W poniedziałek ostatnia z tych gier z Górnikiem Łęczna. Lechia podejdzie do tego spotkania jako lider Ekstraklasy.
Dwa remisy i dwa zwycięstwa. Jak na naszą słabą, choć wyrównaną ligę – bardzo dobrze. Gdybyśmy jednak przyjęli założenie, że podopieczni Piotra Nowaka nie wygrają spotkania z Górnikiem to… no właśnie. Żaden z kibiców nie skakałby ze szczęścia pod sufit.
Wspomniałem już o 8 zdobytych punktach przez biało-zielonych. Jak w tym samym okresie czasu radzili sobie najgroźniejsi kandydaci Lechii na ligowych boiskach?
Jagiellonia Białystok – 9 punktów (3 zwycięstwa, 1 porażka),
Termalica Bruk-Bet Nieciecza – 6 punktów (2 zwycięstwa, 2 porażki),
Lech Poznań 12 punktów – (4 zwycięstwa),
Legia Warszawa 12 punktów – (4 zwycięstwa),
Lechia zatem zyskała na trasie dwa punkty przewagi nad Termalicą i straciła punkt do Jagiellonii. Ekipa Michała Probierza ma jednak rozegrany jeden mecz więcej, gdyż wczoraj pokonała na wyjeździe Ruch Chorzów. Zwycięstwo w poniedziałek zagwarantuje gdańszczanom samodzielne, pierwsze miejsce w grupie. Nie sposób jednak nie wspomnieć o Legii i Lechu, którzy po niemrawym początku wskoczyli w końcu na właściwe tory i lada moment będą ustępować już punktami tylko Lechii i Jagiellonii. To coś, w co jeszcze niedawno trudno było uwierzyć, a dziś podświadomie nasuwa tylko pytanie o czas, który potrzebują obie ekipy, by zacząć przewodzić w czołówce. Czy stanie się to jeszcze w tym roku, czy już po wznowieniu rozgrywek.
Czytaj cały artykuł na prostozboku.pl