- Zapamiętam wyjątkową fetę w Gdańsku. A wcześniej finał Pucharu Polski w Warszawie. Spełniło się marzenie o grze na Stadionie Narodowym, byłem tam. Końcówka sezonu była dla mnie dobra. Zaskoczyło mnie, jak wielu kibiców Lechii dziękowało mi za grę w ich klubie - powiedział Mak w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
O mistrzostwie...
- W szatni każdy chciał mistrza. Zaprzepaściliśmy ogromną szanse. Mieliśmy niepowtarzalną okazję i sami to zepsuliśmy. Jest wielki niedosyt. Ale jednak te mecze co trzy dni nas dojechały. I później żeśmy puchli - dodał Mak.
O atmosferze w szatni
- W Lechii zdecydowanie. Stworzyliśmy grupę „Szerszeń”, tak się nazwaliśmy. Artur Sobiech, Daniel Łukasik, Błażej Augustyn, Lesiu, nasz ochroniarz – wszyscy byliśmy szerszeniami. Nie każdy mógł do niej należeć - podkreśla.
Całość w
Przeglądzie Sportowym.