Czy grając w Piaście do meczu z Lechią podchodzisz szczególnie?
– W kalendarzu na czerwono zaznaczam. Sam mecz to 90 minut, jak każdy inny. Ale przed meczem jest cała otoczka, serce mocniej bije. O emocje pytają dziennikarze, koledzy, rodzina. To może być stresujące, a sam mecz już nie, koncentruję się na robocie. Gdybym strzelił bramkę, to pewnie bym się nie cieszył.
Lechii bardzo dużo zawdzięczam, to jest mój klub, a w Gliwicach buduję drugi dom. Lechii będę kibicował do końca życia. I mam nadzieję, że kiedyś wrócę i życie ułożę wokół Gdańska i Lechii. - mówi Marcin Pietrowski.
Cały wywiad na Lechiahistoria.pl