Gdańsk: sobota, 20 kwietnia 2024
AKTUALNOŚCI

G. Wojtkowiak: Moje życie to piłka i dzieciaki

4 marca 2017

W poprzedniej kolejce, przeciwko Cracovii, Grzegorz Wojtkowiak wystąpił po raz 200 w ekstraklasie. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" wspomina minione sezony.

[fragmenty]

Najwyższa kara, którą pan zapłacił za niesubordynację?
Grzegorz Wojtkowiak: Kwot nie pamiętam, ale jako młody zawodnik, już w pierwszym zespole, ubrałem niewłaściwą koszulkę. Podszedł trener i powiedział: „Idź się przebrać i zgłoś do skarbnika.” Nie było dyskusji. Najbardziej rygorystyczni byli trenerzy na początku, którzy chcieli nas ukształtować nie tylko jako piłkarzy, ale też ludzi. Nakazy, zakazy, kontrola to był we Wronkach chleb powszedni.

Dariusz Dudka, który tak jak pan pochodzi z Kostrzyna i również przeniósł się do Wronek opowiadał, że trenerzy nie wiedzieli, co robicie, bo mieszkali w Poznaniu.
Wronki to tak małe miasteczko, że wszystko docierało do klubu. Maturę zdałem w Kostrzynie. Później dostałem mieszkanie z Dawidem Kucharskim, więc czasy życia w internacie mnie ominęły.

Już wtedy wołali na pana Dyzio?
Zaczęło się w Kostrzynie, ale nie pamiętam, skąd się wziął pseudonim. U mnie został Dyzio, Dyzma, choć z niczym się nie łączył.

Dyzma nie brzmi pochlebnie.
O nic się nie obrażam. W piłkarskich szatniach są ludzie, którzy mają do siebie dystans. Na co dzień też nie pielęgnuję urazy. Wybaczam, choć nie zapominam.

Odpowiada panu humor z szatni?
Grzegorz Wojtkowiak: Lubię docinać kolegom, ale nie obrażam się, kiedy dostaję rykoszetem. W życiu też taki jestem. Żona mówi, że może przesadziłem, bo jeśli ktoś mnie nie zna, może nie wiedzieć, że żartuję.

Ten dystans pewnie by się przydał, kiedy zdecydował się pan wykonywać rzut karny.
Miałem 14, może 15 lat. Byłem kapitanem Celulozy. Prowadziliśmy w meczu ligi juniorów i w końcówce mieliśmy rzut karny. Nie byłem wyznaczony, ale wziąłem piłkę i trafiłem w poprzeczkę.

I już się pan więcej nie wyrywał.
Grzegorz Wojtkowiak: Może to był moment, w którym stwierdziłem, że się do tego nie nadaję?

Sześć lat grał pan w Lechu, 23 razy wystąpił w kadrze, Lechia też na brak fanów nie może narzekać, a jednak poza pomeczowymi rozmowami niewiele jest informacji na pana temat w internecie.
Grzegorz Wojtkowiak: Nie afiszuję się w mediach. Nie jestem taki.

Jaki?
Nie mam potrzeby opowiadać o życiu prywatnym. Zresztą moje życie to piłka i dzieciaki. Odprowadzam je do przedszkola, biegnę na trening. I tak w kółko.

Cały artykuł
(raz / Przegląd Sportowy) 4 marca 2017, 13:17
REKLAMA
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.026