Oceny za mecz z Podbeskidziem
9 listopada 2013
Przedstawiamy oceny za przegrany 1:3 mecz z Podbeskidziem w Bielsku-Białej. Skala szkolna: 1-6.
Mateusz Bąk: 3. Jedyny zawodnik, który może czymkolwiek się pochwalić po tym meczu. Czym? Tym, że kilka razy wyłapał piłkę. Dużo? Nie i to właśnie oddaje poziom gry drużyny skoro bramkarz, który wpuścił 3 gole (od razu zaznaczamy, że przy żadnym nie miał najmniejszych szans) jest "najlepszym" piłkarzem Lechii.
Christopher Oualembo: 1. Zagrał po swojemu, czyli tragicznie. Jak zwykle popełniał dziecinne błędy w obronie. Nie wspominając już o jakości jego dośrodkowań, bo dla niego zwrot "celne dośrodkowanie" to najwyraźniej oksymoron.
Sebastian Madera: 1. Gdzie był Madera przy dośrodkowaniach? Tylko on sam to wie. Od jakiegoś czasu czasu cała obrona, a więc on też prezentuje poziom delikatnie mówiąc "bardzo daleki od ideału". Czasem można odnieść wrażenie, że Lechii nawet dzieci z podwórka strzelą gola. W sumie to nie takie trudne skoro wystarczy kopnąć piłkę w pole karne, a tam choćby i 11 zawodników stało, to i tak pojedynek główkowy wygra przeciwnik.
Rafał Janicki: 1+. Czasem w szkole nauczyciele stawiają "+" przy 1 za zdobycie jakichkolwiek punktów. Tak jest i w tym przypadku. W obronie zagrał beznadziejnie jak każdy, a "+" dostał za to, że po jego kopnięciu piłka przekroczyła linię. A i to sprawiło mu trudność. Wszak nie od dziś wiadomo, że najtrudniej strzela się mając przed sobą praktycznie pustą 7-metrową bramkę.
Adam Pazio: 1. Kolejny piłkarz, któremu nie powiedziano, że kopiąc piłkę, należy robić to tak, żeby zmierzała w kierunku kolegi ze swojej drużyny, co dobitnie widać w sytuacji z której Podbeskidzie strzeliło drugą bramkę.
Marcin Pietrowski: 1. Panie kapitanie, Pan w drużynie jest po to, żeby pociągnąć ją w trudnych momentach. Trudne momenty są właśnie teraz, a żadnych symptomów poprawy nie widać, ani nie słychać. A o jakości piłkarskiej w wykonaniu tego zawodnika lepiej nie wspominać. niestety, ale wrócił ten "stary" Pietrowski, który swoją grą irytuje. Różnica jest tylko taka, że teraz dumnie nosi na ramieniu opaskę kapitańską.
Paweł Dawidowicz: 1. Może lepiej było mu zabronić czytać gazet. Dowiedział się o zainteresowaniu Borussii i zagrał najgorszy mecz w tym sezonie, a możliwe, że też w całej karierze. Lepiej by było dla niego, żeby w Niemczech przeoczyli ten mecz.
Deleu: 1. Całkowicie nie nadaje się do gry na skrzydle. Nie zmienia tego, że strzelił gola Lechowi. On sobie tam nie radzi, bo to nie jest jego pozycja. Nie może wykorzystywać swojego największego atutu - dynamicznego podłączania się do akcji ofensywnych. A to dawało mu często miano najlepszego zawodnika Lechii i jednego z najlepszych prawych obrońców w lidze.
Przemysław Frankowski: 1. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie czy on grał w tym meczu. Wydaje nam się, że nawet pięciolatek, kto dopiero zaczyna uczyć się liczenia dałby radę zsumować jego kontakty z futbolówką. Trener Probierz też ich nie odnotował i po przerwie nie wypuścił go na boisko.
Patryk Tuszyński: 1. Wydawałoby się, że piłkarz w Ekstraklasie po opanowaniu piłki powinien wiedzieć co z nią zrobić. Niestety Patryk najwyraźniej potrzebuje serii wykładów na ten temat. Oby tylko słuchał uważnie, a egzaminy pisał bez ściągawek, gdyż póki co to pomysł na to co z tą piłką należy zrobić to dla niego science-fiction.
Piotr Grzelczak: 1. Ostatnio można było przeczytać, że to najbardziej niedoceniany piłkarz w lidze. Niestety, ale po tym meczu to chyba tylko jego rodzina i to najbliższa potrafiłaby docenić go za cokolwiek. Fakt jest jednak taki, że swoje nieliczne atuty pokazywał grając na skrzydle a nie w ataku.
Rezerwowi:
Piotr Wiśniewski: 1. Po co wnieść na boisko nową jakość skoro można wtopić się w tłum beznadziejnie kopiących piłkę kolegów. Chyba z takim właśnie założeniem na plac gry wszedł "Wiśnia". Złośliwi powiedzą, że wreszcie spełnił jakieś założenie na mecz, ale my tego nie powiemy, a jego grę pozostawimy po prostu bez komentarza.
Paweł Buzała: 1. Kiedyś irytował tym, że wiecznie znajdował się na pozycji spalonej. Teraz nie ma czym irytować, gdyż każdy kontakt z piłka to dla niego wydarzenie warte zapisania w kalendarzu. A co do spalonego, w jednej sytuacji myślał, że jeśli ucieknie z niego w pełnej szybkości to sędzia liniowy nic nie zauważy. Niestety jego jakże sprytny plan się nie powiódł.
Mateusz Machaj: Grał zbyt krótko żeby go ocenić.
Piłkarz meczu w Lechii według lechia.gda.pl: Mateusz Bąk
REKLAMA