Gdańsk: piątek, 19 kwietnia 2024
AKTUALNOŚCI

Lechia jedzie do Lubina walczyć o lidera

14 października 2016

Na blogu "Prosto z boku" może zapoznać się z analizą Jakuba Borowicza przed sobotnim meczem Zagłębie - Lechia Gdańsk.

[fragmenty]

Śmiało można stwierdzić, że przerwa reprezentacyjna już po raz drugi w tym sezonie była dla Lechii jak zbawienie. Po przegranym u siebie spotkaniu z Termalicą piłkarze rozjechali się w swoje strony, by wspomóc drużyny narodowe. Teraz wolne przyszło po strasznym laniu na Łazienkowskiej. Podobieństw jednak na tym nie koniec. Po spotkaniu z Kazachstanem, piłkarze Piotra Nowaka udali się do Krakowa, by przy Kałuży rozegrać spotkanie przeciwko niewygodnej w ostatnim czasie Cracovii. Kto wie, być może tym razem wznowienie rozgrywek będzie jeszcze trudniejsze. Na przeciw gdańszczan w sobotę stanie bowiem Zagłębie Lubin.

I co ciekawe, konfrontacja trzeciej z czwartą drużyną w ligowej tabeli nie będzie tym razem daniem głównym dwunastej serii gier. Wszystko za sprawą spotkania w Niecieczy, gdzie tamtejsza Termalica zmierzy się z Jagiellonią Białystok. Możliwe scenariusze? A no jest ich kilka. Na wypadek przegranej Lechia spada na czwarte miejsce w tabeli. Zwycięstwo przy remisie w Niecieczy wywinduje ekipę Nowaka na czoło tabeli. Problem jednak w tym, że chrapkę na pełną pulę w weekend będzie miał każdy i nikt punktami dzielić się nie zamierza.

Uściślijmy – Zagłębie to już nie jest ta sama ekipa, która tak znakomicie radziła sobie na początku sezonu i której grą emocjonowaliśmy się w europejskich pucharach. Dziś piłkarze Piotra Stokowca przeplatają mecze bardzo dobre średnimi, by nie powiedzieć słabymi. Dla zobrazownia tego, co właśnie napisałem, niech posłużą wydarzenia sprzed paru tygodni, gdzie bezradnie wyglądający chłopcy z Lubina ulegli przed własnymi kibicami Wiśle Płock, by chwilę później ograć Legię w Warszawie. W następnej kolejce natomiast Miedziowi znowu pogubili punkty u siebie remisując z Cracovią, by w ostatnim spotkaniu przed przerwą reprezentacyjną pokonać Ruch na wyjeździe. Gra Zagłębia przypomina sinusoidę i nie wiadomo, jaką drużynę będziemy oglądać w najbliższej kolejce.


Gdyby mecz byłby rozgrywany w Gdańsku, to wskazanie faworyta byłoby dużo łatwiejsze. Lechia gra u siebie gra jak z nut i poza wypadkiem przy pracy w spotkaniu z Termalicą meczów nie przegrywa. Nie zważywszy na to czy nad morze przyjeżdża Lech, czy Legia, Piast, czy Korona biało-zieloni punktów nie tracą. Sytuacja się jednak diametralnie zmienia, bo to Zagłębie będzie w sobotę gospodarzem. I aż dziw pomyśleć, że ostatnim razem Miedziowi na swoim boisku wygrali 31 lipca w spotkaniu z…Termalicą. Od tamtego czasu zaliczyli trzy remisy i przegraną. Gdy dodamy do tego, że z Lubina po jednym punkcie wywiozły Pogoń, Cracovia i Łęczna, a całą pulę zgarnęła Wisła Płock, to Kowalski z Gdańska zaczyna coraz szerzej uśmiechać się pod nosem. Bo Lechia, której w dalszym ciągu przypięta jest łatka zespołu, który na wyjzdach grać nie potrafi, tym razem nie zawodzi. Bilans trzech zwycięstw, jednego remisu i dwóch porażek nie rzuca nikogo na kolana, ale nie jest powodem do wstydu.

Pod nieobecność Filipa Starzyńskiego w pierwszym składzie Zagłębia, lubinianie radzą sobie ze zmiennym szczęściem. Na piętnaście możliwych punktów do zdobycia bez swojego lidera ekipa Stokowca zdobyła osiem. W ostatnim spotkaniach cieżar gry Zagłębia spoczywa głównie na bocznych pomocnikach. W znakomitej formie jest Krzysztof Janus, który w zagrał we wszystkich ligowych kolejkach zdobywając do tej pory cztery bramki i pięć asyst.

Czytaj cały artykuł
(maw / lechia.gda.pl) 14 października 2016, 17:11
REKLAMA
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.027