Mecz seniorów Lechii z Radomiakiem, który początkowo zaplanowany był na niedzielę, przełożony został na środę z powodu wyborów parlamentarnych. Przy ulicy Załogowej, gdzie swój mecz rozgrywał drugi zespół biało-zielonych, zgromadziło się ok. 20 fanów z nadzieją ujrzenia któregoś z drugoligowców. Jednak już po chwili okazało się, że trener Kaczmarek nie wspomógł A-klasowych rezerw, najprawdopodobniej z obawy, iż kolejni zawodnicy mogliby nabawić się kontuzji.
Kilka minut przed rozpoczęciem meczu, gdy na murawie pojawiła się trójka sędziowska na twarzach piłkarzy pojawiły się uśmiechy, a oni sami zaczęli żartować. Dowiedzieli się, że arbitrem głównym tego spotkania będzie kobieta, która - jak później się okazało - bardzo łagodnie karała zawodników, pokazując wyłącznie dwie żółte kartki w meczu. Obie obejrzeli zawodnicy Handy Gdańsk, jedną za faul bez piłki, drugą zaś za obrażenie sędziego - tu cytat: "za gary się weź, nie za sędziowanie" - gdy sędzina nie odgwizdała faulu dla drużyny gości.
Mecz rozpoczął się punktualnie o godz. 11:00. Od samego początku inicjatywę na boisku przejęli gospodarze, dokumentując przewagę już w 9. minucie spotkania, kiedy to Szafrański pokonał bramkarza gości i wyprowadził lechistów na prowadzenie. Cała pierwsza połowa przebiegała pod dyktando gospodarzy. Gracze Handy tylko raz zagrozili bramce Ferry.
Druga część spotkania wyglądała już całkowicie inaczej. Goście zaczęli skuteczniej atakować, doprowadzali do wielu sytuacji podbramkowych i gdyby nie świetna postawa Wiesława Ferry, bez większych problemów powinni strzelić pięć bramek. Zepchnięta do defensywy Lechia często broniła się wybijajając futbolówkę byle dalej od swojego pola karnego. W 83. minucie zawodnicy Handy dobrze rozegrali rzut rożny i po zamieszaniu w polu karnym zdołali wyrównać. Bramkarz sygnalizował spalonego, ale nie zdało się to na nic i bramka została uznana. Do ostatniego gwizdka żaden z zespołów wolał nie podejmować ryzyka i mecz zakończył się remisem 1:1.