P. Dawidowicz: Takie mecze musimy wygrywać!
1 października 2013
Straty punktów nie mógł odżałować pomocnik Lechii Paweł Dawidowicz, który w poniedziałkowy wieczór zaliczył swoje pierwsze trafienie w Ekstraklasie.
W 19 minucie po jego zagraniu ręką, arbiter podyktował "11", którą wykorzystał Michał Janota. - To było nieodpowiedzialne zachowanie i karygodne zagranie, za które przepraszam wszystkich kibiców. Naprawdę pierwszy raz coś takiego mi się przydarzyło - przyznał Dawidowicz.
W 38. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Piotra Grzelczaka, Dawidowicz celną główką doprowadził do remisu. - Po tym golu poczułem małą ulgę, ale pełna rehabilitacja byłby tylko wówczas, gdybyśmy wygrali mecz. Takie spotkanie na własnym boisku po prostu trzeba wygrywać. Po tej drugiej bramce poczuliśmy krew, aż szkoda, że za chwilkę skończyła się pierwsza połowa. Jednak po przerwie też mieliśmy sytuację, żeby zdobyć zwycięską bramkę, szkoda, że się nie udało.
Od początku sezonu młody zawodnik biało-zielonych, jest chwalony przez ekspertów piłkarskich w naszym kraju.
- Chwalony, chwalony... Po tym co zrobiłem w polu karnym, dotykając piłkę ręką, wylałem sobie na głowę kubeł zimnej wody, tak się nie można zachować, nie mam słów na to co zrobiłem. Koledzy nie mieli do mnie pretensji, gdybyśmy wygrali spotkanie wszystko poszłoby w zapomnienie. Na dodatek Janota nie strzela rzutu karnego, a sędzia daje mu drugą szansę... Jeszcze nigdy nie grałem w meczu, w którym jeden zespół traci dwa gole z rzutów karnych za zagranie piłki ręką. Czujemy presję związana z faktem, że nie wygraliśmy od pięciu meczów.
W niedzielę 6 października Lechia zagra w Łodzi z Widzewem. - Trzeba zrobić wszystko, aby w kolejnym meczu pokonać Widzew. W Łodzi musimy zagryźć gospodarzy - dodaje na koniec.
REKLAMA