Ranne ptaszki
25 października 2007
Piłkarze Lechii nie grają dziś żadnego meczu o punkty, nie czeka ich też żaden ciężki trening. Biało-Zieloni musieli jednak stawić dziś czoła innemu ciężkiemu wyzwaniu.
Wszyscy członkowie ekipy wyruszającej z Gdańska na mecz ze Stalą, by stawić się na zbiórkę zaplanowaną na 6:30 rano musieli zerwać się z łóżek, gdy za oknami było jeszcze ciemno, jak w środku nocy.
Pierwszym zawdnikiem, który dotarł na Traugutta 29 był Andrzej Rybski. Pod budynkiem klubowym zameldował się o 6:22.
- Zwlekanie się z łóżka na szczęście nie zajęło mi wiele czasu. Jak się właśnie okazuje, spokojnie wystarczyło, że nastawiłem budzik na 5:50. - powiedział popularny wśród kibiców "Rubik".
Paradoksalnie, choć Rybski na zbiórkę stawił się pierwszy, był chyba jednym z tych, co wstali dziś z łóżka najpóźniej. Małą licytację piłkarzy, o tym kto najwcześniej wywlókł się spod ciepłej pierzynki wygrał Piotr Kasperkiewicz. On nie spał już od 4:50.
Stare polskie przysłowie mówi, że kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje. Miejmy nadzieję, że ranne męczarnie piłkarzy Lechii z czwartkową pobudką zostaną u góry dostrzeżone i gdańszczanie wrócą ze Stalowej Woli bogatsi o kolejne 3 punkty.
REKLAMA