Kilka minut programu dotyczyło pasji Donalda Tuska jaką jest piłka nożna oraz jego miłości do gdańskiej Lechii.
Poniżej zamieszczamy skrócony zapis tej audycji dotyczący Lechii.
Legenda:
A.M - Andrzej Morozowski (dziennikarz TVN)
T.S. - Tomasz Sekielski (dziennikarz TVN)
D. T. - Donald Tusk
T.S. - Teraz o innej miłości, bo dzisiaj tak w ogóle o miłości rozmawiamy z panem premierem. Piłka nożna. Oczywiście kibicował pan w sobotę Polsce?
D.T. - W domu, z żoną. Znaczy żona częściej w kuchni, jak to żona, ale na te kluczowe momenty, czyli powtórki z bramek, hymn na początku i końcówka kiedy...
T.S. - Żona donosiła ogórki kiszone rozumiem?
D.T. - Między innymi, tak.
T.S. - Okej. Duża radość? Kibicował pan tak... zaangażowany pan był?
D.T. - Nie no, ja naprawdę mam na tym punkcie takiego pozytywnego hopla. Krzyczałem, ale sąsiedzi chyba wszyscy krzyczą w tym momencie więc się chyba nie wściekają na mnie...
A.M. - Tomek tańczył w takim kółku, widziałem przez okno balkonowe.
D.T. - Ja zawsze po prostu wrzeszczę bez opamiętania...
T.S. - Ja też, aż dzieci moje uciekły, bo nie wiedziały co się dzieje. My odkryliśmy ze zdumieniem, że pan był takim rasowym, nie chcę użyć słowa kibol, bo to się źle kojarzy, no ale takim zaangażowanym bardzo, bardzo i to bardzo kibicem Lechii Gdańsk.
D.T. - Dawno temu, jako bardzo młody człowiek byłem twardym kibicem z tak zwanego młyna, czyli z tego miejsca gdzie jest na serio...
T.S. - Panie premierze, dotarliśmy do ludzi, którzy pamiętają pana z tamtego okresu.
D.T. - Niemożliwe, to było 35 lat temu.
T.S. - Też byliśmy zdziwieni.
(Materiał filmowy:
Mateusz Hładki: Kiedy to wszystko się zaczęło? Kiedy pan poznał Donalda Tuska młodego kibica?
Mariusz Popielarz: 72 rok, awans Lechii do drugiej ligi po wielu latach tułaczki w trzeciej lidze. Zainteresowanie gdańszczan tym klubem, tą drużyną, ja jeszcze chłopak ze szkoły podstawowej, Donald już licealista, kilkunastoletni chłopacy tworzyliśmy tutaj zręby klubu kibica Lechii Gdańsk stąd zaczęła się znajomość moja z Donaldem Tuskiem. 35 lat temu tu znajdowało się miejsce święte dla kibica, tak zwany młyn, w Warszawie to się nazywa żyletą, gdzie tu siadali najbardziej zagorzali kibice...
Mateusz Hładki: I wśród nich Donald Tusk?
M.P. - Wśród nich Donald Tusk. Zawsze Donald przychodził na ten stadion z braćmi Rybickimi, dzisiaj jego przyjaciele z ław poselskich, ja jako młodszy chłopak, młodszy kolega, z zazdrością zawsze patrzyłem, zawsze przy ich boku była jakaś fajna laseczka, dziewucha.
Mateusz Hładki - Jak w tamtych czasach nosił się Donald Tusk?
Tmasz Wołek: Ceremonialny strój był bardzo okazały. Na głowie biało-zielony cylinder, na ramiona narzucona biało-zielona komża obficie herbowana z frędzlami w barwach klubowych Lechii czyli biało-zielonych.
M.P. - Donek wstał z siedzenia w autobusie i na patriotyczną taką, porywającą nutę Marsylianki zaśpiewał "Do boju Lechia Gdańsk, do boju Lechia Gdańsk, do boju marsz, zwycięstwo czeka nas". (...) Oczywiście ci młodzi ludzie, którzy tutaj są nawet nie wiedzą, czyja to jest piosenka, po prostu ona się przyjęła i jest w repertuarze kibiców Lechii.)
A.M. - Tekściarz, tekściarz.
T.S. - Ja tylko jedna uwaga, to był Mateusz Hładki, przygotował ten materiał. Śledził pana przeszłość kibicowską.
A.M. - Pojechał na miejsce.
T.S. - A dzisiaj pan, jako poseł z Warszawy, kibicuje Lechii czy Legii?
D.T. - To jest najbardziej niepolityczne pytanie jakie możecie zadać.
T.S. - Wiem, dlatego zadaliśmy.
D.T. - Jako poseł warszawski, jako mieszkaniec gdańska, jako małżonek Gosi, która jest z Gdyni, teściowa nadal mieszka niedaleko dawnego stadionu Arki, wszyscy z Trójmiasta wiedzą co to oznacza...
T.S. - Nie tylko z Trójmiasta.
D.T. - Nie tylko z Trójmiasta, ale od paru dni, jako premier polskiego rządu muszę kibicować wszystkim polskim drużynom. Pan wybrnął z pytania o ogórki kiszone więc ja powiem, że dzisiaj jestem przede wszystkim kibicem reprezentacji narodowej, a wszystkim polskim klubom życzę, żeby... żeby im się wiodło jak najlepiej, ale oczywiście serce... Ja jestem kibicem starej daty, ale takim bardzo na serio i nie lubię polityków, którzy w zależności od tego w jakim są mieście udają, że są kibicami danej drużyny. Pamiętam takie spotkanie w Białymstoku. Kibice, przyszli kibice, klub kibica Jagielonii, bardzo poważni chłopcy, tacy nie do żartów, a Jagielonia z Lechią Gdańsk to nie są przyjaciele i oni mieli dość marsowe miny, dość umięśnione ręce i ja mówię, ja nie będę udawał, ja nie kocham Jagielonii, ja kocham Lechię Gdańsk i muszę powiedzieć, że to wzbudziło, znaczy nie sympatię, ale raczej szacunek. Kibic nie może odstępować swojej drużyny. Tak że nawet wtedy, kiedy bywałem w Gdyni w opałach, w trudnych sytuacjach...
T.S. - Często się pan bił?
D.T. - Nie nazywajmy tego w taki brutalny sposób.
T.S. - No nie wiem, mi się zdarzało, jak byłem tam... młodszy.
D.T. - Właśnie, kiedy za bardzo zauważyłem, że Tomek Wołek uczestniczy w waszym felietonie, to bałem się, że opowie kilka sytuacji z meczów wyjazdowych, z Bydgoszczy, z Olsztyna...
T.S. - To pan wywijał jakimś wężem, tak?
D.T. - Nie no, zostawmy te szczegóły.
Pełny zapis audycji Teraz My:
www.terazmy.onet.pl
Od redakcji: Jak kibic Donald wywijał wężem.