[fragmenty]
Pomyślałem przed pierwszym gwizdkiem, że ten mecz może wskazać Lechii drogę, którą ta będzie zmierzać w dalszej części sezonu. Jeśli wygra, to znowu na poważnie zacznie liczyć się w walce o mistrzostwo Polski. Jeśli przegra, to ambitne plany o wygraniu całej ligi będzie musiała odłożyć na kiedy indziej. Jako że punktów nie udało się zdobyć, to szanse na zdobycie tytułu zmalały. Remisy Jagiellonii i Lecha każą jednak wierzyć, że nie wszystko jest stracone.
Najbardziej boli przegrany mecz, gdy nie gra się źle. Futbol pamięta wiele takich przypadków, gdy drużyna, która miała mnóstwo doskonałych sytuacji bramkowych, mimo wszystko przegrywa mecze. Mówienie, że Legia zwyciężyła wczoraj szczęśliwie i sprzyjało jej szczęście byłoby jednak sporą przesadą. Remis w tej sytuacji wydawał się być najsprawiedliwszym z możliwych rezultatów, ale – jak wszyscy doskonale wiemy – sprawiedliwości w piłce nie było i nigdy nie będzie. Ktoś, kto nie oglądał tego spotkania, odpalił już po wszystkim internet, wszedł na Livesports i zobaczył, że Legia wygrała. Nic innego nie ma tak naprawdę żadnego znaczenia.
Chłopcy zostali oddzieleni od mężczyzn, bo moim zdaniem mężczyźni by wczoraj tego meczu nie przegrali. Zakładając najgorszy scenariusz padłby remis, choć przy odrobinie farta i podział punktów nie byłby dobrym rezultatem. Lechia miała wszystko, by to wygrać. Doskoczyć ponownie do czuba tabeli w momencie, gdy nikt się tego nie spodziewał. Gdy Lech miał rozjechać Górnika Łęczna, a Jagiellonia zwyciężyć w Szczecinie z Pogonią.
Tak się jednak nie stało, a Lechia swojej szansy nie wykorzystała. Mając świadomość tego, co działo się na ligowych boiskach wcześniej, wystarczyło „tylko wygrać”. Pokonać słabą Legię i nie przegrać po raz trzeci z rzędu. W końcu, nie dać strzelić dwóch goli półpiłkarzowi, jakim niewątpliwie jest Michał Kucharczyk. Boże, to wszystko mogło inaczej wyglądać. To mogło zakończyć się dowiezionym do 90 minuty 1:0 i zrównaniem się punktami z liderującą Jagiellonią. To mogło dać kopa Lechii na finiszu rozgrywek.
Cały artykuł na prostozboku.pl