Ponad 26 lat temu, z końcem 1982 roku, odszedł z Lechii jeden z najbardziej utalentowanych podopiecznych trenera Michała Globisza. Postać bez udziału której Biało-Zieloni nie zdobyliby Pucharu Polski, dziś już raczej mocno zapomniana, dla młodszego pokolenia fanów Lechii wręcz anonimowa! Do napisania o nim skłonił mnie przypadek dzisiejszego idola trybun - Andrzeja Rybskiego - dynamicznie grającego blondyna, którego wejścia na boisko głośno domagają się kibice. Tak samo było onegdaj z Bolesławem Błaszczykiem.