Eksperci zgodni: Lechia faworytem półfinału
15 marca 2019
Zapytaliśmy kilka znanych biało-zielonych person co sądzą o losowaniu półfinału Pucharu Polski, w którym Lechia zagra w Częstochowie z Rakowem.
Musieliśmy zacząć od ostatniego piłkarza w biało-zielonym stroju, który trafił do siatki na tym szczeblu rozgrywek. Był to co prawda gol samobójczy w wyjazdowym meczu z Legią w pucharowym półfinale sezonu 2010/11, ale co w sieci, to w sieci.
Krzysztof Bąk, bo o nim mowa, wciąż jest czynnym piłkarzem w barwach I-ligowej Bytovii. Na tym szczeblu rozgrywek rywalizuje z Rakowem Częstochowa.
- Przegraliśmy z nimi nieznacznie 1:2 na wyjeździe, nie grałem wtedy, zmagałem się z kontuzją. Raków jest zdecydowanym liderem rozgrywek, dla mnie to pewniak do promocji, tak jak Lechia do pucharów. Tylko trzęsienie ziemi pozbawić może częstochowian awansu, a gdańszczan gry w Europie - mówi Bąk.
Kto zagra w finale? - pytamy.
- Serce by chciało, żeby była to Lechia, ale rozum podpowiada, że będzie to bardzo ciężki mecz. Szanse oceniam na 50/50 – kwituje „Bączek”.
Większym optymistą jest Sławomir Wojciechowski, dyrektor Akademii Lechii Gdańsk.
- Widziałem mecz Rakowa z Legią, wypadli bardzo dobrze, uważam, że jest to drużyna gotowa w tej chwili na najwyższy szczebel rozgrywek. Jednak faworytem musi być lider Ekstraklasy – „Wojciech” nie ma wątpliwości.
Sławek, jako specjalista od piłki młodzieżowej, docenia innowacyjny system, w którym gra Raków.
- Dobrze się na patrzy na grę trzeba obrońcami, jednak moim zdaniem na dłuższą metę nie zdaje to egzaminu. W Ekstraklasie każdy gra czwórką w linii, nie ma w tym przypadku - podkreśla.
Na co innego zwraca uwagę legendarny Roman Józefowicz, zdobywca Pucharu Polski z 1983 roku:
- Raków wyeliminował już dwa duże kluby na L (Lecha i Legię - red.) – teraz się potknie w myśl zasady: do trzech razy sztuka. Paradoksalnie atutem Lechii jest to, że zagra na wyjeździe, z dala od domu lepiej nam idzie - uważa Józefowicz.
Czy sam „Kudłaty” wybiera się na mecz? Czy wciąż obowiązuje zakaz wyjazdowy nałożony przez innych kibiców Lechii?
- Zakaz został zdjęty, byłem ostatnio we Wrocławiu i Zabrzu, skąd przywiozłem dwie wygrane teraz będzie tak samo – Józefowicz wyraźnie wierzy w prawo serii.
Romanowi wtóruje jego kolega z czasów meczu z Juventusem Turyn. Marek Kowalczyk ma w zanadrzu radę dla młodszych kolegów.
- Trzeba uderzać z dystansu, tak jak robili to chłopcy w meczu z Górnikiem Zabrze. Nie chwaląc się to było to też moją specjalnością - mówi. (rozmawiamy niemal w 36. rocznicę zwycięskiego meczu z Zagłębiem Sosnowiec, który Pan Marek rozstrzygnął potężną bombą z dystansu.
- Jestem na bieżąco, widziałem mecz z Wisłą Płock, nie udało się, zdarza się, trudno. Ale uważam, że przejdziemy półfinał i w finale też wygramy. Tak samo w lidze skończymy na najwyższym stopniu podium - twierdzi Marek Kowalczyk, który jest największym optymistą ze wszystkich naszych rozmówców.
Czy zamieszkały na co dzień w Niemczech pan Marek wybiera się na ewentualny finał do Warszawy?
- Jeśli klub pomyśli o bilecie dla mnie, to jestem! Myślę, że w tak uroczystym dniu wszyscy lechiści powinniśmy być razem - podkreśla.
W razie pozytywnego rozstrzygnięcia półfinału do rodzinnego miasta pojedzie również Krzysztof Bąk.
- Na razie nie mam tego w planach, ale jeśli Lechia zagra oczywiście się wybiorę. Zwłaszcza, że nie byłem jeszcze na Stadionie Narodowym. Mój syn Mateusz jest zagorzałym kibicem Lechii i nie dałby mi żyć gdybyśmy przegapili taką okazję – z uśmiechem kończy „Bączek.
REKLAMA