Porażka na koniec roku...
14 grudnia 2014
Ostatni mecz Lechii w tym roku zakończył się porażką w Poznaniu. Teraz czeka nas, potrzebna chyba wszystkim przerwa zimowa.
Biało-Zieloni kompletnie nie weszli w mecz. Grali ospale, byli spóźnieni i źle się ustawiali. Dość powiedzieć, że najgroźniejszą sytuacją Lechii był strzał Damiana Garbacika z 40 metrów. Brakowało spokoju i cierpliwości w rozegraniu. Lechiści chcieli natychmiast kierować piłkę do przodu, co z reguły kończyło się jej utratą. Piłkarze Lecha doskonale korzystali z tych błędów i powoli, ale z każdą minutą byli coraz groźniejsi. Raz po świetnym podaniu, ale też fatalnym ustawieniu Pietrowskiego w sytuacji sam na sam znalazł się Keita. Na szczęście świetnie w tej sytuacji zachował się Mateusz Bąk i uratował Lechię przed utratą bramki. Niestety nie obudziło to Biało-Zielonych. W 32 minucie gola na 1:0 zdobył Dariusz Formella. Katastrofalnie zachował się, ogrywany przez cały mecz niczym junior, Marcin Pietrowski. Najpierw biegł obok Formelli i zamiast zaatakować go i odebrać mu pilę tylko się przyglądał. Potem nieudolnie blokował strzał tak, że Mateusz Bąk został zmylony i nie dosięgnął już piłki. Swoją sytuację miał też Zaur Sadajew, lecz na szczęście zaprezentował typową dla siebie skuteczność. Jeszcze w pierwszej połowie byliśmy świadkiem czegoś niewytłumaczalnego. Bruno Nazario kompletnie zlekceważył dośrodkowanie i nie starał się dopaść do piłki za co został skarcony przez Piotra Wiśniewskiego. Brazylijczyk postanowił doskoczyć do niego, a obu panów rozdzielił Antonio Colak. Bruno - następnym razem warto pomyśleć, co się robi i do kogo skacze. Po przerwie Lech dalej grał swoje i Lechiści nie mieli wiele do powiedzenia. Trochę spokoju wprowadził Daniel Łukasik, ale to było wciąż za mało. W 58 minucie po faulu Garbacika na Jevticiu sędzia wskazał na "wapno". "Jedenastkę" Hamalainena obronił, jednak Mateusz Bąk, który rozgrywał bardzo dobry mecz i znów uratował nasz zespół przed utratą bramki. W końcówce meczu debiut zaliczył Paweł Czychowski, lecz obraz gry nie uległ zmianie. Zaur Sadajew pokazał jeszcze raz swoją wybitną skuteczność nie trafiając w piłkę mając pusta bramkę przed sobą. Warto zaznaczyć też fatalnie wykonywane stałe fragmenty gry. Każde dośrodkowanie lądowało w rękach bramkarza Lecha. Biało-Zieloni wracają do Gdańska bez żadnych punktów.
LECH POZNAŃ - LECHIA GDAŃSK 1:0 (1:0)
BRAMKA: Dariusz Formella 32
ŻÓŁTE KARTKI: Bednarek - Borysiuk, Wiśniewski
LECH: Burić - Kędziora, Kamiński, Arajuuri(53 Bednakre), Henriquez - Trałka, Jevtić - Formella(89 Wołąkiewicz), Hamalainen, Keita(60 Kownacki) - Sadajew
LECHIA: Bąk - Możdżeń, Grabacik, Valente, Pietrowski - Borysiuk - Pawłowski(76 Czychowski), Vranjes(59 Łukasik), Wiśniewski, Nazario((84 Grzelczak) - Colak
REKLAMA