P. Wiśniewski: Tylko nie Cetnarowicz
20 listopada 2006
Piotr Wiśniewski nie pokonał w sobotę bramkarza Stali, ale i tak został najlepszym w rundzie jesiennej strzelcem Lechii.
Dla byłego piłkarza Wierzycy Starogard Gd. i Kaszubii Kościerzyna była to najlepsza runda od kiedy trafił do Lechii. Strzelając siedem goli stał się jednym z czołowych strzelców drugiej ligi.
- To była dobra runda. Ale po meczu ze stalą pozostał malutki niedosyt, bo miałem sytuacje i mogłem coś strzelić. Ogólnie jednak cieszy zwycięstwo i trzy zdobyte punkty - powiedział nam skrzydłowy.
- W pierwszej połowie oddałem parę strzałów z daleka, ale koledzy mówili, że mogłem lepiej podać - wyjawił popularny "Wiśnia". - Później jak już miałem piłkę, to próbowałem zagrać, dać prostopadłe podanie. Czasami nie wybierałem może jednak najlepszych rozwiązań.
W drugiej połowie doszło do sytuacji, w której Wiśniewski wpadł w pole karne i przewrócił się. Sędziowie uznali jednak, że faulu nie było.
- Jak najbardziej był faul, powinien być karny przecież! - przekonywał piłkarz. - Puściłem piłkę obok obrońcy, a że nie miał w ogóle szans jej złapać, więc specjalnie uderzył mnie barkiem. Zdecydowanie karny.
Po meczu Piotr Cetnarowicz śmiał się, że mógł zrównać się bramkami z Wiśniewskim dzięki rzutowi karnemu, ale ten ostatni, siedząc już na ławce rezerwowych, był temu przeciwny.
- Tak, tak. Wszyscy mówią: Cetnar strzela! A ja: Jezus Maria, będzie miał siódmą bramkę! - opowiedział uśmiechnięty "Wiśnia". - Na całe szczęście strzelał Heniek i to ja jestem najlepszym strzelcem w drużynie. Na wiosnę mam nadzieję strzelić przynajmniej tyle samo bramek. Obyśmy też wygrywali jeszcze więcej meczów.
REKLAMA