LECHIA W MEDIACH
strona 45/79
13 stycznia 2015, 20:42 / wtorek
cz 4
Gdyby miały się potwierdzić doniesienia o rezygnacji Lotosu ze wsparcia Lechii Gdańsk, to klub ma już plan B?
- Każdy, kto nas zna, wie, że mamy alternatywy. Lotos ma przecież prawo dobierać swoich partnerów wedle swojej woli. I my musimy się z tym liczyć. Nie mamy póki co żadnych informacji, poza medialnymi, że Lotos miałby odstąpić od umowy sponsorskiej z Lechią. Słyszymy tylko w mediach, że łączy się tę spółkę bądź z byciem sponsorem reprezentacji Polski, bądź sponsorem gdańskiego stadionu. Jeśli takie rozwiązanie lepiej wpasowuje się zdaniem Lotosu w wizerunek firmy, to oczywiście zaakceptujemy taką decyzję i podziękujemy za dotychczasową udaną współpracę. Czasami partnerzy biznesowi się rozstają. Jednak wiem, że wciąż na wielu polach będziemy współpracować - jest Biało-zielona przyszłość z Lotosem, są Szkolne Mistrzostwa Lechii Gdańsk 2015, które właśnie rozpoczęliśmy we wszystkich gdańskich szkołach. Oczywiste więc, że dalej chcemy współpracować z Lotosem.
Nie sugerujemy się wiążąco doniesieniami medialnymi, bo z naszych rozmów z prezesem Olechnowiczem wynikało, że taka współpraca jest jak najbardziej możliwa.
Wielokrotnie pojawia się suma 10 mln zł, które Lechia otrzymuje od Lotosu.
- Nie wiem, skąd pojawiają się te kwoty. Lotos przekazuje Lechii Gdańsk SA kwotę ok. 5 mln zł rocznie. Pozostałe środki idą na programy: Biało-zielonej przyszłości z Lotosem i Akademii Piłkarskiej Lechii Gdańsk. Te umowy administrują jednak inne podmioty, nie Lechia Gdańsk, i klub w ogóle nie korzysta z tych pieniędzy.
To Sportfive wyszukuje wam nowych sponsorów?
- Rozpoczęcie współpracy ze Sportfive nie jest związana z naszymi relacjami z Lotosem. Wspólne działania rozpoczęliśmy, aby Lechia otworzyła się na szerszą bazę sponsorów i inwestorów, nie tylko zresztą z Polski. Wyobraźmy sobie Lechię z jednym tylko inwestorem - panem Wernzem i jednym sponsorem - Grupą Lotos. W takiej sytuacji jest się kompletnie uzależnionym od siebie i gdy pojawią się jakieś komplikacje, mamy kryzys w klubie. My chcemy działać szerzej, aby Lechia była odpowiednio zabezpieczona.
13 stycznia 2015, 20:45 / wtorek
cz 5
A Franz Josef Wernze nie miał momentów, w których myślał: "kurcze, w co ja się wpakowałem"? Lechia długo nie miała dobrej prasy w Polsce.
- Gdy żyje się w Kolonii i na co dzień ma się dostęp do lokalnych tabloidów, to człowiek jest odporny na pewne komentarze. My cały czas wiedzieliśmy co robimy, wszystko mamy pod kontrolą. To, że kilka osób w mediach oczerniało Lechię, to tylko sprawa ich sumienia.
A jak wygląda sprawa z dyrektorem sportowym? Miał pojawić się już w listopadzie.
- Nie jest to palący temat, od którego zależy funkcjonowanie klubu. Nawiązaliśmy współpracę z Jarkiem Bieniukiem, który świetnie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Mamy ten komfort, że możemy spokojnie szukać dyrektora sportowego, który idealnie wpasuje się w wyznawaną przez nas filozofię. Na siłę nikogo zatrudniać na pewno nie będziemy.
Bliżej wam do Polaka czy specjalisty z zagranicy?
- Nie jest dla mnie ważne, czy ktoś jest Polakiem, Niemcem czy Chińczykiem. Szukamy fachowca w danej dziedzinie. Jest to delikatny temat, bo taka osoba musi dopasować się do naszej filozofii prowadzenia klubu i drużyny sportowej. Nie może zdarzyć się sytuacja, że nagle dyrektorowi nie pasuje jeden, drugi, trzeci zawodnik, do tego wszystko neguje zdanie trenera. Wtedy nagle na treningu będziemy mieli 100 zawodników. To powinno polegać na tym, że wspólnie z trenerem i dyrektorem sportowym dochodzimy do konsensusu. Inaczej sobie tego nie wyobrażam.
Jak duży wpływ na transfery ma Jerzy Brzęczek?
- Czy to transfery Wawrzyniaka, Wojtkowiaka czy Kazlauskasa - wszystkie one konsultowane były z naszym szkoleniowcem. Myślę, że program Wyscout, gdzie prezentowane są dane ogromnej liczby zawodników, jest u trenera włączony 24 godziny na dobę. Jerzy Brzęczek doskonale wie, jakich zawodników chce ściągnąć do Lechii, którzy spełnią jego oczekiwania. Teraz naprawiamy błąd, który zrobiliśmy latem, że defensywa nam za bardzo nie wyszła. Ustaliliśmy wspólnie ze szkoleniowcem, że potrzebujemy do obrony doświadczonych zawodników, bo utalentowanych, ale młodych mamy wielu.
Nie powtórzy się sytuacja z lata z zaciągiem wielu piłkarzy? Rewolucja nas chyba już nie czeka?
- Wtedy była to nasza przemyślana decyzja. Mieliśmy wybór: albo działać z tym, co mamy, przez dwa-trzy lata, albo dokonać rewolucji - za jednym razem wymienić wielu zawodników i rozpoczynać od początku. Zdecydowaliśmy się na drugie rozwiązanie ze wszelkimi konsekwencjami, które za taką rewolucją stoją. Byliśmy świadomi nawet tego, że gdy kilka meczów nie wyjdzie, to tak młody skład się załamie. Oczywiście nie spodziewaliśmy się aż takiego doła, ale nie jest tak, że ta sytuacja nas zaskoczyła i zszokowała. Teraz wiemy doskonale, że potrzebujemy kilku doświadczonych piłkarzy. Gdy będzie wyważony miks, to drużyna będzie się całkowicie inaczej prezentowała w nowej rundzie. A i ci młodzi gracze będą się mogli dużo od tych nowych nauczyć. Nastąpi pewna hierarchia w szatni, a to też przyniesie dużo dobrego.
Mariusz Piekarski chyba jest ważnym ogniwem budowania nowej Lechii? Przydaje się wam jego pomoc. Tak naprawdę to transfery jego zawodników okazały się tymi najlepszymi.
- Zdecydowanie wiele zawdzięczam Mariuszowi. Jest to mój bardzo dobry kolega, od dawna współpracuje z Grupą ETL i wszyscy mamy do niego spore zaufanie. Zależy mu też, aby ściągać tutaj wartościowych zawodników. Aby Lechia osiągała jak najlepsze wyniki.
Głośno mówiło się o tym, że menedżerowie są w Lechii dla ogromnych prowizji.
- To już jest kompletna bzdura. Nie wiem, skąd i dlaczego pojawiają się takie komentarze. Może trudniej jest uwierzyć, że ktoś z zewnątrz chce zbudować coś wielkiego - nową przyszłość dla klubu. Łatwiej się wierzy w partykularne interesy. No to może teraz, moja osoba na stanowisku prezesa, związanym z pełną odpowiedzialnością, również finansową, te dziwne spekulacje utnie.
Podobno wynikało to z oficjalnych dokumentów, które m.in. do PZPN-u wysłał poprzedni zarząd.
- Nie wiem, skąd takie informacje docierały do związku. Jak ktoś mógł rozpowszechniać takie głupoty? Wiem, że PZPN ma dużo większe problemy niż zajmowanie się takimi nieprawdziwymi informacjami.
13 stycznia 2015, 20:48 / wtorek
cz 6 -
Macie jeszcze kontakt z Machado? Były trener Lechii osiąga właśnie świetny wynik w drugiej lidze portugalskiej, gdzie jego Tondela lideruje tabeli.
- Wciąż uważam, że to nie był i nie jest zły trener. Zabrakło odpowiedniego wsparcia z naszej strony. W którymś momencie brak tej chemii między trenerem a piłkarzami, trenerem i kibicami zaszedł tak daleko, że nie byliśmy w stanie już tego odwrócić. Drużyna go nie zaakceptowała. Nie miał od nas pomocy, reakcji ze strony pionu sportowego i przyznaję, że był to nasz poważny błąd. Jednak cały czas byliśmy dla siebie życzliwi, również po zakończeniu współpracy życzyliśmy mu wszystkiego dobrego. Również nie robiliśmy mu problemów, gdy związał się właśnie z Tondelą. Przykład jego wyników z obecną drużyną pokazuje to, co nas przekonało do zatrudnienia go w Lechii. Potrafi wyciągać drużyny z trudnej sytuacji na szczyt. Coś musiał mieć w sobie, jednak u nas to nie wypaliło. Szkoda.
A trener Unton wciąż pracuje w Lechii?
- Trener Unton wiedział, że pełnienie przez niego funkcji trenera I drużyny to tymczasowy stan i że szukamy nowego trenera. Od początku jednak jasna była również nasza deklaracja, że praca w Lechii dla niego będzie nadal. I tak zresztą jest teraz. Trener Unton pracuje obecnie w drugiej drużynie.
Jakich transferów możemy spodziewać się w tym oknie?
- Poszukujemy stopera, środkowego pomocnika i doświadczonego napastnika. Nie robimy jednak żadnych gwałtownych ruchów. Wszystkie plany transferowe omawiamy z trenerem i kontrakty planujemy pod wzmocnienie obecnego składu drużyny.
13 stycznia 2015, 20:57 / wtorek
Smacznego Bongo :) koszerny sznycel podano.
Słodkie pierdzenie o tym ze wszystko jest OK, tylko latem zaryzkowano ze skupem szrotu i zrobił sie mały klops.
Chciałbym wierzyc Mandziarze ale jakos nie umiem.
TYLKO LECHIA!
13 stycznia 2015, 21:11 / wtorek
Facet nawet dobrze gada.Calkiem rozsadnie.tylko nie wiem czy nie robi tego "pod publike".Kurde,to jest typ ktoremu moja bania nie pozwala ufac.....pomimo jego "zlotych ust"(Chcielismy fajnie,jestesmy super,to byl dobry trener,uczymy sie na bledach). Jestem naprawde ciekaw jak to wszystko dalej pojdzie....
14 stycznia 2015, 00:06 / środa
Zastanawiająca jest trochę cisza w sprawie zmiany na stanowisku trenera drużyny Rezerw... żadne Klubowe media nie odnotowały informacji, że zamiast Robakiewicza to Unton poprowadził trening II Zespołu. Nawet tak wrażliwe ucho jak Borka o tym nie doniosło na twitterze bo przecież nie ma w tym interesu, więc cisza w eterze, co innego, gdyby miała być mowa o Hajcie.... ;)
18 stycznia 2015, 14:53 / niedziela
20 stycznia 2015, 21:18 / wtorek
22 stycznia 2015, 11:09 / czwartek
23 stycznia 2015, 20:19 / piątek
poniżej tekst z gw
-------------------------------------------------- -
Atak na tę kolejkę z kibolami Arki z Tczewa to była precyzyjna akcja. Lechia rządzi, nikt w całym kraju nie chce się z nią bić na pięści i kopy, znaczy honorowo. Nie tak jak w Krakowie, gdzie w ruch idą noże i siekiery. Oby nie poszły kiedyś w Trójmieście.
Gdańska policja obudziła się, gdy było już po wszystkim. Służbowy popłoch i zwyczajny wstyd. Źle to wygląda, gdy grubo ponad stu osiłków w sobotnie popołudnie zbiera się bez przeszkód w środku dużego miasta i przypuszcza szturm na pociąg. Rozkwaszone nosy, porozcinane głowy, ktoś ze złamaniem. Powybijane kamieniami szyby, odłamki szkła walające się tam, gdzie zazwyczaj siedzą lub stoją pasażerowie. Kilku pobitych kiboli w szpitalu. Maszynista pociągu: "Widziałem, co się dzieje, ale nic nie mogłem zrobić".
W mediach krąży relacja o uderzeniu w twarz pasażerki, a nawet dwóch. Agresywna dziewczyna kibola, czy ktoś zupełnie przypadkowy? Bez znaczenia - kobieta to kobieta. W internecie powszechne oburzenie, komentarze: "Kompromitacja policji", "Na co płacimy podatki?".
Intensywna praca funkcjonariuszy
Komendant wojewódzki wściekły. Dzwonili już z Warszawy. - Łatwo sobie wyobrazić taką sytuację - mówi jeden z policjantów. - "Co się u was dzieje, do cholery! Macie zrobić z tym porządek". Zamiast "cholery" mogło paść jakieś cięższe słowo. Gromy idą prosto z generalskich szczytów. Pierwszym zastępcą komendanta głównego policji jest gdańszczanin, nadinspektor Krzysztof Gajewski. - Czy można porozmawiać z funkcjonariuszami, którzy specjalizują się w przeciwdziałaniu patologii w środowiskach kibicowskich? - W najbliższych dniach na pewno nie ma takiej możliwości - odpowiada kom. Joanna Kowalik-Kosińska, rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. - Są bardzo zajęci. Efekty tej pracy mają charakter raczej propagandowy niż rzeczywisty. Na oficjalnych stronach policji filmik: funkcjonariusz prowadzi jakiegoś mężczyznę. Widać, że rzecz dzieje się w wąskim korytarzu komisariatu. Kibol ma ręce skute kajdankami tak, że musi je trzymać na plecach. W takiej pozycji nikt nie wygląda na bohatera. Policjant twardo traktuje zatrzymanego, jego ręce pociąga za nadgarstki w górę - to rodzaj dźwigni, która powoduje ból. Kibol daje się prowadzić grzecznie, z głową mocno pochyloną do przodu. Chwilę później siedzi już na niebieskim krzesełku w poczekalni, zaraz ma zacząć się przesłuchanie. Filmikowi towarzyszy oficjalny komunikat: " Policjanci z gdańskiej komendy miejskiej razem z funkcjonariuszami z komendy wojewódzkiej zatrzymali sześć osób w związku z wczorajszym napadem na pociąg. Osoby te to mieszkańcy Gdańska i okolic w wieku od 20 do 46 lat. Zatrzymania są efektem intensywnej pracy funkcjonariuszy, którzy nie wykluczają dalszych zatrzymań w tej sprawie". Kamera nie pokaże już, jak zazwyczaj wygląda rozmowa z zatrzymanym kibolem. Jeśli nie złapiesz takiego za rękę - śmieje ci się w twarz. Jest pewny siebie, wie, że kumple dadzą mu wcześniej uzgodnione alibi. "Mnie tam nie było. Nie wiem, kto to zrobił. Sami sobie szukajcie. To wy jesteście psy, nie ja". Po kilkunastu godzinach cała szóstka zatrzymana przez gdańską policję zostaje wypuszczona na wolność. Z braku dowodów.
cdn
23 stycznia 2015, 20:21 / piątek
cd
Bierzcie i odpalajcie
Kibole Lechii, w odróżnieniu od piłkarzy, robią wrażenie na przeciwnikach. Drużyna potrafi przegrać kilka meczów pod rząd, ale na trybunach - na tzw. młynie - doping jest zawsze. Istnieje coś takiego jak nieformalna "liga kiboli", która posiada nawet swoją gazetkę "To my kibice" - miesięcznik dostępny w empikach. Są tam artykuły i zdjęcia, które demonstrują osiągnięcia poszczególnych grup. Gdańsk zawsze ma czym się pochwalić, należy do najlepszych w Polsce. Najnowszy numer pisma wylicza, ile rac i świec dymnych odpalono przy okazji grudniowego meczu z Piastem Gliwice. Lechiści przede wszystkim chwalą się jednak wielkim transparentem i imponującą płachtą sektorówki o rozmiarach 71 na 27 metrów. Na transparencie napis: "Bierzcie i odpalajcie z tego wszyscy". Gdy młyn naciągnął na siebie sektorówkę, pozostałym widzom ukazał się potężny i efektowny obraz. Przedstawiał nakryty biało-zielonym obrusem stół, na którym leżą gadżety pirotechniczne. Za stołem, pośrodku, postać Ultrasa - kibola w zielonej kominiarce, który rozdaje race. Wokół niego skupionych dziesięciu innych kibiców. Oczywiste aluzje religijne. Jezusa brak, ale kibole są niczym apostołowie. Jest ich jedenastu - nie ma tylko miejsca dla dwunastego, Judasza zdrajcy. Działają na zasadzie gangu, podobnie jak to dzieje się w innych klubach piłkarskich w Polsce. Trzonem gdańskiego młyna jest wąska grupa licząca mniej niż 50 młodych mężczyzn. - Mają swojego bossa, zarabiają na innych kibicach - tłumaczą rozmówcy "Wyborczej". - Kiedyś, na starym stadionie Lechii, przy Traugutta, źródłem dochodu była gastronomia i handel klubowymi pamiątkami. Czasem również narkotyki. Na nowy stadion już ich z tym nie wpuszczono, co przez jakiś czas było zresztą źródłem konfliktu. Ale i tak zarabiają. Na przykład na mecz wyjazdowy wybiera się tysiąc kibiców. To zorganizowana wycieczka. Od ludzi szefa kupują wszystko - jedzenie, picie. Posiadanie własnego prowiantu jest niemile widziane. Ile zarabiają? Dofinansowane przez klub bilety na mecz, koszt przejazdu plus czapeczka w cenie hurtowej to w sumie góra 50 zł. Za całość trzeba jednak zapłacić 70, a nawet 100 zł. Jeśli grupa liczy tysiąc osób, daje to blisko 40 tysięcy na czysto. A bywają też większe grupy. Na co idą te pieniądze? - Część na dostatnie życie szefa i jego przybocznych. Część na działalność organizacyjną. Na przykład na zrobienie takiej sektorówki, która jest po prostu cholernie droga. Z takich pieniędzy wynajmowani są też trenerzy sztuk walki, na przykład boksu tajskiego. Młode chłopaki z Lechii chodzą na to, mocno trenują. Nic dziwnego, że potem nikt im nie podskoczy.
Nie ma co się dziwić
W Gdańsku nikt - dosłownie nikt - kto zna środowisko kiboli Lechii, nie chce rozmawiać o nich pod własnym nazwiskiem. Obiecuję, że wypowiedzi będą anonimowe. Po jednym ze spotkań dostaję esemesa, który ma mi o tym na wszelki wypadek przypomnieć. "Prośba niech moje nazwisko nie pojawia się w ogóle w tekście. Załączam numer do Kuchara, który przeszedł z nimi gehennę. Może ci coś powie ciekawego. Wycofał się, bo jego żona nie mogła znieść ciągłego obrażania nazwiska i wyzwisk". Andrzej Kuchar mieszka we Wrocławiu. Jest byłym trenerem koszykówki i przedsiębiorcą, który przez pięć lat był większościowym udziałowcem sportowej spółki akcyjnej Lechia Gdańsk. Rok temu dał sobie spokój - wycofał się. Chodziło o stronę biznesową przedsięwzięcia, ale kibole też mieli w tym swój udział. Potrafili pojechać do Wrocławia i okleić w nocy biurowiec firmy Kuchara hasłami typu "Złodziej", "Aferzysta". - Czy pan Andrzej Kuchar? Jestem dziennikarzem "Gazety Wyborczej" w Gdańsku... - Zaraz zaczynam spotkanie. Proszę dzwonić po dwunastej. O umówionej porze Kuchar nie odbiera już telefonu. - Nie ma co się chłopu dziwić - uważa jeden z gdańskich działaczy piłkarskich. - Uwolnił się od Lechii i chce o niej zapomnieć. Nie on jeden wie w Polsce, co oznacza konflikt z kibolami. Nie wiesz w zasadzie, z kim walczysz. Uderzają znienacka i anonimowo. Póki co stosują dość umiarkowane metody, ale to tylko kwestia czasu, jak kogoś z działaczy pobiją albo mu podpalą samochód. Piłkarze też nie są bezpieczni. Jeden z nich mówił mi, że jeszcze kilka lat temu, gdy drużyna dołowała, kibice podchodzili, dodawali otuchy. Teraz normą stają się bluzgi. "Grajcie ch..., bo zrobimy z wami porządek". Najtwardsi prezesi i dyrektorzy klubów próbują zwalczać kiboli. Prędzej czy później kończy się to przegraną. Wystarczy, że kibole ogłoszą bojkot meczów. Tak stało się chociażby w Krakowie czy Bydgoszczy.
cdn
23 stycznia 2015, 20:23 / piątek
cd
Chłopaki na płycie
Najstarszym z zatrzymanych po akcji na pociąg był "Maki", kibolski weteran, który mieszka w Pruszczu Gdańskim. - On nie jest szefem - zapewniają rozmówcy. - Jest takim jakby oficerem frontowym, zasłużonym weteranem walk, owszem, ale niczym więcej. Policjanci zgarnęli go razem z synem Dawidem, który podobnie jak tata ponad wszystko kocha biało-czerwone barwy i adrenalinę, jaką daje mordobicie. - Wiesz, jak się nazywa ulica prowadząca do stadionu PGE Arena, na którym swoje mecze gra Lechia? - śmieje się Sławek, który od lat trzyma się z gdańskimi kibolami. - Ulica "Pokoleń Lechii Gdańsk". U "Makiego" w domu są już dwie generacje, jak mu się urodzi wnuk, to będzie trzecia. Niemowlaka ubiorą w klubowy szaliczek. Pamiętam, jak kilka lat temu na meczu z Motorem Lublin kibole wbiegli na płytę boiska. Mały "Maki" miał wtedy chyba 15 lat. Szczeniak, ale skoczył przez ogrodzenie razem z ojcem. Naparzali się z innymi, ramię w ramię. Duży "Maki" miał w Pruszczu sklep z kibicowskimi strojami i pamiątkami. Bardziej dla idei niż dla zysku. Sklep padł, gdy "Makiego" na prawie dwa lata wsadzili za kraty. Co przeskrobał? Wśród tych, którzy go znają, nie ma zgodności. Jedni mówią, że został przyłapany, gdy przewoził w paczce 10 kg narkotyków. Inni - że chodziło o handel kradzionymi w Niemczech luksusowymi samochodami. - Naprawdę porządne auta, jakieś porsche, jakiś maybach - zapewnia mój rozmówca. - Wśród nabywców głównie warszawscy celebryci, jednym z nich miał być popularny warszawski aktor, swego czasu znany z ról komediowych. Dwóch moich rozmówców obiecuje, że spróbują namówić "Makiego" na rozmowę z "Wyborczą". - To może być trudne, bo poglądy ma mocno prawicowe - tłumaczy jeden. - Ale kto wie. Na pewno nazbierało się w "Makim" trochę złości i goryczy. Może będzie chciał zrzucić to z wątroby. Następnego dnia przychodzi odpowiedź. - Widziałem się rano z "Makim". Nie ma zaufania do dziennikarzy, a do "Wyborczej" to szczególnie. Względy ideowe. "Maki" z zasady nie lubi występować w mediach. Jeśli wypowiada się, to naprawdę rzadko, w kominiarce założonej na głowę. Kilka lat temu wystąpił tak przed kamerą TVN, w programie "Pod napięciem". Przy nim stało kilku innych w biało-zielonych kominiarkach. "Maki" wystąpił jako szef grupy. Nie podobało im się, że program pomyślany został jako dwugłos kiboli z policją - coś w rodzaju przyjaznego spotkania na stadionie. Z ekipą telewizyjną umówili się w innym miejscu. - Dlaczego nie ma was na płycie boiska teraz? - zagaił dziennikarz Marcin Wrona. - Nas nie interesuje... Znaczy się chodzi o to, że... Yyy... Bo policja w ogóle jest na stadionie... Oni będą w ogóle... Eeeee... Yyyych... Później będą rozkminiali w ogóle kto co był i zresztą... Nie interesuje nas to... - Boicie się, że ktoś zobaczy, jak wy stoicie razem z policjantami? - Tak, nas nie interesuje policja. Jeżeli byłoby to bez policji, to byśmy na pewno byli na żywo. - Kosa z policją jest zawsze i wszędzie? - Cały czas. I całe życie.
cdn
23 stycznia 2015, 20:25 / piątek
cd
Czas na grzybobranie
Mają swoje zwyczaje, swój slang, przyjaźnie i nienawiści. Gdy nadchodzi pora mordobicia, skrzykują się w charakterystyczny sposób. "Wyjazd na grzyby" - to o leśnej ustawce z kibolami innego klubu. "Ćwiczenia gimnastyczne" - tak może się nazywać napad na pociąg wiozący fanów innego klubu. - Takie napady na pociągi już kilka razy się zdarzały - słyszę. - W centralnej Polsce, na południu. U nas też. Rok temu w Oliwie lechiści splaskali w pociągu arkowców wracających z wyjazdu do domu. Zabierali im barwy, bili, póki tamci nie wydusili z siebie, że "kochają Lechię". Akcja na mniejszą skalę, to i nie było takiego rozgłosu jak teraz. Dwa lata temu lechiści umówili się z fanami Lecha Poznań na ustawkę, gdzieś na polanie w gminie Trąbki Wielkie. Honorowo ustalone zasady: równe siły, żadnych narzędzi - wyłącznie gołe pięści. Kopać można, ale nie skakać po przeciwniku. Leżących nie wolno bić. - Ustawili się przed meczem - opowiada jeden z fanów. - I Lechia sprała Lecha bezapelacyjnie. Duża rzecz, bo poznaniacy byli zawsze mocni, dawali innym baty. Od tamtego czasu z Lechią nikt się nie chce bić. Mają też coraz lepiej brzmiące piosenki na swoją cześć. Kibice słuchają, są pod wrażeniem, wpisują komentarze. "Zajebista nuta zajebisty klub! Ave Lechia <3 pozdrowienia od kibica Tarnowskiej Unii". Piosenkę można znaleźć na YouTube. "Sobotni ranek, godzina jedenasta, znów w bój wyrusza kibiców cała kasta. Pekape, jedziemy na gapę, tak samo na nielegalu jak ja jadę tera rapem. Cel jest obrany, wywalczymy zmiany. Nieraz trzeźwy, ale raczej najebany. Pijackie stany są naszym atrybutem, jak jest awantura, traktuj wrogów swoim butem. Wybita z przedziału, pierwsza awantura z psami. My z kamieniami - oni w tarczach i z kaskami. U nas na twarzach zawiązany szalik, po to, by nas psy na portach nie rozpoznali...". I dalej: "Późna już pora, na chatę trzeba wracać. Jutro, nazajutrz, będziemy leczyć kaca. Niebawem następna kolejka i następny szykuje się wyjazd. Znów trzeba będzie oklepać komuś ryja... Oklepać ryja...".
Gdzie poleciał kamień
- Akcja na Żabiance to była precyzyjna robota - zapewnia jeden z gdańskich kibiców. - Nie byłem tam, ale wiem, jak ją zorganizowano. W Tczewie jest środowisko Arki i środowisko Lechii, mniejsze, młodsze i słabsze. Ci z Arki ganiają naszych po mieście, biją, zabierają barwy. Słabszego łatwo cisnąć. Gdańszczanie postanowili dać tym z Tczewa lekcję. Dowiedzieli się o ich wycieczce na galę walk MMA do Sopotu. Dyskretnie pilnowali dworca w Tczewie. Gdy grupa Arki wsiadła do pociągu, lechiści też wsiedli. Całą drogę przez komórki informowali, kto gdzie siedzi. Na wysokości Żabianki jeden z naszych zerwał hamulec bezpieczeństwa, otworzył od środka drzwi. Tczewskie tchórze z Arki dostały za swoje. - Chcecie bić się między sobą, to umawiajcie się gdzieś w lesie. To musiało być straszne dla normalnych pasażerów. A gdyby ktoś ucierpiał od kamienia rzuconego w okno? - Gdyby się zgodzili na ustawkę, byłoby to w lesie. Ale oni się nas boją. Spokojnie. Kamień nie poleciał w przypadkowe okno. Wszystko było dokładnie rozpracowane. Naprawdę kultura i odpowiedzialność w porównaniu z takim Krakowem, gdzie potrafią walczyć na noże i siekiery. - Jak tak dalej pójdzie, w Trójmieście też sięgną po noże i siekiery. - Obyś nie miał racji. Ale nawet jeśli tak się stanie, świat się na tym nie skończy. Psy trochę poszczekają. Będzie jakaś mała zemsta. Ucierpi ten, kto powinien, nikt przypadkowy. A potem będzie tak jak zawsze. Będą następne dni i następne mecze.
23 stycznia 2015, 20:39 / piątek
dasz jakiegoś linka do tego?
23 stycznia 2015, 20:58 / piątek
Na huj Ci link?6 Rób lachę Aronowi...
23 stycznia 2015, 20:59 / piątek
do tego źródła nie daje się linka
23 stycznia 2015, 20:59 / piątek
Ciekawe kto te wypociny podpisał ... Normalnie rozkmina dwudziestolecia :D I jeszcze Ci kibice informatorzy co nie chcą podawać nazwiska ale pogadają z Makim hahahahaha
Te gówno wybiórcze sięgnęło już takiego dna szamba że na wierzch już nie wypłynie.
23 stycznia 2015, 21:09 / piątek
Właśnie dlatego chciałem zobaczyć linka, bo aż nie do wiary, że ktoś coś takiego by opublikował.
23 stycznia 2015, 21:15 / piątek
To sobie poszukaj za pomocą wyszukiwarki jak nie wierzysz. A jak juz znajdziesz i nabijesz im wejść to polub ich jeszcze na pejsbuku i zostrań tam z nimi i już tu nie wracaj.
23 stycznia 2015, 21:17 / piątek
Ty to groźny jesteś. To lepiej się posłucham, nie ma co ryzykować.
23 stycznia 2015, 21:20 / piątek
Watek -Lechia w mediach -zajebista reklama Naszej Lechii po tym zdarzeniu -nie.
Normalnie pierwszorzędna robota.
23 stycznia 2015, 21:21 / piątek
Geoźny nie jestem. Dla mnie to możesz nawet zostać dziką Szechtera...
23 stycznia 2015, 22:41 / piątek
Infantylny ten donos medialny, manipulacje i kłamstwa są widoczne z kilometra. Ci liczni informatorzy, którzy nie chcą się ujawnić...
Być może jakieś barany to jeszcze kupują, ale organ michnika chyba na szczęście dla Polski i rozumu się definitywnie kończy (podtrzymuje go jeszcze sowita kroplówka z reklam Skarbu Państwa i samorządów).
27 stycznia 2015, 15:44 / wtorek
A propos towarzysza Michnika. Kontrowersyjne zachowanie kibiców Standardu Liege porównane do antykomunistycznej oprawy Lechii z 2013 roku. Przesada?
odnośnik
27 stycznia 2015, 16:04 / wtorek
@tomaszlis tak to jest przesada, a tak poza tym to mam nadzieję, że Twój login jest sarkastyczny.
Media Lechii są do d*py. Nie mamy ani transmisji meczów, ani transmisji sparingów, mało wywiadów, jak już są to skrócone. Oficjalna strona to porażka,
27 stycznia 2015, 19:06 / wtorek
28 stycznia 2015, 22:50 / środa
Tekst o nowych nabytkach w Lechii:
odnośnik
28 stycznia 2015, 23:07 / środa
only już byłeś grzecznie proszony abyś poszedł sobie w pizdu
28 stycznia 2015, 23:12 / środa
o żesz ku..wa only uparty ćwok z ciebie, niech zacytuję - czy jest na sali admin zbabnamuj go proszę :)
30 stycznia 2015, 21:31 / piątek
na weszło Matusiak o transferach Lechii i Przemysławie Macierzyńskim
odnośnik
5 lutego 2015, 21:07 / czwartek
Drugie miejsce w sondażu popularności zajął Śląsk Wrocław, kibicuje mu 12% Polaków. Na trzecim miejscu uplasowała się krakowska Wisła (9%). Dalej są Lech Poznań (8%) i Lechia Gdańsk (7%)
odnośnik
5 lutego 2015, 21:45 / czwartek
No to może zarobimy na tym Macierzyńskim -ciekawy chłopak -jak go nie zmarnują.
5 lutego 2015, 22:50 / czwartek
Z tego co pamiętam (może źle pamiętam) to sezon, albo 2 sezony temu Lechia miała 3%. Skąd tych kibiców przybyło?
5 lutego 2015, 23:56 / czwartek
ciekawe transfery i teraz po prostu kibicuja nam, aby cos z tego wyszło i aby Lechia stała się nową siłą nie tyle w lidze ale żeby dobrze zaprezentowała nasz futbol w rozgrywkach europejskich. Jak wiemy Śląsk czy Ruch ciała nie dali ale ludzie chcą, aby nasze drużyny nie odpadały już w 2, 3 rundzie i czy grała tam Jaga, czy nie, to mało kto dzisiaj pamięta.
Jednak 7% nie powala . Gdyby Gdynia, (no może poza gdańskimi Karwinami) i sąsiednie powiaty nie chciały nas utopić choćby w łyżce wody, to z samej ilości mieszkańców województwa pomorskiego powinno być więcej a tak to wynik jak na razie skromny - inna sprawa, że ta runda nie mogła nam przysporzyć wzrostu sympatii.
6 lutego 2015, 01:52 / piątek
Niestety... Jutro rusza bieg morsow. Kto chetny???
6 lutego 2015, 09:41 / piątek
Bardzo ciekawy wywiad Weszło! z Ks. Wąsowiczem.
odnośnik
7 lutego 2015, 19:06 / sobota
Czy jeszcze sezon temu mogliśmy przypuszczać, że okładka Skarbu Kibica (PS) będzie wyglądać tak:
odnośnik ?
Nigdy o nas tyle nie pisali, co teraz...
9 lutego 2015, 23:29 / poniedziałek
Kolesie z lechia.pl twierdza, że w środę jakaś duża niespodzianka dla kibicow Lechii. Nie chcą jednak powiedziec co i jak. I nie ma to być transfer jakby co.
ktoś coś?
10 lutego 2015, 00:54 / wtorek
prezentacja drużyny w Bałtyckiej chyba
12 lutego 2015, 14:40 / czwartek
13 lutego 2015, 08:43 / piątek
W niedziele na c+ o 20 gosciem m.in. J Brzeczek
25 lutego 2015, 14:07 / środa
25 lutego 2015, 14:10 / środa
25 lutego 2015, 15:52 / środa
Piłkarze Lechii Gdańsk w spocie z okazji Dnia Żołnierzy Wyklętych!
odnośnik
1 marca 2015, 08:33 / niedziela
Ścierwojady michnika , największe kurestwo tej ziemi ponownie jest patronem medialnym klubu?
Jak tak to artykuł pewnie jest sponsorowany przez klub , trzeba zachęcić ludzi do przychodzenia na stadion.
odnośnik
1 marca 2015, 09:39 / niedziela
A co tam jest w tym linku ?
1 marca 2015, 10:21 / niedziela
O zabojcach-kibolach.
Tu masz linka nie do gw:
niezalezna.pl/64674-wyborcza-na-tropie-mordercow-a gaty-w-dniu-zabojstwa-byl-mecz-podejrzani-sa-kibol e
2 marca 2015, 01:17 / poniedziałek
Znaczy się, ten artykuł nie jest dowodem na to, że kurwy z Wyborczej nas o coś oskarżają. To jedynie dowód, że są kurwami, które wykorzystują ludzką niewiedzę, żeby żyrować społeczne niepokoje, strach i nienawiść.
"Wersja śledcza" to narzędzie. Czysto hipotetyczne założenie prokuratury. Prokuratura zawsze sobie opracowuje wszystkie możliwe scenariusze zdarzeń więc i taki sobie opracowali. Nie mogą go z automatu wykluczyć. Problemem jest to, że zwykły człowiek nie ma pojęcia, czym jest "wersja śledcza", co te wybiórcze kurwy z radością wykorzystują. Redaktorzyny doskonale wiedzą, że dla przeciętnego czytacza "wersja śledcza" to to samo, co "podejrzenie" lub wręcz "oskarżenie".
Ba. Czym jest "wersja śledcza" nie wiedzą również redaktorzy z "niezależna.pl". Nie wiedzą, albo udają, że nie wiedzą. Skutek jest taki, że zamiast wyjaśnić opinii czym jest "wersja śledcza" i tym samym objąć nas merytoryczną opieką, wdają się w idiotyczne przepychanki z Wyborczą, z których oni być może odniosą jakąś sprzedażową korzyść, ale my korzyści nie odniesiemy na pewno.
Takie mamy dziennikarstwo w tym kraju. Wyborcza niczego wprost nie zarzuca, więc nikt jej o nic pozwać nie może. Ot, przytacza "wersję śledczą". Niemniej zastanawia mnie inna rzecz. Publikowanie "wersji śledczych" to jawne utrudnianie śledztwa. Bardzo się dziwię, że prokuratura sobie na to pozwala. Ale, tak po prawdzie, czy jest się czemu dziwić...?
2 marca 2015, 01:23 / poniedziałek
Tak po prawdzie to pan Daszczyński rozpoczynając tekst w ten sposób kompromituje siebie(jak będzie okazja w twarz też to przekażę). Dla jednego wartość to kasa dla innego podniesiona głowa. Tak było jest i będzie
odnośnik
2 marca 2015, 01:44 / poniedziałek
ps. i mam nadzieję ,że gnój który zabił tę dziewczyne zostanie złapany ,skatowany i osądzony , ale jakim prawem ktoś pisze ,że sprawa ma związek ze środowiskiem kibolskim? Jeden przykład gdzie środowisko kibicowskie wspiera bydło mordujące niewinnych ludzi? Jest dokładnie odwrotnie, wiec hipotetycznie gdyby nawet sprawca był na meczu to nie był kibicem tylko scierwem, które zostało wpuszczone na stadion. Wstyd pisać takie rzeczy, sorry ale ręki więcej ci nie podam