O swoim powrocie do Gdańska Buzała opowiada w wywiadzie dla portalu futbolnet.pl.
Czy żałujesz przejścia do Bełchatowa? Na razie Twój pobyt w GKS trudno uznać za udany.
- No tak tylko przez siedem miesięcy mojego pobytu tutaj, aż przez sześć leczyłem się. Najpierw więzadła potem łękotka. Ostatni ligowy mecz z Legią był dopiero pierwszym w barwach GKS, w którym rozegrałem 90 minut. Na pełną ocenę przyjdzie czas jak ustabilizuje formę. Byleby zdrowie dopisywało, a myślę, że reszta przyjdzie sama.
Jakie masz wspomnienia z pobytu w Gdańsku? Czasem kibice śpiewali „Paweł Buzała to nasza duma i chwała”, chcieli Cię mianować Prezydentem, ale nie zawsze było tak różowo.
- Było trochę takich, którzy gdy mi nie szło, krzyczeli jakieś obraźliwe rzeczy. Ale ja się nie obrażam, nie żywię urazy. Raz byłem na wozie, raz pod. Jak w życiu. Ale myślę, że ostatecznie przekonałem wielu kibiców swoją grą. Mówi się, że mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna. I tak było ze mną. Z czterech i pół roku, które spędziłem w Gdańsku, ostatnie sześć miesięcy było najbardziej udane.
Najlepszy Twój mecz w Lechii?
- Ogółem w około 130 meczach zdobyłem jakieś 35 goli, czyli trochę dobrych meczów musiało być. Na pewno 2:2 i wygrana w karnych z Górnikiem Zabrze w Pucharze Polski, gdy jeszcze byliśmy w drugiej lidze, czy potem 5:1 już w ekstraklasie. W obu meczach zdobyłem po dwie bramki. No i w derbach dwa razy udało mi się trafić.
Cały wywiad z Pawłem Buzałą