Sobotni wywiad Adama Mandziary dla "Gazety Wyborczej" odbił się szerokim echem. Prezes Lechii mówił m.in.:
- Aktualnie toczyć się będzie postępowanie odwoławcze w ramach procedury rozstrzygania sporów w PZPN, bowiem nie akceptujemy dotychczasowego uzasadnienia. Jestem przekonany, że sprawa będzie definitywnie rozstrzygnięta przez CAS (Sportowy Sąd Arbitrażowy) w Lozannie i może być dużą niespodzianką dla naszych byłych zawodników.
Na reakcję reprezentującego Wolskiego i Peszkę adwokata Lecha Kaniszewskiego nie trzeba było długo czekać. W liście otwartym Kaniszewski argumentuje, iż:
- „W rzeczywistości Lechia Gdańsk nie ma możliwości złożenia odwołania od złożonego przez Rafała Wolskiego oświadczenia o rozwiązaniu kontraktu z winy klubu, ponieważ nie dotrzymała 7-dniowego terminu, w którym możliwe jest skierowanie do Sądu Polubownego PZPN odwołania od oświadczenia zawodnika o rozwiązaniu kontraktu (…) Prezes Lechii Gdańsk nie może być również niezadowolony z uzasadnienia Sądu Polubownego PZPN, ponieważ uzasadnienie w sprawie Sławomira Peszki nie zostało na dzień publikacji wywiadu jeszcze sporządzone. (…) Powyższe wskazuje, że tezy zawarte w wypowiedzi Prezesa Klubu Lechii Gdańsk SA Adama Mandziary są niezgodne ze stanem faktycznym odnośnie Rafała Wolskiego oraz nieprecyzyjne odnośnie Sławomira Peszki.”
Czyli żadnych odwołań do CAS w Lozannie nie będzie, bo być nie może.
Lech Kaniszewski w przeszłości był piłkarzem Lechii, brał udział w odbudowie Lechii od A klasy. W meczu tych rozgrywek z LKS Waplewo Kaniszewski zdobył bramkę numer 100 w lidze dla Lechii. W nagrodę otrzymał od swego taty, Jarosława (na co dzień właściciela firmy "Kan-Bud") 1000 zł. Nagrodą podzielił się sprawiedliwie z kolegami z drużyny. Lechia wygrała z LKS Waplewo 15:0 pobijając klubowy rekord najwyższego ligowego zwycięstwa!
Poczytajcie o tym meczu na LechiaHistoria.pl