi, który w dziwaczny sposób, po kilku niedzielach cudów uratował się przed spadkiem, Wisła grała w tym meczu wszędzie tylko nie do przodu,nawet karnego nie trafili - tak relacjonowały ten mecz gazety. Baraż z Knurowem, o wejście do ekstraklasy z 1988 roku. Te dwie prześmieszne brameczki dla Wisły w ostatnich 5 minutach - kibice Wisły będący na tym meczu byli aż sami zażenowani i zniesmaczeni. Prawdziwy wiślacki charakter. To wszystko jest opisane w waszej historii.
A teraz troszkę o istocie upadku krakowskich klubów, które praktycznie po 1933 roku znajdowały się na równi pochyłej w krajowym futbolu. Mistrzowie Polski w piłce nożnej są wyłaniani od 1921 roku. Wisła Kraków zdobywa mistrzostwo Polski przed wojną tylko dwa razy, w roku 1927 i 1928. Do 1932 roku mistrzostwo kraju zdobywają drużyny tylko i wyłącznie z trzech dużych ośrodków, dużych miast: Lwowa ( 4 razy Pogoń Lwów ), Poznania (1 raz Warta Poznań) i Krakowa (2 razy Wisła, 3 razy Cracovia i raz Garbarnia). I nagle bezczelnie w 1933 roku pojawia się pierwsza drużyna ze Śląska (cały Śląsk nie jest jeszcze w granicach Polski) z zapyziałej gminy Hajduki Wielkie czyli Ruch Hajduki Wielkie, która praktycznie dominuje w krajowej piłce do 1939 roku (tą hegemonie przerywa wojna), zdobywając bezdyskusyjnie 5 razy mistrzostwo kraju (tą dominacje przerywa tylko raz Cracovia, zdobywająca czwarte mistrzostwo w 1937, która później zostaje zniszczona przez komuchów, za to, że odmawia postawą swojego prezesa Stanisława Żura, oddania się pod patronat milicyjny ). Taka wiocha ( Hajduki Wielkie ) za przeproszeniem bije bezdyskusyjnie najsilniejsze miasta i ośrodki w kraju ( skandal niebywały! ) dzięki temu, że stoją za drużyną z tej wiochy silne zakłady przemysłowe rozpędzającego się Śląska (prezes Ruchu Wilhelm Blacha miał w swoich kompetencjach ogromny atut - dobrą pracę w Hucie Batory i innych zakładach aglomeracji - ale grał tylko i wyłącznie chłopakami ze Śląska. Ślązakami. A ogromna prosperita na węgiel na świecie jest dopiero przed nami) i ogromny potencjał ludnościowo- piłkarski całego Śląska. I trzeba zupełnie spokojnie i obiektywnie przyznać, że niestety w tamtym momencie potencjał Krakowa, Poznania, Warszawy jest słabszy, w porównaniu z naprawdę dużym i wciąż postępującym potencjałem Śląska. To jest istota tego przysłowiowego upadku Wisły na dalsze miejsca w tabeli. Chyba do Ruchu z zapyziałych Wielkich Hajduków nie będziecie mieli pretensji wiślacy , że miał czelność się pojawić w 1931 roku, jako pierwszy świetnie zorganizowany , wielki i silny śląski gigant (oparty tylko i wyłącznie na Ślązakach) i zgarniać wam tytuły ("oczywiście wam należne"! - wg waszego chorego mniemania) mistrzowskie sprzed nosa. A to był przecież dopiero początek. Bo po wojnie pojawiają się następne wielkie świetnie zorganizowane śląskie kluby, za którymi stoi silny śląski przemysł i cala potęga surowcowo- przemyslowo- ludnosciowa Śląska. I to jest oczywiste, że praktycznie rzecz biorąc Kraków w latach ogromnej prosperity na węgiel na świecie, nie miał żadnego prawa równać się ze Śląskiem. Z jego hutami, kopalniami, zakładami i z ogromną masą niewiarygodnie uzdolnionej piłkarsko młodzieży śląskiej? I takie są suche fakty (taka sama sytuacja była zresztą w krajach zachodnich gdzie w tym samym okresie rządziły kluby stricte górnicze i hutnicze, po upadku górnictwa te słynniejsze i bardziej utytułowane kluby w ramach marketingu i gospodarki rynkowej bardzo szybko znalazły innych opiekunów i sponsorów, zachowując w ten sposób swoja potęgę. Myślicie, że FC Liverpool, Manchester United, Tottenham, Nottingham Forrest, Schalke04, Borussia Dortmund, Auxerre, Saint-Ettienne i wiele innych to jakie kluby? O rodowodzie przemysłu hutniczo- górniczego. Niestety ale coraz bardziej organizujący się i profesjonalizujący się futbol spowodował, że byli lepsi, silniejsi i lepiej zorganizowani od was wiślacy. Gdy się do tego jeszcze doda krakowsko-polski brak charakteru, brak ambicji, ciąg do kielicha, lenistwo, wrodzony minimalizm (czy się pracuje czy się leży to się oczywiście należy), to wszystko układa się w całość. I to jest istota upadku Wisły, w stosunku do tytułów sprzed wojny, we wczesnych latach 1927 i 1928 - gdy futbol dopiero raczkował, był typowym hobby, gdy piłka nożna się dopiero organizowała, grali w zespołach chłopaki z barów (dlatego można było strzelać po 40 bramek na sezon), gdy ludzie pracowali i przychodzili sobie pokopać - to wszystko było totalnie amatorskie, gdy chyba tylko jedyna Wisła miała w owym czasie super, piękny stadion z prawdziwego zdarzenia w 1928 roku.
18 lipca 2009, 15:34 / sobota
Tak samo pierwsze lata po 1945 roku. Po tak wielkiej tragedii jaka była II Wojna Światowa. A Kraków był przecież praktycznie zupełnie nietknięty po wojnie. Ogromna część Śląska weszła dopiero w granice Polski, ściana zachodnia (Wrocław, Szczecin, Wałbrzych, Opole) - tam życie w początkowych latach, po 1945 roku się dopiero całkowicie organizowało, praktycznie sami przesiedleńcy, ci ludzie dopiero potem zaczęli myśleć o piłce nożnej. Gdy tylko pozostała cześć kraju otrząsnęła się troszkę z wojennych ran, gdy futbol zaczął być lepiej zorganizowany i profesjonalny, to niestety wiślacy straciliście swoje miejsce w czołówce. Przecież po wojnie swoje kluby miała tez: Warszawa, Poznań, Opole, Wrocław, Szczecin, Łódź. Te miasta i ośrodki z możliwościami całkowicie porównywalnymi z Krakowem, też miały ambicje i piłkarzy z własnego regionu. Dlatego byliście w piłce nożnej tam, wiślacy, gdzie byliście. Gdy wam Cupiał kupił w 1988 całą najlepszą piłkarską Polskę, to byliście znów najlepsi w okresie ogromnych patologii w kraju. Ale ta przewaga się skończy wkrótce. Wyczyści się korupcje, zbuduje stadiony, poważne firmy wejdą do klubów (już wchodzą, albo raczej dopiero 20 lat po 89 roku wchodzą: np. Lech, Śląsk, Górnik - dopiero zaczyna robić się zdrowa konkurencja) i wtedy znów wrócicie na swoje miejsce wiślacy. Tak będzie. Przez te 20 lat od 1989 roku w polskim futbolu praktycznie nic się nie zmieniło. Z niektórych klubów wygoniono dopiero złodziei i cwaniaczków. Stadion ma w zasadzie tylko Wisła i Lech. A reszta to tragedia. To były lata całkowicie zmarnowane. A myślę też, że idealnie tak samo jak wyglądała polska piłka ostatnimi czasy (afera korupcyjna), tak samo wyglądała globalna polska rzeczywistość przez te blisko 20 lat po 89 roku. PZPN i krajowa kopana to rzeczywistość naszego kraju w pigułce. Pokory, skromności i jeszcze raz pokory towarzystwo wiślackie. Wkrótce wrócicie na swoje miejsce. I więcej delikatności oraz szacunku dla tak wyśmiewanej przez was i upodlonej przez komuchów i zapomnianej przez młodych kibiców wspaniałej Cracovii Kraków.

I na koniec. Oni w tej Wiśle nie tylko, że nie odmówili esbecji ale po 89 roku zostali wśród swoich. Kto ich sponsoruje po 98 roku? Kto to był cinkciarz w czasach PRL? To były środowiska jednorodne z esbekami, szpiclami. Jedni i drudzy tworzyli coś na kształt zorganizowanej mafii. Przecież w PRL był całkowity zakaz posiadania waluty. A cinkciarze stali od rana do wieczora z plikami zielonych bijąc grubą kasę dla siebie i kumpli z policji politycznej. Często jeszcze do tego oszukiwali sprzedających, czy kupujących. A jak się ktoś poskarżył, to obok stali ochroniarze z SB i spuszczali manto. Poza tym przecież w PRL był obowiązek pracy. Każdy był rejestrowany co robi. A cinkciarzom nikt nie przeszkadzał. Byli całkowicie chronieni przez esbeków. Ktoś by spróbował wtedy sprzedawać dolary, to by został ciężko pobity, oczywiście przez nieznanych sprawców, a potem aresztowany i jeszcze dostałby wyrok. Tak było. To była mafia. Jak trzeba było to mordowali. A resztę sobie każdy może dopowiedzieć, skąd i gdzie jest geneza fortuny stojącej za Wisłą Kraków po 1989 roku. Wstydźcie się krakusy. A wy się jeszcze tym szczycicie. Na koniec dodam jeszcze wiele pokazujący fakt. Jakie polskie kluby są najbardziej utytułowane w tej niby wolnej Polsce, po 89 roku. To jest Wisła Kraków (w PRL pod opieką służby bezpieczeństwa)i Legia (w PRL pod opieka wojska). Milicja i wojsko strasznych i smutnych lat PRL. To ludzie tych formacji niszczyli i mordowali Polaków czyniąc zło. A w wolnej Polsce identycznie i tak samo jak: aparatczycy, agenci, współpracownicy służby bezpieczeństwa, zomowcy pałujący i strzelający, cinkciarze z SB, wojskowi z najazdu na Czechosłowację w 1968, wojskowi wydarzeń wybrzeża, 1970 gdzie ginęli robotnicy, wojskowi stanu wojennego, wszelkie łobuzy PRL żyją teraz bogato w wielkim poważaniu, jak u Pana Boga za piecem po 89 roku, stanowiąc wszelką elitę III RP. Tak samo właśnie te dwa ich kluby, które były pod opieką tych środowisk w PRL (Wisła i Legia), w tej wolnej Polsce, mają się najlepiej. Swoi o swoich nie zapomnieli. Jedni i drudzy są na szczycie. To bardzo dużo mówi. Nic więcej nie trzeba dodawać.
18 lipca 2009, 15:36 / sobota
o kurwa. Czlowieku (a moze nie? zydzie?)! Taka rozkminka w sobote z rana. Juz teraz nie wiem od czego mnie glowa boli? Od wczorajszej wodki czy od twoich wypocin.

aplauzie członków Wisły - czlonkow? nie kibicow... jest takie haslo skandowane na wielu stadionach w strone pilkarzy, ale pasuje tez do zarzadow (choc u nas jest troszke inaczej) - "Lechia to my, a nie wy".

Ale kontynuuj bo bardzo mnie ciekawi ta twoja teoria o Reichmann'ie... Co tam jeszcze ciekawego napiszesz aby "odkrecic" to co oczywiste?
18 lipca 2009, 15:40 / sobota
Nie no kurwa musze zapytac bo nie wyrobie. Co sie wczoraj wydarzylo, ze dzisiaj sie tu zarejstrowales?
Chlopak cie rzucil? Pejsy ci sie przyjaraly nad ogniskiem? Nie udalo ci sie wlamac do magazynu z flagami na Wisle? Czy tak boli degradacja?
18 lipca 2009, 15:41 / sobota
naprawdę paskudną sobotę musisz mieć skoro tracisz czas na wypisywanie takich rzeczy ( w sensie ilościowym )
Pierwsze i zasadnicze pytanie brzmi - O ch.j Ci koleżko (hanysie?sraxusie?inny ćwoku???) się rozchodzi???
18 lipca 2009, 15:44 / sobota
"Tak samo właśnie te dwa ich kluby, które były pod opieką tych środowisk w PRL (Wisła i Legia), w tej wolnej Polsce, mają się najlepiej. Swoi o swoich nie zapomnieli. Jedni i drudzy są na szczycie. To bardzo dużo mówi. Nic więcej nie trzeba dodawać."

Aha... Wisla ma mistrza dzieki kurwom, a Legia vice dzieki wojsku? To powiem ci, ze idac twoim tropem chuj w dupe tym zydom co sie od cracovii odwrocili. Zydowskie kurestwo - ci to dopiero ma sie dobrze... cracovia powinna w ciagu ostatnich 20 lat wygrac lige mistrzow przynajmniej 30 razy.
18 lipca 2009, 16:04 / sobota
ja pierdole, kolejny człowiek z misją...

nie martw sie, jest na to uniwersalna rada: odnośnik

szalom
18 lipca 2009, 22:14 / sobota
Święte słowa stryczek i po bólu nikt więcej nie będzie się z Ciebie nabijał, śmiał i szydził wszystkie problemy odejdą !!

Powinieneś się nad tym poważnie zastanowić!!

:) Jakie to proste chwila moment i po bólu

szubienica lekiem na całe zło ! :P
19 lipca 2009, 21:38 / niedziela
odnośnik

albo wez sie pomaluj na czarno i...zrob to co ten na zdjeciu...substytut..zamiast stryczka...xD
20 lipca 2009, 02:10 / poniedziałek
odnośnik jebac zydow
 
1
 
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.460