[fragmenty z "Przeglądu Sportowego"]
Dość powiedzieć, że oba jego tegoroczne trafienia to efekt skutecznie wykonanych jedenastek. Tak złych statystyk w ostatnim pięcioleciu piłkarz jeszcze nie miał.
Flavio do Lechii trafił wiosną sezonu 2015/16. Już w pierwszej rundzie występów w biało-zielonej koszulce uzbierał sześć trafień. W kolejnym półroczu było tylko lepiej - 9 goli (osiem w lidze). Ten wynik sprawił, że jesienią poprzednich rozgrywek był najlepszym strzelcem drużyny. Miał trzy bramki przewagi nad Marco Paixao, który wiosną zdeklasował brata, bo Flavio nagle przestał strzelać. Posucha piłkarza pod bramką trwa już blisko 200 dni. Odkąd gra w Polsce równie nieudana seria nie zdarzyła mu się.
Biorąc pod uwagę liczbę minut na boisku i gole strzelane w konkretnym roku kalendarzowym, Flavio przeżywa najgorszy okres ostatniego pięciolecia. Średnia gola co 360 minut sprzed czterech lat jest niczym wobec tego jak prezentuje się intensywność strzelanych goli przez Portugalczyka w 2017 roku. Przyczyn obniżki formy piłkarza z klanu Paixao jest kilka. - Mówiąc szczerze to nie tylko on obniżył loty. Cały zespół prezentuje się dużo słabiej. Flavio przestał zdobywać bramki m.in. dlatego, że nie ma w środku piłkarza, który uporządkuję grę, zagra dobrą piłkę, obsłuży napastnika prostopadłym podaniem. Żeby napastnik strzelił gola, to musi mu ktoś zrobić przewagę w jakieś strefie. A na skrzydłach Lechia ma potężne problemy - tłumaczy były piłkarz Lechii Lech Kulwicki. - Z drugiej strony, to nigdy do Flavio nie byłem przekonany. Owszem strzelał gole, ale byli inni piłkarze, który więcej dawali drużynie. Flavio na boisku sprawia wrażenie obrażonego. Kogoś, komu nie chce się grać. Jakby robił łaskę. Tylko nie wiem komu. Generalnie taki prztyczek należy się też innym zawodnikom, których z nazwisk nie wymienię - dodaje Kulwicki.
Cały artykuł w Przeglądzie Sportowym