Gdańsk: sobota, 20 kwietnia 2024
AKTUALNOŚCI

Kuba Olkiewicz z Weszło: Fila pasowałby do ŁKS

22 listopada 2019

Przed sobotnim meczem z ŁKS (godzina 20) zadaliśmy kilka podchwytliwych pytań Kubie Olkiewiczowi, jednemu z najbardziej znanych kiboli ŁKS. Jest tak znany, że czasem jego nazwisko zniekształcane jest na "Kibolkiewicz".

1. Mimo niskiej pozycji w tabeli, ŁKS był i właściwie wciąż jest powiewem świeżości w zatęchłym ekstraklasowym światku. Czy zaskakuje Cie fakt, że łódzka tiki taka przynajmniej wizualnie działa na najwyższym poziomie rozgrywek?

Jakub Olkiewicz: - Nie, nie jestem zdziwiony, wszyscy w klubie od początku zapowiadali, że taki jest docelowy plan: grać piłką, po ziemi, z dużą liczbą dryblingów i nieszablonowych podań. To o tyle ciekawe, że nie wynika z jakiegoś losowego strzału: o, teraz będziemy grać jak Hiszpania. Po prostu w klubie są świadomi, że jeśli chce się zarabiać na piłce nożnej, trzeba wypuszczać w świat młodych zawodników, którzy będą świetnie operować piłką. Nadrzędnym celem ŁKS-u jest wychowanie piłkarzy, którzy trafią do mocniejszych lig i tam nie przepadną. Dlatego było raczej jasne, że łodzianie od swoich ideałów nie odejdą, bo to by podważało całą pracę wykonaną w klubie na różnych poziomach, od przedszkoli po transfery do pierwszego zespołu. Czy to działa w Ekstraklasie? Tabela pokazuje, że nie do końca, ale głęboko wierzę, że jeszcze zadziała, a przede wszystkim - pozytywnie wpłynie na rozwój całego klubu. Młodzież musi widzieć, że naprawdę nie stanie się tragedia, jeśli popełni się błąd, dwa błędy czy osiem błędów - wręcz przeciwnie, rozwój wymaga podnoszenia się po upadkach. Gdyby teraz seniorzy poszli na łatwiznę i zeszli z obranej drogi, moim zdaniem to zadziałałoby destrukcyjnie na wszystkich poziomach. I naprawdę dziękuję losowi, że to wszystko rozumie, wprowadza i popularyzuje sam prezes, Tomasz Salski.

2. Czy może wolałbyś żeby ŁKS grał toporniej a zdobywał punkty?

- Pewnie bym wolał jako kibic, który z natury jest niecierpliwy, potrzebuje efektu tu i teraz. Ale mam ten przywilej, że jestem też dziennikarzem i trochę już takich topornie wypracowywanych sukcesów widziałem, nawet i w ŁKS-ie. Jako człowiek, który widział już dwukrotnie jak ŁKS wstaje i momentalnie upada, właśnie przez krótkowzroczność. Teraz wreszcie mamy szansę stanąć na nogi i już na nich pozostać. Ale to wymaga przede wszystkim konsekwencji, wyrozumiałości i cierpliwości.

3. Kiedy wyczerpie się kredyt zaufania dla trenera Moskala? Czy może chcecie zostać najpiękniej grającym beniaminkiem w historii Ekstraklasy?

- Mam nadzieję, że się nie wyczerpie. To odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu, który rozumie filozofię klubu, uosabia jego ideały, jest spokojny, wyważony, nie wścieka się po błędach, nie jest zainteresowany ścieżką "po trupach", w tym wypadku trupach zanudzonych na śmierć kibiców. Będzie co ma być.

4. Macie u siebie Macieja Wolskiego, który kiedyś był w Lechii, jak go oceniasz?

- Trochę przysiadł po meczach z Piastem, Wisłą Kraków i przede wszystkim z Arką Gdynia. To jak go kupił Nalepa przy jednym z goli... Aż mnie na trybunach zabolało. Szkoda, bo ewidentnie ma potencjał, ale zmiany w środku pola wyszły ŁKS-owi na dobre. Zresztą, sądzę, że tutaj akurat różnice pomiędzy piłkarzami są niewielkie i chyba o tym kto gra i przede wszystkim jak gra decydują detale, jak choćby lęk przed kolejną porażką, jaki zagościł w ŁKS-ie w tej czarnej serii przegranych.

5. Którego piłkarza Lechii chciałbyś w ŁKS?

- Chyba Karola Filę, mam wrażenie, że pasowałby i do filozofii wprowadzania do gry młodych Polaków, i do stylu opartego na niezliczonych krótkich podaniach.

6. Po meczu w Łodzi Wasi kibice rzucali nam piwo przez płot. Nigdy nam za bardzo nie było po drodze, ale ostatnio jakby relacje się ociepliły. Jaki jest Twój stosunek do Lechii? Ilu Was przyjedzie, w tym ile Zawiszy i Lecha?

- Mogę odpowiadać tylko za siebie - zawsze mi się podobały biało-zielone koszulki, mam też duży szacunek do Lechii przez wzgląd na lata osiemdziesiąte, od akcji Jacka Kurskiego po działalność księdza Wąsowicza. Natomiast od zawsze moją ulubioną zgodą był Zawisza Bydgoszcz, nigdy nie zapomnę na przykład świętowania awansu do Ekstraklasy na murawie w Bytomiu. Przyjedzie nas jak zawsze, 1908! :)

7. Czy naprawdę myślicie w Łodzi ze in vitro to nazwa pizzerii?

- In Vitro to oczywiście jeden z klanów Camorry a nie żadna pizzeria. Natomiast moim ulubionym wrzutem z tej klasy, niestety bardzo prawdziwym, o czym przypomina mi zawsze żona: ŁKS ubiera się nieadekwatnie do pogody.
(MiKe / lechia.gda.pl) 22 listopada 2019, 12:58
REKLAMA
Copyrights lechia.gda.pl 2001-2024. Wszystkie prawa zastrzeżone.
kontakt | 0.028