Gdańsk: piątek, 19 kwietnia 2024

Kawał czasu, czyli przegląd historii Kibiców Lechii!

strona 1/2

30 stycznia 2010, 19:10 / sobota
Witam.

Na forum czynnie udziela się kilkudziesięciu kibiców co już kawał swego życia spędzili z Lechią (i oby więcej jeszcze spędzili!) np. Czarny, Trawa, LP itp. . Chciałbym by oni byli osobami przewodnimi tego tematu.

Przechodząc do meritum. Temat miałby przybliżyć młodszym kibicom i powspominać kawał wspaniałej historii naszego klubu, z tym wyjątkiem, że od strony kibicowskiej.

Fotki, wspomnienia, dialogi tego bym oczekiwał po tym temacie.

Niech młodsze pokolenia poznają naszą piękną historię. A, że mamy co powspominać tego chyba nie trzeba pisać.

Pozdrawiam!

PS. Nie wiem czy dobrze nazwę dopasowałem do przekazu tego tematu. :)
PS.2. Mam nadzieję, że będziemy mieli więcej stron niż temat "transfery" ;)
31 stycznia 2010, 12:31 / niedziela
temat zapewne sie rozwinie dodaj STARA GWARDIA pozdro
31 stycznia 2010, 13:26 / niedziela
Boldiego jeszcze nie wymieniles
31 stycznia 2010, 14:09 / niedziela
z chęcią poczytam o historii związanej z Lechią i jej kibicami, bardzo dobry temat!!
31 stycznia 2010, 21:27 / niedziela
myślę że temat powinien zacząć niejaki Cebula
2 lutego 2010, 18:45 / wtorek
To może ( z pewną dozą nieśmiałości ) ja zacznę ?
Podczas wyjazdu Lechii do Łodzi ( niestety , datę musiałbym przytoczyc z biletu ) znany wszem i wobec kibic Lechii posilał się w Warsie rosołem z .....makaronem czym naraził się pozostałym i został wyzwany od kanibali :) O kogo chodzi wiadomo ! Po tym samym wyjeździe jeden z Lechistów bardzo spóźniony i bardzo zmęczony wbiegł na peron , z którego ruszał pociąg do Gdańska. Zaczął opowiadac - Kurwa! Zarzucili mi łańcuch na szyję ( ŁKS -iacy ) jeden ciągnął z jednej strony , drugi z drugiej ! Kurwa ! Już myslałem , że umrę ! A tu łańcuch pękł !!! To może tyle na początek , czy są jakieś pytania ?
2 lutego 2010, 20:04 / wtorek
Właśnie mi o takie wspomnienia chodzi :) Prosimy jeszcze!!
2 lutego 2010, 23:24 / wtorek
pierdolenie, które nie ma żadnego sensu.kto w tamtych czasach na Lechię chodził i jeżdził na wyjazdy ten swoje wie.pisanie tych bzdur niczemu nie służy.jak dla mnie temat bez sensu.Jak chcesz wiedzieć jak było to się zapytaj starszych kolegów a nie siej fermentu.opowiazdki o rzekomych przygodach to poprostu obciach i tyle w głupim temacie.
2 lutego 2010, 23:50 / wtorek
ok
3 lutego 2010, 00:53 / środa
Dlaczego nie? Mi utknął w pamięci mecz Pogoń - Lechia, jeśli dobrze pamiętam było on po weekendzie majowym w 91 roku (miałem wtedy 13 lat). To był 4 mój rok kiedy to startowałem co jakiś czas OnTour :) z ś.p. wujasem. Pamiętam pojechaliśmy dużym fiatem (125p) wujasa. Wyjazd prywatny - liczna, że tak powiem silna ekipa Lechii jechała wtedy pociągiem. Oj gorąco było wtedy, przed meczem, podczas i po meczu, była to wtedy jedna z największych chyba zadym ulicznych w historii polskiej piłki. My też ucierpieliśmy z tą różnicą, że w trochę innych okolicznościach. Hmm tzn wujas z racji mojego młodego wieku zabrał mnie po meczu do lokalu (nazwy nie pamiętam) w miarę bezpiecznie oddalonego od stadionu. On golona piwo, ja fryty i cola. Trafił się w lokalu jakiś pieprzony paprykarz bluzgający przyśpiewkami na Lechię, wujas nie wytrzymał i gościu wyłapał, niestety okazało się, że przed owym lokalem znajdowali się kolesie paprykarza i trza było się zawijać. To była najdłuższa droga do fury jaką pamiętam, wujas do samochodu wybiegał ze stołem, w każdym bądź razie wracaliśmy fiatem bez szyb, lusterek, i jednej wycieraczki :). Najważniejsze było jednak to, że Lechia wygrała po lobie Mirka Girucia 1:0.
3 lutego 2010, 00:56 / środa
Co do opowieści polecam Ci odnaleźć wątek Hydrozagadka, gdzie nasz serdeczny przyjaciel Hydro zamieścił parę niesamowitych ciekawostek na temat naszej Lechijki. Miejmy nadzieję, że kiedyś tak jak teraz Hydro jego potomek, którego już na wyjazdach widywałem będzie spisywał wszystkie biało-zielone historie.
3 lutego 2010, 09:04 / środa
rok 86 , jechałem na mecz do Lubina z wakacji u rodziny w Lublinie ,pani w kasie sprzedajaca bilet na pociag troszke zwariowała ale w końcu zakumała gdzie ten Lubin jest .
Podróż z Legnicy pietrusem wywieszine nasze flagi a na jednym końcu pomagał je umocowac tubylec za co dostał bure od swojej starej , "przecież to nie nasi " a stary jej na to : "ale oni sa za solidarnoiscią "
Przemarsz przez miasto ze spiewem na ustach "precz z komuną itd" , ludzie w oknach wiwatujący .
Po dotarciu pod stadion cześc ekipy idzie na pobliski basen druga czesc na stadion gdzie zostają przywitani przez miejscowych blachami od słupów oswietleniowych .Wymiana ciosów nie trwa długo milicja robi swoje .
Pamietam jeszcze ten stadion ale ściety makaron , plastikowe belki do siedzenia i
upszejmosci Gluta do miejscowych "Ty zajebana frytko "
3 lutego 2010, 09:16 / środa
jak wroce do domu to wkleje linka z dobrego opowiadanka o meczu Pogon - Lechia. po 18 wrzuce bo mam to na kompie. artykol dlugi ale jak sie go czyta to sie mozna dobrze wkrecic :) mozliwe ze go czytaliscie ale mimo wszystko go wrzuce po 18
3 lutego 2010, 09:34 / środa
JULO_OJ - Znam dużo naszej historii. Temat nie jest skierowany do mnie. Bo ja nowej wiedzy nie potrzebuje (jednak miło się czyta takie wspomnienia).

Temat jest skierowany to naszego młodego "narybku". Tego co chodzi tylko na T29. Tego co boi się jechać na wyjazd, ze względu na brak znajomych, nieśmiałość itp. Chcę by przez czytanie takich wspomnień nakręcali się Lechią i wyjazdami jeszcze bardziej. By nie było sytuacji, że ciągle są te same twarze na wyjeździe. Trzeba zadbać o przyszłość, by nie obudzić się "z ręką w nocniku". Pewnie zauważyłeś jak działa na nich chociażby wspomnienie o zdobyciu górki. Teraz najłatwiej trafić do nich przez internet dlatego to czynię.
3 lutego 2010, 09:54 / środa
Między innymi o meczu w Szczecinie, ale i o wielu innych chwilach spędzonych z Lechią i Lechistami opowiadają książki fanatyka Śląska Wrocław Romana Zielińskiego "Pamiętnik kibica" - wydana w 1993 roku i trzy lata później "Liga chuliganów". We Wrocławiu można je dostać.
3 lutego 2010, 10:29 / środa
co do tego nakręcania to się zgodzę, przeważnie jest tak że niektórym najtrudniej się zdecydować na ten pierwszy w życiu wyjazd. Tylko że później to już jest tak że tylko się patrzy kiedy następny będzie i wielki żal jak coś wypada ważnego i nie można jechać za Lechią.
3 lutego 2010, 11:11 / środa
pamietam wyjazd do w-wy jazdziła wtedy z nami ,obstawa milicji; po meczu wsiadamy do pociagu pic sie chce a kasy brak wtedy pojawia sie koleś z browarem gna po korytarzu i krzyczy piwo piwko razem z SP.WOLFEM uzgadniamy ze ja pójde niby kupic browar a on z psem pójdzie z tyłu i nakryje go na chandlu tak tez sie stało pies zwija goscia do przedziału i zaczyna go straszyc ten zalany potem proponuje aby go puscił a pies ni chuja wtedy z naszej strony pada propo aby pies puscił człeka a sobie zachował browar ten dla picu troche sie wacha ale sie zgadza I O TO NAM CHODZIŁO gosc zadowolony ucieka a nam pozostało to co najlepsze długo mielismy z tego ubaw
3 lutego 2010, 19:54 / środa
tak jak mowilem tak wklejam. pewnie to xczytaliscie ale ja chetnie wracam do tego artykolu :) fajnie poczytac przezycia innych
odnośnik
3 lutego 2010, 21:03 / środa
Pastyl to był zalew w Lubinie i tam wyłapali od nas ratownicy :) wracaliśmy lodówami milicyjnymi
3 lutego 2010, 21:05 / środa
3 lutego 2010, 22:52 / środa
Może i zalew tam był,ale na pewno był basen.
Co do opisu wyjazdu do Szczecina nie zgadza sie rok , bo było to w 1991, oraz ilość ludzi na izbie wytrzezwień ,ponieważ nie było to kila osób a kilkanaście ,wiem co mówię bo niestety też mnie zawinęli i meczyku sobie nie obejrzałem.
3 lutego 2010, 23:30 / środa
Awantura opisywana przez imć Pilsnera była w 1990r. W 91 na jesień pojechaliśmy do szczecina w około 130 osób i od samego Gdańska mieliśmy obstawę niebieskiego ścierwa. Na stadion i z powrotem dowozili nas lodówami. Nic specjalnego się nie działo, jedynie po meczu kilku z pogoni podbiegło murawą w okolice naszego sektora i rzucało jakimś barachłem, ale szybko przegoniły ich psy. Jedyna rzecz godna uwagi z tego wyjazdu to pastwienie sie nad czarnuchem na dworcu w szczecinie (terror słowny) i przekopanie kilku śledzi w gdyni głównej (podczas powrotu).
Może za jakiś czas opiszę mecz arka - Pomezania również z jesieni 91.
4 lutego 2010, 00:10 / czwartek
vid11

Super historyczna fotka. Po prawej Franek. Jedna z podstaw ruchu kibicowskiego na śródmieściu. Od małolata zbierał nas na dzielnicy ekipę 14 łepka i od rana do wieczora piła. A i na mecze sią biegało za Frankiem w wieku 7-8 lat, oj pamiętam te czasy. Ostatni raz spotkałem Franka na pogrzebie Dufka. Z twarzy nic się nie zmienił, stracił na wadze z lekka. Ach to były czasy. Dziś tylko wspominać, a przynajmniej jest co.
4 lutego 2010, 03:19 / czwartek
26 czerwca 1987 r. Świeto Młodosci w Sopocie , oczywiście balety i o umówionej porze zbiórka na dworcu i wyjazd na baraże do Chorzowa. Psiarnia przemieszcza się po całej długości peronu. Stoimy sobie z Czarnym w korytarzu i wystawiamy ryje przez okno. Nagle Czarny ryczy- MO !!! Gestapo !!! I chowa ryj do wagonu , ja sekundę po tym widzę gwiazdy , mam rozjebaną warę i nos . Słyszę z peronu-Okupacja się już dawno skończyła synek! No tak ! Dostałem w ryja , ale nie pałą tylko pięścią , w którą zaciśnięta była pała . Reszta pałki gruchnęła w dach wagonu jak worek ziemniaków. Musiał chuj podskoczyc. Ciekawe ile miał wyskoku dosiężnego ? Cóż ! Zero ostrych potraw do samego hanysowa bajera , alkohol , śpiewy no i Danka zwana Dzidzią . Wysiadła niewiasta w Chorzowie Batorym i wróciła do Gdańska. Przed Dworcem PKP w Chorzowie stoi budka ( mała gastronomia ) z wywieszonym menu : HOTDOGERY i ZAPIEKAŃCE :) Ktoś pyta czy mają do picia PEPSYNĘ :) Mieli tylko takie rzadkie oranżadki w woreczkach foliowych ze słomką. Kupuję 3 ( stac mnie ) wrzucam do plecaka. Od tego czasu mój dowód osobisty zmienia kolor na różowy. W plecaku mam jeszcze pistolet pneumatyczny ( jeszcze nie wiem po co ). Przychodzi Skaczący z Ruchu i wyciaga nas na piwo. Pierdoli coś ,że rozmawiał z Wampirem z Lecha i jak chetni chcą posłuchac to trzeba iśc na piwo. Lech mnie nie interesuje . Jedziemy z Czarnym , Glutem i trzema ziomkami do Chorzowskiego Parku Kultury i Wypoczynku. Po drodze Glut kupuje sobie cygaro. Nie wie , z której strony je odgryźc. Żaba zabiera mu cygaro , robi dziurę w środku i podpala z obu końców. Glut jest zadowolony. W tramwaju pyta się motorniczego czy jedzie bezposrednio do Gdańska. Wchodzimy do Parku. Zaraz za bramą potężny cokół z tablicą upamiętniającą założyciela tego przybytku. Glut pyta jakiegoś dziadka czy ten nie wie może kto tam jest pochowany. Nad głowami krzesełka kolejki linowej obwieszone Biało-Zielonymi flagami. Kolejka mocno rozchuśtana. Ktoś z Lechii ( M ) woła do jadacej z naprzeciwka pary-Cześc! Gdzie jedziecie? W stronę jadących kolejką dziadka i babci lecą ogryzki jabłek i jakieś kanapki ( mijanka była ). My jednak walimy na basen. Tam Glut rozsiadł sie wygodnie na trawniku i skubiąc trawę wygłosił złotą myśl - Póki siedzisz na zielonym , to je skub !Czarny pożycza od jakiejś dupy grzebień , ta czeka. Czarny po przyczesaniu grzywki oddaje grzebień Glutowi. Ta już nie czeka i mówi , ze mozemy sobie wziąc ten grzebień. Tak bezstrosko mija czas do meczu. Przy stadionie nie mamy już nic do picia , bo mi ktoś plecak nadepnął :) Pijemy więc wodę z kałuży. Kilka osób zasłania nas stojąc dookoła. Potem zmiana, oni piją my zasłaniamy.Jest dobrze i dziemy na stadion. Tam jeszcze pusto , chłoppaki korzystają z momentu i wbiegają na murawę. Oczywiście M robi jak zwykle jakis numer i pokazuje jak Ferrari strzeli bramkę Ruchowi. Przy okazji wali głową w słupek i pada.Przyjeżdża psiarnia. Każą nam iśc pod stary zegar. Słychac głosy niezadowolenia , ze jak to ? Całą Polskę przejechaliśmy żeby mecz obejrzec a tu chujnia taka? Nic nie będzie widac. Głównodowodzacy pyta śp. Wolfa kto dowodzi grupą, ten skubiąc słonecznik wskazuje na mnie. Zaczynam się krztusic. Chcą mój dowód . daję im ociekajacy rzadką oranzadką różowy dowód. Śmieją się ,że dobrze że nie jest okrągły i daja mi spokój , ale i tak wszyscy idą pod stary zegar. Z mojego dowodu śmiało się też dwóch kolesi z Ruchu. Jednemu kazali zbierac pety , a drugiemu w spodniach moro obcięli nogawkę. Teraz ja się śmiałem. Przed samym meczem na tablicy świetlnej ( nowy zegar ) zapala się treśc : RUCH : LEHIA . Oczywiście gwizdy z naszej strony ! Po krótkiej konsternacji operator tablicy poprawia na RUCH : LECIHA . Znowu beka ! Potem już jest poprawnie .Meczyk przebiega dośc spokojnie. Jojko strzela gola i jesteśmy spokojni o wynik. Po końcowym gwizdku podchodzą psy i mówią-Jeśli będziecie spokojnie szli na dworzec to się wam nic nie stanie , a Ruch dostanie wpierdol. Jeśli bedziecie dymic to dostaniecie wpierdol od nas i od Ruchu. Nikomu sie dymic nie chciało chociaz cos ciężkiego wisiało w powietrzu. Na trybunach został jeden hanys , siedział z twarzą ukrytą w dłoniach i płakał. Prawie każdy coś mu wrzucił do czapki ( fajki , kasę , przypinkę klubową itp ) żal było chłopa , bo przeczuwał bliski spadek z ligi. Potem wymiana grzeczności. Ruch- Lechia czy wiecie? Z Chorzowa nie wyjedziecie!!! Lechia-Co to nas obchodzi!!! W Chorzowie Batorym mała kamionka ( dosłownie kilka kamieni ) później zabawa w kotka i myszkę z kanarami , a od Tczewa to już miałem miesięczny. W domu mama zdziwiona skąd tyle sadzy na ciuchach. Byłem przecież w Gdańsku u kolezanki na zakończeniu roku szkolnego. Gdy ze spodni , które wzięła do prania wyciągneła : Bilet Jednorazowego Przejazdu Kolejką Linową. Śląskie Wesołe Miasteczko w Chorzowie to już żadna ściema nie pomogła . Było warto!!! AVE LECHIA
7 lutego 2010, 18:35 / niedziela
Wrzesień' 83 wyjazd pociągiem na Celulozę. W Stargardzie Szczecińskim o 5 rano przesiadka do pociągu na Kostrzyn. Pociąg bieg rozpoczynał ze Stargardu Szczecińskiego, stał już na bocznym torze przez noc całą. Musiał być już wtedy przymrozek, bo szyby miał oszronione a nam para z pysków leciała. Do odjazdu ok. 2 godzin. Mało nas było, zajęliśmy dwa, może trzy przedziały, telepało nas z zimna, większość jeszcze ubrana na letniaka.
Hugo pozamykał okna, drzwi i zarządził :
- Panowie, musimy podgrzać pomieszczenie...palimy, pierdzimy i bekamy.
Za chwilę w wagonie całym, siekierę można było wieszać w powietrzu, panował gęsty dym i smród. Markowe wino zatoczyło krąg i jakoś tak swojsko się zrobiło, przytulniej i jakby cieplej...
Tak po latach myślę sobie, że Hugo był w naszym kraju prekursorem w poszukiwaniu i pozyskiwaniu alternatywnych źródeł energii.

Pozdrowienia dla Zbyszka w mroźnych, północnych krainach!
7 lutego 2010, 19:13 / niedziela
Witam, mam pytanko, na starej fladze BIAŁO ZIELONI LECHIA GDAŃSK był herb Palmeiras, skąd pomysł by tam sie znalazł ?? Ktoś może wie ??

Pozdrawiam
8 lutego 2010, 01:56 / poniedziałek
kolego usuniety,
jescze raz jak da rade zerknij w ktorym roku byl mecz z Pogonia
8 lutego 2010, 07:33 / poniedziałek
Napis był na tym długim pasiaku BIAŁO-ZIELONI LECHIA GDAŃSK ae skąd hasełko sie tam wzieło sam nie wiem.Trza do "HUBERTA" sie dostać,może on by pamiętał.
8 lutego 2010, 07:50 / poniedziałek
To nie Hubert robił tą flagę. A z tego co pamiętam, to autorzy flagi tłumaczyli, że Palmeiras też jest Biało- Zielony. W latach 80-siątych, dość często na Lechii wisiały flagi Brazyli, więc może to z miłości do ich futbolu?
8 lutego 2010, 10:08 / poniedziałek
A czy ktos moze posiada jakies video pamietnego zdobycia gorki przez LG ?
8 lutego 2010, 10:17 / poniedziałek
mój wujek ma. a co? jesteś chętny?
8 lutego 2010, 11:03 / poniedziałek
A Ty Boldi byłeś w tym czasie w galerii?
8 lutego 2010, 11:08 / poniedziałek
słyszałem że poniektórzy kręcili całe zajście komórkami ... może ktoś by wrzucił na YouTube ???
8 lutego 2010, 11:19 / poniedziałek
Oj domino,przeciez wiemy,kto mial mozliwosc fotografowania,a Ty swojego WUJKA tak oczerniasz :-)

Boldi,to byly takie czasy,ze ......eh,stare-dobre czasy i nikt z nas nie jechal na wycieczke krajoznawcza.
Metoda-podaj dalej-jeden do drugiego mowilismy,zeby sie nie odwracac,bo esbecy zdjecia robia.
Pozniej (chyba kazdy dzielnicowy mial taki prykaz)bylismy wzywani na Biala i Kurkowa.
Porozrzucali zdjecia na biurka i kazali rozpoznawac ,,BANDYTOW,,.
Bylem tak nastawiony psychicznie do nie rozpoznania nikogo,ze nawet nie rozpoznalem kumpla z ulicy,za co dostalem pala po udach od dzielnicowego,za klamstwo.
Kiedys pisalem,ze wszystkie fotki i gadzety byly jakis czas na Bialej-pozniej na Aleji Leningradzkiej (twu !)w prokuraturze-pozniej nie wiem,co z nimi sie stalo.
Pamietam jednak,jak chyba jeden z naszych ( FIZIOL )mial aparat,ale moge sie mylic.
Pozdrawiam domino i do zobaczenia :-)
8 lutego 2010, 11:45 / poniedziałek
8 lutego 2010, 12:12 / poniedziałek
no ładnie Miki az lezka sie w oku kreci jest nawet moja stara flaga pozdro
8 lutego 2010, 12:53 / poniedziałek
Ech Sakowicz, takie tam popierółki, a my mamy przeca tego na 200 stron w szuflandii... Obiboku i warchole wiecznie zapity!!!
SIROMACHA GOO!
8 lutego 2010, 19:50 / poniedziałek
Czarny..
ja wiem ze nikt z Gdanska raczej a kamera po trybunach wtedy nie latał ;-)

Ale wiesz, panorama, telewizja - gdzies moze by sie uchowało takie nagranie archiwalne z Panoramy np.
8 lutego 2010, 21:54 / poniedziałek
a'propo panoramy (szczerze mówiąc, nawet zbytnio nie wiedziałem gdzie to wrzucic, a rzecz mojem zdaniem całkiem cymesik)

odnośnik => odnośnik (nie wiedziec czemu przekształca adres - należy usunąc te "%20")

szalom
10 lutego 2010, 18:16 / środa
Mógłby ktoś przybliżyć turniej w Gdyni 1995 r.?
6 marca 2010, 02:22 / sobota
Jesień 91. Mecz arka Gdynia – Pomezania Malbork (dla wszelkiej maści onanistów internetowych ogarniętych szałem szacunkowania się – arka celowo z małej! Gdynia z dużej, bo Karviny itp.). Mecz rozgrywany jeszcze przed Pogoń –Lechia. Na T29 graliśmy z kimkolwiek bądź (nie pamiętam) siedzimy jak to na Lechii część na prostej, część pod zegarem, brak młyna, ogólnie atmosfera senna do bólu. Dopiero w 2 połowie kilka- może naście osób zaczyna coś ciągnąć pod zegarem. Pierwszy raz w uszy rzuciło mi się hasło „Pomezania Malbork”, patrzę po kolesiach, po starych – zdziwienie, czy wręcz konsternacja. Po chwili leci „Pomezania Lechia Gdańsk, Pomezania Lechia Gdańsk”, no brzmi oryginalnie. Po jakimś czasie oswajamy się z przyśpiewką i śpiewamy. Widać na stadionie jakieś gorączkowe ruchy, nie mija kilkanaście minut pada hasło „za tydzień w niedzielę z rana w Sopocie – jedziemy na arkę z Malborkiem”. Ok. Niedziela stawiamy się w Sopocie z samego rana (mecz na 11), jest nas jakieś 100-130 typa (na moje oko). Z Malborka wg mnie jakieś 20-40 osób, sporo skinów. Ekipa raczej średnia - według ówczesnych standardów (na dzisiejsze „banda chuja” albo „skład węgla i papy”) – przywództwo objął skin z Żabianki „Depesz” albo „Cypis”. Wsiadamy do skmki, większość uzbrojona w drzewce, łańcuchy, pasy i kamienie. Na stacji Gdynia Redowo wysiadamy – przywódca(y) stwierdzi(li)ł, że na Maksymiliana nas rozjebią. Karnie wysiadamy, ulice puste, przemykamy się pomiędzy domami, blokami, posesjami, oprócz nas ani psa z kulawą nogą. Idziemy tymi opłotkami i po 30-40 minutach jesteśmy w okolicach siedliska żółto-niebieskich kurew. Gonimy pojedynczych spóźnialskich, ale niestety żaden nie załapuje się na buty. Podchodzimy pod kasy i drzemy mordy „Lechia Gdańsk”. Stoimy, po chwili pojawiają się śledzie z drugiej strony płotu. Kilku od nas najbardziej wyrywnych wisi już na płocie, zaczynamy się obrzucać czym mamy pod ręką, wpada psiarnia (kilka sztuk), nasi schodzą z płotu, wąsiury prowadzą nas na trybunę od strony kortu – najbliżej górki. Kupujemy bilety i wchodzimy. Wieszamy kilka flag (biało-zielona z celtykiem, jakaś Pomezani). Prowadzimy doping na przemian „Pomezania i Lechia” no i przede wszystkim na żółto-niebieskie urwiska. Koniec meczu (wynik? ni chunia nie pamiętam – zresztą nie ważne), górka nie pustoszeje, stoimy oddaleni od siebie może o 15, 30 metrów. U nas nastroje bojowe buduje Depesz i napruty Jasiu z Zaspy, jest dobrze, ekipa stoi i czeka, prowokuje okrzykami, gestami. śledzie gęstnieją na górce, zaczynają przesuwać się w naszą stronę, w tym momencie wcodzą do boju milicjanci w ilości jakieś kilka do kilkunastu sztuk, śledzie walczą dzielnie – w pamięci zapadł starszy jegomość z arki we fryzurze modnej obecnie (krótko z przodu, długo z tyłu i wąs na przedzie), cofając się po schodkach górki, wypierdolił z buta w pysk psu posuwającemu się za nim po schodach, tak że pies spadł ze schodów wraz z kilkoma swoimi towarzyszami. Było kilka takich widowiskowych momentów ze strony arki, nie mniej po paru minutach zostali wyparci ze swojej górki. Nas również usunięto z trybun, gnali nas na skmkę z dobre pół godziny, wyszliśmy od strony Świętojańskiej i kierujemy się na stację wzgórze Maksymiliana. Z przodu 2 psów, w pewnym momencie lecą na nasze łby kamienie, psy wycofują się, Depesz stoi nieugięcie jako pierwszy, lawiruje między pociskami. W pewnym momencie kanonada ustaje i Depesz drze mordę „na nichhhhh” !!! Psy zostają w tyle w szoku, biegniemy z pianą na pyskach, wybiegamy z za zakrętu i żywopłotu ani żywej duszy. Co jest kurwa?!?! Idziemy dziarsko na przystanek skm. Po prawej stronie bilardy (tak, tak te bilardy i ta stacja na którą najeżdżaliśmy po każdym meczu Lechii na T29 na przełomie lat 80-tych i 90-tych), wpadamy, nikogo nie ma. Idziemy na peron, na torze w stronę Wejherowa stoi skm. Nie wiemy co i jak, w pewnym momencie otwierają się drzwi dokładnie nad nami i typ w żółto-niebieskim szaliku jak nie pierdolnie głazem w nasze głowy… Widzimy w czym rzecz – śledzie w pociągu, wpadamy na peron a tam kilkunastu psów dzieli peron na 2 strefy wpływów. My krzyczymy oni krzyczą, wzajemne przekrzykiwania, delikatne podchody z obu stron od razu pacyfikowane przez psy. Po chwili śledzie odjeżdżają żegnając nas gromkim „lgksz” przy wtórującym naszym „agkś”. Takie to były czasy gdzie kilku- kilkunastu psów potrafiło zapanować nad wrogimi ekipami. Wiem, teraz w czasach pryszczatych onanistów, inetowych fajterów i joystikowych twardzieli to nie do pomyślenia;-)

Może ktoś oprócz mnie był na pamiętnej awanturze z żółto-nebieskimi kurwiskami na Stoczniowcu w sierpniu bądź wrześniu 1991r. i wspólnie opiszemy ten temat?
6 marca 2010, 11:23 / sobota
W latach 80 było kilka dobrych akcji Lechii niektóre niestety sa zapomniane jak np bitwa po meczu ŁKS-Lechia w połowie lat osiemdziesiatych gdzie nasze 400-500 bandy pogoniło ok 2.000 ŁKS.Potyczka miala miejsce po wyjsciu ze stadionu i tam po raz pierwszy mozna bylo usłyszeć jak szarzujący Wolf wydziera sie ,,Husaria na koń,,!!!
He he to była jazda
6 marca 2010, 14:38 / sobota
""dla wszelkiej maści onanistów internetowych ogarniętych szałem szacunkowania się""

Jako że czuję się wywołany do tablicy to od razu wyjaśnię. Dla mnie szacunek do własnego języka stoi wyżej niż pogarda dla Arki czy innych kurew. Pozdrawiam
6 marca 2010, 22:14 / sobota
usunięty,byłem na arka-pomezania i było dokładnie jak piszesz. dodałbym jeszcze do Twojego opisu że,jak szliśmy z Redłowa na Ejsmonda pod spożywczakiem stało kilku gdyńskich meneli którzy patrzyli na nas zdezorientowani i ze strachu zaczeli z nami śpiewać Lechia Gdańsk :). Co do dymu arki z wąsami fakt konkretny.wychodząc ze stadionu wiemy że czekają na nas,a Dzi.ek zadowolony odchyla swój długi płaszcz i pokazuje swój arsenał :) pamiętam też że,wąsy w owym czasie miały zwyczaj stawać w dole sektora pod płotem i jeden z nich oparł się o naszą biało-zieloną flage na co podszedł do niego Depesz odsunął go i otrzepał flage :)
Na Stoczniowiec-arka też byłem :))

LECHIA KLUBEM NASZYCH SERC
ZIELONKA
7 marca 2010, 12:30 / niedziela
Na poczatku chce napisac, ze mam dzis zarejestrowanego nicka gdyz poprzedni zostal zablokowany prawdopodobnie za to, ze nie lubie Dyskobolii Warszawa a moderator lubi sie onanizowac podczas usuwania wpisow i blokowaniu nickow. Teraz do rzeczy. Kto pamieta wyjazd na Baltyk w roku 84 albo 85? Cos kolo tego. Byla nas liczna ekipa a wtedy Baltyk i Szparka to jedno. Wyniku tez nie pamietam. A pamietacie moze typa ktory sam poszedl do mlyna szparki , sciagnal ich szmate z plotu i spokojnie wrocil z nia do nas? Potem pogonil ich sam gdy podbili w okolice mniej wiecej polowy prostej? Bylo ich jakies 5 -6 typa. Ten facio to wlasnie ja:) Do uslug :) Pozdrawiam.
7 marca 2010, 13:10 / niedziela
Łał! Mogę Cię dotknąć?
7 marca 2010, 13:15 / niedziela
A ile dasz?:P
7 marca 2010, 13:43 / niedziela
Dwa razy.
7 marca 2010, 14:25 / niedziela
Swietnie. Juz dzwonie do agencji dla chlopcow z odmiennymi upodobaniami. Podesle Cie jakiegos przystojniaka. Milej zabawy
7 marca 2010, 14:41 / niedziela
Widzę, że znasz bardzo wpływowych ludzi...
 
1 2
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.536