Gdańsk: sobota, 20 kwietnia 2024
AKTUALNOŚCI

T. Borkowski: Wiśniewski się spłacił

14 października 2006

- Nie wierzę, że zespół z Łomży jest outsiderem rozgrywek - rozpoczął swoją pomeczową wypowiedź szkoleniowiec gdańszczan, Tomasz Borkowski.

- Mówię tak dlatego, że do tej pory przyszło nam się spotkań z wieloma słabszymi zespołami - powiedział "Borek".

- Do moich podopiecznych mam olbrzymie pretensje za pierwszą połowę. Wyszliśmy sobie grać w piłkę, odbębnić mecz jak najniższym nakładem sił, a nie takie było przygotowanie pod to spotkanie. Od samego początku uczulałem i przestrzegałem przed rywalem i dlatego miałem duże pretensje o brak zaangażowania i woli walki. W pierwszych 45 minutach praktycznie nie odbieraliśmy piłek. Był nawet taki okres, że łomżanie byli stroną, która grała z nami w piłkę - denerwował się trener Lechii.

- W przerwie padło kilka ostrych słów i przeszliśmy metamorfozę. Zmieniliśmy obraz gry, przynajmniej jeśli chodzi o liczbę zdobytych goli. Nie był to na pewno jakiś wielki nasz występ. Może za mocno został napompowany balon, za dużo było dopisywania sobie punktów przed meczem. To wszystko nam nie służy - przyznał opiekun biało-zielonych.

- Cieszę się bardzo z trzech punktów. Mamy cztery mecze, w tym dwa bardzo trudne wyjazdowe. Chciałbym wrócić do roli tej drużyny, która mądrze i konsekwentnie się broni i groźnie kontratakuje - ujawnił Tomasz Borkowski.

- Mam pretensje do kilku zawodników grających ofensywnie, że nie wypełniają założeń przedmeczowych. Między innymi do Wiśniewskiego, ale dobrze, że zostawiłem go na boisku, bo niejako spłacił się dwoma golami. Można powiedzieć, że miałem nosa wstrzymując się ze zmianą. Maciejowi Kalkowskiemu po dłuższej przerwie troszeczkę brakowało sił - wyjaśnił trener gdańszczan.

- Pamiętajmy, że Sławek Wojciechowski, który dziś nie zagrał wielkich zawodów jest po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją. Nie możmy oczekiwać, że od razu będzie grał dobrze w każdym meczu. Mimo to - jak to Sławek - przyczynił się od uzyskania przez nas bardzo ważnej bramki na 2-1. Także niejako swoje zadanie wypełnił. Na pewno nie był to jednak najlepszy mecz w naszym wykonaniu. Jego zejście było wymuszone urazem mięśniowym, ale co to dokładnie jest i jak jest groźne dowiemy się w poniedziałek, po badaniach USG - powiedział Borkowski.

- Mimo słabszego występu, jestem pełen optymizmu przed meczem w Bydgoszczy. Myślę, że tam to my zagramy w taki sposób, jak dzisiaj w pierwszej połowie zakoczyła nas Łomża - zakończył następca Marcina Kaczmarka.
(ks / lechia.gda.pl) 14 października 2006, 23:12
REKLAMA
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.027