Już kilka tygodni temu, podczas meczu z Legią Warszawa w Gdańsku, redaktorzy Gazety Wyborczej pokazali, że pozycja Biało-Zielonych w tabeli II ligi jest im nie na rękę. Umieścili wtedy zdjęcie kibica Legii obok flagi z symbolem uważanym za rasistowski (
zdjęcie), twierdząc, iż jest to kibic Lechii.
Dziś, w poniedziałek, dzień po wygranym meczu lidera zaplecza ekstraklasy z Wartą w Poznaniu, dzięki któremu Biało-Zieloni mają już cztery punkty przewagi nad 2. w tabeli Piastem, napisali kolejny artykuł oczerniający gdański klub.
Nie dość, że w swoim tekście (w wersji interetowej, dotyczącego m.in. kar, które wymierzyć ma PZPN) po raz kolejny posłużyli się zdjęciem kibica gości z meczu Lechia - Legia, to na dodatek opisali zachowanie kibiców z Gdańska, którego w rzeczywistości najprawdopodobniej nawet nie widzieli, ani nie słyszeli.
Jasno należy dodać, iż faktycznie opisywane przez redaktorów GW "buczenie" miało miejsce. Zdarzało się jednak gdy do piłki dochodził jeden z piłkarzy Warty, przez całe spotkanie. Mając więc w pełni sprawny wzrok i słuch, nie da się wywnioskować, iż okrzyki te miały podtekst rasistowski, gdyż czarnoskóry Alain Ngamayama na boisku pojawił się dopiero w 77. minucie meczu. Do tego czasu na placu gry nie przebywał żaden piłkarz o innym kolorze skóry.
- Wkurzyłem się całym tym zajściem. Poleciłem niezwłocznie Adamowi Gilarskiemu (szef Wydziału Dyscypliny - przyp. red.) wszcząć procedurę, które jeszcze przed kolejnym meczem Lechii uniemożliwi takie zachowanie - mówi Michał Listkiewicz na łamach serwisu sport.pl należącego do GW.
- Nie należy tego incydentu wiązać z żadnym przejawem rasizmu, to był rodzaj antydopingu. Jeszcze w pierwszej połowie identycznie reagowaliśmy przy każdym dojściu do piłki innego, tym razem białoskórego, piłkarza Warty. Było buczenie, naśladowanie odgłosu małp i tym podobne sposoby zdeprymowania zawodnika przeciwnej drużyny. Kolor skóry, rasa czy narodowość piłkarza nie miała tu żadnego znaczenia.
- Często stosuje się takie lub innego rodzaju formy antydopingu, np. zdarza się obsypać ziemniakami kibiców Lecha Poznań albo wysypać śledzie na trybuny fanów Arki Gdynia. Zachowanie na meczu z Wartą trzeba potraktować tak samo, to żaden rasizm. Choć być może wyszło to niefortunnie i mogło się komuś skojarzyć z zachowaniem rasistowskim - mówi na łamach serwisu mmtrojmiasto.pl chcący zachować anonimowość kibic Lechii.