Lechia w przyszłym sezonie może być postrzegana jako główna siła ekstraklasy. Jest pan na to gotowy?
PIOTR NOWAK: W większości meczów będziemy faworytem? I dobrze! Mentalnie jesteśmy na to gotowi. Nie chodzi o to, że czujemy się the best, ale powinniśmy być pewni swoich umiejętności, a przy tym zachować pokorę. Ważne, żeby moi piłkarze sami znaleźli receptę na rywala. Nie chodzi o to, że ja w przerwie będą ich o czymś uświadamiał. Na każdy scenariusz musimy być przygotowani.
Czyli Legii rośnie poważny konkurent w walce o mistrzostwo?
Poniekąd. Celem całej Lechii jest gra o wysoką stawkę. Mam zapewnienie prezesa, że klub zrobi wszystko, aby niczego nam nie zabrakło.
A zatem nie jesteście minimalistami? Puchary was nie interesują, tylko gra o tytuł?
Powiem tak: celujemy w ósemkę, a potem wszystko już jest możliwe. Zespół musi się rozwijać. Nie chcę, aby piąte miejsce było ostatnim krokiem. Potrzeba nam kilku wzmocnień. Nie będziemy robić rewolucji.
Ilu nowych piłkarzy można się spodziewać w Lechii?
Niewielu. Nowi piłkarze będą naszą inwestycją w przyszłość, także tacy, którzy pozwolą na zrobienie czegoś fajnego.
Zachowanie trzonu drużyny jest głównym priorytetem na letnie okienko?
Tak. Ale i nasz kręgosłup nie zawsze był stabilny, dlatego trzeba go bardziej usztywnić. Nie możemy dopuścić do sytuacji, że znów będziemy grali tyle finałów. W kluczowym momencie czegoś nam zabrało. Nie wiem, może determinacji, albo woli zwycięstwa, którą tak mocno przejawiamy w meczach w Gdańsku?
Po meczu w Krakowie pańscy piłkarze narzekali na dużą dawkę meczów o wszystko. Uznali, że to ich zgubiło.
Zawsze znajdzie się jakaś wymówka. Chociaż to też był jeden z czynników niepowodzenia z Cracovią. Proszę jednak zwrócić uwagę na pewną zależność. Jeśli graliśmy w cyklu co trzy dni, to trzeci mecz zawsze wypadał słabo. Tak było z Pogonią, później z Piastem, a następnie z Lechem. Z Ruchem i Legią złapaliśmy rytm i z Cracovią przyszła zadyszka. To dla nas trenerów kolejne „pole do popisu”.
Cały wywiad