Podsumowanie rundy jesiennej
24 grudnia 2013
Przedstawiamy nasze podsumowanie jesieni w wykonaniu Lechii Gdańsk.
Zacznijmy od przedstawienia ogólnego zarysu tej rundy. Biało-Zieloni zaczęli ją wręcz kapitalnie. Po 5 kolejkach Lechia wraz z Górnikiem Zabrze zajmowała fotel lidera Ekstraklasy pokonując po drodze m.in. Legię Warszawa. W międzyczasie miał miejsce również mecz towarzyski z FC Barceloną, który zakończył się remisem 2:2 i można było usłyszeć wiele ciepłych słów na temat Lechii. Potem niestety coś się zacięło. Przyszedł dużo słabszy okres w grze Lechii. Biało-Zieloni zanotowali kilka remisów, ale też kilka porażek. Szczególnie dotkliwe było „lanie” od Widzewa i Lecha po 1:4, oraz od Podbeskidzia 1:3. W międzyczasie swego rodzaju rodzynkiem, który dał nadzieję na poprawę było spotkanie z Zagłębiem wygrane 3:1. Do w miarę przyzwoitej formy lechiści wrócili dopiero w końcówce rozgrywek wygrywając 1:0 z Jagiellonią i 2:0 z Legią, oraz remisując 0:0 z Górnikiem. Po drodze wpadła jeszcze niestety porażka 1:2 z Cracovią.
Trener Michał Probierz
Przed rozpoczęciem okresu przygotowawczego Bogusława Kaczmarka na stanowisku szkoleniowca I zespołu zastąpił Michał Probierz. Nowy trener od początku wziął się ostro do roboty. Wielu zawodników podkreślało, że tak ciężko jeszcze nie trenowali. Zdarzało się, ze mieli po trzy treningi dziennie, co było ewenementem jak na polską ligę. Jednak to owocowało, gdyż do przygotowania fizycznego nie można się przyczepić. Widoczny był dobry warsztat szkoleniowy Michała Probierza polegający na profesjonalizmie i wyciskaniu z zawodników maksimum, dokładnie tak samo jak robi się to w całej piłkarskiej Europie. Niestety po dobrym początku zdarzyły się mecze w których dyscyplina taktyczna stała na bardzo niskim poziomie. Trener wówczas reagował, jednak pytanie brzmi, czy nie zbyt pochopnie? Momentami można było odnieść wrażenie, że rotacji w składzie było zbyt wiele. Mimo to, uważamy, ze to co robi trener Probierz ma swój sens, gdyż szanse dostało kilku młodych zawodników, a tego właśnie w polskiej piłce brakuje.
Bramkarze
Sezon jako podstawowy bramkarz rozpoczął sprowadzony latem Mateusz Bąk, żywa legenda Lechii, piłkarz, który przebył z drużyną drogę od A klasy do Ekstraklasy. Większych błędów nie popełniał, jednak zbyt często ponosiła go fantazja i zamiast spokojnie złapać piłkę interweniował „na notę”. W meczu z Cracovią odniósł kontuzję i między słupkami zastąpił go Sebastian Małkowski. On przez dłuższy czas utrzymywał wysoka dyspozycję. Prawdziwym dzwonem dla niego były jednak mecze z Lechem i Widzewem przegrane 1:4. Mimo, że nie był głównym winowajcą tych rezultatów to musiał odpocząć ze względów psychicznych co nas absolutnie nie dziwi. Chyba nikt nie chciałby przepuścić 8 bramek w dwóch meczach z rzędu. Do podstawowego składu wrócił Mateusz Bąk i trzeba przyznać, że potwierdził, ze zasłużył na to. Wielokrotnie ratował zespół dobrymi interwencjami, a dodatkowym impulsem była dla niego opaska kapitańska, którą nosił na ramieniu pod koniec rundy. O pozycję bramkarza nie należy się martwić.
Obrońcy
W linii defensywy można było zaobserwować wiele rotacji. Wprawdzie nie zagrało tu wielu piłkarzy, jednak co i rusz trener zmieniał ich ustawienie. Rafał Janicki grał zarówno na lewej, czy prawej stronie jak i w środku obrony. Christopher Oualembo zaczął rundę na lewej obronie, by skończyć ją na prawej. Deleu często zamiast na swojej nominalnej pozycji występował jako prawoskrzydłowy. Przez to wiele tracił, gdyż nie mógł korzystać ze swojego największego atutu – dynamicznego wchodzenia w akcje ofensywne. Niestety popełniał wiele taktycznych błędów i dopiero w ostatnich kolejkach doszedł do wysokiej formy. Nowy nabytek Lechii, Adam Pazio niestety w większości meczów nie zaskakiwał. Na początku skupiał się na defensywie, co wychodziło mu dobrze, jednak cierpiały na tym akcje ofensywne. Później próbował swoich sił z przodu, lecz wówczas nie radził sobie ani w ataku ani w obronie. Tak było przez większość rundy, a Adam najlepszy mecz rozegrał w ostatniej tegorocznej kolejce, przeciwko Górnikowi. Na początku sezonu parę stoperów tworzyli Jarosław Bieniuk i Sebastian Madera. Przez dłuższy czas grali bardzo dobrze i zachwycali wielu ekspertów. Później, po słabszych meczach miejsce „Palmera” zajął Rafał Janicki. Trzeba przyznać, że przez większość czasu zaskakiwał nas dobrą formą, pewnymi interwencjami i spokojem w grze. Na pewno pomogła mu w tym regularna gra w reprezentacji do lat 21. Przy nim również bardzo pewnie czuł się Madera, który zaliczył kilka wpadek, jednak ogólnie tę rundę może zapisać bardziej na plus niż minus. Jeśli chodzi o obronę to źle nie było, jednak trzeba jeszcze sporo pracować.
Pomocnicy
W tej formacji gra zawodnik, który jest jednym z odkryć całej ligi – Paweł Dawidowicz. Ten 18-letni piłkarz grający na pozycji defensywnego pomocnika imponował dużym spokojem w grze, dobrymi warunkami fizycznymi, dobra techniką i tym, że niemal nie przegrywał pojedynków. Pracować na pewno musi nad dokładnością zagrań. Jego partnerem przez dłuższy czas był Marcin Pietrowski, który niestety szybko zgubił dobrą dyspozycję z początku rozgrywek. Grał również z Wojciechem Zyską, który ma jedną bardzo wielka wadę – boi się. Przez to nie był w stanie pokazać pełni możliwości. Jako defensywny pomocnik grał tez Maciej Kostrzewa. On potrzebuje jednak w pełni przepracowanego okresu przygotowawczego, a wówczas może zanotować więcej tak dobrych meczów jak przeciwko Legii Warszawa w przedostatniej kolejce. Mateusz Machaj, który grywał zarówno bardziej z tyłu jak i bardziej z przodu musi jeszcze dużo pracować. Po fatalnym początku sezonu został przesunięty do rezerw i wrócił do zespołu. Zagrał jeden poprawny mecz – przeciwko Jagiellonii Białystok. Bliżej linii ataku najczęściej grał Daisuke Matsui. Miał on dobry początek i koniec rundy. W środkowej części dopasował się do reszty drużyny. Dlatego też oceniamy go przeciętnie i jeśli zostanie w Gdańsku będziemy wymagać dużo więcej. Na skrzydłach oglądaliśmy Przemysława Frankowskiego, Piotra Wiśniewskiego, Piotra Grzelczaka, Patryka Tuszyńskiego i przez jakiś czas Deleu. „Franek” z pewnością zadowolony być nie może, bo mimo, że nie grał źle, to zabrakło takiego błysku w jego grze. „Wiśnia” grał jak zawsze. Na kilka słabych meczów przypadał jeden dobry. W ten sposób strzelił 3 bramki i tyle można o nim powiedzieć. „Grzelu” grał albo na skrzydle albo w ataku. Zdecydowanie groźniejszy był w tym pierwszym przypadku. Zdobył 5 bramek, w tym dwie wręcz cudowne. Jest to jego najlepszy sezon w Lechii i mamy nadzieję, że na wiosnę jego forma nie spadnie. Patryk Tuszyński jest typem zawodnika, który nie gra źle, jednak pewnego poziomu nie przeskoczy. Często brakowało mu pomysłu na grę, pewności siebie, strzałów na bramkę. Kilkukrotnie irytował nieudolnymi próbami boiskowego aktorstwa. W tej formacji źle nie jest, ale również potrzeba jeszcze wiele pracy.
Napastnicy
Początek sezonu należał do Pawła Buzały. Strzelił 3 gole w 3 meczach i wydawało się, ze to może być przełomowy dla niego sezon. Niestety w kolejnych meczach nie dawał już tyle jakości. Wpisał się na listę strzelców jeszcze w meczu pucharowym z Wisłą i w ligowym z Zagłębiem. Często na „9” grał też Piotr Grzelczak, jednak jemu dużo lepiej wychodziły występy na lewym skrzydle. Temat Adama Dudy lepiej przemilczeć. Nie grał zbyt wiele, ale w każdym z tych meczów miał okazje, żeby przekonać do siebie trenera. Niestety miał problemy ze skierowaniem piłki do pustej bramki. Patryk Tuszyński, który również był sprawdzany jako napastnik jest zawodnikiem, którego ciężko ocenić. Stara się, potrafi zastawić piłkę, odegrać, czy wywalczyć stały fragment. Niestety brakuje mu bramki, a sytuacje do jej strzelenia miał i to wyśmienite. W tej formacji potrzeba jest najwięcej pracy.
Statystyki
27 zdobytych punktów
6 wygranych, 6 przegranych i 9 remisów
3 czerwone i 45 żółtych kartek
91 celnych na 273 strzały
25 strzelonych i 28 straconych goli
308 fauli
56 spalonych
Statystyki pochodzą se strony: Ekstraklasa.org
REKLAMA