P. Wiśniewski: Gdybyśmy strzelili jedną brameczkę...
16 sierpnia 2009
Piotr Wiśniewski, podobnie jak inni piłkarze Lechii, opuszczał gdański stadion ze spuszczoną głową.
- Zawodziła dziś głównie skuteczność, bo kilka sytuacji sobie stworzyliśmy - choćby poprzczka Ivansa czy główka Buzały. Jeśli strzelilibyśmy jedną brameczkę z tych dwóch sytuacji, to na pewno wygralibyśmy z Odrą.
W kolejnym meczu Lechia straciła bramkę nie po ładnym ograniu defensywy przez zespół rywala, ale po własnym, prostym błędzie. - Piłka nożna to jest gra błędów i nie ma takich spotkań, w których oba zespoły ich nie popełniają. Trudno, pomyliliśmy się kilka razy, dostaliśmy dwie bramki i nie mamy punktów.
Do piłkarzy Lechii również docierało "pompowanie balonika", które odbywało się w mediach czy wśród przewidywań kibiców. - Czuliśmy to, ale nic sobie z tego nie robiliśmy. Znamy swoją wartość, wiemy że potrafimy grać, ale z Odrą mocno zawiedliśmy, bo powinniśmy wygrać. Gdzie szukać punktów, jak nie u siebie, bo na wyjazdach gra się dużo, dużo trudniej.
- Szkoda tej porażki, bo mogliśmy mieć dziewięć punktów po trzech meczach i spokojnie jechać do Warszawy. A tak musimy koniecznie zdobyć tam jakiś punkt - zakończył "Wiśnia".
REKLAMA