Gdańsk: piątek, 19 kwietnia 2024
Trenerski dwugłos po meczu Lechia - Śląsk
22 kwietnia 2012
Wypowiedzi szkoleniowców Lechii - Pawła Janasa oraz Śląska - Oresta Lenczyka po niedzielnym meczu na PGE Arenie Gdańsk.
Paweł Janas: - Chcę podziękować chłopakom, bo walczyli do końca, przegrywając 0:1. Staraliśmy się zdobyć gola, co kosztowało wiele sił. Cały czas atakowaliśmy, ale trzeba było uważać na kontry. Szkoda, że w czystych sytuacjach Kelemen wspaniale bronił. Ligowcy muszą takie okazje wykorzystywać. Zostały nam trzy ciężkie mecze, ale jak podejdziemy do nich z taką ambicją, to utrzymamy Lechię w lidze.
Orest Lenczyk: - Mecz dwóch zaprzyjaźnionych klubów dostarczył dużo emocji. Jako trener Śląska ubolewam, że od 15 minuty skończył się u nas wielki optymizm. Mam ogromny szacunek do zawodników, bo walczyli do końca. Gdy zdobyliśmy bramkę, wydawało się, że jesteśmy w stanie wygrać. Z drugiej strony dawał o sobie znać brak sił u kilku zawodników, którzy mieli wkład w grę ofensywną.
- Piłkarze Lechii stwarzali sytuacje, po których nasza bramka była zagrożona. Chcę podkreślić wspaniałą grę Mariana Kelemena, on i koledzy zasłużyli, żeby nie przegrać, choć można było też wygrać. Potem pomagaliśmy szczęściu, a na koniec sędzia gwizdnął i skończył bitwę, która nikomu nie dała satysfakcji.
- W wywiadzie przed meczem powiedziałem, że możemy być mistrzami Polski. Obejrzę teraz na spokojnie mecz i zobaczę, jak bramki padały, podobno są wątpliwości. Racja miała moja mama, która mówiła, że gdybym się lepiej uczył, to nie byłbym trenerem i więcej zależałoby ode mnie, a nie od tego pana, który jest na boisku.
Przed startem wiosny brak mistrzostwa miał boleć, tymczasem Śląsk może spaść na miejsce, które nie da prawa gry w pucharach. Pojawiają się u Pana takie myśli?
- Myśli mam inne, wprawdzie nie jest ze mnie matematyk, ale liczyć potrafię. Przypomnę Panu, że rok temu w tym czasie nie mieliśmy tylu punktów i nie byliśmy na tym miejscu. I nikt nie płakał z tego powodu. Wszyscy z Panem na czele, którzy we Wrocławiu piszą na temat piłki, powinni uszanować wkład piłkarzy, występujących na boisku. Mnie zostawcie w spokoju.
Orest Lenczyk: - Mecz dwóch zaprzyjaźnionych klubów dostarczył dużo emocji. Jako trener Śląska ubolewam, że od 15 minuty skończył się u nas wielki optymizm. Mam ogromny szacunek do zawodników, bo walczyli do końca. Gdy zdobyliśmy bramkę, wydawało się, że jesteśmy w stanie wygrać. Z drugiej strony dawał o sobie znać brak sił u kilku zawodników, którzy mieli wkład w grę ofensywną.
- Piłkarze Lechii stwarzali sytuacje, po których nasza bramka była zagrożona. Chcę podkreślić wspaniałą grę Mariana Kelemena, on i koledzy zasłużyli, żeby nie przegrać, choć można było też wygrać. Potem pomagaliśmy szczęściu, a na koniec sędzia gwizdnął i skończył bitwę, która nikomu nie dała satysfakcji.
- W wywiadzie przed meczem powiedziałem, że możemy być mistrzami Polski. Obejrzę teraz na spokojnie mecz i zobaczę, jak bramki padały, podobno są wątpliwości. Racja miała moja mama, która mówiła, że gdybym się lepiej uczył, to nie byłbym trenerem i więcej zależałoby ode mnie, a nie od tego pana, który jest na boisku.
Przed startem wiosny brak mistrzostwa miał boleć, tymczasem Śląsk może spaść na miejsce, które nie da prawa gry w pucharach. Pojawiają się u Pana takie myśli?
- Myśli mam inne, wprawdzie nie jest ze mnie matematyk, ale liczyć potrafię. Przypomnę Panu, że rok temu w tym czasie nie mieliśmy tylu punktów i nie byliśmy na tym miejscu. I nikt nie płakał z tego powodu. Wszyscy z Panem na czele, którzy we Wrocławiu piszą na temat piłki, powinni uszanować wkład piłkarzy, występujących na boisku. Mnie zostawcie w spokoju.
(pd / lechia.gda.pl)
22 kwietnia 2012, 20:45
REKLAMA
Liga BetONów
Archwium numerów
Forum dyskusyjne