[fragmenty]
Kraina mlekiem i miodem płynąca – tak moim zdaniem w ostatnim czasie wyglądała Lechia Gdańsk. Presja na klubie spoczywała, ale były to bardziej oczekiwania rozpatrywane w kategorii marzeń, a nie faktycznych celów, które klub znad morza musi osiągnąć. Wszystko było stawiane na zasadzie: możesz, a nie musisz. Gdy się uda, to spoko, gdy nie, to przecież nic się nie stało.
(...) I skończyła mu się cierpliwość. Wernze nie widząc właściwej reakcji od swoich ludzi w końcu walnął ręką w stół i stwierdził, że bawić się w to nie zamierza. Doszedł do wniosku, że jego podopieczni nie wykorzystali w pełni warunków, które im stworzył do tego, by zrobić coś „ponad program”.
Dziś ludzie są wielce zdziwieni, że z klubu odszedł Rafał Janicki lub Mario Maloca. – Matko jedyna, co to teraz będzie? Odpowiadam: będzie jeszcze gorzej. Naprawdę, z Lechii kilku chłopaków odejdzie i to wszystko zależy tylko od tego, czy znajdzie się ktoś, kto będzie potrafił „ostudzić” Wernze i przetłumaczy mu, żeby dał jeszcze jedną szansę. Niemcy z reguły są bardzo oszczędni i skrupulatni jeżeli chodzi o finanse. W innym wypadku nie byliby aż taką potęgą, jaką są obecnie na wielu płaszczyznach. I Wernze usiadł sobie w domu przy kominku, wyciągnął kalkulator i zaczął podliczać, ile to wszystko go kosztowało. Uwzględnił kontrakty wszystkich zawodników, pensje, premie i wszystkie inne składowe, które mają wpływ na jego wydatki. Potem przekalkulował, jak duży wpływ ma to wszystko na postawę drużyny i stwierdził, że ma dość. Że dłużej się w to bawić nie zamierza.
Więc, jeżeli miarka się przebrała, to Lechia naprawdę w tym roku nie pogra o medale mistrzostw Polski. Kilku piłkarzy z Gdańska odejdzie, bo po prostu szkoda jest na nich kasy. Kilka nietrafionych transferów (Zelenika, Gamakow, van Kessel) plus wielu przepłaconych graczy zaczynają coraz bardziej ciążyć Wernze i przestaje się na nich godzić w swoim zespole. Jeżeli ktoś dzisiaj by mnie zapytał, czy Lechii bliżej do miejsca na podium, czy do grupy mistrzowskiej, to odpowiedziałbym, że to drugie. Choć nikt głośno o tym jeszcze nie mówi, to finansowe problemy w Gdańsku dają coraz bardziej się we znaki. Znowu – tu nie będzie oparcia na wiarygodnym źródle, ale podobno klub ma spore zadłużenie, a cierpią na tym… sami piłkarze.
Tak, kilkumiesięczne zaległości Lechii co do wypłat nie są niczym nowym, a już w poprzednim sezonie rada drużyny miała się kilkukrotnie spotkać we własnym gronie, by sytuacji postarać się zaradzić. O ile to tylko zasłyszane od dobrze poinformowanych ludzi informacje, o tyle coś musi w tym być. Jeżeli klub zdecyduje się sprzedać kolejnych swoich piłkarzy lub bez żalu oddać ich na wypożyczenie, to zaobserwujemy spory przełom w budowaniu potęgi mającej zdominować w przyszłości krajowe rozgrywki.
Czytaj cały artykuł na Prostozboku.pl