[fragmenty]
Jarosław Krajewski (PiS) podczas zadawania pytań świadkowi odniósł się do zdjęć, które ukazały się w mediach z 2012 r., na których Milewski, m.in. w towarzystwie ówczesnego premiera Donalda Tuska, zasiada w loży VIP podczas meczów Lechii Gdańsk. - Czy pan potwierdza wiarygodność tych zdjęć - pytał Krajewski.
- Tak, ten w szaliku to ja - stwierdził Milewski.
- Chciałbym zapytać pana o formalne i nieformalne kontakty z byłym premierem Donaldem Tuskiem. Czy pan miał takie kontakty? - kontynuował polityk PiS.
Milewski powiedział, że "chciałby obalić mit tej loży VIP-owskiej". Jak tłumaczył, loża VIP była przewidziana dla 400 osób i na miejsca w niej można było kupić bilety. Wskazał, że ostatnie dwa rzędy były przed każdym meczem odgrodzone taśmą i na poszczególnych miejscach "były przyklejone nazwiska, jakieś zarezerwowane miejsca".
- Chodziłem na mecze Lechii od 10. roku życia; zawsze chodzę i kibicuję temu klubowi. Chodziłem na tę lożę i zdarzało się rzeczywiście, że Tusk siedział za mną w tej loży. Ja pana Tuska nie znam z żadnych innych okoliczności. Nigdy się z nim nie spotykałem, nie miałem z nim żadnych kontaktów osobistych, towarzyskich - podkreślił.
Milewski dopytywany, jak często oglądał mecze w towarzystwie b. premiera, stwierdził, że było to trzy, może cztery razy.
- Chciałbym, aby pan się zastanowił, bo z tych zdjęć widać, że było to co najmniej cztery razy - dopytywał Krajewski.
- Nie pamiętam, no może pięć razy. Trudno mi powiedzieć. Byłem na każdym meczu, to pan Tusk nie przychodził na wszystkie mecze - odparł świadek.
Zadeklarował ponadto: "Bilety zawsze kupowałem. Mogło się zdarzyć, że na ważniejsze mecze dostawałem zaproszenia od prezesa klubu Lechii Gdańsk, który był moim znajomym".
Inny poseł PiS, Marek Suski nawiązał do jednego ze zdjęć z tych meczów, na których Milewski i Tusk są - jak mówił Suski - w serdecznym uścisku i patrzą sobie w oczy. - Wydaje mi się, że osoby przypadkowe nie są na loży VIP-owskiej z premierem. Jest ścisła kontrola, są instrukcje, osoby są sprawdzane - wyliczał Suski.
- I tu się pan myli. Nikt nikogo nie sprawdzał - odparł mu Milewski.
Czytaj cały artykuł