Gdańsk: czwartek, 18 kwietnia 2024
AKTUALNOŚCI

M. Zieńczuk: Zdecydowanym faworytem jest Lechia

23 lutego 2019

Wychowanek Lechii, popularny „Zieniu” trzykrotnie zdobył krajowe mistrzostwo z drużyną „Białej Gwiazdy”. Dziś pomaga Dominikowi Czajce w prowadzeniu biało-zielonych rezerw i mimo braku oficjalnej zgody mocno kibicuje obu klubom.

Powrót Jakuba Błaszczykowskiego do Ekstraklasy to z pewnością wielkie wydarzenie dla polskiej piłki. Ty byłeś świadkiem początku jego drogi i przyjścia do Wisły.
- To była przerwa zimowa sezonu 2004/5. Prowadził nas Verner Lička, który zmienił Henryka Kasperczaka, zwolnionego na skutek słabych występów w Europie – odpadliśmy z Dinamo Tbilisi. Na półmetku ligowym oprócz dwóch zremisowanych meczów resztę wygraliśmy.

19-letni młokos przychodził do mocnej ekipy.
- Na początku był anonimowy. Trener Lička wystawił go w jednym ze sparingów w drugiej połowie, a ja przyglądając się zza linii, przecierałem oczy ze zdumienia. Nie wiem gdzie, ale gdzieś ktoś mocno się pomylił, że go nie zauważył. Nie miał bojaźni, zdecydowanie wchodził w pojedynki, był nad swój wiek dojrzały. Poza tym skromny i chętny do pracy. Sam Kuba wam powie, że do wszystkiego doszedł ciężką pracą.

Błaszczykowski wyprowadzi jako kapitan drużynę Wisły na mecz z Lechią. Na drugim skrzydle, na mocy umowy między klubami zabraknie Sławka Peszki. Jak się zapatrujesz na tego typu rozwiązania dotyczące zawodników wypożyczonych?
- Za moich czasów Wisła miała silną i liczną kadrę, ale kiedyś bramkę strzelił nam właśnie zawodnik wypożyczony. Od tej pory Prezes Cupiał obligatoryjnie zakazał by tacy gracze grali przeciw nam. Nie jest to nowość.

Nie jest to sytuacja korzystna dla Peszki.
- Zgadza się, on najbardziej cierpi, a znając go byłby podwójnie zmotywowany. Jestem teraz pracownikiem klubu, więc nie jestem obiektywny, jednak sądzę że Lechia jest na tyle silnym zespołem że powinna sobie poradzić bez względu na to czy Sławek by zagrał czy nie.

Jak widzisz szanse obu klubów w trwającym sezonie?
- Lechii życzę mistrzostwa Polski, myślę że jest to realne. Za Wisłę natomiast ściskam kciuki by załapała się do górnej ósemki.

Krakowski klub prowadzi teraz twój kolega z boiska, Maciej Stolarczyk.
- Byłem w zeszłym tygodniu w Krakowie na spotkaniu Wisły ze Śląskiem. Nie są w tym momencie ważne wrażenia artystyczne, liczą się punkty, ten zespół dopiero próbuje odzyskać tożsamość.

Na pewno rozmawiałeś z ludźmi związanymi z Wisłą, jak to teraz wygląda od strony organizacyjnej?
- Chyba nikt nie przypuszczał, że tak szybko to pójdzie do przodu. Klub balansuje między dwoma skrajnościami, było bardzo źle, ale z tego co widziałem ta sytuacja mocno scementowała środowisko wiślackie.

Jednak to Wisła musi się obawiać meczu z Lechią.
- Po raz pierwszy w historii Lechia jest aż tak zdecydowanym faworytem spotkania z „Białą Gwiazdą”. Widać, że drużyna trenera Stokowca jest bardzo dobrze przygotowana motorycznie.

Nie uważasz, że biało-zieloni mogliby do wybiegania dodać elementy piłkarskiego artyzmu?
- Każda droga, która jest skuteczna, jest dobra. Nie jest to może gra piękna, ale jest dojrzała, wyrachowana, widać w niej pomysł. Widać, że zawodnicy uwierzyli w pomysł trenera na granie. Ta drużyna ma swoje charakterystyczne DNA.

Powinno być jeszcze lepiej - czekamy przecież na powrót kontuzjowanych.
- Nie mam informacji kiedy to nastąpi, oby jak najszybciej. Szczególnie błysk geniuszu Lukasa Haraslina, może się przydać w decydujących spotkaniach.
(greg / lechia.gda.pl) 23 lutego 2019, 14:27
REKLAMA
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.029