odnośnik//////////////////
Paweł Wyglądała siedem lat temu cudem przeżył atak sepsy i od tamtej pory jest przykuty do łóżka. Paweł to wierny kibic Lechii Gdańsk. Gdy o jego tragedii dowiedzieli się inni fani biało-zielonych, postanowili pomóc. Takich jak oni jest na stadionach dużo więcej.
Przeczytaj całą historię Pawła Wyglądały
25-letni Paweł nie ma wątpliwości, to cud sprawił, że swobodnie oddycha. I... to tyle, co jego organizm jest w stanie dla niego zrobić. Sepsa spowodowała uszkodzenie obwodowego systemu nerwowego, chłopak nie może ruszać rękami i nogami, nie podnosi się z łóżka w swoim mieszkaniu. Jego kontakt ze światem ogranicza się do telewizji, internetu i wizyt znajomych. Odwiedzili go nawet piłkarze z ul. Traugutta.
- Bardzo ważna jest dla mnie gdańska Lechia, której kibicuję przed telewizorem dzięki Cyfrze+ - opowiada na każdym kroku.
Najważniejsze, że chłopak się nie poddaje. Przechodzi żmudną rehabilitację, która, jak zwykle w tego typu przypadkach, jest bardzo droga, a gwarancji sukcesu brak. Nie ma się co oszukiwać, bez pomocy innych nie da sobie rady. I taką, na szczęście, znajduje.
- W połowie ubiegłego roku w gdańskiej Panoramie zobaczyłem reportaż o chłopcu chorym na sepsę. Chłopcu, który tak jak ja jest także kibicem gdańskiej Lechii. Matka jego zwracała się wtedy z apelem o pomoc przy zakupie specjalnej wanny. Jej koszt to 800zł. Od razu mnie ta sprawa poruszyła. Pomyślałem, że przecież prowadząc portal o kibicach i dla kibiców jestem w stanie pomóc tej rodzinie - mówi Wirtualnej Polsce Dariusz Boczek z serwisu internetowego lechia.net.
To on wspólnie z kolegami organizuje teraz zbiórkę pieniędzy na pomoc Pawłowi. Tyle, że nie chodzi już o 800 zł, a o 16 tysięcy złotych potrzebnych na wysokiej klasy urządzenie niezbędne w rehabilitacji. Fani założyli specjalne konto, rozpoczęli zbiórkę gadżetów, chodzą wszędzie gdzie tylko się da i starają zainteresować problemem. - To nie lada wyzwanie, ale wiem, że na "Biało-Zieloną rodzinę" zawsze można liczyć - dodaje z ufnością.
Gdańszczanie nie są jedyni. Na kibiców innych drużyn, inne osoby potrzebujące pomocy też mogą liczyć. Fani Wisły Kraków prowadzą szereg aukcji na rzecz chorej koszykarki Białej Gwiazdy Katarzyny Szewczyk i 5-letniego Mateuszka, Cracovia zbiera dla małej Natalki. Za gardło chwyta także historia Marii Kuras, żony trenera Mariusza Kurasa, która zmaga się ze stwardnieniem rozsianym. W pomoc już włączyli się kibice z Bydgoszczy i Szczecina.
Inni? Proszę bardzo, przykładów jest wiele. Zbiórki na Domy Dziecka, na świąteczne prezenty organizowali ludzie z Warszawy, Poznania (słynny biało-niebieski Mikołaj "Wiary Lecha") i Gdańska ("Lwy Północy" współorganizowały np. turniej dla dzieci z ubogich rodzin i domów dziecka, akcję prezentów mikołajkowych) . Do tego dochodzą zakrojone na szeroką skalę akcje patriotyczne i tym podobne. Innymi słowy, ci ludzie pokazują, że mają serducha i że często ich obraz w mediach jest, powiedzmy sobie szczerze, skrzywiony. Mają zresztą o to całkiem uzasadnione pretensje.
- Jak dobrze wiemy wystarczy, że jakieś pijane towarzystwo ubierze szaliki danego klubu i wybije kilka szyb w tramwaju lub autobusie od razu mamy artykuły na pierwszych stronach gazet. Natomiast wszelkie oddolne inicjatywy organizowane przez stowarzyszenia i strony kibicowskie mają nikłą szansę medialnego sukcesu, pomimo ogromnego nakładu sił i środków na wszelkie akcje pomocy chorym, niepełnosprawnym, biednym czy też domom dziecka - nie owija w bawełnę Dariusz z Gdańska.
I dodaje, że owszem, w jego akcji na pierwszym miejscu jest pomoc dla Pawła, ale gdzieś tam w tle czai się nadzieja na jakąś zmianę wizerunku. - Trzeba pokazać wszystkim niedowiarkom, że kibice to nie są bandyci. W końcu niektórzy powinni przetrzeć oczy.
Jacek Stańczyk, Wirtualna Polska
\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\